To było raptem kilka dni temu kiedy Szydło straciła swoje stanowisko. Było trochę dyskusji dlaczego itp. Mimo że różne plotki krążyły od dawna to mimo wszystko sprawa potoczyła się zaskakująco szybko. Nie było w sumie żadnego konkretnego powodu dlaczego akurat teraz. Zwłaszcza że Szydło miała dobre notowania no i wciąż ciągnęła za sobą ten wizerunek, który nadali jej spin doktorzy organizujący na czas wyborów nową twarz PiS. Wcześniej był Duda, sympatyczny młody człowiek z uśmiechem na ustach. Nowoczesność i energia. Z drugiej strony postawiono Szydło, dla reszty potencjalnego elektoratu. Stanowcza kobieta z zasadami. Taki duet rodem z politycznej reklamówki miał dać zwycięstwo. I dał.
Szydło w miarę dobrze znalazła się w swojej roli, na pewno zdobyła zaufanie sporej części wyborców. To działało. A jednak postanowiono to zmienić. Postawiono na drugiego młodego energicznego człowieka, który w jakiś sposób siłą rzeczy będzie musiał konkurować z Dudą. Nie miało to jednak zbytniego sensu w dotychczasowej sytuacji. Nie zaistniał czynnik by rozbijać duet dobrze pracujący na rzecz nowego lemingowego elektoratu, który jednocześnie, głównie dzięki Szydło, miał także poparcie starego.
Tak było. Obecnie jednak pojawiły się nowe wydarzenia, które rzucają co nieco światła na tą historię. Czyli uruchomiono jakiś tam paragraf 7. UE wzięła się za robienie nowego widowiska w naszej sprawie.
Możemy się domyślać że takie decyzje nie zapadają z dnia na dzień. Mają jakieś tam swoje przyczyny, ich konsekwencje są nie tylko analizowane ale zapewne z góry planowane. Słowem to miało nadejść. I zastać kogoś w Polsce na stanowisku premiera. Ktoś uznał że lepiej żeby nie była to Szydło. I stąd wymiana na nowego premiera. Pytanie brzmi: co takiego nie pasiło komuś w Szydło?
Pewne wskazówki dawać powinien charakter sprawy. Otóż jak wiemy reforma sądów niczego zbytnio nie zmienia. Zwłaszcza w obliczu dwuznacznej(?) postawy Dudy. Dopóki on będzie prezydentem zawsze będzie możliwość przewlekania, rozmywania i efektywnie blokady zmian w naszym systemie sądowniczym. Oczywiście o tym wszystkim muszą tam doskonale wiedzieć w UE. Która przecież jest ściśle spiknięta z dotychczasowym układem władzy w Polsce. Z KODami itp. Nie tylko jest spiknięta ale to ktoś stamtąd zarządza pionkami w naszym kraju.
Słowem nie było potrzeby wytaczania wielkiego działa na rzecz, która i tak znajdowała się pod kontrolą. Ale skoro to zrobiono to musi być w tym jakiś cel. Zupełnie inny niż obrona zasiedziałych polskich sędziów.
Ten cel będzie wymagać zapewne swoistej rozgrywki. Która z kolei będzie się opierać na jakichś machlojach i kłamstwach w których Szydło pewnie nie dałaby rady się odnaleźć. Zwłaszcza jeśli... miałaby w tym uczestniczyć jako jeden z aktorów, marionetek pociąganych za sznurki kończące się w Brukseli.
Co innego Morawiecki. Ktoś tam trzyma na niego sznurki w postaci taśm więc pod tym względem powinien się nadawać. Z drugiej strony zdążył się już ładnie uwiarygodnić jako obrońca tradycji i naszych interesów. Już nawet zagranicą przeczytałem że wystąpił jako obrońca europejskiego chrześcijaństwa. Wiemy także że Polska nie jest petentem. A teraz będzie nas bronić przed ingerencją UE w nasze wewnętrzne sprawy. Tylko że skoro nie ma w istocie takiej potrzeby to póki co jedynym namacalnym efektem tego widowiska jest budowa nowego wizerunku Morawieckiego. Człowieka, który ledwo usiadł na stołku a już zdaje się być ze wszech miar predysponowany do prowadzenia Polski w nadchodzącym galimatiasie.
Ciekawe jest tu podobieństwo z Macronem. Który mimo wszelkich wątpliwości, które ktoś może mieć co do jego osoby, dysponuje zaskakującą pewnością siebie oraz przebiciem na scenie politycznej. Obaj panowie M zdążyli się już zresztą spotkać i pewnie przedyskutować ruchy na przyszłość. Przy czym kolejna osoba na M czyli pani Merkel jakoś ostatnio spuściła z tonu.
Wytworzył się zatem nowy ciekawy układ. Tym ciekawszy jeśli weźmiemy pod uwagę zmiany w Austrii. W układzie tym jakoś tak się złożyło że pierwsze skrzypce zaczęli grać aktorzy dotychczas pozostający w cieniu dyrekcji Merkel. I właśnie w tym momencie dochodzi do uruchomienia dziwnych procedur przeciw Polsce... Czemu właśnie teraz, kiedy główna dyrygentka, potencjalny reżyser ma tak słabą pozycję?
Nie będę w to może lepiej wnikać :)
W każdym razie raczej jasne jest że coś nadchodzi. Coś co da szansę na wykazanie się premierowi Polski. Coś co sprawi (już to się dzieje) że zostanie mu dana jakaś większa misja i autorytet. Kto wie. Możliwe że nawet będzie to jakaś kierownicza rola w naszym regionie. Rodzaj buntownika, który pociągnie za sobą innych? Zobaczymy. Ale już w sumie widzimy wystarczająco dużo by zrozumieć dlaczego Morawiecki.
To nie rola dla Szydło!
Zwłaszcza jeśli zdarzenia będą następować szybko ... ;) A chyba tak będzie skoro tak nagle wymieniono premiera.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6284
To się nakręca już od pewnego czasu i jak się wydaje powoli nadchodzi moment uwolnienia energii.
Miejmy nadzieję, że uwalnianie energii odbędzie się z niemieckim kompleksem dotyczącym II wojny. Mimo wszystko liczę też na Amerykanów będących w Polsce.
bardzo czytelny tekst. Czasami zastanawiam się, czy przypadkiem dziś nie żyje się nam tak, jak w amerykańskim filmie? Jeżeli ktoś ma zginąć, to albo najpierw w sposób sentymentalny pokazuje się jego szczęśliwe życie, albo coś innego, co ma wywołać w widzu z nim łączność emocjonalną. W polityce jest trochę inaczej. To państwo ma zabezpieczać szczęśliwe życie obywatelowi, bo on sam będąc w takim stanie szybko zapomina o własnym bezpieczeństwie. I tak dziś chyba mamy w Polsce. I jak pisałem wcześniej szkoła i media zawiodły kompletnie: szkoła, która uczy i media, które powinny utrzymywać właściwe napięcie intelektualno-emocjonalne. Jedno i drugie nie zdaje egzaminu. Reforma szkolnictwa wyższego Gowina, to już balans nad przepaścią. To ciąg dalszy Kudryckiej.