Konflikt wewnątrz UE, nagonka na Polskę, ale też i na inne kraje, które chociażby w minimalnym stopniu usiłują uzyskać samodzielność, wojna Niemiec z Trumpem, kontrowersje na wschodzie Europy – wszystko to składa się na duże prawdopodobieństwo zmian w europejskim układzie.
W pierwszej kolejności mogą one dotyczyć organizacji UE, której struktura mimo formalnie niewielu lat istnienia, coraz bardziej oddala się od rzeczywistości warunków bytu europejskich narodów.
Najbardziej spektakularnym jest zjawisko imigracji z poza Europy stanowiące de facto inwazję.
Nie mniej groźne jest utrzymywanie stanu kolosalnej różnicy w poziomie dochodów ludności poszczególnych krajów unijnych, w skrajnych przypadkach ponad dziesięciokrotna.
Również koncentracja aktywności gospodarczej w określonych regionach, przy równoczesnej redukcji w krajach najuboższych wpływa na osłabianie wewnętrznej spójności.
Nadmierne zagęszczenie osiedleńcze niektórych regionów zachodniej Europy przy równoczesnej koncentracji działalności przemysłowej i wysoce chemizowanej uprawie ziemi powoduje rosnący stan zagrożenia dla zdrowia i życia ludzkiego.
Dyktat biurokracji unijnej służącej wyłącznie bardzo egoistycznie pojętym interesom niemieckim wytwarza rosnący stan oporu nie tylko w społeczeństwach europejskich, ale nawet wśród poddanych temu dyktatowi rządzących elitach.
Najniebezpieczniejszym objawem jest jawne i bezwzględne zwalczanie europejskiej kultury wyrosłej na chrześcijańskich korzeniach.
To działanie oznacza samobójczą śmierć dla Europy.
W czasie istnienia apartheidu w RPA cały cywilizowany świat potępiał to zjawisko i domagał się stworzenia demokratycznych warunków ustrojowych w tym kraju.
Po pokojowej rezygnacji Afrykanerów ze sprawowania rządów nastąpił oczekiwany, zbawienny ustrój demokracji w efekcie którego zamożni ludzie muszą mieszkać w zabarykadowanych fortecach, a jak oświadczyła w programie telewizyjnym jakaś młoda obywatelka tego kraju / czarnoskóra!/ policja doskonale wie kto dokonuje napadów, ale nie reaguje, a ofiarami napadów i mordów są także ci, którzy działali w kierunku zmian ustrojowych.
Podobny obraz stosunków w Europie jest całkiem prawdopodobny przy dalszym kontynuowaniu praktycznie niekontrolowanej imigracji pozaeuropejskiej.
W UE pomija się za to problem wewnętrznych ruchów ludności wywołanych rosnącym bezrobociem w najuboższych krajach unijnych.
W samej Polsce w wyniku procesów „dostosowawczych” ubyło 3 miliony miejsc pracy, ale dotyczy to krajów bałtyckich, Rumunii, Bułgarii i innych.
Niedawno mój znajomy odwiedził Litwę kowieńską i stwierdził, że całe połacie kraju opustoszały, ubytek 2 – 3 milionów Polaków jest ciężkim ciosem dla polskiego narodu, ale ubytek paruset tysięcy Litwinów stanowi nieodwracalną klęskę dla tego narodu.
A przecież ten problem dotyczy właściwie całej środkowo wschodniej Europy.
UE nie zajmuje się nim, a to przecież jej podstawowe zadanie, a nie przyjmowanie imigrantów pozaeuropejskich niosących zapowiedź zagłady Europy.
Administracja unijna nawet nie nawiązała kontaktów z bogatymi krajami islamskimi w sprawie przyjmowanie przez nie muzułmańskich „uchodźców”.
Pisałem niedawno o możliwościach wpływu na te kraje przez władze UE i USA.
UE przeżywa totalną degrengoladę i jeżeli zamieni Europę w ruinę to będzie wyłączna zasługa czynników faktycznie nią rządzących i posłusznej im administracji unijnej.
Na co zatem musimy być przygotowani?
Po pierwsze na rozpad Unii spowodowany izolacją najbogatszych, którzy ograbiwszy najbiedniejszych porzucą ich na pastwę losu.
Po drugie na totalny upadek całej UE pogrążonej w chaosie dywersyjnego działania wewnętrznego i zewnętrznego.
Po trzecie na przedłużanie obecnego stanu, który jest stanem agonalnym, ale może potrwać jeszcze wiele lat.
Po czwarte na wejście do bezbronnej Europy trzeciej siły likwidującej resztki jej kultury.
Na realizację tych wszystkich możliwości pracuje intensywnie cała olbrzymia administracja unijna, która zamiast zajmować się podstawowymi problemami Europy, a szczególnie jej odstawaniem w światowym wyścigu gospodarczym i związanymi z tym skutkami politycznymi, oddaje się procesowi jej niszczenia.
W tej dramatycznej sytuacji Polska i inne kraje dostrzegające stan zagrożenia powinny ogłosić memoriał wzywający do wprowadzenia zasadniczych zmian w trybie budowania zjednoczonej Europy.
Pierwszym warunkiem jest ustanowienie zasady suwerenności krajów europejskich, a zjednoczenie winno obejmować wspólnie uzgodniony zakres działań.
Jedynym organem stanowiącym może być Rada Europejska funkcjonująca na zasadzie równości głosów, a organem wykonawczym biuro koordynacyjne.
Wszystkie inne instytucje UE powinny być zlikwidowane jako że naruszają zasadę suwerenności państw europejskich.
Podstawową formą zjednoczenia europejskiego powinien być wspólny rynek funkcjonujący na zasadzie równości członków oraz prawo obywateli państw członkowskich swobodnego przemieszczania się w granicach zjednoczonej Europy.
Szczególnie ważne jest przestrzeganie wspólnej polityki w zakresie energetyki, komunikacji i ochrony środowiska
Ewentualne łączenie się państw we wspólny organizm obejmujący szerszy zakres zjednoczenia może wynikać z ich dobrowolnej inicjatywy i nie może naruszać zasad funkcjonowania wspólnego rynku i wolności podróży.
Dalsze zmiany w sposobie zjednoczenia europejskiego mogą być wyłącznie rezultatem solidarnych decyzji państw członkowskich.
Taka forma zjednoczenia europejskiego obejmująca kraje obecnej UE i włączone na zasadzie dobrowolności pozostałe kraje Europy jest jedynym ratunkiem przed nieuchronnym upadkiem obecnego układu europejskiego.
Niezależnie od kierunku zmian Polska powinna być przygotowana na różne warianty rozwiązań.
Będzie to wymagać zwiększenia autonomii naszej gospodarki i zdolności podejmowania samodzielnych decyzji ze strony rządu.
Na przeszkodzie tym wymaganiom stoją obecnie obwiązujące przepisy, z których najgorszy jest podrzutek postkomunistyczny zwany konstytucją.
Najlepszym rozwiązaniem byłoby uznanie zgodnie ze stanem prawnym, że jest ona aktem bezprawnym, a w szczególności bezprawna jest bezpośrednia percepcja prawa zewnętrznego zastosowana w myśl przepisów tej konstytucji.
Jeżeli zabraknie sił na takie postawienie sprawy to przynajmniej wymagane jest wejście na ścieżkę zmian konstytucyjnych, a przede wszystkim postanowienie, że w Polsce może obowiązywać wyłącznie prawo stanowione przez polskie organy prawodawcze. Stąd wszystkie postanowienia międzynarodowe muszą podlegać procesowi ratyfikacji.
Stan prawny jest niezbędnym punktem wyjścia, ale potrzebne jest odpowiednie przygotowanie gospodarcze głównie przez znacznie wyższy stopień wykorzystania naszych własnych potencjalnych możliwości i zabezpieczenie przed ewentualnością spadku obrotów z Niemcami, od których jesteśmy zbytnio zależni.
Musi być też wzmocniona nasza siła obronna przed agresją zewnętrzną i dywersją wewnętrzną.
Obowiązkiem jest szukanie sojuszników, co jest ułatwione faktem, że w podobnym do Polski położeniu znajduje się wiele krajów europejskich. Niestety doświadczenie historyczne poucza, że nie wszyscy okażą się solidarni i między innymi dla tego należy rozszerzyć działania w tym kierunku poza ramy „międzymorza”.
Można liczyć na przebudzenie ze stanu odrętwienia wielu krajów łącznie z Francją, której wyraźnie szykuje się los „Vichy”.
Cokolwiek będzie się działo w najbliższej przyszłości nie możemy ulegać poczuciu pewności tego stanu, w którym się obecnie znajdujemy, mam w pamięci obraz Polski przed wybuchem II wojny światowej, wówczas też wielu polityków dało się zwieść pozorom.
I nie chodzi tu o powtórkę biegu wypadków, ale o cały wachlarz zagrożeń, z których wystarczy, że tylko część się zrealizuje ażeby przynieść klęski nieodwracalne.
Wzmocnienie siły państwa i stanu gotowości społeczeństwa do walki z przeciwnościami stanowiącymi śmiertelne zagrożenie, jest w tej chwili najwyższym nakazem chwili.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8410
I teraz proszę się skupić. Złodzieje, którzy ukradli nam majątek, są znani z imienia i nazwiska. Nie można ich jednak ruszyć. Ciekawe dlaczego? Ci którzy „sprzedawali” im ten majątek, za symboliczną złotówkę, bo nikt nie chciał dać więcej, brylują na europejskich salonach i włos im z głowy nie spada. Niecałe dwa lata temu, do władzy doszło podobno prawe i sprawiedliwe ugrupowanie, które miało zrobić z tym porządek. A co robi? Nic! Nie tylko nic nie zrobili, ale dalej robi dokładnie to samo co poprzednicy. Teraz akurat likwiduje nam resztę przemysłu górnictwa węglowego, pozbawiając nas suwerenności energetycznej. Czym to argumentują? Koniecznością dostosowania się do wymogów unijnych! Dokładnie do wymogów Unii Europejskiej do której to prawe i sprawiedliwe ugrupowanie nie chce należeć i przekonuje nas, że z Unii Europejskiej powinniśmy wystąpić.
Na razie tyle o obciążeniach związanych z integracją. Teraz o samej integracji.
Dania Szwecja, czy Finlandia na integracji zyskały. Oczywiście odbije mi Pan, że dlatego iż były bogatsze i należały do innej strefy wpływów niż my. Przeanalizujmy więc kraj mniejszy i biedniejszy od nas, z naszej strefy wpływów, który jako jedyny w pełni z Unią się zintegrował.
Tym krajem była Niemiecka Republika Demokratyczna. W tejże NRD nie likwidowano stoczni. Nie tylko nie likwidowano, ale dopłacano z budżetu. Do naszych stoczni podobno nie można było dopłacać z budżetu, bo zabraniali tego Niemcy, którzy sami z budżetu dopłacali do własnych stoczni. Najciekawsze jest jednak to, że nikt do dzisiaj nie znalazł tego Niemca, który tej pomocy nam zabraniał.
Tak było nie tylko w przemyśle stoczniowym. Dzisiaj kraj uboższy od nas i z naszej strefy wpływów jest w pełni zintegrowany a ludzie żyją na takim samym poziomie jak w najbogatszych krajach UE.
I teraz najważniejsze. Proszę wymienić jakiegokolwiek polskiego polityka, z jakiegokolwiek ugrupowania, który chciałby pełnej integracji, na takich samych zasadach jakie wynegocjowała Niemiecka Republika Demokratyczna?
Chyba, że tego nie chcemy i wolimy być dalej dziadami Europy i do tych najbogatszych
krajów należeć nie chcemy. Wtedy taki polityk naprawdę nie jest nam potrzebny.
Zadałem też pytanie, dlaczego żaden polski polityk nie wysunął propozycji integracji na takich samych zasadach na jakich zintegrowało się NRD? Byłoby w tym cokolwiek złego? Polska przestałaby istnieć? W Rzeczpospolitej Obojga Narodów, to kogo nie było Polaków czy Litwinów? Byliśmy wtedy potęgą gospodarczą i militarną. Dlaczego nie możemy tego powtórzyć? Byłoby w tym coś złego, czy nie chcemy, bo nie?
To nie są interesy niemieckie. Niemcy, jako państwo pod pruskim butem, realizują herezję socjalizmu. Niemcy, jako ludzie - pomijam na ile świadomie - walczą z okupacją przez rząd Merkel wrzucając butelki z benzyną do domów przygotowywanych dla tzw.migrantów w wyludnionych miejscowościach dawnej NRD.
"Pierwszym warunkiem jest ustanowienie zasady suwerenności krajów europejskich, a zjednoczenie winno obejmować wspólnie uzgodniony zakres działań.
Jedynym organem stanowiącym może być Rada Europejska funkcjonująca na zasadzie równości głosów, a organem wykonawczym biuro koordynacyjne.
Wszystkie inne instytucje UE powinny być zlikwidowane jako że naruszają zasadę suwerenności państw europejskich."
To wydawałoby się oczywistym, a jednak nie jest i UE funkcjonuje wbrew zasadom prawa międzynarodowego a nawet własnym przepisom.
Nie jest możliwe zreformowanie unii ale możliwe jest tworzenie w obrębie jej państw członkowskich form współpracy międzynarodowej, które unieważnią ją, a potem wystarczy przestać na nią płacić podatki, o których nasze władze kochane ani słowem się nigdy nie zająkną. Chyba nie przez przypadek.
Nawiasem mówiąc historia samej UE wskazuje na metodę działania - jest ona kolejną "wylinką" wspólnot europejskich po II wojnie światowej. Przynajmniej część z nich nie jest rozwiązana i funkcjonuje formalnie.