Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Podróż sentymentalna

Izabela Brodacka Falzmann, 16.02.2012
10 lutego w Ratuszu Gdańskim odbyła się promocja książki pod tytułem „Świetlik. Życie zawieszone na linie”, której autorkami są dwie mile panie Iwona Demska i Anna Oller, znane mi zresztą tylko przez telefon. Książka składa się z wywiadów z ludźmi tworzącymi jądro i otulinę spółdzielni robót wysokościowych „Świetlik” przemianowanej potem na „Gdańsk”, która skupiła sporą część gdańskiej opozycji, stała się kuźnią Kongresu Liberałów, no i wykołysała naszego premiera.

Nie pisałabym o tym gdyby nie fakt, że w tej książce znalazł się również mój tekst.

Wczoraj zadzwonił do mnie pewien znajomy i powiedział: ”lukier, wazelina i popelina, oj nie lubisz ty pluć pod wiatr”. Odpowiedziałam: „nie mam zwyczaju pluć, ani pod wiatr, ani z wiatrem, a w szczególności nie mam zamiaru pluć za siebie”.

Ludzi ze Świetlika poznałam przypadkiem. Nie będę opisywać całej tej historii, bo byłoby to równie ciekawe jak swego czasu dla moich dzieci „Księga Rodzaju”. Przy „A Ozyasz zrodził Joathama” spały zawsze jak zabite. 

Chłopcy ze Świetlika potrzebowali po prostu darmowego mieszkania w Warszawie na czas remontu gmachu Intraco. Mieszkali u mnie kilka miesięcy w różnym składzie, także podczas mojej nieobecności. W mieszkaniu stale potykaliśmy się o liny i hoboki z klejem. Potem niektórzy zadomowili się na dłużej. Rekord (1,5 roku mieszkania u nas) pobiła żona jednego z nich.

Kiedy poznaliśmy się, chłopcy mieli 20-25 lat i nawet w najśmielszych marzeniach nie mogłam przypuszczać, że którykolwiek z nich dojdzie kiedykolwiek do władzy. Bawiliśmy się wyśmienicie. W moim tekście pisałam o rajskich wakacjach z dziećmi w leśniczówce koło Lędyczka i o dwutygodniowym clubbingu w Sopocie. Sama nie umiem powiedzieć, jak do tego doszło, bo nie cierpię muzyki rozrywkowej, nie tańczę, no i lubię włóczyć się po nocy wyłącznie w górach lub w lesie.

Do dziś dnia przyjaźnię się z kilkoma osobami z tego środowiska. Są to prawie wyłącznie odwirowani przez polityczne „twarde jądro” na margines. Wśród nich jest Ela, która pomogła mi w ciężkich okolicznościach życiowych, zabierając na jakiś czas wszystkie dzieci do siebie, a jej dom w Sopocie potem wielokrotnie był dla nas bazą.

Przyjaźnię się również (z przerwami, bo jest to jednak trudna przyjaźń) z żeglarzem i alpinistą przemysłowym, z którym podróżowałam swego czasu po Europie, i kilkoma innymi osobami, dla których mój dom jest zawsze otwarty.

Absolutnie nie akceptuję rządów Tuska i wielokrotnie dawałam temu wyraz. Czy znaczy to, że powinnam ujawnić różne środowiskowe sekrety, zasłyszane najczęściej z drugiej ręki?

Powiedziałam memu rozmówcy, że pomylił „Spowiedź dziecięcia wieku” z „Dziennikiem panny służącej”. A może lepiej perspektywę „widziane z dołu” z perspektywą  „widziane przez dziurkę od klucza”. Nie wiem, czy zrozumiał, o co mi chodzi.

Swego czasu uczyłam w Żmichowskiej Annę Bikont (Kruczkowską). Bywała u mnie w domu. Bywał u mnie w domu też Piotr Pacewicz. Dla mnie byli to tylko uczniowie.

Nie akceptuję uprawianego przez nich dziennikarstwa i powiedziałabym to każdemu z nich prosto w oczy gdyby nie fakt, że nie widzieliśmy się od czasów szkolnych.

Z Anną Kruczkowską byłam jako wychowawczyni na wycieczce szkolnej w Gdyni. Mieszkaliśmy na statku szkolnym Janie Turlejskim, bo uczennicą Żmichowskiej była również córka ministra żeglugi Szopy. Doszło pomiędzy nami do konfliktu i zwymyślałam panienki jak kapral rekrutów, choć byłam niewiele od nich starsza. Żadna nie poskarżyła się na to rodzicom, a ja obiecałam, że nikt się nie dowie, o co poszło. Uważam, że ta obietnica obowiązuje mnie do dziś.

Pacewicz w szkole nosił czarny dziurawy sweter. Podobny sweter nosił też Michnik. Spotykałam go często w domu Karpińskich, z którymi byłam bardzo zaprzyjaźniona. 
Ten fakt zamyka mi usta, a nie to, że Michnik zwykł wytaczać sprawy sądowe ludziom, którzy ośmielą się go skrytykować. Pomimo że nasze drogi zupełnie się rozeszły, nie zaprzeczę, że kiedyś go lubiłam. A dziurawy sweter był sygnałem, że nie jest on klasycznym „reżimkiem” opisywanym przez Głowackiego w „Wirowce Nonsensu”.

Karpińscy byli praktycznymi wyznawcami teorii krążenia elit Pareto. Jestem zdania, że całkowicie się mylili. Jak pokazały losy ludzi wywodzących się z komunistycznych elit, których legitymował ich salon, o wiele łatwiej się nauczyć wyrafinowanej konsumpcji, niż zrozumieć, że jedyną prawdziwą legitymacją elitarności jest gotowość służby w obronie społeczności, której się przewodzi czy chce przewodzić.

Wbrew powszechnemu przekonaniu najbardziej niebezpieczni, bo pracujący „w kulturze” komuniści nie byli łatwi do rozpoznania jako prymitywni nuworysze. To jeden z obiegowych mitów. Ich ukradzione prawowitym właścicielom domy i mieszkania były bardzo dobrze umeblowane. Znali się na alkoholach, stylizowali strojem na angielskich lordów. Putrament – ponura sowiecka stupajka – brylował jako bon viveur w Paryżu; Geremek czarował nienaganną francuszczyzną.

W tej sytuacji wielu ziemian powiedziało: „ukradli nam nie tylko ziemię, domy i pałace, ukradli nam nasz styl, dlatego nie warto go kultywować. Nasz styl nas zdradził, okazał się łatwy jak sprzedajna kobieta, nie gwarantował odseparowania się od przestępczych elit władzy”.

Wiele osób z tego środowiska zaczęło wyróżniać się właśnie brakiem stylu. Właścicielka Wilanowa pani Wolska nosiła się jak starsza księgowa w spółdzielni pracy „Zbędny trud”, Izabelę Dzieduszycką mój znajomy uznał kiedyś za szkolną woźną.

Wracając do Świetlika. Czy powinnam odmówić udziału w tej publikacji?  Jakby na to nie patrzeć, ludzie ze Świetlika to jakaś cząstka mego życia. Czy powinnam i mam prawo opisywać wydarzenia z jeszcze dawniejszych czasów, w których brałam udział albo się o nie otarłam?
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 6716
Domyślny avatar

Boff

16.02.2012 11:49

Witam serdecznie. Nie znam treści Pani tekstu, więc może moja uwaga będzie zupełnie chybiona, ale myślę, że tu nie chodzi tylko o prawo do pisania o swojej historii. Sama Pani przyznaje, że czuje się zobowiązana do nieujawniania niewygodnych dla innych informacji, uzyskanych w specyficznych okolicznościach. Postawa w zasadzie chwalebna. Piszę w zasadzie, bo obawiam się, że stosowana do ludzi, których, jak dowodzi ich historia życia, cechuje egoizm, instrumentalne traktowanie innych, pogarda dla słabszych i tych dających się oszukiwać, może przynieść efekt odwrotny od zamierzonego. Kierowanie się przez członków danej społeczności w życiu szlachetnymi zasadami z pewnością poprawia jakość życia takiej społeczności, ale stosowanie tych zasad bezwarunkowo do natur szujowatych pomaga im realizować swoje parszywe cele. Myślę, że szlachetni ludzie czasami legitymizują szuje (albo przynajmniej usypiają "czujność moralną") - "nie mogą być tak źle, skoro obracali się w tak dobrym towarzystwie i to dobre towarzystwo ma tak miłe wspomnienia". To takie moje pierwsze skojarzenie po przeczytaniu Pani tekstu Pozdrawiam serdecznie
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

16.02.2012 23:42

Dodane przez Boff w odpowiedzi na prawo do wypowiedzi

Zgadzam się, to bardzo trudny problem. Po mistrzowsku radził sobie z tym Tyrmand. Ja też serdecznie pozdrawiam.
Domyślny avatar

HENRY

16.02.2012 12:18

Lepiej by było żeby Świetlikowcy wrócili do malowania kominów ;-)
Domyślny avatar

Lena

16.02.2012 14:24

Dodane przez HENRY w odpowiedzi na ŚWIETLISTY SZLAK

Pani Izabelo, Piękna myśl o elitach "o wiele łatwiej się nauczyć wyrafinowanej konsumpcji, niż zrozumieć, że jedyną prawdziwą legitymacją elitarności jest gotowość służby w obronie społeczności, której się przewodzi czy chce przewodzić." Nic dodać nic ująć tylko zapamiętać, powtarzać i...wdrażać Pozdrawiam serdecznie Lena
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

16.02.2012 23:39

Dodane przez Lena w odpowiedzi na O elitach

Ja też serdecznie pozdrawiam,
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

16.02.2012 23:38

Dodane przez HENRY w odpowiedzi na ŚWIETLISTY SZLAK

Na pewno to im lepiej wychodziło:)
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

16.02.2012 14:34

Parę słów o Putramencie. Sowieckim stupajką stał się, a nie był od razu, bowiem pochodził z dobrej polskiej ziemiańskiej rodziny kresowej. Jego ojciec, posiadacz niewielkiego mająteczku, zasłużył się w I wojnie światowej, a może już w wojnie 1920 roku. Wiem to, ponieważ JP chodził do Liceum Zygmunta Augusta (uwaga! nie im. Zygmunta Augusta, podobnie jak Uniwersytet Wileński Stefana Batorego, a nie jego imienia), do jednej klasy z moim Ojcem, Witoldem Rudzińskim. Ojciec spędzał u Putramentów kilkakrotnie wakacje szkolne i w latach przed śmiercią (zmarł w 2004 roku) opowiadał mi to. Kiedyś, gdy będę miała czas, wreszcie to odsłucham i przepiszę z kaset, bo jest tam wiele ciekawych rzeczy. Tam jest i nazwa mająteczku, i co konkretnie wykonał ojciec Putramenta, chyba przeszedł jako ostatni przez jakiś wysadzany most czy coś w tym rodzaju.
Ojciec z osłupieniem przyjął jego konwersję polityczną, że tak powiem, i - chyba trochę nie dowierzając własnym oczom - jeszcze jakiś czas spotykał się z nim już w PRL.
Tak, że te prawdziwe elity, do jakich niewątpliwie należała rodzina Putramentów, nie tylko czasem rezygnowały ze stylu,ale  czasem wręcz szły na współpracę albo po prostu przyłączały się do okupantów.
Na szczęście rzadko.
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

16.02.2012 15:02

Dodane przez Teresa Bochwic w odpowiedzi na Putrament

a nie Liceum, naturalnie.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

16.02.2012 23:37

Dodane przez Teresa Bochwic w odpowiedzi na Gimnazjum ZA

To bardzo ciekawe. Czy mogłaby Pani o tym napisać? Proszę zauważyć, że te historie składają się jak układanka. Pozdrawiam.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

17.02.2012 01:11

Dodane przez Teresa Bochwic w odpowiedzi na Putrament

Putrament nie zrezygnował ze stylu  polegającym na luksusowej konsumpcji, którą zapewnił mu komunistyczny reżim. Na zachodzie był wiarygodny jako ziemianin, który- " wicie rozumicie" - sluży komuchom dla "zachowania substancji".
Domyślny avatar

szara_komórka

16.02.2012 18:43

i uprawiam je prywatnie. Czy nie mogła Pani odmówić ? (to tak w nawiązaniu do komentarza Boff'a).
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

16.02.2012 23:35

Dodane przez szara_komórka w odpowiedzi na Lubię podroże sentymentalne

Mogłam oczywiście. Ale sądzę, że książka jest dość obiektywna. Pomyślałam sobie, że nie ma sensu dąsanie się. Raczej przeciwnie- trzeba pisać historię prawdziwą. oczywiście nie może sprowadzać się ona do " kto, z kim, gdzie i kiedy" jak chcieliby niektórzy.
Domyślny avatar

Gosia

16.02.2012 18:47

nawet jak wyćwiczyło swój szczurzy móżdżek do naśladowania stylu.Cuchnie tym bardziej!Putrament, Gieremek, Michnik, różnej maści gwiażdziny-bżdziny- fuuuuuuuuuuuuj!
Domyślny avatar

leda

17.02.2012 02:44

sentymenty moim zdanie koncza sie tam gdzie zaczyna sie boj o prawde.Honorowo nie mowi sie publicznie o tym co prywatne,ale dotyczy to tylko ludzi honoru....czy pani nadal ICH za takich ma ? Watpie.W koncu Sp. Pani maz zginal walczac o prawde, majac gdzies sentymenty,bo to bylo dla Niego najwazniejsze i dlatego przed nim chylimy glowy,a nie przed sentymentami. leda
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

17.02.2012 11:47

Dodane przez leda w odpowiedzi na Podroz sentymentalna

Mąż też przyjaźnił się ze ludźmi ze Świetlika. Miał jednak zastrzeżenia, że pozwolili się zebrać w jednej zagrodzie ułatwiającej inwigilację. Nie trzeba było sieci agentów. Wystarczyło bywać na licznych firmowych imprezach.
Domyślny avatar

zdzichu z Polski

17.02.2012 02:53

Mnie nigdy dziurawe swetry nie pociągały, przesadna dbałość o konwenanse zresztą też. Do rzeczy. Kompletnie nie rozumiem tego tonu. Przepraszający ma być czy zaczepny? Ktoś zaprasza do podzielenia się wspomnieniami i normalną sprawą jest odmowa albo przychylenie się do prośby. Człowiek na poziomie nie będzie opowiadał przy nadążającej się okazji tz. pierdół, ani nie będzie recenzował ludzkich postaw wstecz w oparciu o wiedzę teraźniejszą. Nocników dość na półkach księgarń.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

17.02.2012 11:50

Dodane przez zdzichu z Polski w odpowiedzi na Ha

W tym rzecz, że nie musi Pan czytać- ani tego co jest na półkach, ani moich wpisów. Wszyscy oceniamy wstecz w oparciu o wiedzę teraźniejszą i historię i ludzkie postawy. Wszyscy z wyjątkiem Pana. Ale jak wyżej.
Domyślny avatar

zdzichu z Polski

17.02.2012 12:12

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @zdzichu z Polski

"Czy znaczy to, że powinnam ujawnić różne środowiskowe sekrety, zasłyszane najczęściej z drugiej ręki?' Rozumiem że odpowiedź jest jasna - nie. A przy okazji czyżby Pani mała aspiracje konkurowania na wspomnienia z Żuławskim - chyba nie . Więc o co Pani chodzi? "Wszyscy oceniamy wstecz w oparciu o wiedzę teraźniejszą i historię i ludzkie postawy." Przecież nawet w tym tekście blogerskim wymienia Pani Biknot Annę, Pacewicza i nie opowiada Pani o nich rzeczy które miały by wywołać radość u tych którzy pogardzają redakcją i czytelnikami GW. Czyżby ktoś inny pisał teksty do bloga i ktoś inny odpowiadał na komentarze?
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

17.02.2012 12:26

Dodane przez zdzichu z Polski w odpowiedzi na Obawiam się że oczęta są zaspane jeszcze

Bo na tym polega ambiwalencja. To jak z wypadkiem teściowej w samochodzie zięcia:) A rzeczywiście- nie piłam jeszcze kawy po całonocnej pracy, do której wracam. To pa pa.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

17.02.2012 12:15

Dodane przez zdzichu z Polski w odpowiedzi na Ha

Dodam jeszcze, że chyba widać, że poziom reprezentowany przez szanownego Pana nie jest dla mnie osiągalny więc szkoda chyba czasu na wychowywanie mnie.
Domyślny avatar

Gość

21.02.2012 00:37

Iza, czy to o mnie mowa? Ja mieszkałam u Ciebie od kwietnia do października ... Potem pomagałas mi przygotować wynajęte mieszkanie. Wydawało mi się, że łaczy nas przyjaźń. Być może nie aż tak trudna, jak z legendarnym żeglarzem i alpinistą (przemysłowym). Trudno Dorota
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

23.02.2012 21:56

Dodane przez Gość w odpowiedzi na co do Świetlika...

Pewnie się pomyliłam.  To przepraszam. Bardzo miło wspominam to mieszkanie. Z Tobą łączy mnie przyjaźń bez przerw. I tak jest o wiele lepiej.
Domyślny avatar

Gość

24.02.2012 23:02

swoją drogą ciekawe, dlaczego goście, którzy pracują "na wysokości" nie są nazywani w tym kraju "taternikami przemysłowymi" tylko alpinistami... Chyba trzeba być europejskim? A co z hobokiem, sznurkiem i łapówką dla dyrektora firmy posiadającej komin oraz środki na przemalowanie tegoż (komina?)?
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,668,084
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności