Polska polityką zagraniczną stoi

Polska nie jest wyspą, jest częścią Europy i świata. To, co sie dzieje w Polsce nie może być wyizolowane z całości. W II RP rządy zmieniały się stosownie do sytuacji na świecie i w kraju. I tak rządy Daszyńskiego i Thugutta trwały po kilka dni, ale już począwszy od Moraczewskiego, Paderewskiego, Skulskiego, Witosa (trzykrotny), Grabskiego (dwukrotny) itd. dają się one ułożyć w jedną logiczną całość – pod katem politycznym i praktycznym. Moraczewski był inżynierem kolejnictwa (ujednolicenie dróg i środków transportu), Paderewski światowej sławy pianistą (Polska pojawiła się na mapie świata), Skulski (aprowizacja i bezrobocie), Witos (problem chłopski), Grabowski (minister skarbu w rządzie Skulskiego – inflacja) itd. Takie były początki.

Tajniki władzy i potrzebny poziom warsztatu politycznego, z jakim ma do czynienia każdy przywódca narodu, a wraz nim całe społeczeństwo, pokazał znakomity spektakl Wojciecha Tomczyka (Teatr Telewizji, TVP info 04.12.2017 r.) noszący tytuł: „Marszałek”. Warto go raz jeszcze obejrzeć, bo tylko taki sposób myślenia może zapewnić Polsce przyszłość i odpowiednią pozycję w świecie.

Sytuacja w kraju
Można ją streścić w kilku przeciwstawnych sobie punktach: 1. zły wizerunek medialny Polski zagranicą i wzrost zamożności polskiego społeczeństwa oraz sukcesy polskiej gospodarki, 2. brak koncepcji, umiejętności oraz brak spójnej koordynacji wobec nagonki propagandowej przeciwko Polsce i zbliżający się okres decyzji UE w sprawie należnych nam dotacji, 3. destabilizacja sceny politycznej spowodowana vetem Prezydenta w sprawie ustaw sądowych i konieczność uporządkowania prawnego i administracyjnego państwa 4. Potrzebna postać myśląca nie tylko kategoriami socjalnymi, ale mająca taką wizję państwa, która obroni to wszystko, co społeczeństwo dotychczas otrzymało, 5. Zmęczenie materiału i człowieka, którego umiejętności i dorobku zmarnować nie można.

Premier Beata Szydło była lokomotywą słupków popularności, a więc tej tarczy dla reform, bez której żaden rząd, decydujący się na przebudowę państwa, nie może się obejść. Powodzenie rządu Morawieckiego, nie będzie zależało od poparcia Jarosława Kaczyńskiego, lecz od postawy i dojrzałości odchodzącego premiera. Ale jednocześnie Beata Szydło niewłaściwą postawą może zniszczyć swój wielki wkład w odbudowę Nowej Polski. Polityka wymaga dojrzałości.

Dziś, mimo, że od 1989 r. minęło 28 lat, Polska do życia zaczęła się budzić dopiero w 2015 r., za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Musi więc przejść przez podobny proces jak w II RP. Społeczeństwo tamtego okresu swój egzamin zdało w II wojnie. Ale czy współczesne tzw. III RP, powtórzy ten sukces, pokaże czas. Rymkiewicz mówi, że polskość nie jest banalna. I ma rację, polskość jest przede wszystkim wymagająca i ponadprowincjonalna.

Co na to klasycy?

  1. Wojciech Wasiutyński: Kto spojrzy na Europę Środkową, ten tak odrębny pod każdym względem obszar na mapie, widzi od razu, że tylko dwa czynniki są dość silne, aby mogły ten obszar zorganizować – Niemcy i Polska. Z pozostałych narodów żaden nie przekracza liczby kilkunastu milionów głów i żaden nie mieszka dostatecznie w środku tego obszaru.  I to  jest geopolityczna istota problemu. W „Geopolityce” (Lublin 2008) pisałem: Kto panuje nad ziemiami zachodnimi, ten panuje nad ziemiami północnymi; kto panuje nad ziemiami odzyskanymi, ten panuje nad Polską; kto panuje nad Polską, ten panuje nad Europą Środkowo-Wschodnią.

Tej wiedzy i takiego myślenia niestety nie nauczyły ani powojenna polska szkoła, ani nie rozjaśniły współczesne media. Wasiutyński pisze dalej: …w ciągu wieków z tych dwóch ośrodków wychodziły próby zorganizowania Europy Środkowej. We wczesnym średniowieczu Niemcy próbowały urzeczywistnić tu plan Świętego Cesarstwa. Polegał on na tym, że wszystkie państwa Europy Środkowej miały podlegać zwierzchnictwu króla niemieckiego i wchodzić w skład cesarstwa. Cesarstwo miało sięgać od Francji po Ruś. Plan ten […] nie stał się nigdy rzeczywistością wskutek przeciwdziałania Polski.

Nieco dalej: W okresie rozpadu Polski na dzielnice, Niemcy zrealizowali częściowo plan Świętego Cesarstwa, lecz wskutek wewnętrznego rozkładu Rzeszy, nie utrwalili tego stanu, zdołali wchłonąć tylko Słowiańszczyznę Połabską. W okresie jagiellońskim polska organizacja Europy Środkowej różniła się zasadniczo od niemieckiej […]. Punkt ciężkości Niemiec leży poza Europą środkową, Polska leży w samym jej centrum. Toteż organizacja Niemiecka była narzuconą z zewnątrz […] podczas, gdy organizacja polska była […] organizacją jej samodzielności politycznej.
Wiek XVIII jest wiekiem zupełnej klęski organizacji polskiej i wiekiem narodzin nowej konstrukcji niemieckiej. […] Niemcy występują w  postaci dwóch państw absolutystycznych – Austrii i Prus. Prusy chcą w Europie zastąpić Polskę, Austria chce zastąpić Węgry. Niemcy nie mają rządzić Europą Środkową jako zwierzchnicy feudalni, lecz jako władcy absolutni. […] Niemcy nawet w tej podwójnej roli nie byli w stanie strawić Polski, dlatego dopuszczają do udziału Rosję, oddając jej kraje nadbałtyckie oraz dawną Litwę i Ruś. Klęska Niemiec w 1918 r. przekreśliła tę organizację. Tym razem zastępuje ją nie organizacja polska, lecz francuska.

W okresie II wojny było inaczej: Niemcy reorganizują się już nie w postaci Świętego Cesarstwa, ani Austrii i Prus, lecz w postaci Trzeciej Rzeszy. Trzecia Rzesza stara się połączyć korzyści obu planów niemieckich. Granica Prus z III rozbioru jest niemal w całości przywracana od Augustowa po Częstochowę,  Czechy są germanizowane, jak za Marii Teresy, a reszta Europy Środkowej ma być jak za Świętego Cesarstwa podporządkowana Niemcom na zasadzie feudalnej.[…] Po zakończeniu II wojny może nastąpić tylko albo bolszewizacja całego kontynentu europejskiego, albo organiczna odbudowa Europy Środkowej na zasadzie samodzielności (patrz: W. Wasiutyński, Dzieła wybrane t. 1, Exter Gdańsk 1999, s. 38-39).

2. Eugeniusz Kwiatkowski pokazuje rolę Polski w granicach piastowskich (!). W Dysproporcjach. Rzecz o Polsce przeszłej i obecnej (Kraków 1932) pisze: Najdawniejszym, a może i najważniejszym posłannictwem Polski było ustalenie wyraźnej linii rozgraniczającej dwie rasy, dwa związki kultur, dwie niezgłębione możliwości rozwoju: germańsko-niemiecką i słowiańsko-polską. Zjednoczenie zachodnich, pobratymczych Słowian, opartą szeroką i mocną podstawą o Bałtyk wymagało oczywiście wiekowych, nieustannych wysiłków, ofiar, skoncentrowanej i świadomej woli; otwierało jednak nieocenione możliwości rozwoju, narzucało konsekwentnie linie ewolucji harmonizujące czynniki potęgi gospodarczej z czynnikami potęgi politycznej. Wielkie wybrzeże morskie, skierowane frontem ku Europie zachodniej, byłoby nieodzownie zdecydowało o historii politycznej i gospodarczej, o rozwoju społecznym i kulturalnym Polski na całe tysiąclecia. […] Niestety, stało się inaczej […]. Trudny obowiązek zaszczepienia kultury łacińskiej, […] przerzucony został na barki rycerzy niemieckiego zakonu krzyżowego. Przez całe stulecia odbywał się proces spychania i rugowania ludności słowiańskiej na wschód  […]. Jedynie Polska mogła zaszczepić nową kulturę i nową wiarę ze zgodą […] Krzyżacy musieli to uczynić mieczem, w twardej, codziennej walce, a na walce i zwycięstwie musieli oprzeć swe bezwzględne prawa zaborcy. Posiany błąd Polski potęgował się rósł konsekwentnie przez całe stulecia (s. 25-27).Z obydwoma klasykami można różnić się w szczegółach, ale ogólny zarys opisu pozostaje niezmienny. Polska już samym istnieniem przeszkadza Niemcom i Rosji. Ten geopolityczny fakt jest bogato opisany w literaturze. Walka, jak zawsze, idzie o podporządkowanie Polski. W obecnym rozdaniu geopolitycznym dostrzegamy rolę USA, ale ślepi jesteśmy na Chiny.
 
Dwie polityki zagraniczne
Jeżeli Wasiutyński pisze, że obszar Europy Środkowej mogą zorganizować tylko Niemcy lub Polska, a Kwiatkowski, że jedynie Polska mogła zaszczepić nową kulturę i nową wiarę ze zgodą, to dziś należy sprawdzić prawdziwość tego zapisu. Dowodów na to jest mnóstwo ale, na użytek tego artykułu, odwołajmy się do jednego, chyba najważniejszego, a więc do polityki historycznej współczesnych Niemiec. Jej istotą jest odwrócenie roli kata i ofiary w odniesieniu do ostatniej wojny. I nie jest to rzecz nowa. Po klęsce w I wojnie Niemcy podpisały traktat wersalski, ale go nie zaakceptowały. Swoją antypolską polityką zagraniczną sięgały aż do USA i Indii. Opisuje to Janusz Sobczak w „Przesiedleńcach w Niemieckiej Republice Federalnej” (Wyd. Poznańskie 1962). Pytanie, po co to robili i po co robią to samo dziś, jest pytaniem rozwojowym.

Czymże jest więc polityka zagraniczna? Definicji może być wiele, ale skrótowo, jest to działalność intencjonalna narodu i jego elit polegająca na organizowaniu wpływów zewnętrznych dla wzmacniania siły wewnętrznej państwa. W 1918 r. Polska odzyskała niepodległość dzięki destabilizacji państwa rosyjskiego; w 1939 r. utraciła ją „dzięki” porozumieniu dwóch sił: Niemiec i Rosji. Polska swoją politykę zagraniczną, pod zaborami i w okresie II wojny uprawiała na obcych polach bitew. W każdej sytuacji została sama. I do dziś Polacy nie chcą tego zobaczyć.
Przeniesienie stolicy Niemiec do Berlina wiąże się z uwolnieniem polityki pruskiej i Drank nach Osten. Warszawę burzono nie z zemsty, lecz z praktycznych pobudek: w tym regionie może istnieć tylko jedna stolica – Warszawa lub Berlin. Geopolityka jest jednoznaczna. Zmusza ona gospodarkę niemiecką do czerpania sił z eksportu. Siłą faktu, ma dwa cele: 1. utrzymanie dominującej roli w regionie (Europie i w Europie Środkowej), a potem ewentualnie w świecie, 2. siłowe podporządkowanie sobie bramy polskiej na południe i wschód. Niemcy od eksportu swoich towarów są tak samo uzależnione, jak Rosja od eksportu własnych surowców. Polska, odwrotnie, zamknięta jest pomiędzy Niemcami a Rosją i stosunkiem do niej Europy Środkowo-Wschodniej; Polska siła jest zgniatana przez niemiecki eksport i rosyjską potrzebę ładu i nowoczesnych technologii, a siła polskiej demografii ograniczana wspólną polityką zagraniczną Niemiec i Rosji przeciwko nam – za pomocą pieniędzy. Z określonymi zmianami na mapie mechanizm ten funkcjonuje od czasów krzyżackich.

Natomiast polska polityka zagraniczna i gospodarcza nie jest nastawiona na dominację, lecz na pokojowe współistnienie – pokazały to czasy jagiellońskie. I to jest aktualne do dziś. Unicestwienie Polski prowadzi do wojny, odbudowa polskiej gospodarki i polskiej armii jest drogą do stabilizacji i oznacza pokój. N straży tego stoją sami Polacy.

Młode kartofle
Przykład: Wirtualna Polska 03.12.2017 r. zamieściła następującą wiadomość: W 50 wydaniach „Wiadomości” pojawiło się 48 antyniemieckich materiałów. – Mamy niemal codziennie serwowany widzom konglomerat antyniemieckich fobii i obsesji – mówi Wirtualnej Polsce dr Marek Migalski, politolog z Uniwersytetu Śląskiego i były polityk. Wskazuje, że przyczyny tej akcji są trudne do odgadnięcia, ale łatwo można przewidzieć skutki: wzrost agresji wobec Niemców w Polsce, a także osłabienie pozycji naszego kraju w Europie i zmiana nastawienia niemieckich władz wobec obecnej ekipy rządzącej. (źródło: https://wiadomosci.wp.pl/wiadomosci-maja-nam-zohydzic-niemcow-migalski-dla-wp-animalny-atak-na-merkel-6194726558910593a).

 W polityce bezwzględnie obowiązuje parytet tożsamości, Jeżeli ktoś go zachowuje, zawsze otrzymuje szacunek. Przykładem jest choćby przedwojenny wojewoda śląski Michał Grażyński. Niemcy go nienawidzili, ale szanowali. Antyniemieckość czy antyrosyjskość należy do kategorii wybitnie politycznych i zawsze kierowana jest do naiwnych. Jurgieltnikom, płacą, ale też zamiatają nimi podłogę. I tak jest od początku świata.

Zakończenie
Musimy zadać sobie pytanie – czy stać nas na myślenie ponadregionalne, czy stać nas na samodzielność myślenia i solidarność działania? Czy jesteśmy na tyle dojrzali, aby zbudować nową Polskę? Lepiszczem I RP była lojalność wobec państwa. Druga RP oparła się na patriotyzmie i odpowiedzialności. A na jakiej idei oprze się tzw. III RP? No właśnie, jaka jest jej polityka zagraniczna?