Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

PIETA POLSKA, RZĄDY TUSKA I SPOSÓB NA POJEDNANIE

Krzysztof Pasierbiewicz, 21.10.2011

Wszyscy liczą straty i zyski po wyborach, a ja się zaczynam zastanawiać jak ratować śmiertelnie okaleczoną Rzeczpospolitą.

Bo choć kraj wypiękniał, coś się stało złego z naszą polską duszą. I coraz bardziej się boję, że nasza Ojczyzna z tej ciężkiej choroby już się nie podniesie. A jeszcze do tego dobiła nas tragedia smoleńska. Polska krwawi. Miliony rodaków czują się pod rządami Tuska intruzami we własnej Ojczyźnie. Mam na myśli „gorszą od lepszej” część społeczeństwa polskiego, którą pan Tusk niegdyś pogardliwie nazwał „moherowymi beretami”. Wyniszczająca kraj wojna pomiędzy Platformą i PISem zdaje się nie mieć końca. Trwa polska pieta. Na naszych rękach umiera zdawało się wiekopomne dziedzictwo tysiącletniej Rzeczpospolitej.

Bo jak patrzę na te wszystkie świństwa, które od czterech lat wyrządza Polsce obóz władzy, gdy widzę jak Premier wyłącza kolejne hamulce moralno etyczne w parciu do przejęcia rządów absolutnych, coraz częściej myślę, że chyba nawet za komuny nie było aż tak źle. Tę samą opinię coraz częściej słyszę od moich znajomych.

Gorzkie to stwierdzenie, ale trzeba sprawiedliwie przyznać, że czerwoni przynajmniej stwarzali pozory, że liczą się z ludźmi. Natomiast arogancja, bezczelność i buta Platformy sprawiają, iż coraz częściej dochodzę do wniosku, iż ta partia w pomiataniu ludźmi i oszukiwaniu społeczeństwa posuwa się znacznie dalej, niż niegdyś Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. A tylko patrzeć jak do nich dołączy Ali-Baba Palikot i jego czterdziestu rozbójników..

Obiecano, że będzie inaczej. A co mamy, każde dziecko widzi. Co tam Polska. Co tam Bóg, honor i ojczyzna i temu podobne „banały”. Co tam narodowa pamięć i dziedzictwo kultury. Co tam przyzwoitość. Co tam dług publiczny. Co tam bezpieczeństwo kraju. Ważne jest tylko by wygrać kolejne wybory i utrzymać władzę. Nomen omen pan Tusk właśnie zapowiedział, że chce rządzić Polską do roku 2015-go. A ja nie mam cienia wątpliwości, że dla niego Polska to tylko etap przejściowy do kariery europejskiej. Niech tylko przypomnę, jak pisał, cytuję: „Pustka, tylko gdzieś w oddali przetaczają się husarie i ułani, powstańcy i marszałkowie, majaczą, Dzikie Pola i Jasna Góra... Polskość to nienormalność... Polskość nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem...” (Donald Tusk, Polak przełamany, Znak, 11/1987).

Zdeptano polityczny obyczaj. W dążeniu do partyjnej hegemonii nie ma już poczucia wstydu. Nastało prawo dżungli. Kto silniejszy, ten lepszy. Cham chama chamem pogania. Wszystkie chwyty dozwolone. Zaniechano reform by się przypodobać ludziom. Dokonano skoku na emerytury. Wpędzono Polskę w monstrualne długi. Śledztwo smoleńskie bez zmrużenia oka oddano w obce ręce. Polaków protestujących pod stocznią nazwano wyjącym bydłem. Zakwestionowano dorobek poległego na służbie Prezydenta. Od szefa opozycji zażądano badań psychiatrycznych. Bezczeszczono modlących się ludzi. Próbowano podstępnie obejść konstytucję celem zwiększenia frekwencji wyborczej. Byle tylko rządzić! Zagarnąć jak najwięcej stanowisk! Obsadzić przyczółki. Usunąć niewygodnych, choćby byli genialnymi fachowcami. Przykro mi to mówić, ale przypomina mi się Archipelag Gułag Aleksandra Sołżenicyna. Nigdy! Przenigdy nie zrozumiem, jak można było tak pokalać nasze wspólne gniazdo.

Historia zatoczyła błędne koło. Pod koniec lat siedemdziesiątych ceny poszły w górę. Dziesięć lat później naród się zbuntował. Zrodziła się Solidarność. „Upadła” komuna. Odzyskaliśmy wolność. Wywalczyliśmy sobie demokrację, za co wielu zapłaciło życiem.

A co było dalej? Pewien zegarmistrz światła purpurowy rezydujący przy ulicy Czerskiej zabełtał tak Polakom w głowach, iż ani się obejrzeli, gdy wrócili do modelu zarządzania Państwem prawie identycznego, jak przed czerwcem 89. Wszystko znów jak za komuny. Tylko ludzie przefarbowani i wystrój zmieniony.

Ktoś teraz może spytać, dlaczego tak się stało. Jak do tego doszło?
Myślę, że odpowiedź jest prosta. Po raz kolejny oszukano ludzi. Ale tym razem jest to szachrajstwo na gigantyczną skalę, którego skutki mogą trwać latami. Już tłumaczę.

Gruba kreska Mazowieckiego i blokada lustracji przez Michnika pozostawiły komunistów u władzy de facto na kilka pokoleń. W efekcie post-komuniści przez cały czas dzierżyli i nadal dzierżą (przepraszam za ten rusycyzm, który jednak stosuję celowo) w swoich rękach decyzyjne stanowiska we wszystkich instytucjach kluczowych dla Państwa. Żadnemu z tych gagatków włos nie spadł z głowy do dnia dzisiejszego.

Po upadku komuny, żeby ludziom zamydlić oczy, post-komuniści rozdzielili swoje role. Jedni schronili się pod płaszczykiem „prawicowej” Unii Demokratycznej, potem Unii Wolności, a obecnie Platformy Obywatelskiej, drudzy natomiast poszli do tak zwanych partii lewicowych, obecnie resztki SLD i Ruch Palikota.
I choć stwarzano pozory, że tak nie jest, obydwie te paczki wypróbowanych kolesiów harmonijnie współpracowały ze sobą przez ostatnie dwadzieścia lat tyle, że w formie sprytnie zakamuflowanej.

Obecnie uznano, że ludzie są już dostatecznie ogłupieni by się znowu oficjalnie się połączyć. Polsce grozi koalicja Platformy z PSLem i Ruchem Palikota. Czyli post-komuniści chcą znów wziąć w swoje łapska Polskę na całe dekady, zarządzając krajem jak za starych dobrych czasów. Bo jak widać komuna nie do końca upadła, a przyczaiła się tylko czekając na lepsze czasy, które właśnie nadchodzą.

Wróciła propaganda sukcesu partii stanowiącej przewodnią siłę narodu, patrz Wikipedia, cytuję: „Dla okresu rządów Edwarda Gierka charakterystyczna była propaganda sukcesu, której głównym celem było wyolbrzymianie dokonań ekipy rządzącej, oraz maskowanie niepowodzeń i porażek rządu, zwłaszcza w sferze gospodarczej. Posługiwano się frazesami o "dynamicznym rozwoju", "cudzie gospodarczym" i "budowaniu nowej Polski"...” - tyle cytatu z Wikipedii. A przecież każde dziecko widzi, że jeśli zamienić PZPR na Platformę Obywatelską, a nazwisko towarzysza Gierka zastąpić nazwiskiem Premiera Tuska - wszystko pasuje jak ulał.

I znowu ktoś może zapytać, jak Polacy mogli na to wszystko pozwolić?

Żeby odpowiedzieć na to kluczowe pytanie należy się cofnąć w czasie do okresu powojennego.

Otóż moim zdaniem, jedną z najważniejszych przyczyn demontażu sprawności naszego Państwa był zabieg socjotechniczny, który na swój prywatny użytek zwykłem nazywać „awansem społecznym bis”. Już tłumaczę.

Jak starsi pamiętają, a młodsi niestety już nie, gdyż często nie mieli się skąd o tym dowiedzieć, w latach powojennych (lata 40/50) komuniści dokonali bardzo sprytnej socjologicznej sztuczki. Z zabiedzonej prowincji przerzucono wtedy do miast rzesze prostych i nie wykształconych ludzi. Brano głównie tych bez charakteru, gdyż prawdziwy chłop ziemi nie chciał opuścić.
W miastach, w pobliżu zakładów przemysłowych, pobudowano dla nich całe dzielnice, a w nich bloki z wielkiej płyty, które im się zdały pałacami. Potem im umożliwiono zrobienie zaocznej matury, co oni uznali za awans społeczny. Ci właśnie ludzie, z grubsza okrzesani w hotelach robotniczych przepoczwarzyli się z czasem w coś w rodzaju „przyzakładowych wierchuszek”. Słowem ni pies, ni wydra, albo, jak kto woli zdegenerowany twór bez rodowodu. Jednocześnie czerwona propaganda przypominała im bezustannie, że swój awans zawdzięczają dbającej o ich interesy władzy ludowej, co się w ich świadomości na trwałe zakodowało w formie ślepej wdzięczności dla komuny. To ci właśnie ludzie stanowili wierny stalinowskiemu reżimowi pierwszy rzut zasilający szeregi PZPR, milicji i urzędu bezpieczeństwa.

W następnym pokoleniu (lata 60/70), ich dzieci pokończyły już częściowo studia tworząc grupę „nowej inteligencji”, drastycznie odmiennej kulturowo od ideałów inteligencji przedwojennej. Tu skłaniałbym się ku zastąpieniu terminu „nowa inteligencja” określeniem „klasa ludzi wykształconych w pierwszym pokoleniu”. Ta grupa społeczna od inteligencji „starej” różniła się głównie tym, iż nie wyniosła z domu praktycznie żadnych głębszych wartości. I choć nieźle wykształcona zawodowo, nie miała, świadomości, bądź jej nie dopuszczała do siebie, iż jest genetycznie skażona piętnem służalczej wdzięczności wobec komunistów, którzy umożliwili ich ojcom społeczny awans. Myślę, że to ci właśnie ludzie poparli, a jeszcze żyjący nadal popierają wprowadzenie stanu wojennego traktując generała Wojciecha Jaruzelskiego jako męża stanu. I w pewnym sensie nie można ich za to winić, gdyż tak ich po prostu wychowano.

Po upadku komuny wydawało się przez moment, że nastąpi odrodzenie prawdziwych polskich elit. Znów zabrzmiały nam w sercach mazurki Fryderyka Chopina. Już byliśmy blisko prawdziwej niepodległości. Niestety, pierwsze skrzypce wzięli w swoje ręce grajkowie mający w nosie naszą narodową tożsamość. I na nasze nieszczęście, proces odrodzenia Rzeczpospolitej skutecznie storpedowali zbałamuceni przez pewnego nad-redaktora wnukowie tych, których w latach 40/50 przesiedlono do miast.
W tym przypadku, ten genetycznie spolegliwy (tym razem wobec post-komuny) materiał ludzki został wykorzystany, trzeba przyznać genialnie, przez owego nad-redaktora poczytnej Gazety. Mechanizm był identyczny jak w okresie powojennym, czyli utwierdzenie ludzi w poczuciu społecznego awansu.

Aspekt psychologiczny tej chytrej sztuczki jest następujący.
Otóż, jeśli garbatemu powiedzieć, że się prosto trzyma, to, choć wie, że tak nie jest, chętnie w to uwierzy. Jeśli szarej myszce ktoś powie, że wygląda jak hollywoodzka gwiazda też się nie oprze pokusie uwierzenia w tę oczywistą nieprawdę. Podobnych przykładów można mnożyć setki.

O ile sztuczka z „awansem społecznym prim” (lata 40/50) polegała na utwierdzeniu prostych i nie wykształconych ludzi w przekonaniu, że przynależą do lepszej od reszty społeczeństwa awangardy władzy ludowej, to trik z „awansem społecznym bis” (po upadku komuny) polegał na utwierdzeniu ich już z grubsza okrzesanych i lepiej wykształconych wnuków w poczuciu, iż przynależą do grupy światlejszych i bardziej od reszty społeczeństwa postępowych ELIT. W pierwszym przypadku wykorzystano ciemnotę i niedouczenie, w drugim próżność, pychę i kompleksy ludzi, których na swój prywatny użytek nazywam „intelektualnie nowobogackimi”.

Bezsprzecznie genialny nad-redaktor wspomnianej Gazety doskonale znał odbierającą rozum magiczną moc utwierdzenia „nowobogackiego inteligenta” w przekonaniu o przynależności do elity. Pan redaktor wiedział, że jak takiemu powie, że jest częścią crême de la crême III Rzeczpospolitej, to on nie dość, że w to głęboko uwierzy, to jeszcze będzie owego społecznego awansu (bis) bezkrytycznie bronił do ostatniej kropli krwi. Więcej, w obawie przed utratą nowego statusu wyróżniającego go ponad resztę „ciemnego” społeczeństwa, taki delikwent zrobi dosłownie wszystko, byle się świat nie dowiedział, co sobą reprezentuje naprawdę. I tu moim zdaniem leży tajemnica irracjonalnie wysokich notowań obecnie rządzącej partii, popieranej w znakomitej większości przez takich właśnie ludzi. Ludzi, którzy panicznie się boją, że ewentualny upadek Platformy grozi weryfikacją elit, co dla nich byłoby jednoznaczne z utratą ich awansu społecznego (bis).

Tu jednak pragnę dobitnie zaznaczyć, że tych ludzi nie należy, broń Boże, społecznie dyskryminować. Jest to grupa niekwestionowanej inteligencji. Trzeba im tylko uświadomić, jak im zawrócono w głowach. Że dali się nabrać wspomnianemu nad-redaktorowi, iż przynależą do grupy społecznej, która jest bardziej światła, więc de facto lepsza niż reszta „obciachowej ciemnoty”.

Ktoś teraz spyta jak można temu złu zaradzić?

Otóż moim zdaniem, obecnie nadrzędnie ważną rolą polskich publicystów jest wytłumaczenie inteligentom Trzeciej Rzeczpospolitej, że choć są całkiem nieźle wykształceni, stanowią jednakże grupę inteligencji przeciętnej, której daleko do krajowych elit. Więcej, trzeba tych ludzi przekonać, że utrata ich nieuprawnionego statusu przynależności do elity to nie żadna klęska, ale wręcz przeciwnie, powrót na sprawiedliwie im przynależny szczebel w hierarchii społecznej. Że jeśli się z tą myślą pogodzą, staną się bardziej autentyczni, a co za tym idzie bardziej wiarygodni. Że nie będą się już musieli bać o utratę nienależnego im statusu. Że nie będą już musieli brnąć w zakłamanie. No i co najważniejsze, będzie im wtedy łatwiej się porozumieć z resztą społeczeństwa. Że staną się znowu częścią narodowej wspólnoty.

A może to właśnie tędy wiedzie droga do pojednania Polaków???

Bo to nieprawda, jak niektórzy błędnie zakładają, że w szeregach Platformy są sami źli ludzie. Jest tam wiele osób przyzwoitych, tyle, że niewiele mogą zdziałać wobec linii partii pana Tuska. Ci ludzie nie chcą źle dla Polski, a jedynie dali się podpuścić przez wspomnianego już sprytnego nad-redaktora i jego Gazetę.

Nie należy też bagatelizować blogerów, bo robią wspaniałą i ważną dla Polski robotę. A sens blogowania leży w tym, że ludzie mogą wymieniać między sobą myśli i opinie poza wpływem i kontrolą polityków. Blogerzy to ogromna siła. Amerykańskie badania wykazały, że właśnie oni odegrali niebagatelną rolę przy wyborze Baracka Obamy na prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Dlatego uczciwi publicyści i blogerzy powinni stanąć na głowie by obnażyć zakłamanie i pretensjonalność elit III RP. Jeśli się tego uda dokonać, stojąca na glinianych nogach bezideowa doktryna Donalda Tuska i jego kolegów z boiska piłkarskiego rozpadnie się jak domek z kart, otwierając drogę do pojednania Polaków, którzy miłość do Ojczyzny mają w genach.

Rodzi się, więc pytanie, jak to zrobić?
Myślę, że próby zaprzeczania kłamliwemu stereotypowi, że „PIS to obciach” są drogą do nikąd. Ludziom tak zamieszano w głowach, że każda próba zmiany gęby doprawionej PISowi jest obecnie zdana na niepowodzenie, a wszelkie kroki w tym kierunku działają tylko na korzyść Platformy.

Uważam, że obecnie naczelnym zadaniem publicystów, a także blogerów, zarówno tych z prawej, jak i z lewej strony jest demaskowanie, wszystkimi możliwymi sposobami, wątpliwej jakości post-komunistycznych elit III RP.
Trzeba konsekwentnie obnażać ich prawdziwy rodowód, mierny poziom, zakłamanie, miałkość ideową i bezpardonową hipokryzję. Bezlitośnie i konsekwentnie demaskować, ale, co bardzo ważne, bez agresji, starając się unikać nadmiernego patosu i nut martyrologicznych, co bardzo drażni i zniechęca młodych.

Wciąż wmawia się ludziom, że to Kaczyńscy podzielili Polaków.
Nic bardziej pokrętnie kłamliwego. Dlatego rzetelni publicyści i blogerzy powinni uparcie przypominać, że Polaków podzielił już w roku 1995 wspomniany nad-redaktor wpływowej Gazety wraz z pewnym miłośnikiem białowieskich żubrów, kiedy w słynnej odezwie do narodu przekonali Polaków by wybrali Prezydentem Aleksandra Kwaśniewskiego, co było równoznaczne z pozostawieniem post-komunistów u władzy de facto do dnia dzisiejszego. To wtedy Polska pękła na pół, rozpadając się na „lewacko” post-komunistyczną i „prawicowo” patriotyczno-solidarnościową, a resztki prawdziwej inteligencji udały się na emigrację wewnętrzną..

I tu mam kolejny apel do publicystów i blogerów myślących z autentyczną troską o Polsce.
Trzeba koniecznie uaktywnić stojącą świadomie z boku sceny politycznej awangardę inteligencji wywodzącej się z tradycji przedwojennych. To wielki potencjał intelektualny. Muszą to jednak zrobić publicyści, bo politycy dowiedli, że tego nie potrafią.

Ale jak? – zapytacie. Podpowiadam. Uczmy się od wspomnianego nad-redaktora wszechwiedzącej niegdyś gazety.

I tu zwracam się do rzetelnych publicystów, niekoniecznie prawicowych. Trzeba pisać PRAWDĘ! Pisać! Pisać! I jeszcze raz, pisać! Do znudzenia. Świetny wzór przytoczył pan profesor Nowak, który przypomniał setki artykułów w sprawie Jedwabnego zamieszczonych na łamach Gazety Wyborczej w ciągu zaledwie kilku miesięcy.
A więc piszcie śmiało, dziesiątki, setki artykułów nawet, gdy tak zwane „oświecone” gremia będą was regularnie opluwać, niszczyć i wyszydzać. Piszcie prawdę! Odważnie! Nie bacząc, że inteligencja z awansu będzie robić wszystko by zabić naruszających podstawy jej egzystencji posłańców złej nowiny. Więcej, uczcie młodych kolegów cywilnej odwagi, uczciwości oraz odporności na niesprawiedliwą krytykę i wredną intrygę.

Wielu komentatorów zastanawia się nad genezą szerzącej się w Polsce plagi nienawiści, przybierającej często formy wręcz wynaturzone. Media mainstreamowe konsekwentnie oskarżają o ten stan rzeczy Jarosława Kaczyńskiego wmawiając Polakom, że to on jest powodem wszelkiego zła. A prawda jest taka, że to nie Jarosław Kaczyński sieje nienawiść, lecz ci, którzy się panicznie boją, że zostaną przez niego zdemaskowani. Bowiem zdają sobie sprawę, że ten człowiek jest na tyle zdolny i odważny, iż może tego dokonać. Stąd ich patologicznie nienawistna agresja, vide Niesiołowski, Sikorski, Bartoszewski, Nowak, Kuczyński et consortes. Moim zdaniem ten sam rodzaj strachu zrodził ideę grubej kreski, wywołał zaciekły opór przeciwko lustracji, a obecnie stymuluje coraz to bardziej wyrafinowane próby usunięcia Jarosława Kaczyńskiego ze sceny politycznej.

Co zatem robić?
Moim zdaniem trzeba niezbyt chlubnym wzorem „Szkła kontaktowego” zacząć wykpiwać mentorstwo panów Wajdów, obleśność panów Kutz’ów, nienawistne zaplucie panów Bartoszewskich, antypisowskie fobie panów Niesiołowskich, chamstwo, pretensjonalne stroje i fryzury panów Palikotów, żałosne anegdoty panów Żelichowskich i tak dalej. Bo to oni sieją ową wynaturzoną nienawiść, którą media mainstreamowe przypisują obozowi Jarosława Kaczyńskiego i samemu Prezesowi.

Pójdźmy dalej.
Trzeba koniecznie odkłamać wylansowany ostatnimi laty stereotyp myślowy, że „lewactwo to cnota, a patriotyzm to obciach”. Uważam to za jedno z najważniejszych obecnie wyzwań dla uczciwych publicystów i blogerów. I należy zapomnieć o dumnej zasadzie nie zniżania się do poziomu przeciwnika, bo w ten sposób zostawiamy drugiej stronie monopol na bezkarność i jedynie słuszną rację. Samą dumą nigdy się nie wygra.

Trzeba uaktywnić błyskotliwych dziennikarzy, blogerów i dowcipnych satyryków, a także pisarzy. Odpowiednio wycelowana drwina daje częstokroć więcej niż długie, poważne wywody, szczególnie teraz, gdy młodzież prawie nic nie czyta.

Trzeba odkłamać zakodowane podstępnie w mózgach wielu Polaków oszołomionych upadkiem komuny i wejściem do Unii Europejskiej toksyczne slogany, że: patriota to oszołom; historia to zbytek; duma narodowa to antysemityzm; tradycja to ksenofobia; honor to przeżytek; sprawiedliwość to naiwniactwo; moralność to frajerstwo; wiara to ciemnogród; normy etyczne to dławienie swobód demokratycznych; kombinowanie to sposób na życie; uczciwość to frajerstwo; rodzina to anachronizm... i tak dalej.

Trzeba mówić i pisać ze zdecydowaną pewnością siebie i poczuciem racji, ale nie wyższości. Jak ognia unikać tonu mentorskiego, stronić od tonów smutnych i śmiertelnie poważnych. Używać częściej języka młodzieżowego, również tego, który nas drażni. Trudno. Taki jest wymóg chwili. Szkody naprawimy później. Należy unikać smutku i pesymizmu, bo to sprawia wrażenie cierpiętnicze, co młodzi biorą za słabość. Wiem to z obserwacji swoich studentów.
I trzeba Pisać! I to nie pięć, dziesięć czy piętnaście artykułów, ale sto lub więcej rocznie. Dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku. Trzeba wypracować jasny i przejrzysty program naprawy Rzeczpospolitej, bo tu trzeba przeprowadzić coś na modłę narodowej dezynsekcji.
A jest, o czym pisać, bo spustoszenia są ogromne. A jak braknie zawodowych publicystów niech piszą blogerzy, mamy przecież wielu uzdolnionych ludzi.

W przypadku pokazujących się na wizji ludzi opozycji trzeba się dostosować do najnowszej mody, bo w przeciwnym razie estetycznie zniesmaczony telewidz odruchowo przestaje słuchać nawet najsłuszniejszych racji. Dotyczy to również politycznych liderów. Niestety takie czasy. Nawet w imię najwznioślejszych ideałów nie przeskoczymy ogólnie lansowanych trendów. Choćby były naszym zdaniem głupie. Dlatego trzeba się modnie nosić i wiązać sznurówki.

Trzeba za wszelką cenę przywrócić Polakom umiejętność samodzielnego myślenia. Przykro mi o tym mówić, ale nawet w środowisku akademickim, w którym spędziłem kilkadziesiąt lat, wciąż jeszcze gros moich koleżanek i kolegów, nie wyłączając kadry profesorskiej, do godziny jedenastej przed południem nie ma własnego zdania. Dlaczego? Bo około dziesiątej kupują w uczelnianych kioskach Gazetę Wyborczą. Dopiero po przełknięciu, bez konieczności przeżuwania, gotowej papki objaśniającej aktualnie obowiązujące trendy w „eleganckim towarzystwie”, powtarzają bezrozumnie podsunięte im sprytnie opinie i komentarze. Tak, nie bójmy się tego powiedzieć, że umiejętnie sterowana bezmyślność zagościła na dobre również na naszych uczelniach.

Osobnym zagadnieniem jest zjawisko, które zwykłem nazywać „terrorem poprawności politycznej”, którym dzisiaj zastąpiono niegdysiejszą cenzurę. Ludzie znów zaczynają się bać głośnego artykułowania myśli, które mogłyby zostać uznane za „niepoprawne politycznie”. Boją ostracyzmu salonu i bojkotów towarzyskich.

Zatem kolejnym zadaniem publicystów i blogerów jest odważne i systematyczne uświadamianie Polakom, że jesteśmy już od paru dobrych lat krajem formalnie demokratycznym, w którym prawo nie zabrania głośnego mówienia o swoich przekonaniach. Uważam, że większość rodaków nadal sobie tego nie uświadamia. Komuna zrobiła swoje, a ostatnie pięć lat przywróciło do życia najgorsze praktyki tamtego okresu. Trzeba, więc ludziom tłumaczyć, że swobodne wyrażanie myśli nie jest już przestępstwem. Trzeba ludziom przypominać, że już wolno głośno mówić. Więcej. Że czasem warto się nawet odrobinę narazić w imię dobrej sprawy. Charakterystycznym jest, że większość Rodaków wciąż, gdy rozmowa schodzi na tematy polityczne przysłania bojaźliwie dłonią usta i mamrocze pod nosem ledwie słyszalnym szeptem. Trzeba ludziom przywrócić odwagę swobodnego wyrażania myśli. Więcej, gremiom naukowym, oraz innym kształtującym opinię publiczną należy odważnie wytykać ich zachowawcze postawy. Tłumaczyć, że takie zachowania nie przynoszą chwały, a w wielu przypadkach są po prostu haniebne.

Oddzielnym zagadnieniem jest, jak ja to nazywam „pandemia różowej subkultury”. Najlepszym przykładem jest seria cyklicznych „wykładów” żony Prezydenta Kwaśniewskiego w Telewizji TVN Style, mających za zadanie nauczanie Polaków kindersztuby i światowych manier.
Jako człowiek leciwy, doskonale pamiętam pewien telewizyjny reportaż pokazujący panią Jolę jeszcze z czasu studenckiego, w którym to okresie nie przypominała bynajmniej Księżniczki Monako. Potem był pamiętny okres „disco polo” i myślę, że komentarz jest tutaj zbyteczny. Ale niedawno pani Jolanta raptem sobie przypomniała o arystokratycznych korzeniach, nabrała dworskich manier i w jakiś cudowny sposób odzyskała śpiewny kresowy akcent.
I nie byłoby w tym nawet nic złego, gdyby nie to, że pani Jolanta staje się wzorcem do naśladowania. A to jest już zjawiskiem niekoniecznie pożądanym. Bo zasmucającym jest nie tyle groteskowa metamorfoza pani Jolanty, co fakt, że na te triki rodem z Ordynackiej nabiera się coraz więcej osób, które przez lata miałem za inteligentne. W efekcie na „ekskluzywnych” salonach panowie zaczynają dyskutować wyłącznie o tym ile gwiazdek miał hotel na wyspach, skąd właśnie wrócili, bądź ile garów mają silniki ich audic i beemek, a panie swój status wartościują ilością kafelków Versace w łazience.

No i mamy kolejne zadanie dla publicystów i blogerów. Mając na uwadze dbałość o jakość standardów, powinni niestrudzenie wykpiwać tego rodzaju sztuczki przebrane w szaty „kultury wysokiej”, bądź „europejskości”. Elegancko, dowcipnie, z taktem i umiarem, ale konsekwentnie wykpiwać! Graniczący ze śmiesznością snobizm i szpaniarstwo owego towarzystwa wzajemnego zachwytu nad samymi sobą. Ów opiniotwórczy grajdoł nowobogackich intelektualistów. Tę wylęgarnię salonowej plotki, którą się karmią kolorowe pisma.

Bo takie samosiejki trzeba plewić nim do reszty zachwaszczą naszą narodową kulturę. Mam na myśli coraz liczniejsze rzesze okazowych modeli naszych „nowych czasów”, mówiąc jaśniej nadętych kretynów z cygarami w zębach, poprzebieranych w garnitury od Armaniego, którzy aromatu Cohiby nie odróżniają od swądu skisłego ogórka, a w durnej pogoni za Nową Europą wystarcza im jedna książka rocznie – katalog turystyczny z Biura Neckermann’a.

Trzeba chronić naszą narodową tkankę przed degeneracją kreowaną sprytnie przez „Szkło kontaktowe” i temu podobne fabryki tandetnej satyry opartej na sprzedajnym fałszu.
Trzeba bezlitośnie wykpiwać owych „postępowców”, którzy odkąd przyszło „nowe” mizdrzą się bezrozumnie do niego w chocholim tańcu z przyjezdnymi, gubiąc bezpowrotnie narodową tożsamość.

Trzeba również chronić tożsamość lokalną. Ostatnio na przykład stwierdziłem, że w jury przyznającym jedną z najważniejszych nagród miasta Krakowa nie zasiadał ani jeden Krakowianin. Nie wolno się oczywiście zamykać na świat, czy też kogokolwiek dyskryminować. Ale nie można oddawać całego pola nie zawsze hołdującym miejscowym tradycjom elementom napływowym.

Mimo tych wszystkich zagrożeń, na koniec chcę jednak powiedzieć coś optymistycznego.

Ma rację pan profesor Andrzej Nowak z Uniwersytetu Jagiellońskiego pisząc we wstępie do książki „Od Polski do post-polityki”, że, cytuję: „martwi się o to, co się stało z demokracją, z Rzeczypospolitą, z Europą Wschodnią, z Europą. Co dzieje się z rzeczywistością w magmie płynącego z posłusznych (komu?) mediów przekazu „pi-ar”..., że następuje narastające poczucie rozpadu wspólnoty, którą stworzyły poprzednie pokolenia Polaków..., że należy rozważyć możliwość końca naszej historii...”.

Panie Profesorze! Ma pan po stokroć rację! Trzeba bić w dzwony i trąbić na alarm! Ale nie wolno nam się ani na moment załamać bądź zwątpić. Wręcz przeciwnie, po tym, co się stało z Polską w ciągu ostatnich pięciu lat, każdy porządny obywatel, w miarę swoich możliwości, powinien coś dać z siebie w obronie naszego wielowiekowego dorobku.

Mimo wszystko jestem dobrej myśli. Tylko zbyt długo byliśmy ubogim, zniewolonym krajem.
Po upadku komuny ludziom trochę zaszumiało w głowach. Muszą się więc nacieszyć tymi wszystkimi galeriami, salonami samochodowymi, plazmowymi telewizorami, Plusami, Erami, modami na sukces, tańcami na lodzie...

Ale jak już się znudzą tym wszystkim, co można mieć tylko za pieniądze, przypomną sobie o prawdziwych wartościach i rzeczywistym dziedzictwie Rzeczpospolitej.

Bo nie da się zabić naszej polskiej duszy zakorzenionej w tysiącletniej tradycji, nawet jeśli ją na chwilę odarto z godności.

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)

Tekst ze stosowną ilistracją patrz:
http://salonowcy.salon24…
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 8707
Domyślny avatar

stokolesny

21.10.2011 22:15

nie mogę się zgodzić tylko z jednym "wyniszczająca kraj wojna pomiędzy Platformą i PiSem zdaje sie nie mieć końca", albowiem jeżeli już powinno być "wyniszczający kraj bezprawny barbarzyński najazd Platformy na PiS i Ojczyznę zdaje sie nie mieć końca", za pozostałą część dziekuję stokolesny
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

27.10.2011 20:40

Dodane przez stokolesny w odpowiedzi na Do Autora

Szanowny Panie, Pełna zgoda, ale już nie zmienię tekstu. Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

LK

21.10.2011 23:07

Panie Krzysztofie spotykam się z takimi ludzmi. Bez kręgosłupa, bez planu na życie, bez pomysłu,robiących co im każą bo to są najzwyklejsze miernoty. Wielka praca aby ich przekonać i uśiwadomić, że tylko w niezależnym kraju będą wolni i nie będą niewolnikami. Pozdrawiam
Domyślny avatar

Nie-gość

22.10.2011 00:02

Dodane przez LK w odpowiedzi na Panie Krzysztofie

potrzebny jest p r o g r a m... program jest potrzebny ...potrzebny jest program... i h a s ł a i własna p r a s a...a miliony patriotów się dołączą...niezależnie od tego już tworzymy a l t e r n a t y w n ą Polskę... atrakcyjny p r o g r a m atrakcyjne h a s ł a PISowska p r a s a PISowski r u c h społeczny PISowska m ł o d z i e ż
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

27.10.2011 20:38

Dodane przez Nie-gość w odpowiedzi na program

Szanowny Panie, Nic dodać nic ująć. Serdecznie dziękuję za komentarz i pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

27.10.2011 20:37

Dodane przez LK w odpowiedzi na Panie Krzysztofie

Szanowny Panie, mimo wszystko głowa do góry! Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

bolesław

22.10.2011 00:44

Szanowny Panie Krzysztofie. Dziękuję za wspaniały, trafny pod każdy względem artykuł.Powieliłem go kilkakrotnie i do samego rana zabieram się do pracy.(przepraszam, że bez Pana pozwolenia będę go rozpowszechniał).Rzeczywiście przed POLAKAMI, którym na sercu leży dobro OJCZYZNY jest wiele ciężkiej i mozolnej pracy. Przytoczę tu jaką wizję po wyborach ma premier a jaką ja.Przeczuwam, że "busodonkokarawan" dojedzie na cmentarz. Jam Premier. Premierem sam się ogłosiłem W tym Bronka wyprzedziłem Niech żyrandola On pilnuje A nie o mym rządzie decyduje Bo za co się weźmie to spartaczy Bałem się, że Grzesia wyznaczy Było to bardzo, bardzo możliwe Ale nie było by sprawiedliwe Teraz już nie ma sprawy Muszę „zakasać rękawy” Do roboty zabierać się trzeba Nie spadnie mi nic z nieba Pawlakami trochę po poniewieram Władzy też im trochę pozabieram Oko „puszczę” do Millera Leszka Na trudne czasy to dobry koleżka A gdy już rząd jakość skompletuję To potem z Palikotem wyszlifuję Ma on łeb nie tylko od parady U samego Urbana zasięgnie rady Z opozycją będę miał kłopoty W sejmie będą wielkie grzmoty Jarosław to twarda sztuka Haki zawsze na mnie szuka Walczyć będziemy z PISem A nie z polskim kryzysem Watahy dożynać będziemy I w tym za nic nie ustaniemy Zamiast busem ruszymy karawanem Wszyscy zobaczą kto tu panem Zieloną Wyspę przemierzymy Polaczkom podatki podwyższymy Premierze! Co Ty mi tu opowiadasz Myślisz, że do głupków gadasz Karawan niebawem do celu dojedzie Na cmentarz i dalej nie pojedzie Bardzo serdecznie pozdrawiam Bolesław
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

27.10.2011 20:36

Dodane przez bolesław w odpowiedzi na Jam Premier.

Szanowny Panie Bolesławie, Cieszę się, że tekst się spodobał. Dziękuję też za jego rozpowszechnianie. Bo w ten sposób, krok po kroku dotrzemy kiedyś do celu. Jeszcze raz dziękuję za wzruszający komentarz, Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

Gość

22.10.2011 09:14

Panu zdrowia, bo na rozum już za późno
Domyślny avatar

BazyliMD

22.10.2011 12:09

Dodane przez Gość w odpowiedzi na Życzę

Wtedy będę wiedział, komu życzę powrotu do zdrowia.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

27.10.2011 20:33

Dodane przez Gość w odpowiedzi na Życzę

Szanowny Panie, Myślę, że wiem kto konkretnie się kryje za tym komentarzem. Ale skoro zadał sobie Pan trud by się zalogować, to znaczy, że mój tekst trafił w dziesiątkę. Oj zabolało widzę, zabolało! Mimo wszystko pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

edek45

22.10.2011 10:30

Panie Krzysztofie! Nasza stara i patriotyczna inteligencja wyginęła w zrywach patiotycznych typu powstania, bitwa warszawska,partyzantka. Ręsztę wymordowali UBowcy lub pogięli funkcjonarusze służb, tworząc instytucje TW.Świadomie niszczone są więzi rodzinne, obniża poziom szkolnictwa, ośmiesza normy moralne itp. Dlatego w wśród wybrańców Narodu mamy Ali babę i 40 rozbójników, albo jak powiedział L.Miller "Arkę Noego"
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

27.10.2011 20:29

Dodane przez edek45 w odpowiedzi na Panie Krzysztofie! Nasza

Szanowny Panie Edwardzie, No cóż, zaprzeczyć się nie da. Pozdrawiam Pana serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

Gość

22.10.2011 12:44

Zawsze chętnie czytam Pana wpisy i generalnie się pod nimi podpisuję , tym razem czytam je juz z za granicy gdzie postanowilem wyksztalcic dzieci i zapewnic im normalne warunki rozwoju, sam juz dobiegam 50siątki więc większych potrzeb juz nie mam. Dlaczego o tym piszę? otóż chciałem się jednak niezgodzić z pewną kwestia poruszoną w Pana tekście. A konkretnie konsekwentnym mówieniu prawdy... W Polsce za własne pieniądze stworzyliśmy instytucje kulturalną od przysłowiowego "zera",mam tu na myśli całą materialną część owego przedsięwzięcia , bo "zasoby intelektualne" posiadaliśmy od bardzo dawna , myślę tu o środowisku ludzi którzy znami wspólpracowali.Oczywiście dość szybko przekonaliśmy się że dla miasta jesteśmy tylko przysłowiowym wrzodem na... a rozmowy o dotacjach są kompletnie bezcelowe , nie byliśmy z układu więc sprawa była jakby to powiedzieć nierozwojowa... W dodatku nasze jasne określenie polityczne do ktorego jak najbardziej mam prawo w zasadzie skazywalo nas na wieczne przebywanie poza tzw. głownym nurtem. Jakiekolwiek wychylenie się poza to co i tak drażniło wiele osob groziło oczywiście calkowicie przypadkową kontrolą skarbówki, strazy pozarnej, sanepidu, podwyżką czynszu itd, itd . Więc doszedłem do wniosku że skoro musimy we własnym lokalu rozmawiać po cichu , nie mozemy otwarcie robic tego co uwazamy za sluszne i zgodne z naszymi pogladami- emigruję. Tu gdzie jestem pracuję ciężko fizycznie często wśród ludzi których opisał Pan w swoim tekście , dla których PIS jest wcielonym złem , ale nie musze kryc swoich poglądów - nie mam tu nic do stracenia , tu jest prawdziwa demokracja , a w kazdym razie stan którego osiągnięcie wydaje się w Polsce nieosiagalne. Ambicję schowałem do kieszeni. Poprostu nie umiem kryć się ze swoimi pogladami , a w Polsce groziło mi to straceniem wszystkiego pod pozorem zgodnej z prawem kontroli. Powiem wprost te s...snyny maja nas w garści , poobsadzali wszystkie stanowiska "swoimi" , tu gdzie mieszkam urzednik jest apolityczny w pracy, nie ma kolegow, znbajomych , łapówek, układów... ma tylko służyc społeczeństwu i to się odczówa na każdym kroku .troszkę się rozpisałem, z wyrazami szacunku Antykacap
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

27.10.2011 20:28

Dodane przez Gość w odpowiedzi na Panie profesorze

Szanowny Panie, To bardzo, bardzo wielka szkoda, że tacy ludzi jak Pan musieli emigrować. Ale ja wciąż wierzę, że stworzymy Polskę, do której Pan jednak powróci. Pozdrawiam serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

zet

22.10.2011 17:32

Mam takie wrażenie jakby w Polsce mieszkali nie Polacy,którym zależy na tożsamości narodowej,tylko jakieś pokolenia NKWD,komuchów,szmalcowników tchórzy,obcych bezpaństwowców,agentów szkolonych nie w Polsce i zdrajców.Media mamy tylko agenturalne i polskojęzyczne,więc nie stoją na straży demokracji.Ludzie tam zatrudnieni sprzedają się jak prostytutki pod masztami TV. Jestem rozgoryczona i zawiedziona Polakami, którzy sądzą,że wolność mają na zawsze.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

27.10.2011 20:24

Dodane przez zet w odpowiedzi na Czy w Polsce mieszkają obcy i zdrajcy?

Szanowna Pani, Pyta pani w komentarzu czy w Polsce mieszkają obcy i zdrajcy?. Odpowiadam: Chyba tak, ale wciąż mam nadzieję, że się kiedyś staną niszowym odłamem naszego społeczeństwa. A naszym zadaniem jest odwrócenie dzisiejszych proporcji. Pozdrawiam Panią serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

Szamanka

22.10.2011 18:19

Nie mielismy w historii panstwa wojen etnicznych, plemiennych, solidarnie stawalismy do walki w obliczu zagrozen zewnetrznych. Stanelibysmy zwarcie i dzis. Tylko dzis ograniczanie wolnosci ma inny wymiar i forme, ktora dostrzegamy dopiero wtedy, gdy juz pojedynczy niewiele moze zaradzic. Jakkolwiek chcielibysmy przywrocenia suwerennosci Polski, nie zrobimy tego sami.Ja inaczej rozumiem pojednanie.Podobnie, jak my, zniewolony komunizmem jest narod rosyjski, tam takze dziala opozycja. I tez prowadzi walke z mainstreamem, wladza, korupcja, deptaniem praw czlowieka i morderstwami. Grecja , Hiszpania, Slowacja, Irlandia ulec musialy naciskom lobby unijnego i poddac jego decyzjom, mimo niekorzystnego wplywu tychze na wlasna polityke wewnetrzna. Jest wiec sporo krajow rzadzonych totalitarnie lub posiadajacych tylko fasade demokracji. Niewiele moze zdzialac opozycja jednego kraju, bo walczyc trzeba z konglomeracja bankow z grupami ludzi trzymajacymi wladze, wspolnie sie bogacacych. Dopoki nie porozumie sie opozycja poszczegolnych krajow, wspolnie nie nazwie , kto wrog, kto przyjaciel, nie ma szansy na zmiane systemu. Mysmy chcieli komunizm obalic, zachodnia Europa zafundowala nam i sobie podobne struktury, zamknelo sie kolo historii! Nie o internacjonalizmie mowie, ale o wspolnym celu- czlowiek i jego przyszlosc , on ma decydowac, jak chce zyc , a warunki musi stworzyc mu panstwo. I ono ma sie do potrzeb ludzkich dostosowac. A jak jest naprawde? Ktora wladza sluzyla kiedykolwiek obywatelowi? Z taka wladza nie ma pojednania tak dlugo, jak dlugo na pierwszym planie nie stoi czlowiek i wszystkie wartosci gwarantujace jego godnosc, honor, rozwoj, zadowolenie. Pozdrawiam Pana serdecznie! Wszystkie tezy Pana artykulu sa gleboko przemyslane i niezwykle wymowne. Skladam wyrazy szacunku.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

27.10.2011 20:20

Dodane przez Szamanka w odpowiedzi na Pojednanie Polakow, ktorych systemowo podzielono.Tylko jak?

Szanowna Pani, W odpowiedzi na Pani komentarz jeszcze raz zacytuję Pani słowa: "Dopóki nie porozumie się opozycja poszczególnych krajów, wspólnie nie nazwie , kto wróg, kto przyjaciel, nie ma szansy na zmianę systemu...". dziękuję Pani za tę podpowiedź i obiecuję, że przemyślę sprawę. Pozdrawiam serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

z oddali

22.10.2011 22:32

Powiedział dawno temu pewien genialny młodzieniec: "Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków. W przeciwnym razie wino rozerwie bukłaki; i wino przepadnie, i bukłaki. Lecz młode wino [należy wlewać] do nowych bukłaków." To, co Pan proponuje, to właśnie wlewanie nowego wina do starych bukłaków. Od 20 lat to robicie, drodzy intelektualiści, publicyści, naukowcy. Chcecie reformować, przekonywać, uświadamiać, debatować. I tego uczycie młodych pokoleń - blogerzy opozycyjni produkują setki tysięcy wpisów rocznie, w nadziei przekonania "michnikowych narkomanów" do tego, by przestali ćpać. Rezultaty mizerne, wręcz odwrotne do zamierzonych. Wielu z tych pełnych zapału młodych opozycyjnych publicystów wpada w sidła propagandy lub zostaje poddana sprytnym zabiegom wrogów Polski, w wyniku których ich wysiłku używa się do walki z prawdą. Bowiem trzeba ludziom, którzy swój dzień zaczynają od lektury "Wyborczej", pozwolić spożyć owoce własnej bezmyślności. My zaś musimy stworzyć podstawę nowej polskiej państwowości, bo obecna forma nie przetrwa. W ten sposób nie tylko przekażemy następnym pokoleniom energię do stworzenia przyszłej wolnej Polski, ale też pomożemy tym ofiarom współczesnego zakłamania, które zechcą powrócić do korzeni polskiej tożsamości. Lecz warunkiem będzie podporządkowanie się stworzonym przez nas zasadom. Pan niestety póki co proponuje podporządkowanie się regułom postępowania zdrajców i wrogów polskiej autonomii, czyli kolejne lata bezproduktywnej walki na słowa - poddanie się pokusie skowytu zwierząt uwięzionych w klatce...
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

27.10.2011 20:16

Dodane przez z oddali w odpowiedzi na Drogi Autorze,

Szanowny Panie, Wszystko, o czym Pan pisze to prawda. Proponuje Pan stworzenie nowej polskiej państwowości. Ale zapomniał Pan napisać, jak to zrobić. Pozdrawiam serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

cogito

22.10.2011 23:22

Szanowny Panie Profesorze, Jak zwykle z z zapartym tchem przeczytałem Pański wpis. Ale nie do końca mogę się zgodzić. Pisze Pan:"...widzę jak Premier wyłącza kolejne hamulce moralno etyczne w parciu do przejęcia rządów absolutnych". Pytanie czy hamulce moralno-etyczne ta władza wyłącza, i czy aby nie są one wyłączone od dawna. Pisałem na tym forum niejednokrotnie, ze nasze społeczeństwo żyje w chacie z kraj, ze nie potrzebne mu jest do niczego państwo, władzy nie ufa i od wieków jest nastawione, żeby władze oszukiwać.Dziś przyznaje była to analiza intuicyjna ale... Przeprowadzona na własne potrzeby sonda miała sprawdzić wśród wielbicieli PO miała sprawdzić dlaczego moi rozmówcy glosowali na tę partie. Nie pytałem wśród meneli i żulii . Zagadnąłem tzw. klasę średnia różnych zawodów. Z sondy wyłonił się obraz tyleż dramatyczny co jednak rokujący. Otóż wyborcy podjęli swe decyzje ponieważ: 1. nie wierzą PO, ale wiedzą, ze jak mówi A to oni bez pudła robią Z i jest dobrze. 2. lubią jak władza jest zajęta sobą, bo oni swoje małe lody moga krecic we względnym spokoju. 3. łapownictwo jest dla nich chlebem powszednim w dawaniu ( i pewne braniu do czego nikt się jednak oficjalnie nie przyznał, ale to zapewne działa w obie strony) i walka z korupcja psuje szyki oraz utrudnia kręcenie biznesów. 4.świat zewnętrzny, jego prawa, nie obchodzą ich zbytnio, a jeśli już to na styku z własna osoba lub rodzina i tylko w tym zakresie 5. Kaczyński jest winien wszystkiemu nawet plamom na słońcu, bo tak mówi telewizor a on wie, 6.uważają ze Polska idzie w dobrym kierunku, nawet jeśli na kredyt 7. wiedza, ze obietnice przedwyborcze nigdy nie zostaną spełnione. 8. nie widza arogancji tej władzy bo arogancja to chleb powszedni i dziwolągiem jest ten kto nie jest arogancki. 9. nie ufają politykom , którzy zmieniają wizerunek. Jak rozumiem bandyta który nie kryje się że jest bandyta jest lepiej postrzegany niż ktoś kto zmienia zdanie i opinie. Pytanie teraz czy ta władza stworzyła potwora , czy potwor stworzył te władzę. Ja myślę, ze ta władza jest taka jak społeczeństwo.Skupiła w sobie to co w nas najgorsze i wypłynęła na fali ogólnej aprobaty. Wielokrotnie zastanawialiśmy się tu nad pytanie co jeszcze musi się stać i jak wstrząsnąć tym społeczeństwem żeby się obudziło. Ale ono nie śpi, ono takie jest. To smutna , ale niestety prawda. To jest Sodoma w klasycznej postaci. Ilu jest sprawiedliwych? "Trzeba za wszelką cenę przywrócić Polakom umiejętność samodzielnego myślenia. Przykro mi o tym mówić, ale nawet w środowisku akademickim, w którym spędziłem kilkadziesiąt lat, wciąż jeszcze gros moich koleżanek i kolegów, nie wyłączając kadry profesorskiej, do godziny jedenastej przed południem nie ma własnego zdania." Wynik moich amatorskich badan sondażowych jest konsekwencja tego właśnie. Nie ma się własnego zdania bo po co? Żeby zdobyć coś dla siebie nie trzeba mieć zdania wystarczy spryt i determinacja. Co zatem trzeba zrobić żeby ludzi obudzić i zmienić ich sposób myślenia i przepis na życie? Nie podziała na nich odwoływanie sie do wartości, bo niby do czego oni maja sięgać? Odpowiedzialność za ojczyznę? Dla nich to pustosłowie. Gdyby Kaczyński zatańczył na lodzie z gwiazdami i zaśpiewał u Nergala byłby może dla nich bardziej strawny niż odwołujący się do pojęć obcych i niepotrzebnych. Nie zmienimy ich hasłami. Oni nie chcą żadnych zmian. Nie chcą naprawdę dowiedzieć się co ten Kaczyński i PIS maja im do zaproponowania w obawie, ze zaburzy to ich status quo. Powstała sytuacja jakby chcieć krzewić czytelnictwo wśród analfabetów i praworządność w gangu. Co z tym można zrobić? Sądzę, że można. Wybór, które wszyscy opłakują jak koniec świata nie są ( tak myślę z dystansu tych 21 dni)taka straszna katastrofą. Pomimo, że kampania wyborcza była prowadzona kiepsko, że PIS i Kaczyński nie mieli dostępu do rzetelnego przekazu medialnego, że w mozgi wyborców zakodowano lęk przed PISem, którego przesłania nawet nie znają to jednak partia ta zdobyła olbrzymia ilość zwolenników. I tego się wystraszyła nowa-star władza. Stąd ta histeria, nagonka na Prezesa, i szum wokół PIS jakby nie było innych tematów ważniejszych i pilniejszych w kraju. "Bo nie da się zabić naszej polskiej duszy zakorzenionej w tysiącletniej tradycji, nawet jeśli ją na chwilę odarto z godności." Niestety się da, jak pokazuje nasza teraźniejszość. Trzeba ja odbudować . Prawie od podstaw. Tytuł mojego komentarza to cytat . Tak mawiała moja córka, kiedy było trudno. Zawsze miała rację. Pozdrawiam bardzo serdecznie i mimo wszytko optymistycznie C
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

27.10.2011 20:11

Dodane przez cogito w odpowiedzi na Musi być gorzej, żeby było lepiej.

Szanowny Panie, Dziękuję za świetny komentarz. I koniecznie proszę pozdrowić Córkę, bo takich ludzi nam teraz potrzeba. Pozdrowił mnie Pan mimo wszystko optymistycznie i takie same pozdrowienia odwzajemniam, Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

danuta

23.10.2011 00:46

Panie Profesorze, zazdroszczę Panu optymizmu. Pisze Pan: "(...)przypomną sobie o prawdziwych wartościach i rzeczywistym dziedzictwie Rzeczypospolitej"- a mnie wydaje się to zbyt piękne, żeby kiedykolwiek mogło zdarzyć sie naprawdę. Widzę Naród sponiewierany i porwany na strzępy, widzę cywilną śmierć tej Jego części, która nie odczuwa najmniejszej potrzeby bycia Polakiem, odrzuca wszelką wiedzę, panicznie boi się poznać prawdę o naszej tzw."niepodległości", nie chce kojarzyć faktów, nie chce mysleć, bo na to "nie ma czasu", ale gdy nadchodzi czas dokonywania wyborów, z wielkim zapałem dyskontuje swój brak postawowej wiedzy, wyzucie z elementarnych wartości moralnych, brak jakichkolwiek emocjonalnych związków z własnym Krajem - i ochoczo bierze udział w gromadnym zadeptywaniu wszelkich szans na posiadanie suwerennej, dobrze zarządzanej Ojczyzny. Naprawdę, zazdroszczę Panu optymizmu, kiedy pomyślę, co moglibyśmy jako kraj osiągnąć, gdyby nie AMORALNOŚĆ połowy Narodu. Powiem nawet więcej, powiem brutalnie - gdyby nie AKTYWNOŚĆ SZKODNIKÓW, którzy przeobrażają się z zahipnotyzowanej poczwarki w ślepą ćmę akurat wtedy, kiedy dla dobra środowiska naturalnego powinni powstrzymać się od wszelkiej aktywności. Już któryś raz z kolei sprowadzają na Polskę dopust Boży, po raz kolejny wylatują jak gigantyczne ćmy w najbardziej newralgicznym momencie i w straszny sposób przemieniają się przy urnach wyborczych - z obywateli w KATÓW własnego Kraju. Nie będę miłosierna, Panie Profesorze. Szanuję Pana ogromnie, cenię Pańskie zdanie, ale dziś, co do metod, jakie powinniśmy zastosować - nie zgadzam się z Panem. Jest poniżej mojej godności jakakolwiek próba UŚWIADOMIENIA ĆMY. Nie będę się zniżać do snucia śmiesznych opowieści o Szkle Kontaktowym. Nikt nie ma prawa wymagać ode mnie tolerancji i zrozumienia dla bezmyślnego, zindoktrynowanego, oszalałego z głupoty, bezbrzeżnie zdemoralizowanego tłumu. Ja w ten tłum mogę pójść tylko po to, żeby poznać jego słabości. Po nic więcej. Dusza Narodu żyje, Panie Profesorze, tu ma Pan rację. Dusza Narodu podpowiada nam od dawna BUDOWANIE NA ZDROWYCH FUNDAMENTACH. Tamto, ta cała fasada wzniesiona przez "intelektualnych nowobogackich", choćby nie wiem jak zachęcająco wyglądała - jest już ruiną. Pozostawmy mieszkańcom tych ruin ich norki, ich szczęście, ich bezczynność, ich głupotę, ich wstręt do wszelakiej NIE RACJONOWANEJ wiedzy, ich podłość i sprzedajność także. Są do tego dożywotnio przywiązani. Do końca tam będą trwać, bo ta budowla, ta dzisiejsza ruina, którą kiedyś ulepili i której nie bacząc na szkody bronią do upadłego - symbolizuje szczyt ich możliwości. Skupmy się na czymś innym - na tym, żeby kolejny wylot zasiedlającej ruinę POlskiej ĆMY stracił impet, natrafiając na solidną konstrukcję zdudowaną przez świadomy, mądry Naród. Stać nas na to. Dusza Narodu żyje!
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

27.10.2011 20:06

Dodane przez danuta w odpowiedzi na dusza Narodu

Szanowna Pani Danuto, Gorzki ten Pani komentarz ale aż do bólu prawdziwy. Dlatego mam nadzieję, że przeczyta go jak najwięcej Internautów. Serdecznie Panią pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
Krzysztof Pasierbiewicz
Nazwa bloga:
Echo24
Zawód:
Emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta niezależny, autor, tenisista, narciarz, człowiek wolny
Miasto:
Kraków

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 593
Liczba wyświetleń: 12,555,514
Liczba komentarzy: 30,114

Ostatnie wpisy blogera

  • Niedorżnięta wataha
  • List otwarty do prof. Pawła Śpiewaka
  • A jednak miałem nosa pisząc, że mi nie po drodze z PiS-em

Moje ostatnie komentarze

  • Pamięta Pan jeszcze? - vide: https://raskolnikow2.fil… Serdeczności!
  • @Autor & @ALL   ---   W wolnej chwili zapraszam do lektury - vide: https://www.salon24.pl/u…
  • Jacy akademicy, takie uniwersytety - czytaj: https://www.salon24.pl/u…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Nieznane oblicze Witolda Gadowskiego
  • Kraków olał post-komuszą subkulturę TVN-u
  • Pytanie prawicowego blogera do posłanki Scheuring-Wielgus

Ostatnio komentowane

  • Alina@Warszawa, Niestety owo PROSTACTWO (skupione wokół Tuska) wróciło do władzy. Że to niewyobrażalne "prostactwo" nie trzeba nikogo przekonywać - kto inny mógłby przyswoić i używać 8* w przestrzeni publicznej do…
  • Beskidzki Góral, Tego platfusa przejrzałem na wylot. Hedonista, wlazłby do doopy, każdemu za kilka kliknięć i marzy o zerżnięciu na boku głupiej dziewoi.
  • keram, Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma !!! Z uporem maniaka  część z nas nie potrafi się zadowolić tym czym dysponujemy , tym co mamy, lecz natychmiast przechodzi do natarcia. …

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności