
Motto:
Sens blogowania upatruję między innymi w tym,
że bloger może powiedzieć to,
czego politykom formacji, której sprzyja
powiedzieć nie wolno, bądź nie wypada
Wielokrotnie pisałem, że choć staram się, jak mogę sprzyjać „obozowi dobrej zmiany”, to w tym środowisku jest coś, co mnie od tych ludzi odstręcza, w wyniku, czego czuję do nich pewną niechęć i jestem dziwnie nieswój w ich towarzystwie. I choć ten stan rzeczy był dla mnie zarówno, jako blogera, ale także szeregowego obywatela coraz bardziej doskwierający, to nie umiałem tej antypatii jednoznacznie określić i uzasadnić.
Aż nadszedł zawstydzający czas, kiedy konfraternia rządząca postanowiła przepraszam za wyrażenie spławić panią premier Beatę Szydło. I nie chodzi mi o sam fakt wymiany premiera rządu Prawa i Sprawiedliwości, co być może było potrzebne, lecz o formę, w jakiej ludzie zwycięskiej władzy relegowali ze stanowiska było nie było Premiera Rzeczpospolitej, w dodatku kobietę.
Mam na myśli niecywilizowany proceder, którego świadkiem była cała Polska, jak politycy Prawa i Sprawiedliwości najpierw przez kilka tygodni przeczołgiwali odsuniętą na margines panią Premier narażając ją na trudne do wyobrażenia upokorzenia i stresy, by ją na koniec ją wypluć, jak gumę do żucia i, o ironio!, na oczach całej Polski dać jej za to kwiatki w Sejmie zmuszając do uśmiechania się do telewizyjnych kamer wraz z uszczęśliwionym bezwzględnym egzekutorem Jarosławem Kaczyńskim. Spróbujcie sobie tylko wyobrazić, co wtedy działo się w sercu i umyśle kobiety, która wypruła z siebie flaki dla Polski i jeszcze do nie dawna była „kochana” przez tych… - sami sobie Państwo dobierzcie stosowny określnik.
Wiem, że polityka to nie harcerstwo i kółko różańcowe, ale na litość Boską są jakieś granice przyzwoitości!
Niestety u prezydenta Dudy też nie było lepiej. Bo paskudnym nietaktem było w obecności ustępującej pani Premier, która nota bene w kampanii wyborczej 2015 wywalczyła panu Dudzie tę prezydenturę, - zwrócenie się Jędrzeja Dudy do premiera elekta Mateusza Morawieckiego w słowach: „pan jest moim premierem”. Hej, górol ci jo, górol Hej, spod samiuśkich Tater. A mówił Pan, Panie Prezydencie na inauguracji roku akademickiego, że Uniwersytet Jagielloński Pana wychował.
I tak sobie myślę, że coraz bardziej rozdokazywana władza Prawa i Sprawiedliwości powołująca się na szczytne hasło BÓG HONOR OJCZYZNA wyrosłe z polskich tradycji chrześcijańsko narodowych, oszołomiona darowaną jej przez suwerena przewagą sejmową, coraz bardziej zaczyna mi przypominać nawiedzającą Kraków na weekend falę anglosaskiego tsunami, a nazywając rzecz po imieniu prostackiego chłamu z przemysłowych slumsów Anglii i Irlandii.
„A muzyczka ino, ano, a muzyczka rżnie, a przy tej muzyczce prawicowe elity coraz gorzej bawią się” – vide wypowiedzi butnych prominentów pisowskich, którzy o swojej pani Premier z dnia na dzień zapomnieli.
Więc, jako człowiek, który przeżył wszystkie polskie rządy poczynając od Bolesława Bieruta, różnej maści baranim głowom panów Kuchcińskich, Lipińskich, Terleckich et consortes przypominam wyświechtane, ale zawsze się sprawdzające porzekadło, że "buta kroczy przed upadkiem".
I stąd właśnie tytuł mojej dzisiejszej notki.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Post Scriptum
A tym wszystkim, którzy w komentarzach się oburzają, że krytykuję konstruktywnie Prawo i Sprawiedliwość mówię, iż będą mi jeszcze za to dziękowali.
taki z dr "krakus", jak z koziej dupy trąba", jak sam pisał o sobie, że ściągnął z Koziej Wólki do wielkiego miasta i zgrywa intelektualistę, a knajpiany język, jak akcent, zdradza skąd pochodzi,
ś.p.ojciec w grobie się przewraca, że nazwisko hańbi.
"ś.p.ojciec w grobie się przewraca, że nazwisko hańbi..."
----------------
Przypomnę, że Pan niegdyś zaproponował mi wygrawerowanie stosownej tabliczki na grób mojego Taty Akowca. Ale intuicja mi wtedy podpowiedziała, żebym nie korzystał z Pańskiej uprzejmości, co na szczęście zrobiłem. A Pańskie komentarze na moim blogu to zemsta za to, że wyczułem szmatławca. No bo kimże innym jest ktoś taki, jak Pan, Panie Spike? Zerem jesteś dupku i nie waż się więcej wspominać mojego Ojca, jeśli masz resztki sumienia i Boga w sercu.
Bez odbioru
"wyczułem szmatławca", "Zerem jesteś dupku"
Panie "szmatławe zero i dupku"
Jak Panu proponowałem wykonanie tabliczki, chyba 2 lata temu, to wtedy Pan mnie b.lubił, nawet zapraszał do Krakowa na kawę, nawet tu ściągnął na NB, jak S24 skumał się z Pejsbukiem.
W tamtych dobrych czasach, pisał Pan sensownie i ciekawie, zaczęło się, jak z Panem zacząłem się nie zgadzać, przestałem chwalić, a wytykać niekonsekwencje, za co Pan zaczął nie tylko mnie wyzywać a i ubliżać jw. dowodem jest fakt, że w tamtym czasie, na Pańskim blogu komentowało b.dużo prawicowych blogerów, teraz prawie ich nie ma, wszystkich obraził i znieważył, bo się ośmielili z Panem nie zgodzić. Więc niech Pan przestanie notorycznie kłamać i przekręcać fakty.
Wracając do Pańskiego ojca, nigdy nie napisałem o nim ani jednego złego słowa, wręcz przeciwnie.
Przypomnę, że mimo wielokrotnego mnie obrażania, podtrzymałem obietnicę wykonania tabliczki, z czego Pan zrezygnował, powiem więcej, mimo w/w inwektyw, bym ją wykonał, właśnie z szacunku, bo cóż jest winien Pański ojciec, że ma syna prostaka, niedane Mu było go wychować jak należy.
Znamienne jest, że pomysł tabliczki Panu się bardzo podobał, mimo rezygnacji z mojej propozycji, NIC Pan nie zrobił i pewnie nie zrobi, by komuś innemu to zlecić, tak płytka jest Pańska pamięć po ojcu, a płyta nagrobna dalej stoi zdewastowana, dająca świadectwo o Panu.
PS
................................
"ale wierszykiem o kanarku przejechał się Pan po Pani Szydło jak ostatni buc..."
----------------------
Sęk w tym, że to nie ja jestem autorem tego wierszyka, lecz legendarny bard "Solidarności" Jacek Kaczmarski. Więc historia oceni, kto tu jest bucem.
Droga Pani Xeno! Z całym szacunkiem, ale chciałbym Panią spytać, czy przyjaciele nie mówili Pani przypadkiem. iż ma Pani z sobą poważny problem?
Pozdrawiam szczerze i serdecznie!
Straszny bufon z Pana, skoro Pan do tego stopnia sobie schlebia, iż przyszło Panu do głowy, że mógłbym być partnerem do rozmowy z Panem.
Sorry, ale Pani jest opętana, Pani Xeno.
jest pan nie tylko fałszywy, ale i podły, jeszcze wisi ostatni tekst o premier "kanarkowej" Szydło, szkoda pisać, pan nawet Judasza przebił.
Najlepiej będzie, jak Pan nie będzie wspierał "dobrej zmiany", pójdzie do swoich totalnych, gdzie z pewnością przywitają radośnie i postawią butelczynę.
Nawet prezentowana fotka pokazuje, że p.Premier ma się dobrze, tym bardziej, że zostaje w rządzie, co oznacza, że o wszystkim wiedziała i to aprobowała.
Jest Pan wyjątkowo obrzydliwym a jeszcze bardziej wredny.
Ale słusznie autor przypominając o bucie, pysze i zarozumiałości obecnycyh władców Polski cytuje testamentowe ostrzeżenie. że pycha kroczy przed upadkiem...
Mam nadzieję, że tym razem cenzor blogu wolnego słowa mnie nie zablokuje...
Pański nick oddaje wiernie pański poziom inteligencji: paparazzo to podobno znaczy papuga - nieprawdaż? Nic od siebie, zero pomyślunku.
"Drodzy "komentatorzy" - czy nie widzicie tego, że najlepszym wyjściem byłoby wynurzenia pana Krzysztofa po prostu olać? Wszak szkoda czasu i atłasu!..."
----------------------
Skoro tak, to po cholerę się Pani znowu napatoczyła na moją najnowszą notkę?