Wiele lat temu wybitny, nieżyjący już publicysta Piotr Skórzyński zorganizował w Warszawie seminarium, które postawiło sobie za cel ponowne zdefiniowanie czy tylko doprecyzowanie pojęć lewicy i prawicy. Cotygodniowe spotkania trwały przeszło dwa lata. Przez seminarium przewinęli się prawie wszyscy publicyści tak zwanej prawej strony. Bywał na nim Stanisław Michalkiewicz, Piotr Semka i wielu innych, nie licząc twardego jądra czyli ludzi nie opuszczających żadnego spotkania, wśród których byłam i ja. Referaty były bardzo interesujące, dyskusja gorąca, natomiast główny cel naszych prac, czyli zdefiniowanie zjawiska prawicowości, zamiast się zbliżać wydawał się nieustannie oddalać. Niektórzy z nas zarzucali żartobliwie Piotrowi, że gonimy króliczka aby go nie złapać czyli spotykamy się w celach czysto towarzyskich, ale to nie wyjaśnia kłopotów z wywiązaniem się z postawionego sobie zadania. Kłopoty były zupełnie obiektywne, prawica i lewica to obecnie naprawdę niejasne pojęcia.
Mniej więcej w tym samym okresie przeczytałam w nieregularnym kwartalniku „Res Publica” tekst mojej koleżanki klasowej Małgorzaty Dziewulskiej na ten sam temat. Dziewulska twierdziła, że tradycyjny podział na prawicę i lewicę stracił zupełnie sens i pozostaje dzielić ludzi na tych którzy są w porządku i tych którzy nie są w porządku. Zapewne mimochcąc Dziewulska użyła określenia „comme il faut” ze słownika naszych babć i cioć. Jednak kiedy moje cioteczki mówiły o kimś że jest „comme il faut” dobrze wiedziałam co mają na myśli. Z tekstu Dziewulskiej wynikało natomiast (może nie wprost) ,że istnieje jakaś grupa ludzi powołanych do tego aby oceniać innych, że ona do tej grupy należy i że te oceny są ostateczne, niepodważalne. Pomyślałam sobie, że chyba ją źle zrozumiałam tak bardzo wydawało mi się to wówczas absurdalne. Dziewulska wpisywała się w ten sposób wprost w styl myślenia Göringa, który jak wiadomo powiedział kiedyś: „Ja decyduję kto jest Żydem” Dotyczyło to Erharda Milicha, niemieckiego lotnika wojskowego feldmarszałka i członka NSDAP. Rodzina Milcha była poddana śledztwu Gestapo w związku z pogłoskami, iż jego ojciec jest Żydem. Göring rozwiązał problem, zmuszając matkę Milcha do podpisania oświadczenia, iż jej mąż nie jest biologicznym ojcem Erharda. Przy okazji miał się wyrazić: „O tym, kto w Luftwaffe jest Żydem, decyduję ja”.
Nie jest to jednak tak absurdalne jak mi się wówczas wydawało. Kilka dni temu były mąż mojej byłej koleżanki Małgorzaty Dziewulskiej czyli Marcin Król, w wywiadzie telewizyjnym wyrzucił z siebie dość histeryczny ciąg arbitralnych ocen na temat obecnego obozu władzy. Cytuję jego słowa tak jak je zapisałam, a zapisałam bo nie mogłam uwierzyć, że coś takiego słyszę z ust profesora filozofii: „to ludzie wyzuci z ducha, z reguł moralnych, nie czują ducha bożego, nie przebywają w sferze ducha, są wykluczeni, to straszni ludzie”. Oraz: „Kaczyński jest człowiekiem złym”.
Pan profesor filozofii, historyk idei formułuje te oceny bez żadnego uzasadnienia, gdyż to on decyduje przecież kto jest dobry a kto zły, podobnie jak Göring decydował kto jest a kto nie jest Żydem. Król nie jest jednak w swych sądach i w sposobie myślenia osamotniony. Pani od której kupuję cielęcinę na bazarku przy Wałbrzyskiej sformułowała to dokładnie tak samo jak on: „ Kaczyński to człowiek zły”. Poradziłam jej żeby zajęła się raczej świeżością swego towaru bo ktoś może pomyśleć, że jest filozofem, albo co gorsza profesorem i nigdy nic już od niej nie kupi.
Wywiad z profesorem Królem jak i rozmowa z panią od cielęciny zainspirowały mnie do zastanowienia się nad zarzutami kierowanymi pod adresem PiS i rządów dobrej zmiany, a przede wszystkim pod adresem prezesa- Jarosława Kaczyńskiego. Z jednej strony zarzuca się partii PiS, że jest skrajnie prawicowa, wręcz faszyzująca, a z drugiej strony, że powiela wzorce socjalistyczne czy nawet komunistyczne. Byłoby to zbyt proste, wręcz prostackie twierdzić, że „les extrêmes se touchent”. PiS jest po prostu w rozkroku, jest prawicowy w sferze aksjologicznej, czyli w sferze wartości natomiast lewicowy w kwestiach społecznych i gospodarczych wręcz przeciwnie niż liberałowie (a właściwie lewicowi transformersi), którzy są lewicowi w warstwie aksjologicznej i prawicowi w swoim stosunku do społeczeństwa i gospodarki. Dobry stary Marks powiedziałby, że baza w obydwu przypadkach jest niezgodna z nadbudową, więc takie zjawisko społeczne jest niemożliwe. To najlepszy dowód (tak na marginesie), że marksizm do niczego się nie nadaje. W sferze wartości PiS broni rodziny, tradycyjnej moralności, przeciwstawia się ideologii gender, nie akceptuje aborcji i eutanazji. W sferze społecznej zajmuje się (jak twierdzą jego przeciwnicy) rozdawnictwem, troszczy się o ludzi biednych i niezaradnych, miedzy innymi o wielodzietne rodziny dla których osławione 500 + jest często podstawą egzystencji.
Natomiast liberałowie spod znaku PO traktują ubogich jako tych którzy sami zapracowali na swój los, są zwolennikami drapieżnego kapitalizmu, przeciwni wszelkim przywilejom dla słabszych czyli są i zawsze byli zwolennikami rozwiązań przydatnych dla różnej maści aferałów. W ich frazeologii nazywa się to dawaniem wędki zamiast ryby.
Lewicowość i prawicowość pomimo swego niedostatecznego zdefiniowania stały się podstawowym i obrotowym zarzutem w permanentnych kampaniach wyborczych. Nic w tym dziwnego- w czasach ponowoczesnych wszelka dwubiegunowość, wszelka polaryzacja jest niemile widziana. I tak jak podobno w społeczeństwie współistnieje kilkadziesiąt dobrowolnie wybieranych płci mogą w polityce, w życiu społecznym i w wyznawanym światopoglądzie współistnieć dowolne mieszanki prawicowości i lewicowości. Jednostka nie musi wybierać, nie musi się do końca określić. Przede wszystkim ma prawo bez żadnych konsekwencji zmieniać poglądy.
W ustach polityków i specjalistów od PR pewne trudne do zdefiniowania pojęcia takie jak lewica, prawica czy centrum brzmią jak obelgi i tak też są odbierane.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8551
Wydaje mi sie, ze prosciej niz analitycznie jest rozwiazac problem geometrycznie. Zamiast definiowac 2 zbiory o nieskonczonej liczbie elementow proponuje znalezc/wyznaczyc centrum/plaszczyzne/linie demarkacyjna w przestrzeni elementow a zbiory te zdefiniowac jako lezace po jednej badz przeciwnej stronie wyznaczonej granicy. kryterium graniczne jest dowolne, przy wielu kryteriach zbiory wynikowe mnozymy. iloczyn pusty oznacza kryteria wykluczajace sie/niespojne.
Pozdrawiam
MiniMax
Cały przed szereg ludzi licho związanych z krajem przodków naszych wśród nominowanych
2011 roku znajdziemy? A że„lewicowość”, czy socjalizm? Gdyby ujawnić historię pomocy
w przetrwaniu klanu przodków z, przodków z czasu I, II WŚ jako gwaranta kontynuacji Państwa
i ratowaniu ich ucieczką po wojnie, pewnie o zgodę byłoby łatwiej. Dlatego zmiany trybu nauczania
trwale przygotować trzeba, a jeżeli kasty resortowo-akademickie tego nie chcą, trudno, nie o nas to
świadczy. Jakoś dzisiaj wygładzić zadry lżej i należy. Pozdrawiam.
jak to dobrze ze mozna poczytac o czyms innym pandemii(rzekomej)...
Z jednej strony zarzuca się partii PiS, że jest skrajnie prawicowa, wręcz faszyzująca – Faszyzująca trochę jest, zważywszy wścibstwo i ciągotki regulowania życia obywateli, ale właśnie dlatego nie jest prawicowa. – a z drugiej strony, że powiela wzorce socjalistyczne – To tego nie da się samodzielnie ocenić?
W sferze wartości PiS broni rodziny, tradycyjnej moralności, przeciwstawia się ideologii gender – To znaczy, co właściwie robi?
W sferze społecznej zajmuje się (jak twierdzą jego przeciwnicy) rozdawnictwem – A więc to jest kwestia poglądu, że partia rządząca rozdaje pieniądze podatników?
Natomiast liberałowie spod znaku PO – To są tacy? – są zwolennikami drapieżnego kapitalizmu – Skąd ta ocena?
zawsze byli zwolennikami rozwiązań przydatnych dla różnej maści aferałów. – O tym, kto jest zły, decydują sympatie blogerki.
Aby dojść do tego, na czym polega podział na lewicę i prawicę, należy wpierw odchwaścić inne pojęcia.
"W sferze wartości PiS broni rodziny, tradycyjnej moralności, przeciwstawia się ideologii gender – To znaczy, co właściwie robi?"
Otóż to, dobre pytanie.
Też byłbym rad usłyszeć jak PiS broni i jak się przeciwstawia - nie w sferze pustych deklaracji tylko konkretnie i realnie.
Pojęcie liberalizmu zostało zakłamane. Przypisano mu wartości lewicowe i potem rzekomi liberałowie występują i dla ukrycia swoich lewicowych poglądów mówią, że podziały na lewice i prawicę są anachronizmem. Otóż nie są bo ten podział odzwierciedla różnicę zasadniczą jaka jest między kłamstwem a prawdą.
Nie dziwi mnie dlatego, że konserwatyści lewicujący społecznie i gospodarczo odcinają się od nazywania lewicą i socjalistami. To o nich dobrze świadczy i jednocześnie musi być frustrujące. Ratunku szukają w konfrontacji z socliberałami, którzy albo w ogóle nie uznają wolnego rynku, albo pod pozorami tworzenia wolnego rynku dążą do uzyskania monopolu, albo - w najlepszym razie - traktują powierzchownie i uznaniowo. Wolny rynek jest zjawiskiem przyrodniczym, istnieje bo istnieje świat. I to jest prawda, którą się zapamiętale neguje z pobudek częściej nieświadomych, bo przyzwyczajenie jest drugą naturą.
Problem nie jest w tych antagonizmach tylko w kłamstwach o nich, np. o doskonałości demokracji albo autorytaryzmu lub odwrotnie. Tak samo z wolnym rynkiem. Negowanie zasad wolnego rynku jest lewicowym kłamstwem jednym z wielu. Do niego się odniosłem bo częstym. Jest np. koronawirus i widać potrzebę ograniczeń. Nie oznacza to, że regulacje są ideałem - są potrzebą chwili. Weźmy respiratory. To nie są skomplikowane urządzenia, tylko urządzenia z pieczątkami. Rzemiosło czarnorynkowe by się zorganizowało i na targu koło środy pojawiłyby się pierwsze respiratory bez gwarancji i pieczątek licznych urzędów. Państwo autorytarnie też da rady mimo, że trochę trudniej niż z płynem borygo do dezynfekcji rąk.
Co prawda teza nieobalona nie jest udowodniona, ale niesmak pozostał. Z niedosytu.
Zły jest na codzień, ten drugi jakoś zniknął, aż miło.
Osoby---Machiavelli,Soderini i zza węgła wygląda Savonarola...ale on nas mało obchodzi.
Machiavelli utrzymuje korespondencję z Soderinim....w jednym z listów pisze.
"Moj przyjacielu!
Piszesz mi o władzy i wyborach ludu...ale przecież dobrze wiesz,że tego nie ma!
Żadnych partii politycznych nie ma! To mit ...są tylko etykietki przedwyborcze,a potem liczy sie władza i pieniądz."
Przesyłam Ci rękopis...jeszcze nie wiem,jak nazwę tę ksiegę...może Książę?
Napisz mi co sądzisz o tym?
Twój Niccolo"
Oryginał tego listu zachował się w archiwach Uniwersytetu we Florencji....ale troche nadpalony...w stanie tragicznym.
Tak więc podsumowując Państwa dyskusję....nie ma partii politycznych.
Ergo: Nie ma lewicy,prawicy,ani mitycznego środka...everybody lies.
I faktycznie...liczy sie koryto i władza.
Saluti e ciao da Sicilia
Oczywiście, że absurdalne. Tylko i wyłącznie Pani Izabela jest osobą uprawnioną do wygłaszania ocen ostatecznych i niepodważalnych, o czym każdy czytelnik NB i Warszawskiej, wie od paru lat.
Tylko skąd P. Dziewulska mogła o tym wiedzieć.