Jestem zmuszony odwołać się do mocniejszych słów, a więc do pewnej rymowanki, którą usłyszałem, gdzieś, w okresie dzieciństwa. Nie rozumiałem jej istoty ale już wówczas budziła niesmak. Brzmi następująco: „Sr… Polaku sr…, bo to jest Twój kraj
Jeszcze tyle Ci zostało, że się wys… możesz śmiało”
A wiec beznadzieja. PRL swoje apogeum nie osiągnęło w okresie stalinizmu, lecz wówczas, gdy chciano wpisać do Konstytucji przyjaźń z ZSRS. Gierkowski dobrobyt sprzyjał bezrefleksyjności i przyćmieniu Polaków. Znalazła się jednak grupa „trzydziestu czterech”, która w swoim liście wyraziła sprzeciw.
Potem przyszedł rok 1980 i beznadzieja zmieniła swoje oblicze. Może nasz los wówczas potoczyłby się inaczej, gdyby nie zapatrzenie w słońce nadchodzącej wolności. Wchłanialiśmy jej woń, nasycaliśmy duszę jej obecnością i… przegraliśmy to, co było wówczas najistotniejsze. A najistotniejszym nie był wymarsz wojsk sowieckich w 1993 r., lecz, trzy lata wcześniej, podpisany traktat graniczny z Niemcami. To właśnie on, jak niegdyś w Wersalu, zadecydował o kształcie naszej granicy zachodniej. Brak traktatu pokojowego, co byśmy nie powiedzieli, nie zlikwidował jednak niemieckich skłonności do Drang nach Osten. Wówczas zabrakło nam wyobraźni. Zamiast zawrzeć traktat pokojowy, daliśmy się nabrać na pojednanie polsko-niemieckie, za którym szeroką autostradą wmaszerowały wszelkiego rodzaju fundacje niemieckie, organizacje pojednania, siec stypendium, programy szukania zdolnej młodzieży z cechami przywódczymi (zapewne blondynów) itd.
W okresie wolności w tzw. III RP status polskiego państwa nie został sprecyzowany. Nie nastąpiła racjonalizacja treści politycznych, intelektualnych, kulturowych i gospodarczych. W uszach Polaków hasło: „My chcemy do Europy” przybrało formę życzeniową. Weszliśmy do niej na kolanach, choć udostępnialiśmy ogromny rynek zbytu dla towarów zachodnich i stanowiliśmy upragniony bastion oddzielający Niemcy od Rosji. Ówczesny rząd nie widział Polski na mapie ekonomicznej i politycznej świata, widział tylko zagrożenie rosyjskie. Było ono realne, ale wkrótce okazało się, że nie było jedynym. I w pozycji klęczącej pozostaliśmy do dziś.
Wszelkie polskie ruchy emancypacyjne skończyły się klęską, bo do dziś nie mamy pełnego obrazu sieci zagrożeń. Co więc pozostało? Pozostał, jak zwykle, wybór mniejszego zła i wycofywanie się na „z góry upatrzone pozycje”. Ponownie zostaliśmy zapędzenie do swojej „matni”. Dopiero tam zaczynamy myśleć zdroworozsądkowo i powoli doceniać swoją kulturę. A wiec w tym rdzeniu (owej matni) jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy. Ale tak naprawdę, pojecie „My” zaczyna zanikać, jak nasza barwa na mapie. W „matni” jeszcze czujemy się dobrze, jeszcze mówimy swoim językiem, ale nośniki kulturowe są w niej już coraz słabsze; zanika też właściwy punkt odniesienia, a więc retrospektywa, bez której nasze wszelkie działania są zawieszone w powietrzu, bez jakiejkolwiek siły przyciągania. Nasz punkt odniesienia ogranicza się do dobrobytu, a więc czegoś, co można zlikwidować w szybkim czasie. Rezygnacja z kulturowego punktu odniesienia oznacza spalenie za sobą wszelkich mostów i pozbawienie się możliwości powrotu do wspólnego domu. Jest to nic innego, jak zwycięstwo kompletnie wariackiej idei beznarodowości. Niby jesteśmy, a już nas nie ma. Powrót do wspólnoty będzie wymagał kolejnego rozlewu krwi.
Żaden rząd po 1989 r. nie zniżył się do budowania „opinii publicznej” i nie wykorzystał tego argumentu na forum międzynarodowym, tak, jakby nasz głos i nasza tożsamość (Suwerena), zupełnie się nie liczyły; jakbyśmy od samego początku skazani byli na status kolonii.
Gdy dochodzące echa z posiedzenia obozu rządzącego w Jachrance, mówią o zamiarze kontynuacji polityki socjalnej, pojawia się pytanie o los narodu i samej Polski, po wyczerpaniu się dobrej koniunktury? Co zostanie po 500 +, co z mieszkaniami + itd. Przecież nasz „dobrobyt” nie posiada trwałych źródeł, lecz stoi na dywaniku, który z łatwością można wyciągnąć spod nóg. I co wówczas zostanie? Czyż nie jeszcze bardziej mordercza walka o spłatę rat zadłużenia i tragiczny bój z widmem deklasacji? Dopiero wówczas zrozumiemy ideę dawnej szlachty i inteligencji, która broniła swojego stanu posiadania. I będzie to jedyny pożytek z tej operacji. Czy w taki sposób chcemy się uczyć swojej historii?
I teraz polska scena polityczna. PiS jest najsilniejszą partią – jednocześnie partią nadziei i partią która podlega największej sile zgniotu. Drugą siłą, ale wyłącznie nadziei, jest ruch narodowy, który czuje, że nadeszła dla niego odpowiednia chwila, ale jest rozczłonkowany, nie posiada programu, a jego parcie do władzy opiera się na przedwojennych uwarunkowaniach i w dużej mierze postawie antypiłsudczykowskiej ( a wiec antypisoskiej). Jak dotychczas kieruje nim nie racjonalizm, lecz anachronizm. Widmem przyjęcia władzy został tak samo zaskoczony, jak PiS. Polska scena polityczna, w trzydzieści lat po 1989 r. ma wiele podobnych cech do końca lat XIX w., kiedy to przyszłe polskie społeczeństwo musiało odpowiedzieć na pytanie: „Kto ty jesteś?”.
Na całe nasze szczęście Europa zaczyna podążać w kierunku dekompozycji systemu partyjnego. Początek dały Włochy i Francja, być może zaistnieje on w Niemczech. To dla nas dobry znak, ale pod warunkiem, że polski naród okaże się na tyle dojrzały politycznie, że odwoła się do idei jedności i całości państwa – stojąc oczywiście na gruncie powojennych granic, które są dla nas optymalne. Jeżeli natomiast górę wezmą nawyki niewolnicze, tak zakorzenione w okresie proletariackiego PRL-u, to Polska zostanie podzielona na fragmenty, a każdy z nich otrzyma swego pana. I wówczas, jak za Polski Ludowej będzie można dalej, po proletariacku, pluć na szlachtę i inteligencję i własną historię – do woli, jak rasowi niewolnicy.
I na koniec warto zaznaczyć, że rdzeń polskości („matnia”) żywi się naszą aktywnością intelektualną, naszą twórczością i wspólnym obcowaniem; że jest on tym bardziej żywy, im więcej własnych soków twórczych do niego dociera. To, czy wyjdziemy z owej dzisiejszej „matni” na szeroki grunt własnej kultury, zależeć będzie wyłącznie od nas samych. Dotychczasowy rdzeń kulturowy broniony był najpierw przez szlachtę, potem inteligencję. Gdy tej osłony zabrakło, został on wystawiony na giełdę, na której każdy może prać swoje brudne pieniądze.
Polskie partie polityczne podlegają tej samej weryfikacji. Prawie każda z nich odwoływała się do wspólnych tradycji i wartości, a potem rozmieniała je na drobne. Doszło do tego, że ważne rocznice wypełnione były bełkotem i pustosłowiem, oczywiście z silnym przekonaniem mówców o swojej wyjątkowości. W ten sposób łącznik pokoleń, jakim była tradycja i historia, zalewany był populizmem, bylejakością i zwykłym lenistwem. Jedyną wartością dodaną pozostali Żołnierz Wyklęci i Powstańcy Warszawscy. Ale rodzi się pytanie, czy oni przetrwają, skoro w samym obozie rządzącym słychać głosy irytacji z powodu ich popularności? Nie ma tu refleksji, że tylko Ci prawdziwi Żołnierze są jedynym łącznikiem z obszarem naszej prawdy, a więc z naszą wolnością i niepodległością. Nie ma!!!
Sygnały dochodzące z Jachranki, trochę przerażają, bo zamiast wzmacniania państwa, zaczynamy przejadać swój obecny dobrobyt. Oznacza to niestety, że państwo polskie nadal nie istnieje, a PiS nie ma odpowiedniego adekwatnego programu dostosowanego do obecnych wymogów czasu. I pytanie: co stoi na przeszkodzie, aby powtórzyć doświadczenie Orbana, który swój naród potraktował poważnie – powiedział mu na czyn stoją Węgry i wskazał perspektywę wyjście.
Nie mamy na kogo głosować, bo wszystko jest w stanie rozkładu lub budowy. Jedyną racjonalną alternatywą jest PiS, ale jeżeli nie zrozumie on, że ważniejsze jest dobro państwa i odpowiednie porozumienie ze społeczeństwem, pozostanie nam wszystkim jedynie ten wierszyk, który przytoczyłem na początku.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11864
Jeżeli powstanie partia O. Rydzyka, będą już dwa ośrodki władzy. Jeżeli jakimś cudem narodowcy się zjednoczą (tu zapewne pojawi się R. Giertych), powstanie konkurencja. Te światy nie będą w stanie się zjednoczyć. Galoty spadają na kostki. Fundujemy sobie więc walkowerem krajobraz po bitwie. Jaką wartość i kogo na scenę polityczną wprowadzi obóz narodowy, a jaką obóz O. Rydzyka? Nie chcę dalej rozwijać spektrum logicznych wydarzeń, ale rozbicie głosów dopełnia obraz kompletnej klęski.
Jestem państwowcem i bardzo chciałbym, aby narodowcy nawiązali do swoich początków i dziś zaprezentowali program zjednoczenia narodowego, oczywiście kontynuując silny wątek ziem odzyskanych. Na przełomie tamtych wieków myśl ta była decydująca w tych fragmentach, gdzie postawiono na odbudowę własną i własnymi siłami polskiego narodu.
Byłem przeciwny rozbijaniu struktur PSL, bo w sytuacji niepewnej, jaka nadchodzi, każda rodzima struktura jest potrzebna. I dalej - prawie wszyscy pracujemy i pobieramy pensje, ale państwo przestaje działać. Przepisy są tak ustawione, że urzędnik boi się petenta, a petent urzędu. Solidarność wspólnoty jest łamana na poziomie najniższym. To sytuacja wysoce patogenna. A nad tym wszystkim panuje wyższy urząd kontroli, i kółko się zamyka. A posłowie szczycą się, że uchwalili wiele nowych ustaw. Krótko mówiąc nie radzimy sobie w okresie przejściowym, a więc zmiany i dostosowania unijnego prawa do naszych warunków. Do tego dochodzi jeszcze wolny rynek, który rozgrywa wszystko od strony mentalnej. Po prostu, zbyt wielu ludziom podgrzewa w głowie wodę sodową.
I teraz jeżeli rzucimy się na PiS, to dokonamy tego, czego od nas oczekuje ten, który włączył ten mechanizm i wpakował nas w tę sytuację. Wpadniemy masowo w ową przepaść na drodze, na dnie której czeka nas klatka i nowa forma PGR-ów, czyli korporacje. Federacja patriotów i narodowców musi najpierw wyłonić niekwestionowanych przywódców, opracować program ratunkowy dla Polski, ogłosić go, a dopiero potem startować do władzy. Jeżeli postąpią inaczej, będzie to zwykły TKM... Tak się dzieje, kiedy czas marnuje się na pierdoły - zwłaszcza między Odrą a Bugiem.
Oczywiście zastrzegam sobie prawo do zmiany poglądów, jeśli na podstawie tych kilku faktów powstał u mnie fałszywy obraz. Jednak pewne zjawiska muszą zostać wyjaśnione na długo przed wyborami, bo inaczej totalni rozszarpią tych strachliwych przygłupów i będą mieli olbrzymie wsparcie od ogłupionego narodu. Metoda macrono-połowania nie zadziała także w Polsce.
PS: Sorry. Znalazłem NB na Niezależnej w bocznym pasku "Media strefy wolnego słowa." Przy okazji kolejny film o geopolityce: https://www.youtube.com/…
Narodowcy są anachroniczni, bo antypiłsudczykowscy, więc zarazem antypisowscy – twierdzi Pan. No dobrze, ale skoro antypiłsudczykowskość pociąga za sobą antypisowskość, to oznacza, że PiS również jest anachroniczny, bo zakotwiczony w micie marszałka. Przyganiał kocioł garnkowi.
To marzenie ściętej głowy, gdyż u nas występuje fenomen na skalę światową: 1/4 społeczeństwa mieniąca się "elytą"
wraz ze swoimi debilnymi umysłowo klakierami, to folksdojcze i knechci germańskiej blond dupy Makreli. Ta grupa ma konkretnie rozpisane role i wytyczne działania z centrali w Berlinie. Te nawet niekamuflowane jazdy schetyny i gersdorf po wytyczne są niezbitym dowodem. Na jedność nie ma jakiejkolwiek szansy jeśli 80% środków masowego ogłupiania będzie nadal w rękach wrogów naszego państwa. By trafić z przekazem w obronie polskiej racji stanu trzeba dotrzeć w większej formie do tych, co nie głosują. Trzeba im uzmysłowić, że moment w którym się znajdujemy jest historyczny i to nasze być albo nie być jako państwo z realnymi granicami, naszą kulturą , tradycjami..religią.
Oczywiście, że zdaje sobie sprawę, że to marzenie ściętej głowy. Ale to "marzenie" musi być wyartykułowane. Od lat piszę o konieczności powrotu do modelu kulturowego i świadomości z okresu II RP. I myśli Pan, że to coś daje? Komuna w głowie jest silniejsza.
1. gdyby nie istniała II RP, dziś mówilibyśmy po rosyjsku lub niemiecku,
2. gdyby nie istnienie II RP, dziś nie bylibyśmy w stanie odeprzeć żadnego oszczerstwa przeciw Polsce,
3. Gdyby nie istnienie II RP wszystkie argumenty niemieckie, rosyjskie i inne, stanowiłyby dowód historiograficzny, a my Polacy mielibyśmy status Połabian lub Prusów
4. Gdyby nie istnienie II RP być może nie istniałaby szkoła Annales we Francji, która oparła się polskim modelu łączącym historię z archeologią,
5. W II RP katedry socjologii powstawały wcześniej, niż w Anglii, a Florian Znaniecki został prezydentem amerykańskiego Towarzystwa Socjologicznego, Ossowski w słowniku oxsfordzkim ma znacznie bogatszy biogram, niż Spencer,
6. Gdyby nie istnienie II RP nie mielibyśmy własnego modelu patriotycznego, częściowej syntezy historycznej, która pozwalała dostrzec prawdę o nas samych,
7. Gdyby nie istnienie II RP nie mielibyśmy własnego modelu kształcenia, który w jednym pokoleniu zdołał zjednoczyć trzy różne sposoby myślenia; poziom przedwojennej szkoły średniej dziś powszechnie uważany jest za poziom, który uzyskuje się na studiach wyższych,
8. Przedwojenny model szkoły zasadzał się na kształceniu klasycznym, bez którego żaden Polak nie jest w stanie zrozumieć swojej przeszłości,
9. Przedwojenny model wychowania patriotycznego sprawdził się i jest wciąż aktualny i jest odpowiedzią na obustronne sąsiedzkie zagrożenie. Na jego korzeniu powstało Polskie Państwo Podziemne, które, jak sami Anglicy przyznali, miało najlepszy wywiad w świecie, a poziom służb specjalnych jest odpowiedzią na mobilność w społeczeństwie,
10. II RP była państwem zorganizowanym na potrzeby własne i własnych obywateli, nie jak PRL, na potrzeby rosyjskie,
11, z tego względu w krwiobiegu każdego inteligenta płynęła potrzeba posiadania niepodległości, gotowość do obrony państwa i pracy na rzecz jego rozwoju,
12. przemysł zbrojeniowy, wizytówka poziomu technologicznego każdego państwa, był na najwyższym poziomie europejskim, problem był z pieniędzmi na produkcję masową,
13. pojawił się kult pracy; osobiście słuchałem wypowiedzi przedwojennych inżynierów z Lublina, którzy opowiadali o poczuciu odpowiedzialności robotników na terenie COP-u,
14. istniała polskomyśląca inteligencja, która w czasie wojny m.in. za to była mordowana przez obydwu okupantów....
To tak jednym haustem, prosto z rękawa. Nic mi się nie marzy. Tamta Polaka powstawała dosłownie z niczego. Nie chciano nam pożyczać pieniędzy na rozwój, Konstytucję znienian kilka razy, ale uchwalono ja w pięć miesięcy po odzyskaniu niepodległości; trzy różne systemy transportowe szybko znalazło jedno rozwiązanie. ITD (kończy się limit).
Przedwojenny model opary był na poczuciu wspólnoty, ciągłości historycznej i intelektualnej, dobrej szkole, niepodległym państwie, religii, poczuciu wzajemnej odpowiedzialności za siebie i całkiem sprawnej administracji. Opierał się w głównej mierze na ludziach II RP - diametralnie pod wieloma względami innych, niż dziś. Porównując te dwa światy, aż się nie chce wierzyć, że w ciągu 70 lat można aż tak ludzi zmienić. Tamtym ludziom chciało się budować Polskę, współczesnych trudno do tego namówić. Nie rozumieją na czym polega państwo, nie rozumieją swoich obowiązków wobec niego. System partyjny był może bardziej zantagonizowany, ale nikomu nie przyszła do głowy zdrada, jakiej dopuszczają się współcześni. Władza wykonawcza funkcjonowała. Polska prasa broniła polskiej racji stanu, a ludzka przyzwoitość była czymś codziennym. Wówczas wiedziano na czym polega niewola, i co to jest wolność.
Tak, że Pani Xeno, model polityczny mamy inny, ale do kulturowego w każdej chwili powinniśmy wrócić. To kwestia naszej woli, ale też i odwagi rządzących. Nie będzie on już taki sam, bo nie ma inteligencji, ale może być zbliżony. Odzyskanie własnego modelu kulturowego oznacza powrót do własnego domu, odzyskania wewnętrznego poczucia ładu, spokoju, sensu żucia i pracy. W narzuconym czujemy się tak, jak dzisiaj: źli na siebie, nieufni wobec siebie, nieprzewidywalni i nieskoordynowani. Uwarunkowania geopolityczne wciąż mamy takie same. Jest jednak jeden problem - trzeba wyjść ze skorupy PRL i wyrzucić, to wszystko, czym zatruła nas komuna i magna III RP.
Tak, wiedza młodzieży na temat własnej historii jest zastraszająco niska. Ale to mówi tylko tyle, że będą duże kłopoty. Dziadkowie, to ważny element, ale dużo za mało.
https://www.youtube.com/…
Oto lista grzechów ciężkich:
antykoncepcja hormonalna; apostazja; branie i handel narkotykami; genetyczne eksperymenty; hejtowanie w internecie (obrażanie innych internautów, wyzwiska, oczernianie, dręczenie); in vitro; mobbing; nadmierne bogacenie się; neopogaństwo; oglądanie filmów pornograficznych, w tym pornografii dziecięcej; oszustwa przez internet, telefon; pedofilia; produkcja niezdrowej żywności; przekręty finansowe; seks pozamałżeński z osobami tej samej płci; seks z użyciem przedmiotów, takich jak np. wibrator czy dmuchana lalka; seks ze zwierzętami; sprzedawanie przez internet swojej cnoty; używanie antykoncepcyjnych wkładek domacicznych; wyścig szczurów; zanieczyszczanie środowiska.
Czyż to nie są skodyfikowane fobie różnych w tym lewackich oszołomów? Każdy w którąś przegródkę wpada, np. paląc w piecu stare sandały.
1) Abakus - Igmatik (Tripswitch Remix): https://www.youtube.com/…
Fantastyczny nieprzesłodzony ambient, pejzaż muzyczny, na początku i na końcu oblamowany koronkami z dubu ("arytm"). W końcu to firmuje Tripswitch.
2) Koan - Circe's touch: https://www.youtube.com/…
Zespołu Koan jeszcze chyba tutaj nie linkowałem. Ambientowy chillout (psychill), ale bez zbędnego słodzenia, niemal jak electro. Zwraca uwagę specyficzne płynięcie fraz muzycznych, gdy jedna wnika w drugą, niczym fala za falą. W zasadzie takie utwory lepiej słucha się z obrazem. Tu remix Asury i żyjąca planeta, która po nas dalej żyć będzie, nie zważając na ludzkie głupoty o globalnych ocipieniach: https://www.youtube.com/…
3) No to jeszcze raz Koan z płyty "Argonautica" (2012). Koan - Peleus And Thetis: https://www.youtube.com/…
4) Stellardrone - Billions And Billions: https://www.youtube.com/…
Próbka litewskiego space ambientu (Edgaras Žakevičius). Warto rzucić okiem na jego twórczość.
5) Stellardrone - Eternity: https://www.youtube.com/…
Po prostu wieczność.
6) ciąg dalszy nastąpi. :)
Mam nadzieję, że po nowym roku będę miał więcej czasu.
Pozdrawiam