Na szczęście niezbyt często, ale jednak zdarza się, że Czytelnicy negatywnie reagują na to, co piszę. Te ostatnie pretensje można podsumować jednym zdaniem pytającym. Po co zaśmiecam łamy „Warszawskiej Gazety” zajmując się jakimiś Wałęsami, Hartmanami i Środami skoro istnieje tyle, o wiele bardziej ciekawych i ważnych tematów? Dobre pytanie. No właśnie, po co? Aby odpowiedzieć opiszę pewną historyjkę z mojego dzieciństwa. Otóż kiedyś z kolegą grzebaliśmy w śmietniku wyciągając z niego wyrzucone przez budowlańców niepotrzebne już im kawałki styropianu. Jak wiadomo styropian pocierany o szybę wywołuje odgłosy przyprawiający o ciarki. Wstyd powiedzieć, ale używaliśmy go do robienia psikusów nielubianym sąsiadom, którzy na przykład nie pozwalali nam grać w piłkę pod swoimi oknami, a i zdarzało się, że tę piłkę nam po prostu przebijali jakimś nożem czy szpikulcem. Otóż na tym grzebaniu w śmietniku i wyciąganiu styropianu przyłapała nas sąsiadka odgrażając się, że powie o tym naszym rodzicom. W trakcie wygłaszania tych pogróżek obok przechodziła inna starsza kobieta, która ku naszemu zaskoczeniu wzięła nas w obronę. Nie jestem dzisiaj w stanie przytoczyć precyzyjnie jej słów, ale ich sens doskonale pamiętam do dzisiaj, bo dla dziecka te słowa były bardzo tajemnicze. Ona tłumaczyła strofującej nas sąsiadce, że dzieci nie wolno wychowywać jedynie w sterylnych warunkach, bo dla ich odporności i dobrego zdrowia dobrze jeżeli od czasu do czasu zahaczą także o śmietnik.
Właśnie dlatego uważam, że to zahaczanie o śmietnik jest dobre nie tylko dla naszego zdrowia fizycznego, ale także naszej kondycji moralnej. Tylko obcując od czasu do czasu z absolutnym złem jesteśmy w stanie docenić dobro. To właśnie dlatego szczególnie w moich felietonach zamieszczanych na tej stronie zabieram Czytelników w podróż na ten swoisty śmietnik z Wałęsami, Hartmanami i Środami. W zasadzie cykl tych felietonów mógłby nosić wspólny tytuł, Grzebiąc w śmietniku.
Dziś dogrzebałem się na tym ludzkim śmietniku do niejakiego Adama Darskiego, satanisty używającego estradowego pseudonimu Nergal i liderującego grupie „Behemoth”. I nie chodzi mi o jego kolejne publiczne bluźnierstwa, targanie biblii, czy przyjaźń z ks. Bonieckim, który nazywa go „miłym, spokojnym i mądrym człowiekiem”. Otóż przeczytałem wywiad jakiego udzielił ostatnio niemieckiemu Onetowi i oprócz atakowania chrześcijan i obecnej władzy oraz peanów nad filmem „Kler”, którego jeszcze nie oglądał było tam coś jeszcze. Nergal z niezwykłą wściekłością zaatakował miliony Polaków, których życie wyraźnie się poprawiło dzięki programowi „500+”. On ich obraził i z pogardą stwierdził: Dajecie im po 500 złotych, żeby się ku**a rozmnażali, by sami bezmyślni ludzie powiększali wasz elektorat, przedłużając waszą kadencję.
Otóż chciałem przypomnieć, że osiem lat temu nastał taki czas, kiedy Nergal zawiesił na kołku ten swój satanizm. Mało tego, on wprost błagał i wraz ze swoją ówczesną partnerką życiową, „Dodą” Rabczewską żebrał u tych milionów Polskich katolików i „darmozjadów”, którymi gardzi o pomoc i ratunek. Stało się to, kiedy zachorował na białaczkę i życie mogło mu uratować tylko znalezienie odpowiedniego dawcy szpiku. Odzew „darmozjadów” jak to zwykle u Polaków bywa okazał się niesamowity, a jeden z nich, 25-letni wówczas pan Grzegorz okazał się dawcą wprost idealnym i uratował Nergalowi życie. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że 33 letni dziś pan Grzegorz jest mężem i ojcem oraz beneficjentem programu „500+”, czyli tym rozmnażającym się darmozjadem, którym satanista gardzi. Kiedy już Nergal zupełnie wyzdrowiał spotkał się z dawcą szpiku, ale zrobił to tak jak przystało na moralno-etyczny ludzki wrak. On to spotkanie zorganizował na oczach kamer i wśród błysku fleszy, za co spotkał się z zasłużoną krytyką. Przypomnę tylko głos jednej z internautek: Nergal to największa dziwka medialna w Polsce. Gdybym ja chciała spotkać się z kimś, kto uratował mi życie, na pewno nie robiłabym tego w blasku fleszy.
I to by było dzisiaj na tyle w kwestii grzebania w śmietniku.
Felieton ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5433
Nie dziwi mnie też, że po Marszu Niepodległości za granicą nastąpiły zmasowane ataki medialne. Co gorsze, nie dziwi mnie, że policja polska ściga z nieistniejących powodów prawnych sprawcę spalenia flagi unijnej. Ani, że z gorliwością zajęła się Polakami z racami. Zostali napiętnowani w TVNie, to waadza się musi odciąć. Wstydzi się tego z czego my jesteśmy dumni, że tak wielu Polaków reprezentowało całą Polskę w Warszawie. W ten sposób zostali nobilitowani i stanęli ramię w ramię z bohaterami, których pamięć propaganda politycznej poprawności odrzuciła ograniczając odzyskanie niepodległości do epizodu 11 XI i kilku postaci.
Waadza wstydzi się za nas, bo punkty jej odniesienia są zagraniczne. Występ z 11 XI 2018 był prawdopodobnie zalecony przez macherów z pobudek medialnych. Są w ten sposób dwie co najmniej pieczenie: lans wewnętrzny władzy i pretekst do plucia na Polskę na zewnątrz. Być może jeszcze kreowanie dobrych narodowców - bez rac i z unijną szmatą.
https://www.pch24.pl/a-j…
Czy wie Pani jak można najkrócej scharakteryzować ideologię materializmu czyli marksizmu? To jest po prostu czekanie na śmierć. Ponieważ dla materialistów życie nie ma żadnego sensu, więc nadają mu sens zastępczy, wymyślony - wszystkich wciągnąć w to samo bagno, egalite. Ludzie patrzą i rzeczywiście "widzą", że takie zwierzę w rzeczy samej tylko siedzi, czasem chodzi, coś je, ale nie mając "boskiego planu" tylko czeka na śmierć. Nazywamy to paradygmatem, czyli takim stelażem dla dalszych konstrukcji filozoficznych. Taki paradygmat wprost wywodzi się z Talmudu, gdzie za ST powtarza się bzdury o "zwierzętach przydatnych i przynoszących korzyści" oraz o "nieprzydatnych i nie mających sensu istnienia". Tak samo mówi się o drzewach owocowych, które rodzą dobre owoce albo złe. W ten sposób w umysłach prostych, a wręcz prostackich rodzi się myśl o kontrolowaniu wszystkiego na świecie pod kątem przydatności tego czegoś dla kontrolującego. Wszystko musimy kontrolować, gdyż to "Bóg dał nam Ziemię w posiadanie". Kontrolować, cenzurować, trzebić, tępić odszczepieńców, nie dać niczemu odetchnąć ani odpocząć. Nawet ekologia, to jest forma kontroli, ale wycelowana ostrzem w człowieka. Eutanazja na przykład wprost wywodzi się ze starożytnego obyczaju traktowania starców i kalek jako nieprzydatnych i obciążających społeczność. Teraz żarcia dla starców już nie brakuje, ale brudzą, szkodzą Ziemi i są kosztowni w leczeniu. Skoro po śmierci dla materialisty nic nie ma, to po co leczyć starców? Czyli jest ten pogląd w tym paradygmacie częścią takiej świńskiej antropologii przeniesionej żywcem ze starożytnego barbarzyństwa. Czy to chrześcijaństwo przeniosło tę zarazę? Po części pewnie tak, jeśli się bardzo pobieżnie popatrzy na protestantyzm amerykański, tych wszystkich pastorów i znachorów z Dzikiego Zachodu. Cywilizacja Śmierci, jak nazywał ją JPII nie mogłaby zaistnieć i się rozszerzać, gdyby nie miała solidnej podbudowy ideologicznej. On wtedy tylko gdybał, a my to widzimy dziś w Europie:
https://www.pch24.pl/isl…
Przecież niewierni nie są potrzebni na Ziemi, a wierni, choć sr..ją pod siebie są elitą, bo wymyślili sobie Boga, który ich wskazał palcem. To jest ten sam schemat co w ST.
1. Polecam film tutaj: https://www.ksiegarnia.p…
2. https://pl.wikipedia.org…
3. Strona 18: https://www.emis.de/news…
"Szlachetna dziewczyna, Maria Gaetana Agnesi - mediolanka, w wieku lat pięciu mówiła biegle po francusku. W ciągu swego życia osiągnęła światowy, naukowy rozgłos. Wysławiana przez papieża i doceniana przez cesarzową. Napisała pierwszy w historii podręcznik rachunku całkowego i otrzymała – jako jedna z pierwszych kobiet w historii – katedrę uniwersytecką. Umarła w opinii świętości, w skrajnym ubóstwie, pochowana bezimiennie w zbiorowej mogile."