Bruksela grozi sankcjami Polsce, Czechom i Węgrom. Że nie chcą przyjmować imigrantów. To gorący temat dzisiaj. Ale na statku, czas płynie inaczej. Tak jak w Narnii :), choć z innych zupełnie powodów. Więc wróćmy na chwilę do tego, co było newsem dziesięć dni temu.
Otóż Polska została wybrana do Rady Bezpieczeństwa ONZ. Miło było słyszeć i czytać. Sto dziewięćdziesiąt do zera w Nowym Jorku. A totalna opozycja kiedyś ‘darła szaty’, że Polska jakoby skompromitowała się, bo w Brukseli było 27 do 1. Co więcej, tym razem nikt nie głosował przeciwko a tylko dwa państwa wstrzymały się od głosu. Głosowanie było tajne i oficjalne komunikaty nie podają, jakie to państwa. Ale chodzą słuchy, że te dwa państwa to Rosja i … Niemcy.
Jeżeli to prawda, to tak jak przedtem było miło tak teraz jakby trochę mniej. Że Rosja się wstrzymała to nic dziwnego. Ale Niemcy? Nasi sojusznicy z NATO? Co im przyszło do głowy żeby się wstrzymywać? Stefan Kisielewski, kiedyś jeszcze za komuny, w swoich Dziennikach napisał, że Niemców, którzy normalnie są pracowitym, kulturalnym i spokojnym narodem, co jakiś czas ogarnia szaleństwo. I sprowadzają na Europę nieszczęścia. To szaleństwo przychodzi na nich wtedy, gdy stają się zbyt potężni i nie mają w Europie przeciwwagi.
Kilka miesięcy temu, Brytyjczycy zagłosowali za brexitem. I Niemcy zostali w Unii sami. To znaczy bez równorzędnego partnera. Co prawda jest jeszcze Francja. Ale Francja schodzi na psy. To określenie to metafora oczywiście. Ale faktem jest, że Francja coraz mniej się liczy. Wystarczy popatrzeć na zdjęcia z Mińska, gdy A.Merkel prowadziła rozmowy z Putinem w tzw. ‘formacie normandzkim’. Prezydent Hollande siedział przy niej jak komiwojażer czy też sprzedawca domokrążca. I po całym jego zachowaniu, niemalże widać było, co przede wszystkim zaprząta jego myśli. Ta myśl była jedna. Jak to zrobić, aby mimo nałożonych na Rosję sankcji, jednak Rosji mistrale sprzedać?
W Mińsku się nie udało. Ale potem trafił się nasz Donald T. (nie mylić z Donaldem T. zza oceanu, który wygląda na to, że bardziej jest nasz niż ten z Brukseli), co dla ‘żyrandola’ w Brukseli gotów był zrobić wszystko. I podobno obiecał, że Polska kupi caracale, żeby zrekompensować odszkodowanie, które Francja musiała zapłacić Rosji za zerwanie umowy na mistrale. Oczywiście obiecał za poparcie Francji przy wyborze do tego ‘żyrandola’.
I wszystko było na dobrej drodze. Skręcony naprędce przetarg zaklepał sprawę. Ale Ewa K, którą nasz Donald zrobił premierem żeby dopilnowała dokończenia interesu, przegrała wybory. I pieniądze, za caracale, tak jak wcześniej za mistrale, też odleciały w siną dal. A dzisiaj, zmiennik Francois Hollande’a, mimo że w wielkiej polityce nowa twarz, idzie tą samą drogą. Drogą komiwojażera i grozi Polsce. Dlaczego? Bo firma Whirpool przeniosła produkcję lodówek z Amiens we Francji do Łodzi w Polsce. Prezydent Macron grozi Polakom sankcjami by nie wyszło na to, że Francuzi zostaną zarówno bez zasad jak i bez pieniędzy (o tym, że mają pieniądze chełpił się jego poprzednik Hollande).
Anglicy zabrali zabawki i poszli sobie. Francuzi myślą o kasie tylko. I tak oto Niemcy zostali w Unii sami. Jak wspomniałem wcześniej, w tym sensie, że bez żadnej przeciwwagi.
O tym, czy Niemcy były jednym z dwóch państw, które się wstrzymały przy wyborze Polski do Rady Bezpieczeństwa to nie wiadomo, bo głosowanie było tajne. Ale to, że chcą sankcji dla Polski, Czech i Węgier za imigrantów to wiadomo wszem i wobec. Bo, co do tego, że Angela Merkel rządzi w Unii to chyba też nikt nie ma wątpliwości. A jak by ktoś miał to przypomnę. Zanim przeprowadzono głosowanie (którego tak właściwie to też nie było) w sprawie wyboru nowego przewodniczącego Rady Europejskiej pani kanclerz w Bundestagu ogłosiła, kto będzie wybrany.
Co z tymi Niemcami? Czy aby nie zaczynają ‘odlatywać’? Jak to im się już nieraz zdarzało w przeszłości? I jak o tym niegdyś przestrzegał Kisiel?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 9629
To doskonale widać zarówno po niemieckich nazi-wnukach jak i po naszych ubeckich i bolszewickich dynastiach.
Tzw. mądrość ludowa od bardzo dawna ma na ten temat swoje spostrzeżenia - "niedaleko pada jabłko od jabłoni", "czym skorupka za młodu nasiąknie.." itd. Natomiast Biblia wspomina o karaniu do siódmego pokolenia i pewnie mniej więcej tyle właśnie potrzeba aby taka infekcja do końca się wypaliła.
Jak wiemy nic takiego nie ma i nie miało miejsca ani w Hitlerowie ani w Polsce więc zwyczajnie nie może nie być dalej problemów.
No i oczywiście kompletnym szaleństwem było dopuszczenie takich ciągle chorych Niemiec do jakiegokolwiek "przywództwa".
A śp. Lady Margaret Thatcher mówiła, że tak kocha Niemców, że powinni mieć nie jedno, ale dwa państwa.
Takie coś powinno być zrobione zaraz po wojnie i raz na zawsze byłby spokój, a i samym Niemcom też by wyszło na dobre bo wreszcie mieliby szansę z biegiem czasu dołączyć do grona normalnych cywilizowanych narodów.
Na tym tle fantastycznie lśni gwiazda Jarosława Wielkiego Żoliborskiego. Przyłączając się z naszym trzy bilionowym zadłużeniem do wspólnego budżetu, załatwiłby ich na cacy. Jednak pokazał swoje miłosierdzie i wspaniałomyślnie odstąpił od dobicia leżącego przeciwnika i odwiecznego śmiertelnego wroga. Na tym właśnie polega wielkość genialnego stratega i przywódcy, co niewielu docenia.
Najpierw wyssały wszystkich topiąc jednocześnie w długach, a teraz za te długi przejmą ich suwerenność.
W ten sposób opanowanie Europy per saldo wychodzi znacznie taniej i skuteczniej niż metodą "na Hitlera", a przy tym jest bez porównania mniej ryzykowne.
Te wstrętne Niemce, zmusiły tych biednych Greków, do zaciągania w tych wstrętnych niemieckich bankach wielomiliardowych kredytów. Biedni Grecy, przed zaciąganiem tych wstrętnych kredytów, w tych wstrętnych niemieckich bankach, bronili się rękami i nogami.
Jak doszło do sytuacji, że Grecy nie byli w stanie tych kredytów spłacić, te wstrętne Niemce zaproponowały, tym biednym Grekom wspólny budżet, czyli, że te wstrętne Niemce razem z tymi biednymi Grekami będą spłacały zobowiązania, tych biednych Greków w tych wstrętnych niemieckich bankach.
I teraz Misiek własnymi słowami, jak Pani w szkółce prosiła.
Jak te wstrętne Niemce, będą spłacały część zobowiązań za tych biednych Greków, to tym biednym Grekom będzie gorzej a tym wstrętnym Niemcom lepiej, czy odwrotnie?
Co tam jednak jakieś biedne Greki, czy wstrętne Niemce.
Nadminister Maciuś Morawiecki , przyznał, że na program „pinset plus”, rząd Beci naszej ukochanej, pożyczył 24 mld złotych pieniążków.
Jak myślisz Misiek, te wstrętne Niemce, najlepszy w historii rząd RP z numerem IV, też do tego zmusiły?
No to ma Pan odpowiedź, tani kredyt powoduje wzrost zadłużenia.
Dlaczego?
Bo tak to działa, identycznie jak jabłko spada na ziemię zgodnie z prawem grawitacji (zakładam, że to prawo jest Panu znane choćby z kursu szkoły podstawowej). Do tego nakłada się jeszcze niszczenie rodzimego przemysłu, który staje się niekonkurencyjny wobec niemieckiego przez zbyt silną walutę (projekt euro) co z kolei dalej napędza potrzeby pożyczkowe bo trzeba towar sprowadzać z Niemiec. A Niemcy swoje nadwyżki znowu inwestują w pożyczki i kółko się zamyka. Wszystko się kręci oczywiście do czasu, potem trzeba zapłacić Niemcom rachunek, np. oddając swoją suwerenność.
Sprawa była przesądzona już w momencie złapania wszystkich much na lep euro - dalej już idzie samo, po sznurku jak w greckiej tragedii.
Taki ćpun czy alkoholik myśli w perspektywie kolejnej działki i wynosi meble z mieszkania, kredyciarz w perspektywie zdobycia upragnionego dobra, a poważne państwo na całe lata do przodu.
Wtrącę się do rozmowy. Muszę przyznać, ze przez długi czas mocno mnie intrygowało jak to się stało, że Niemcy (mieszkańcy Niemiec) tak łatwo zaakceptowali euro. Przecież ich marka to był najlepszy pieniądz na świecie. Tak jak ich mercedes czy bmw są najlepszymi na świecie samochodami (oczywiście w mniemaniu Niemców). Choć faktem też jest, że są to dobre samochody. A tu masz ci los, Niemcy pokochali ojro jeszcze bardziej niż markę. Oczywiście teraz, dla wszystkich jest to oczywiste (no, u nas może nie do końca dla wszystkich), że euro to korzyść przede wszystkim dla Niemiec. Ale przed wprowadzeniem nie było to tak oczywiste. Z drugiej strony widzę sprawy trochę inaczej niż Pan. Euro, które ułatwia Niemcom ekspansję gospodarczą przynosi im korzyść. Toteż działania rządu niemieckiego aby kontrolować (i rozszerzać) strefę euro są racjonalne. Nie doszukiwałbym się w tym jakiegoś szczególnego niemieckiego machiawelizmu. Są silni i wykorzystują to. Ale nie znaczy to, że trzeba na to bezkrytycznie (i w pokorze jak uważają niektórzy) sie godzić. W odpowiedzi należy podejmować również działania racjonalne, czyli takie, które będą z korzyścią dla nas i dla naszej gospodarki.
Problem z Niemcami polega głównie na tym, że wraz z potęgą rośnie ich buta i nie znają pojęcia samoograniczenia dla dobra wspólnego. Z takim podejściem nijak do żadnego przywództwa się nie nadają, podobnie zresztą jak Moskwa. Ich celem jest nas zeżreć, a naszym się nie dać i przetrwać. Nic tu się nie zmieniło co doskonale widać po niemieckich działaniach. Powiem więcej i wprost - nie ma drugiego takiego państwa, z którym nasze interesy byłyby tak sprzeczne.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
@ mmisiek, myli Pani / Pan pojecia, to nie buta ale swiadomosc ze jest sie lepszym w wielu dziedzinach niz inne nacje.
Co do dalszej czesci powyzej zacytowanego zdania chcialbym poprosic o precyzyjne wyjasnienie jak Pani / Pan to widzi
( w jaki sposob ) co powinni robic Niemcy aby sprostac " samoograniczeniu dla wspolnego dobra ".
Moze powinni koncerny takie jak VW, Mercedes, Siemens, Bosch, Bayer itd zostac rozwiazane, a moze tylko przekazane w ramach
samoograniczenia Polsce, Rumunii lub Ukraine itd...
Niemcy zaproponowały Grekom tanie pożyczki, aby złapać ich na lep, zadłużyć i na tym zarobić.
Następnie Niemcy zniszczyły Grekom rodzimy przemysł, aby Grecy nie mogli zarobić i oddać Niemcom pożyczonych pieniędzy.
Jak już zniszczyli im przemysł i wiedzieli, że Grecy nie oddadzą im pożyczonych pieniędzy, postanowili dalej im pożyczać, aby zarobić.
Z tych nieoddanych przez Greków pieniędzy w Niemczech powstały gigantyczne nadwyżki, które Niemcy znów inwestowały w pożyczki i koło się zamyka.
„Wszystko się kręci oczywiście do czasu, potem trzeba zapłacić Niemcom rachunek, np. oddając swoją suwerenność”.
I teraz, ci głupi Niemcy, zamiast iść za pańską radą i odebrać Grekom suwerenność, postanowili stworzyć razem z Grekami wspólny budżet i razem z nimi spłacać ich pożyczki.
Tak tych biednych Greków potraktowali.
Skoro Grekom będą go pisać Niemcy to wracamy do początku - najpierw utopienie w długach, potem odebranie suwerenności.
Niemcy proponują Grekom wspólny budżet. Jetem gotów przyznać Ci rację, że Niemcy napiszą ten wspólny budżet.
I teraz skup się Misiek. Jak Niemcy mają napisać ten wspólny budżet, który będzie dalej zadłużał grecki budżet, którego już nie będzie bo będzie wspólny budżet.
? Osobiście zgłoszę Cię do Nobla z ekonomi jek rozwiążesz ten problem.
Secundo, najwyraźniej nigdy nie widział Pan na oczy ustawy budżetowej bo wówczas nie zadawałby Pan aż tak niemądrych pytań. To nie jest trudne, ale w razie czego chętnie pomogę. Wystarczy tam skreślić niemal cokolwiek.
Pytanie brzmiało: po co mieliby to robić?
Odpowiedź:Tworząc wspólny budżet z Grecją przejmują część spłaty greckiego zadłużenia, czyli pomagają Grecji.
Ty natomiast twierdzisz coś innego a dokładnie: Skoro Grekom budżet napiszzą Niemcy, to najpierw zadłużenie a potem odebranie suwerenności.
Zapytałem więc jak napisać wspólny budżet, który będzie zadłużał grecki budżet, którego nie będzie, bo będzie wspólny budżet?
Odpisałeś, że wystarczy w tym wspólnym budżecie skreślić cokolwiek.
Wymień więc przynajmniej jedną jedyną rzecz w tym wspólnym budżecie, którą należy skreślić, aby zadłużyć grecki budżet, którego nie ma, bo jest wspólny budżet.
Pozdrawiam i czekam na odpowiedź.
--------------------------------------------------------------------
Czy autor sugeruje, ze Niemcy zagrazaja pokojowi w Europie?
A moze silna niemiecka gospodarka nie pozwala polskiej gospodarce sie swobodnie rozwijac?
Albo moze dzisiejsza niemiecka armia ( Bundeswehra ), ktora liczebnoscia jest mniejsza od polskiej armii stanowi zagrozenie dla Polski?
Podobnych pytan do autora mialbym wiecej ale po co je stawiac kiedy autor woli sie zastanawiac czy aby Niemcy " nie zaczynaja odlatywac ".
p.s.
Osobiscie wolalbym aby patrzono na Niemcy jako na jednego z najwazniejszych partnerow Polski, ktory jest najwiekszym importerem polskich
towarow i uslug, jest takze najwiekszym inwestorem, nie tylko tworzacym setki tysiecy miejsc pracy ale takze transferujacym do Polski nowoczesne
technologie.
Nic bardziej trafnego!!!
Proszę mi więc podać , nie trzy a tylko jeden jedyny konkretny przykład, że JAKIKOLWIEK POLSKI POLITYK, tych równoprawnych stosunków chce.
Nie kto inny jak Niemcy i to kilkakrotnie proponowały większą wzajemną integrację.
Który z polskich polityków powiedział, lub choćby zasugerował: dobrze siadamy do stołu i przy otwartej kurtynie negocjujemy te równoprawne stosunki. Ludzie sami ocenią kogo intencje są szczere.
Odpowiedź: ANI JEDEN!!!
Wszyscy bez wyjątku przekrzykiwali się, jak przekupki na targu, że nie możemy pozwolić sobie na dyktat Niemiec. Dokładnie też ani jeden z nich nie wyjaśnił, na czym ten dyktat polega. Jak dzieci w piaskownicy powtarzali na zmianę i jeden prze drugiego, ultimatum, dominacja, dyktat, nacisk itd. itp.
Jak Niemcy zaproponowały takie same stawki za taką samą pracę w całej Unii, to kto najbardziej protestował?
Nie kto inny, tylko wyskakująca tu, co 24 godziny, z większą precyzją niż budzik w moim smartfonie, pisowska pacynka, przedstawiająca się jako dr nauk ekonomicznych Pan Zbigniew Kuźmiuk.
Poprosiłem go wtedy, żeby znalazł przynajmniej jednego polskiego pracownika, który wolałby zarabiać, nie więcej a mniej.
Nie znalazł do dzisiaj, nawet w Tworkach.
Podobno nie odpowiada na pytania i nie komentuje wpisów. Oczywiście, co tam będzie z jakimś plebsem rozmawiał. Ten jest potrzebny tylko do dojenia i przed wyborami.
Zanim więc cokolwiek Pan napisze, proszę najpierw choć trochę pomyśleć.
Pozdrawiam Michał