Owszem rekonstrukcja rządu jest jakąś niespodzianką ale pisanie że to koniec Dobrej Zmiany, że jak to ujęła niżej Elig nastąpiła pacyfikacja rządu albo że jakiś ważny ktoś, jak np. Morgan Chase przestawił wajchę jest zwykłą przesadą. By zrozumieć co się stało przyjrzyjmy się okolicznościom. Należałoby np. ustalić powód tej rekonstrukcji. Zwykle są jakieś przyczyny. Np. nieudolność ministrów, spadające poparcie, błędy, które są wodą na młyn opozycji. Jak to wyglądało w przypadku dotychczasowego rządu? Ano tak że jeszcze niedawno mieliśmy Szydło z bardzo dobrymi notowaniami. Wpadki ministrów owszem były ale nie psuły generalnie dobrego odbioru w społeczeństwie i to opozycja wydawała się być spacyfikowana i bezsilna. Słowem nie było powodów do zmian. Nic specjalnego się nie działo.
Nie było powodu do zmian i dlatego najprościej przyjąć że tak naprawdę żadne zmiany nie nastąpiły. Nowy rząd jest po prostu kontynuacją rządu poprzedniego. Czyli rządu braku zmian. I to jest cała istota sprawy. Ludzie, ten zaangażowany elektorat PiS jedynie wyobrażał sobie że są jakieś zmiany, że jest jakaś Dobra Zmiana. Że nastąpiło coś nowego z czymś walczą jakieś złe siły. Podczas gdy to była zwykła iluzja tak jak wyobrażenie czym jest PiS, kim jest Jarosław Kaczyński.
A przecież wystarczy przyjrzeć się faktom zamiast opierać się na wierze. Wystarczy wrócić do samego początku, do tych pytań, które pojawiły się dużo wcześniej. Jak to się generalnie stało że Duda tak łatwo wygrał wybory? Że zdjęto parasol osłaniający błazeństwa Bula? Że pojawił się Kukiz w TVN u Wojciechowskiego i okazało się że Bul to obciach?
Skąd wzięły się taśmy które za mordę złapały PO? Komuś się wydaje że taśmy są tak mało znaczące, bo w sumie tak mało pokazało się mediach. Owszem, do ludu trafiły ośmiorniczki ale tylko głupek może sądzić że inne ciekawe szczegóły nie były przedstawiane zainteresowanym osobom, dzięki czemu PO ogarnęła niemoc prowadząca do klęski wyborczej.
Na te detale zwracali uwagę różni blogerzy. Ja sam sporo o tym pisałem. Ale przecież kto by się tym przejmował. Przecież nadszedł ten dzień, kiedy obalono PO i miała nastać nowa era, a ci co siali zwątpienie mogli być jedynie mącicielami.
Potem nastąpiły inne zaskakujące rzeczy. Np. mieliśmy kompletnie odlotową opozycję. Marzenie każdej władzy. Idiotów, którzy swoim zachowaniem nabijali jedynie rządowi słupki sondaży. Mimo wrogich mediów, w której to sprawie rząd jakoś praktycznie nie robił nic.
Było wiele innych danych że rząd jest jedynie figurantem, którego władza została zorganizowana przez tych, którzy nagrali taśmy. Jak choćby już zaraz na początku rozszerzenie uprawnień służb specjalnych. Niezweryfikowanych. Ludzie przymykali na to oko. Usuwali ze świadomości ale przecież to było. Dla mnie momentem, w którym porzuciłem wszelkie złudzenia było zatwierdzenie władzy Kurskiego nad TVP oraz sprawa CETA, kiedy wtedy superminister Morawiecki stwierdził że jest za CETA. Być może nawet w mocniejszej formie. To był znak że w sprawach wewnętrznych kluczowe dla sprawowania media pozostają w rodzinie. A w sprawach zewnętrznych, tych naprawdę ważnych, będziemy, tak jak zawsze giąć kark przed UE.
Tak, było ale wiara była silna. I choć zdawano sobie sprawę że rząd nie do końca jest samodzielny to wyobrażano sobie że to Amerykanie, że to oni kryją PiS. Gdy do Polski przybył Trump i wygłosił swoje patetyczne przemówienie zachwyt sięgnął zenitu. Błyskawicznie zapomniano że amerykańska obecność i choćby taśmy musiały zostać zorganizowane przez poprzedni rząd w USA. Administrację Obamy i Clinton, którzy jakoś nigdy nie mieli nigdy do zaoferowania czegoś ciekawego dla Polski. Tak jak zresztą zawsze same USA. Jeśli ktoś zdroworozsądkowo patrzył na historię ostatnich 100 lat. Czy to był komuch Roosevelt, czy republikański Reagan, który przysłał nam jako zbawiciela Sorosa z jego kliką i planem Balcerowicza.
Gdy byliśmy potrzebni dostawaliśmy ładne słówka, gdy był potrzeby reset z Ruskimi, dostawaliśmy kopa. A niezależnie od sytuacji CIA za partnera do rozmów wybierała zawsze tych samych sprawdzonych ludzi w sprawdzonych u nas służbach. Nie mówiąc o tym że CIA jakoś tak lubi znajdować na miejscu swoich krewniaków z nacji wybranej.
I tak właśnie wyglądała rzeczywistość. Kropkę nad i postawił Duda w sprawie sądów oraz podczas gali Polsatu. Bez żadnych niedomówień wyszło na jaw dlaczego tak naprawdę nigdy nie było potrzeby stworzenia przez Układ poważnej opozycji, która mogłaby zagrozić rządowi. Po co? Skoro wszystko jest pod kontrolą. A kluczowe osoby robią publiczne hołdy. Które są o tyle ważne że pokazują tej całej biurwie, tym wszystkim złodziejom, przekrętasom itd: "Nie bójcie się. Rzeczy są pod kontrolą. Jeśli będziecie posłuszni.". Przekaz jest jasny. Po nim tylko głupcy mogą mieć złudzenia. Nie należy do nich wierchuszka PiS. Nie mają już sensu żadne pozory. Trzeba wyrwać dla siebie co się da a już na pewno nie kombinować nic przeciwko polskim władcom marionetek.
No ale ok. Nic się nie zmieniło. Nic nie miało się zmienić. W takim razie po co właściwie PiS? Ja jak wielu byłem przekonany od samego początku że chodzi o Rosję. No bo amerykańskie wojska a w Polsce jakiś Bul i Tusk, miłośnicy Putina. To zdecydowanie nie współgrało. Czyżby te plany zostały porzucone? Zwłaszcza wobec dymisji Macierewicza? Mimo wszystko nie bardzo chce mi się w to wierzyć. Myślę że w tej kwestii jeszcze coś się pojawi. Kto wie czy Macierewicz znów nie wróci do gry.
A poza tym to... No cóż. Nic. Po prostu nadchodzą zmiany. Prawdziwe. Nie ta dobra. System uszczelnia się. Ale nie ma sensu wzbudzać popłochu. Lepiej by po prostu lud był za. Jeśli np. za rok Morawiecki ogłosi z triumfem powstanie nowej zamordystycznej UE to będzie to nasze zwycięstwo. Nad polityką uchodźców i w sprawie wartości narodowych. I nikt nie będzie myśleć o tym że całe twoje życie znajduje się w jakimś pliku na bankowym serwerze. Nie w Polsce bynajmniej.
No i na koniec pozostaje jeszcze jedno proste pytanie. Jak tam wybory? Może ktoś tu już myśli o budowie nowej partii, przekraczaniu 5% progu itd? Albo może na szczeblu samorządowym spróbuje sił w nowej ordynacji w starciu z lokalnymi klikami zebrać ludzi, którzy nie będą się bać utracić swoich posadek, bo przecież samemu nie dasz rady. JOWy zlikwidowane. A jak przegrasz to bekasz nie tylko ty.
A może lepiej żeby Macierewicz założył swoją partię i znów była okazja ulokować swoją wiarę w człowieka, który jak wielki wódz wszystko zmieni?
Ok. Mimo wszystko nie ma co dramatyzować. Dobrze się stało. Jest okazja by porzucić złudzenia. System to System. Grając według jego reguł nie wygrasz. Trzeba wreszcie wziąć się za coś innego.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 12599
A tak poza tym... zachowanie stoickiego spokoju, o czym jest Pański wpis, nie każdemu tak łatwo przychodzi, jak poradnik sugeruje...
Mylę się? O coś innego chodziło?
przecież jak pokazuje doświadczenie- nie wystarczające jest odsunięcie PISu
w kolejnych wyborach , bo toto przetrwa choćby w katakumbach.
Szczególnie ci niereformowalni z naiwnością "że przecież w końcu się uda".
Zatem tym razem cel jest doskonalszy , nie tylko PIS ma przegrać wybory ale
też rozsypać się , bo przecież nikt normalny zgody na usunięcie "ostatniej reduty" nie udzieli.
Niestety lekceważenie przeciwnika nigdy dobrze się nie kończy..
podobnie jak próby "ogrania" przeciwnika na wyznaczonym przez niego boisku...
Była już na ten temat dyskusja.
Czy wy naprawdę poza tą wydumaną sprawą nie widzicie niczego innego? Trochę głośnego szczekania w stylu KODu i bierzecie to na serio? Że ktoś tam nie potrafi wepchnąć nam imigrantów i mamy za to dziękować PiS?
Mnie tam jakoś bardziej przekonuje jednak teoria o spisku rosyjskim (wszechogarniającym, kiedy NKWD ma pieniądze lub lokalnym, kiedy ma ich mniej).
https://m.salon24.pl/d94…
Spisek rosyjski? Oni zrobili aferę taśmową by wykończyć PO? Amerykańskie wojska, zbrojenia itd.
Nie wiem kto za tym stoi ale wiem że u ruskich Żydów nie brakuje także. Po co mam kombinować nadmiernie? Skoro na każdym kroku w Polsce widać służalczość wobec Żydów to nie będę udawać że tego nie widzę. To po prostu jest. Może jest częścią jeszcze większego. Może. Ale jest i tyle.
Poza tym jeśli chodzi o spiski żydowskie, to też można powiedzieć, że to jest "dyżurne zło na wyciągnięcie ręki". I wiadomo skądinąd, że przez ubecję było ono właśnie wyciągane w latach 90-ych, by podzielić i skompromitować prawicę. Co do lansowania ruskich w mediach, to zauważ, że zwykle na wielu "amerykańszczańskich" filmach jajecznicę można by bardziej podejrzewać o agenturalność - tudzież inne zło - aniżeli Rosjanina, który jest zwykle słowiańsko ciepły, serdeczny i w ogóle "dusza człowiek" -> pierwszy przykład z brzegu: "Predators".
Poza tym tu nie rzecz w tym "na kogo się stawia". Kiedy rzeczywiście "za Uralem będą Chiny", wówczas będziemy mogli powrócić do dyskusji na temat identyfikacji głównych zagrożeń.
No może do Smoleńska były jeszcze jakieś szanse, potem, kiedy tamci zginęli, to już została wyselekcjonowana śmietanka.
Patrząc na to na zimno, już wtedy w 2005 roku nie było nadziei. To nie mógł być przypadek że Układ nie widział w PiSie żadnego zagrożenia i wcale nie forował Tuska/PO w tamtych wyborach. Nawet można odnieść wrażenie że z Tuska się bardziej śmiano. Miał gorszy medialny wizerunek. Dopiero po wyborach wszystko się zmieniło. Bracia mieli jakieś swoje plany, coś tam nie zaskoczyło. W sumie nie jest to może zbyt istotne. Ważne jest to że już wtedy PiS był zinfiltrowany. Dorn, Marcinkiewicz, Sikorski itd. Trochę musiało być w tym improwizacji Układu, kiedy do gry wkroczył także Lepper. Ale tak czy owak wyciągali swoich ludzi jak na zawołanie. Warto tu także wspomnieć najbardziej rodzinną i katolicką partię pod przewodnictwem Giertycha. Czyli cała scena pod kontrolą.
Możnaby zgłębiać jaką rolę faktycznie odgrywali Kaczyńscy ale chyba nie jest to potrzebne. Istotne jest że PiS jako partia, jako całość jest jaki jest. To że ktoś tam ważny na stołku z czasem okaże się agentem możemy uznawać w sumie za jakąś normę... Trzeba naprawdę jakiejś pokręconej odwagi by wiązać z tym ugrupowaniem dalsze nadzieje.
Nie wiem też czy chodzi o powtarzanie aż będzie ok. To można robić w nieskończoność jeśli nie będzie się pamiętać co było wcześniej. A przecież być może to nie jest nawet takie straszne. Być może wcale nie trzeba pamiętać dużo. Tylko że ludzi to nie obchodzi. Nie pamiętają. Nie analizują. Żyją dniem dzisiejszym. Ot mają np. teorię że Duda wypchnął Macierewicza czy też stoi za rekonstrukcją rządu. Logika jest prosta: Duda to ten zły (od paru miesięcy), więc on za tym stoi.
No ale przecież ktoś wypromował Dudę. Kaczyński? A jeśli nie on to kto rzeczywiście rozdaje karty w PiS?
Nie ważne. Po co sięgać tak daleko?
No i właśnie. Nie sięga się, nie chce się. Więc jest jak pan pisze. Powtarza się i powtarza.
Błąd nie wynika z konieczności jakiejś męczącej perfekcji ale z braku zainteresowania zwykłymi, fundamentalnymi zagadnieniami.