Po wielkich dramatycznych światowych wydarzeniach pytamy zdumieni „jak to się stało?”. Prawie nigdy nie zadajemy sobie w odpowiednim momencie pytania „jak to się dzieje?”. Zastanawiamy się na przykład jak to możliwe że w Niemczech, kraju który wydał Kanta, Bacha I Beethovena doszedł do władzy Hitler, zakompleksiony kurdupel który w trakcie przemówień łapał się w kroku jak zsikany przedszkolak. Jak to możliwe, że niemieckie putzfrau doznawały w trakcie tych przemówień ekstatycznych uniesień zamiast pokładać się ze śmiechu. Dowodzą tego filmy Leni Riefenstahl świetnej reżyserki i fotografki, która mając powyżej siedemdziesiątki ukończyła kurs nurkowania i zajęła się fotografią podwodną. Zmarła w wieku 101 lat co nie jest wprawdzie jej zasługą ale świadczy o silnej woli życia. Jak taka osoba mogła z przekonaniem popierać Hitlera i hitleryzm? Jak to możliwe, że skazywani kolejno na śmierć akolici Stalina składali w ostatnim słowie samokrytykę i domagali się surowego wyroku?. Komu chcieli się w ostatnich chwilach życia przypodobać, towarzyszom partyjnym, zbrodniarzowi który bawił się ich przerażeniem? W stosunku do kogo czy czego chcieli być lojalni?
Obecnie pokutuje przeświadczenie, że jeżeli ktoś popierał hitleryzm czy stalinizm musiał być idiotą albo świnią. Tertium non datur. (trzeciej możliwości nie ma). Widzę to inaczej. Nie potrafimy jako społeczeństwo rozpoznawać wczesnych stadiów niebezpiecznych chorób ludzkości. Takich choćby jak totalitaryzm. Nie dostrzegamy nielogiczności i sprzeczności propagandy. Usuwamy niewygodne fakty ze świadomości. Zaczynamy bronić naszych prześladowców. Czy jest to coś w rodzaju syndromu sztokholmskiego w skali całego społeczeństwa? Podobnie jak trudno zrozumieć dlaczego (zanim stało się za późno) zwykli ludzie nie dostrzegli w Hitlerze groźnego popaprańca, psychopaty i socjopaty trudno również zrozumieć jak zwykli rozsądni na pozór ludzie mogli uwierzyć, że noszenie na twarzy wilgotnej szmaty zwanej maseczką może uchronić ich przed zarażeniem. Dlaczego nie widzą idiotyzmu w fakcie odwołania pandemii po wpuszczeniu do kraju kilku milionów uciekinierów z kraju dotkniętego wojną, których nikt nie testował ani nie badał, podczas gdy kilka dni wcześniej nie można było dostać się bez testu do szpitala ani podróżować za granicę? Dlaczego po doświadczeniu skutków terapii szokowej Balcerowicza nadal istnieją ludzie którzy twierdzą, że Balcerowicz uratował nas przed losem Białorusi. Dodajmy, że nigdy na Białorusi nie byli? Dlaczego wierzą w globalne ocieplenie gdy w maju pada śnieg i zamarzają im kwiatki w ogródku?
Zauważmy, że ideologiczne zaślepienie w oczach większości traktowane jest jako zaleta, a nie wada osobowości. Powszechnie uważa się, że usprawiedliwione są czyny popełniane z pobudek ideowych natomiast człowieka kompromituje zwykły oportunizm. Przyznam, że wręcz przeciwnie, najbardziej boję się ideologów. Nie ma moim zdaniem nic gorszego niż ideowy komunista. Pamiętam pewnego komunistycznego prominenta, który przechwalał się, że otrzymane w czasie podróży zagranicznych reklamowe długopisy odnosi do KC bo jest uczciwym komunistą. Wprawdzie w tamtych czasach długopis zwany „piórem kulkowym” był w Polsce cenną nowością, ale odnoszenie reklamówek do KC nawet wtedy było idiotyzmem. Temu samemu uczciwemu komuniście, przewodniczącemu PKPG ( Państwowa Komisja Planowania Gospodarczego) nie przeszkadzała rabunkowa komunistyczna gospodarka, nie przeszkadzały transporty wszelkich dóbr jadące przez całą dobę pociągami do ZSRR, nie przeszkadzała nędza społeczeństwa, cenzura i morderstwa bezpieki. Ideologia usprawiedliwiała to wszystko jako przewidziane przez Lenina zaostrzenie walki klasowej. Lenin zapomniał jednak napisać w swych dziełach o długopisach więc nasz uczciwy komunista sam musiał podjąć w tej kwestii tak ważną i odpowiedzialną decyzję.
Każdy nawet słuszny pogląd staje się moim zdaniem niebezpieczny gdy staje się ideologią. Większość z nas lubi zwierzęta i przyrodę, a w każdym razie wolałaby żyć w czystym środowisku, chodzić na wycieczki po niezaśmieconych górach i zbierać grzyby w lasach gdzie nie poniewierają się butelki i zużyte pampersy. Wolelibyśmy nie zatruwać się pestycydami i antybiotykami zawartymi w żywności i fekaliami trafiającymi do sieci wodociągowej z rzek. Do ekologii rozumianej jako troska o środowisko człowieka opartej o rzetelne badania naukowe można było społeczeństwo przekonać ,a wielu z nas podejmowało proekologiczne działania bez przymusu i zachęcania przez specjalne organizacje. W Tatrach do dziś dnia funkcjonuje instytucja wolontariuszy, którzy w zamian za lokum w jednej z tatrzańskich leśniczówek sprzątają góry, malują szlaki i naprawiają drogowskazy. Wśród nich jest wielu emerytów. Proponuję wpisać hasło: „Tatrzański Park Narodowy, wolontariat” żeby się wszystkiego dowiedzieć i z tej możliwości skorzystać.
W Tatrach Słowackich, gdy mieszkaliśmy po kolebach (całkowicie nielegalnie ale nie było nas stać na schronisko), schodząc po zakupy na przykład do Smokowca braliśmy od tolerującego naszą obecność chatara ogromne plastikowe wory i wypełnialiśmy je zebranymi na szlaku papierkami i butelkami. Obecnie gdy zbieram śmiecie w podwarszawskich lasach czuję się niekomfortowo gdyż ludzie patrzą na mnie jak na ormowca. Jak na kogoś kto zupełnie dobrowolnie i dla czystej satysfakcji dołączył do grona ich prześladowców. Trosce o środowisko początkowo najbardziej zaszkodzili ekolodzy głębocy, którzy propagowali ochronę „wszystkich istot żywych”, w tym zapewne pasożytów i bakterii. W następnej kolejności do wrogości wobec ekologii przyczynili się cwaniacy, którzy z ekologii uczynili sobie sposób na życie. Beneficjenci wszelkich grantów, konsumenci darmowych cateringów podczas konferencji i spotkań. Wreszcie terroryści ekologiczni szantażujący przedsiębiorców wstrzymaniem ich inwestycji. Kamieniem do trumny ochrony środowiska stała się lewacka ekologiczna ideologia UE równie dla nas groźna jak socjalizm.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 12123
Najpierw link:https://youtu.be/ypEaGQb6dJk...to się zaczęłą "cywilizacja" i tak się skonczy...
Wszyscy ludzie (?) en mass to idioci,pisalem tu już wykłady socjologiczne,dawałem wzór Reesego....tam Reesemu wychodzi,że IQ masy ludzkiej dąży do zera,ja twierdzę,że dąży
do minus nieskończoności...matematycy mnie poprawiają,że ułamek nie może miec w mianowniku 0 tym bardziej minus nieskończoności...widać MOŻE!
Czy ciemny lud noszący Hitlera na rękach...to faktycznie ciemnota? Wtedy nie było TV,internetu...ale juz była PROPAGANDA Gebels i jego bóg Nietzsche.
Czym oni sie różnią od propagandy Dudy,Morawieckiego,Tuska i nawet Kuźmiuka...tu na NB?
Jak mogli premier i prezydent przyjąć Urszulę von cośtam...z honorami niczym królową Anglii? A ona splunęła im w oczy...i Polsce oraz Polakom....
Polacy....hmmm...są coraz głupsi...nękani przez imbecyli z mediów...ale i tak media milczą,co nas czeka...
I proszę mi nie mówić o Narodzie/narodzie....bo tego już nie ma na całym świecie...społeczeństw też nie ma...patrz link!
Nie do podważenia.
1. Beethoven, syn Holendrów, wykształcony muzycznie w Bawarii, realizujący się w Wiedniu, przedstawiany przez Panią Izabelę jako produkt niemiecki.
2. Maseczka mająca zapobiegać przekazywaniu wirusa od potencjalnego zakażonego noszącego maseczkę, opisana jako zapobiegająca zakażeniu. Toż to żaden lekarz ani minister nie przedstawiał tak działania maseczki.
3. Globalne ocieplenie oceniane poprzez ilość śniegu na zimną zośkę.
Uwaga!!!
Pani Izabela ma tzw. wyższe wykształcenie, tak się to chyba nazywa w Stolycy, podobnie jak Balcerowicz.
BTW
Pal licho maseczki i ocieplenie, ale nazwanie Beethovena niemieckim kompozytorem jest dowodem na to, że Pani Izabela słucha muzyki zwanej poważną li tylko dlatego, że wypada.
https://pl.wikipedia.org…
Pochodzenie
Jego przodkowie byli katolickimi rolnikami z terenów dzisiejszej Belgii („van” przed nazwiskiem nie oznacza, jak niemieckie von, rodowodu szlacheckiego, lecz jest typowym członem pospolitych nazwisk niderlandzkich[7]). Istnieją dwie główne hipotezy[8] o pochodzeniu nazwiska van Beethoven, które figuruje już w kronikach z XIII wieku. Według pierwszej oznacza ono „z buraczanych ogrodów, pól, gospodarstw” (beet – burak, hoven – „ogrody”, także w znaczeniu ziemi razem z budynkami). Druga hipoteza wskazuje na inne rdzenie: bet- (lepszy, -a, -e) oraz ouwe (gleba); jest faktem, że istniała we Flandrii miejscowość Betouwe, w późniejszych wiekach pisana „Bethove” i „Bethoven” – nazwisko van Beethoven mogło zatem należeć do osadników, którzy znaleźli gdzieś lepszą ziemię.
Wracając do tez Pani Izabeli.
Zadać należy pytanie. Czy ma Ona na ogródku stację meteorologiczną i czy prowadzi skrupulatnie zapisy wskazań.
Jeśli nie, to jej wywody na temat globalnego ocieplenia dotyczące choćby mikroskali ogródkowej można o kant d... roztrzaskać.
Generalna teza, jak ją czytam jest taka: Ludzie są ogłupieni, abstrahują od rozsądku i myślenia, poddają się takim czy innym ideologicznym uproszczonym schematom na swoją szkodę.
Liczba komentarzy pod tekstem, zdawałaby się tę tezę potwierdzać. Drugą tezą jest, że przesada jest niebezpieczna. Piszę o tym, w swoim dzisiejszym tekście o przyjemności.
Myślenie i wyrażanie opinii różnej od obowiązującej, w stylu dziecka wołającego na widok króla, że "Król jest nagi", staje się niedopuszczalne, nietolerowane, niemożliwe. Wartości wyznawania, że to, albo tamto, są tak wyjątkowe, że każde kwestionowanie nowych dogmatów, codziennie sączonych przez media, jest atakiem, zagrożeniem, niebezpieczeństwem, na które każdy "obywatel" musi reagować z najwyższym zapałem i... reaguje.
To prowadzi do jeszcze większej monokultury myślenia i ogłupienia populacji. Pytanie na ile te procesy dzieją się "same", a na ile, jak to drzewniej bywało, jakaś widzialna lub niewidzialna ręka, pomaga w ich tworzeniu i rozwoju. I cui prodest?
Na pewno istnieją rączki które realizują swoją agendę. Na przykład depopulację, albo inny Nowy Wspaniały Świat. Ale do pewnego momentu godzimy się się na terror obowiązującego paradygmatu dobrowolnie. Dlatego należy .choćby dla treningu kwestionować wszelkie świeckie dogmaty.
Znowu ta antyszczepionkowa i antykowidowa propaganda. Zrozumiałe, że autorka nie wierzy w kowida, ani jakiekolwiek środki zaradcze. Ma do tego prawo.
PS. Co do Hitlera to nieprawdą jest, że ludzie, w tym Niemcy, nie rozpoznali w nim bestii. Rozpoznali, dlatego poddali sie jego woli, tak jak teraz poddają się zbrodniczej woli Putlera.
tutaj mamy przykład idioty w stanie czystym. "Wiara w kowida" I wszystko w temacie. Z wiarą się nie dyskutuje. Brudna i wilgotna szmata na pysku to emblemat wyznawców.
Wczoraj oglądałem podwodne cięcie stali na przekopie Mierzei Wiślanej. Według paniusi spawacz powinien to robić nago, bez kombinezonu, a na budowie nie powinno się nosić ubrań ochronnych, a broń Boże, kasków :-) :-) :-)
Idioto w stanie czystym. Odzież ochronną przystosowaną do warunków pracy i zgodną z normami bhp zawsze. Brudną i wilgotną szmate na pysku podczas zakupów czy spaceru NIGDY. No chyba, że z własnej woli (głupoty) - wtedy nic mi do tego.
Teraz paniusia twierdzi, że jednak przestrzega BHP, ale nie zmienia maseczki, tylko nosi jakąś brudną i wilgotną szmatę, czyli jednak nie przestrzega higieny osobistej, a więc BHP :-)
Idiota w stanie czystym, esencja jakby się ktoś pytał. W ogóle nie zmieniam, gdyż nie noszę ani nie nosiłam, idioto.
Dlatego to jest brudna wilgotna szmata i wyglądasz tak jak wygladasz.
A już Sztaudynger pisał : Myjcie się dziewczyny, nie znacie dnia, ani godziny :-)
U chirurga też? Nosi dla tajemniczości Zorro i podrywa intrumentariuszki?
Pytanie: po kiego wężowego wyspa nosi chirurg maseczkę podczas operacji specjalnej? Przecież smrodu nie zatrzyma...
Tak jak "paniusia" A. nosi ciągle brudną wilgotną szmatę, bo nie wie że to jednorazówka. Ja używam z filtrem wymiennym co trzy miesiące. MFW wyjaśnił dlaczego warto ją nosić, ale ja nikogo nie przymuszam. Każdy ma swój rozum i swoje życie.