
Artysta miał tylko 55 lat. Przegrał walkę z rakiem...
Ta smutna wiadomość wyłączyła mnie na wiele godzin z „obiegu”.
Odszedł wspaniały baryton, w kwiecie wieku i kariery. Odszedł śpiewak o skali głosu od basa do tenora, żelaznej intonacji i wyjątkowo bogatej palecie barw, od najdelikatniejszego atłasu do naładowanej szrapnelami bomby...
Odszedł artysta o perfekcyjnym warsztacie wokalnym i aktorskim, jeden z ostatnich mistrzów belcanta, którego powolna agonia zaczęła się w chwili śmierci wielkiej Marii Callas w 1977 r.
To, że belcanto wciąż trwa jest zasługą wysiłków i sztuki nielicznych. P.Domingo, R.Fleming i właśnie Dmitrij Hvostorovsky nie pozwalają mu odejść na zawsze...
...Nie wyróżniał się jakimś specjalnym wokalnym i aktorskim wykształceniem - był absolwentem Konserwatorium w Krasnojarsku gdzie również debiutował w podrzędnej roli hr.Monterone (”Rigoletto” Verdiego) ale Pan Bóg czuwał i wkrótce po debiucie adept Hvorostovsky miał u stóp cały operowy Świat....
Dmitrij to w całości genialne dzieło Boga, którego darów człowiek Hvorostovsky nie przegrał w karty co jest niestety tak ostatnio rzadkie dziś wśród artystów z najwyższej półki, którzy mieli szanse „być tygrysami, a zamienili się w hieny”...
Hvorostovsky podarował miłośnikom opery niepowtarzalne i wręcz skazane na niezapomnienie przez dziesiątki lat kreacje Figara, Torreadora, hr.di Luna (Trubadur”), Gramonta („Traviata”), Rigoletta, Valentina („Faust”)”, hr.de Posy w „Don Carlosie”, Don Giovanniego, Onegina, Scarpii, rycerza Damy Pikowej i i., rozdając się w wykonywanych rolach wokalnie, aktorsko i emocjonalnie ale właśnie w ten unikalny i szalony dziś sposób by przelewając w odtwarzanego bohatera cały ładunek żywych i całkiem prawdziwych ludzkich emocji i namiętności, od tych najniższych po najwyższe, bez strat własnych wcisnąć odbiorcę w fotel tak by poczuł się demonem lub jego ofiarą.
To rzadkie dziś zjawisko bo takie emocjonalne rozdawnictwo („straty własne”) szybko kończy się wypaleniem artysty, zamianą go w zombie, robota i maszynkę do robienia pieniędzy dla jego mecenasów, managerów, agentów. Publiczność się na tym poznaje choćby po zawężeniu repertuaru artysty do 3-4 ról i 7-8 arii, „odwalanych” na scenie i estradzie przez kilka sezonów, aby do „scenicznej emeryturki”.
Dmitrij nie uciekał. On się rozdawał operze i sztuce wokalnej z całym jej operowym „zapleczem”, od przedklasyki przez Mozarta – swoisty „barometr”. skórkę banana, wyższą matematykę i wyższą jazdę dla wszystkich śpiewaków, skrzypków, pianistów etc. po Wagnera, R.Straussa.
Pokochał Go stary operowy świat – ten konserwatywny umierający światek dam w krynolinach i biżuterii z lombardu pod rączkę z panami we frakach i cylindrach, wypluwanych przez wynajęte limuzyny na podjeździe pod paradnym wejściem La Scali, Covent Garden, MET i ten nowy, w wytartych dżinsach, chłonący z telebimów na peryferiach pełnych publiczności placów i parków Los Angeles, Berlina Wiednia, Salzburga, Moskwy magię dźwięków dzieł Verdiego, Leoncavallo, Czajkowskiego, Borodina i kunszt wykonawcy.
A pieśni Schuberta? Raz jedyny w życiu, chyba w Monaco około 2005 roku przypadkiem usłyszałam jedną z nich w wykonaniu Dmitrja. W oryginale po niemiecku, w języku który bardzo rzadko potrafi słuchacza pogłaskać po uszach... Do tego romanse rosyjskie i neapolitańskie canzonetty wyśpiewane duszą.
Żegnaj Mistrzu!
https://www.youtube.com/…
https://www.youtube.com/…
https://www.youtube.com/…
https://www.youtube.com/…
https://www.youtube.com/…
https://www.youtube.com/…
https://www.youtube.com/…;
https://www.youtube.com/…;
https://www.youtube.com/…
https://www.youtube.com/…
https://www.youtube.com/…;
https://www.youtube.com/…;
https://www.youtube.com/…
https://www.youtube.com/…;
https://www.youtube.com/…;
https://www.youtube.com/…;
https://www.youtube.com/…
https://www.youtube.com/…;
Transkrypcja angielska jest dobra dla Anglików.
Ale zwykle tłumaczenie imienia brzmi sztucznie; Lucjan Pavarotti?
W klasycznym liście (takim z kopertą, znaczkiem, wrzucanym do skrzynki poczt.) bym napisała "Hworostowski", internet rządzi się innymi prawami gdy chodzi o zasięg (tagi, google itd.) dlatego tu użycie formy "Hvorostovsky" jest jak najbardziej prawidłowe.
PS. To niepojęte - jak można się czepiać pisowni pod swoistym nekrologiem...
Nie wiem kto to powiedział - "Kto stracił szacunek dla siebie samego nie będzie go miał dla innych", ale miał całkowitą rację.
PS. Bardzo proszę już nie maglować tematu.
Pozdrawiam.
Nie wiem dlaczego uważa Pani, że w
Internecie bardziej wypada kaleczyć język niż gdzie indziej. Chyba jednak
nie, a błędy w nekrologu rażą szczególnie.
Szkoda, że przed napisaniem tego tekstu albo chociaż przed podjęciem tak ostrej polemiki ze mną, nie zapoznała się Pani z zasadami transkrypcji, choćby w internetowym słowniku j. polskiego PWN. https://sjp.pwn.pl/zasad…