Błogosławieni, ci Nadłamani
Poplątani, w siebie wpełznięci,
Ci Odrzuceni, Przygnębieni, Przygarbieni,
Do ściany Przyciśnięci.
Błogosławieni, ci Szaleni…
(Reinhard Mey)
W dniu dzisiejszym miałem zaszczyt być świadkiem niecodziennej uroczystości w krakowskim Wydawnictwie ARCANA, gdzie w imieniu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Pana Andrzeja Dudy Podsekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP Pan Minister Wojciech Kolarski wręczył odznaczenia państwowe pracownikom i twórcom rzeczonego Wydawnictwa.
Pan Minister powiedział, że czuje się wielce zaszczycony możliwością uhonorowania czołowych postaci tego w każdym calu wyjątkowego środowiska mającego jedną z najwyższych pozycji na mapie intelektualnej Polski, środowiska, które w trudnych czasach było opozycją wobec głównego nurtu Trzeciej RP grupującą ludzi utalentowanych, niezłomnych i odważnych, których dorobek miał istotny wpływ na dzisiejszy sukces „dobrej zmiany”. Dodał jeszcze, że trudno mu sobie wyobrazić polski obóz niepodległościowy bez ARCANÓW, a pełna ocena dorobku tego kultowego Wydawnictwa przyjdzie dopiero za wiele lat.
Za przyznane wyróżnienia podziękował wyraźnie wzruszony twórca krakowskich ARCANÓW profesor Wydziału Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego Andrzej Nowak, który powiedział, cytuję z pamięci, bo nie wszystko zdążyłem zapiać:
„W tej wyjątkowej chwili myślę o moich Rodzicach, których już nie ma. Czuję ogromną wdzięczność, że Pierwszy Obywatel zechciał zauważyć pracę naszego środowiska, którą należy nazwać dobrem wspólnym. Nie spoczniemy na laurach i będziemy też szukać młodych następców. To jest także moment by wspomnieć tych, którzy nie zostali wyróżnieni, ale współpracowali z nami. Dziękuję także czytelnikom za wsparcie nam okazane w trudnych chwilach. Na ręce Pana Ministra złożę także list do Pana Prezydenta w sprawie osoby, której dokonania są jeszcze starsze niż ARCANA – konkretnie chodzi mi o panią Elżbietę Morawie…, koniec cytatu.
odznaczeni zostali
KRZYŻEM KOMANDORSKIM ORDERU ODRODZENIA POLSKI
za wybitne zasługi w działalności na rzecz rozwoju kultury polskiej, za osiągnięcia w pracy artystycznej i twórczej
Pan Leszek DŁUGOSZ
za wybitne zasługi w pracy naukowo-badawczej, dydaktycznej i publicystycznej, za pielęgnowanie pamięci o historii Polski
i Europy Wschodniej
Pan prof. Andrzej NOWAK
za wybitne zasługi dla literatury polskiej, za osiągnięcia w działalności na rzecz rozwoju poezji współczesnej
Pan Lesław WITESZCZAK vel Elektorowicz
za wybitne zasługi w działalności na rzecz rozwoju polskiej kultury, za osiągnięcia w pracy literackiej KRZYŻEM OFICERSKIM ORDERU ODRODZENIA POLSKI
Pan Jan POLKOWSKI
Pan Jan PROKOP
Pan Wiesław SZYMAŃSKI
Pan Maciej URBANOWSKI
Pan Andrzej WAŚKO
za wybitne zasługi w działalności na rzecz rozwoju polskiej kultury, za osiągnięcia w pracy literackiej KRZYŻEM KAWALERSKIM
ORDERU ODRODZENIA POLSKI
Pan Henryk GŁĘBOCKI
za wybitne zasługi w działalności na rzecz polskiej kultury, za promowanie polskiej literatury
Pani Zuzanna DAWIDOWICZ
za zasługi w promowaniu polskiej literatury, za osiągnięcia w pracy edytorskiej
ZŁOTYM KRZYŻEM ZASŁUGI
Pan Piotr ROSA
Od siebie dodam tylko, że z wyjątkiem tragicznie zakończonej prezydentury Lecha Kaczyńskiego, nareszcie i chyba po raz pierwszy od czasów, kiedy nas zachodni alianci odsprzedali Stalinowi mamy Prezydenta, który dostrzegł i docenił prawdziwą polską intelektualną elitę, która się nawet w najtrudniejszych chwilach nie poddała, a moim zdaniem świetnie ją charakteryzują słowa, jakie zacytowałem w motto.
No i wreszcie skończyła się era panowania „grajdołu intelektualistów” wykopywanego rok rocznie na „elitarnej” plaży przy hotelu „Bryza” w Juracie na Półwyspie Helskim, gdzie jak muzułmanie do Mekki pielgrzymowali najwięksi baronowie polskiego biznesu, a w tym obrosłym już mocno przywiędłym mchem sławy grajdole, legendzie polskich snobów, swoistej wylęgarni towarzyskiej plotki i politycznych trendów, leżakowało starannie dobrane grono największych gwiazdorów salonu wpływu mazowieckiej Warszawki i galicyjskiego Krakówka. Grono, które jak to zwykle z salonami bywa nie zostawiwszy suchej nitki na rezydujących opodal złodziejach i beneficjentach okrągłego stołu w głębi duszy jednak modliło się skrycie, by owi wredni złoczyńcy nie zapomnieli ich jednak zaprosić na swojego „grilla” rozpalanego w jednym z tych miejsc, gdzie „trzeba bywać”. A przy okazji można było pokosztować argentyńskich befsztyków, prowansalskich homarów i już przysłowiowych ośmiorniczek.
Z pomocą Bożą nareszcie mamy nową intelektualną jakość i całkowicie inną formę jej prezentacji, bo dzisiaj w ARCANACH ośmiorniczek i biznesmenów nie było, ale za to podano chłodnego szampana z pachnącymi dobrą zmianą dorodnymi truskawkami z krakowskiego placu na Kleparzu, a zamiast argentyńskich befsztyków można było posmakować finezyjnych apoftegmatów ludzi, którzy mają rzeczywiście coś do powiedzenia.
Krzysztof Pasierbiewicz (w dniu dzisiejszym wcielony w dziennikarza mediów społecznościowych)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 14545
@andzia
Wielce Szanowna Pani Andziu!
Dziękuję za link. Ale mam jeszcze lepszą relację filmową z Jastarni - vide: https://www.youtube.com/…
No i co? Zwisła Pani warga?
felicjan:
0/100!
Pudlo!
(Reinhard May)---Tylko takiej osoby nie ma!
Powinno być Reinhard Mey,ale pan drrrr Krysio wie lepiej,"przeciez to tylko literówka"...i jest wytłumaczony :-))
Autora tego tłumaczenia nie poda...bo nie wie i nie będzie szukać...BO NIE!
@Tarantoga
Jeszcze jeden dowód, że zawsze mogę na Pana liczyć. Serdeczne dzięki za korektę, a literówkę już poprawiłem.
A hój!Och sorry, znowu palnąłem literówkę, bo miało być a hoj oczywiście.
Pan drrrrr Krzysio popisał się czujnością i refleksem :-)
Ja zamieściłem swoja uwagę o 9.04,a pan drrrr wskoczył na NB o 9.10 i wniósł poprawkę!!
Internet jest okrutny,wszystko jest i nie ginie...pod obrazkami widnieje dokładnie godzina mojego wejścia i pana Krzysia.
PS.Leszek Długosz dostał order...a co na to krakowski IPN?
Pan drrrrr Krzysio popisał się czujnością i refleksem :-)
Ja zamieściłem swoja uwagę o 9.04,a pan drrrr wskoczył na NB o 9.10 i wniósł poprawkę!!
Internet jest okrutny,wszystko jest i nie ginie...pod obrazkami widnieje dokładnie godzina mojego wejścia i pana Krzysia.
PS.Leszek Długosz dostał order...a co na to krakowski IPN?
@Tarantoga
Podobno Scotland Yard szuka ludzi do roboty.
Pan KP poleca zapoznanie się z tekstem yelita/wolenski etc. zawierającym informacje na mówi temat. Wiele wskazuje na to, że p. KP sam ułożył ten tekst. Po pierwsze, informacja ta jest opatrzona nie moim zdjęciem, tylko Leszka Kołakowskiego. Można to uznać za typowy przejaw zmyślności p. KP. Po drugie, tekst zawiera verbatim powtórzone uwagi p. KP na mój temat. Po trzecie, i może najistotniejsze, na końcu podana jest bibliografia zawierająca dwie pozycje, z których pierwsza to utwór p. KP "Dlaczego Wildstein spuścił z tonu przy Woleńskim?". Trudno przypuścić, aby ktokolwiek inny poza p. KP wpadł na pomysł zacytowana tej wybitnej produkcji. Wprawdzie, o ile mam rację, kto jest autorem, rzeczonego tego tekstu, p. KP zastosował zmyłkę, godną jego legendarnej przemyślności, wstawiając zdjęcie Kołakowskiego, ale chęć lansowania własnej osoby okazała się przemożniejsza. Niezależnie od tego, kto jest autorem informacji o mnie, p. KP najwyraźniej identyfikuje się z jej treścią. Nie wchodząc w polemikę, zwrócę jedynie uwagę na antyżydowską obsesję p. KP, dobrze znaną z jego innych dzieł.
Jan Woleński
@janhenryk (Jan Woleński)
"Trudno przypuścić, aby ktokolwiek inny poza p. KP wpadł na pomysł zacytowana tej wybitnej produkcji..."
-----------------
Komu trudno, temu trudno.
"Niezależnie od tego, kto jest autorem informacji o mnie, p. KP najwyraźniej identyfikuje się z jej treścią..."
-------------------
Myślę, że specjaliści bez trudu mogą stwierdzić, kto jest autorem tej informacji. A jeśli autorstwo tej informacji ze mną się Panu kojarzy, to najwyższa pora panie Woleński udać się do psychiatry, do którego chodził ten przysłowiowy żołnierz, któremu wszystko z jednym się kojarzyło. Sorry, ale Pan ma świra na moim punkcie, a na to już nic nie poradzę. A jeśli się Pan we mnie zakochał, to nic z tego, bo jestem heteroseksualny. A poza tym znalazłem Pańską fotkę w Internecie - vide: http://niepoprawni.pl/cg… , więc chyba Pan rozumie, że szans u mnie mieć nie może.
KP
Panie Pasierbiewicz,
Jest rzeczą całkowcie bez znaczenia, czy Pan to dzieło o mnie Pan skreślił skreślił czy aprobuje Pan jego treść. Za pierwszą alternatywą przemawia przede wszystkim to, że na końcu jest odesłanie do jednego z Pańskich wystukań a, jak powszechnie wiadomo, jedyną osobą, która Pana obecnie cytuje jest Pan sam. Co do skojarzeń, to żołnierz, o którym Pan wspomina w stosownym kawale chodził do spowiedzi a nie do psychiatry, a więc nie potrafi Pan nawet powtórzyć prościutkiego żartu. Co do świra na Pańskim punkcie, to znowu pomylił Pan mnie ze swoim największym przyjacielem, czyli lustrem. I na to rzeczywiście nic Pan nie poradzi. Jest to zresztą jedyna odwzajemniona miłość w Pańskim przypadku, mimo, że jest Pan genderowo heteroseksualny. Lub raczej kiedyś Pan był, bo teraz, jak przypuszczam jest Pan całkowicie aseksualny.
JW
Uzupełnienie:
Nie musiał Pan zbyt natrudzić się w związku ze znalezieniem fotki o linku vide: http://niepoprawni.pl/cg…... , ponieważ została wykonana na promocji jednej z Pańskich książek i została zamieszczona w sprawozdaniu z tejże imprezy. Czyżby Pan nie zdołał zapamietać nawet tak prostej rzeczy?
JW.
Panie Pasierbiewicz,
Co do fotki pod linkiem: http://niepoprawni.pl/cg…... , to chyba Pan niewiele natrudził się z jej znalezieniem, ponieważ pochodzi ona z promocyjnej imprezy w Jastarni, która Pan współorganizował. Ba, nawet zamieścił Pan ją w sprawozdaniu z tego wydarzenia jako świadectwo, jakie to osoby w nim uczestniczyły. I znowu pamięć Panu nie dopisała.
Jan Woleński
Ponieważ p. KP informuje o mojej biografii, postanowiłem napisać coś o nim.
Znam p. KP od przeszło 40 lat. Na początku lat 1970tych zaczął obracać się w dość szerokim środowisku, w którym było sporo pracowników UJ. P. KP kumplował się ze wszystkimi bez względu na ich przynależność partyjną. Jeśli rzecz dotyczy jego poglądów politycznych, światopoglądowych czy zainteresowań intelektualnych, najlepiej to określić jako człowieka bez właściwości (tytuł powieści Musila). Nie przypominam sobie jakiejkolwiek dyskusji z p. KP na tematy polityczne, społeczne, historyczne itp. Ci, którzy go znają jeszcze dłużej powiadają, że był, jak to powiada się, „nieczytany” w zakresie literatury pięknej. Próbowała to zmienić jego dziewczyna z czasów studenckich i nawet odniosła pewne sukcesy. Jak p. KP opisuje w swoim kiczu, pardon arcydziele, „Magia namiętności”, zakochał się był na pokładzie transatlantyku „Stefan Barory” w drodze do USA. Pozostała w Polsce dziewczyna opiekowała się jego chorą matką, współorganizowała jej pogrzeb oraz, co nie było łatwe w tych czasach, zabezpieczyła mieszkanie p. KP. O tym, ze jej narzeczony zakochał się na zabój powzięła wiadomość po prawie dwóch latach. Wyjechała po p. KP do Gdyni i w pociągu dowiedziała się, że jest passe. Rzecz nie w tym, że p. KP zakochał się w innej, bo każdemu może zdarzyć się taka przypadłość. Wszelako sposób zakończenia znajomości dobrze odsłania osobowość p. KP. Jego znajomi powiadają, że sam jest swoim najlepszym przyjacielem; inaczej mówiąc jego głównym druhem jest lustro.
Niewątpliwą zaletą p. KP w tym czasie było to, ze nawet nie próbował się przedstawiać tym, kim nie był. Bardzo mu zależało na pokazywaniu się w towarzystwie osób znanych. Był też tolerowany a nawet lubiany w towarzystwie, bo nie było powodu dla odmiennego stanowiska. Nadto podobał się niejednej niewieście. Przechwalał się swoimi sukcesami damsko-męskimi, ale to nie robiło większego wrażenia, niezależnie od tego, że było wiadome, iż sporo zmyśla. Był użyteczny, bo miał tzw. chatę, w której mogli przebywać ludzie, nie mający się gdzie podziać. Np. w związku ze swoimi romansami. Taki znajomy był w owych czasach wprost bezcenny. Summa summarum, p. KP był postrzegany w tym czasie jako w miarę atrakcyjny fircyk i przeciętniak pod względem umysłowym. Nikomu to nie przeszkadzało.
@janhenryk (Jan Woleński)
Panie Woleński! (celowo opuściłem Pański tytuł naukowy)
Skoro się Pan wreszcie przedstawił imieniem i nazwiskiem zacznę od tego, że jest Pan profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, a zarazem laureatem najbardziej prestiżowej nagrody naukowej w Polsce nazywanej „Naukowym Noblem” i już same te dwa fakty powinny Pana zobowiązywać do wypowiadania się na poziomie stosownym do rangi etosu profesora uniwersyteckiego i prestiżu nagrody, którą Panu wręczył Bronisław Komorowski, było nie było Prezydent RP.
Tymczasem powyższy komentarz jest niezaprzeczalnym dowodem tego, że zniżył się pan do poziomu magla i wylazła Panu z butów słoma i sterczy.
Myślałem, że pan profesor Piotr Gontarczyk z IPN mimo wszystko przesadził w recenzji Pańskiego koronnego dzieła „Lustracja jako zwierciadło” druzgocącej Pana, jako przedstawiciela świata nauki, recenzji, którą zatytułował „"Słoma stercząca z butów Kadafiego. Rzecz o pożytkach z lektury lustracyjnych opusów prof. Jana Woleńskiego" (GLAUKOPIS Nr 28, a.d. 2013), gdzie Gontarczyk pisze cytuję:
„Sięganie po insynuacje i pomówienia – tak pod adresem poszczególnych osób, jak i całych zbiorowości – jest immanentną częścią „toków argumentacji” profesora Woleńskiego (…) „Lustracja jako zwierciadło” autorstwa prof. Woleńskiego to objaw wyraźnej „degradacji statusu profesora uniwersyteckiego”…”, koniec cytatu.
No i wyszło szydło z worka, ponieważ każdy z czytelników mojego blogu może się przekonać, że Pański powyższy komentarz zaświadcza niezbicie, iż prof. Gontarczyk miał rację kończąc recenzję Pańskiej książki słowami, cytuję:
„Z jakimi niewyszukanymi pobudkami i wątpliwymi metodami mamy do czynienia w przypadku pisarstwa Jana Woleńskiego świadczy fakt, że wspomniany sięgnął po insynuacje nawet w sprawie tak trzeciorzędnej jak polemika ze mną…”, koniec cytatu.
Po tym komentarzu jest Pan skończony, Panie Woleński!
I chyba są prawdziwe plotki, że Pan jednak nie jest Żydem za jakiego się podaje. Dlaczego? Bo Żydzi są mądrzy.
Panie Pasierbiewicz,
To czy Pan opuszcza tytuł przy moim nazwisku czy nie, nie ma najmniejszego znaczenia w środowisku naukowym, podobnie jak to, co o mnie napisał dr Gontarczyk. To jaką mam opinię może jako naukowiec może Pan łatwo sprawdzić w Internecie i w materiałach, jakie Pan otrzymał ode mnie. Jak Pan taki rzetelny bloger, może Pan przedstawi.
Zdanie, ze jestem skończony po komentarzu, jaki Pan zacytował, jest efektem Pańskiej fantazji. Zresztą wieszczy Pan to już od dwu lat i jakoś nie sprawdza się. Jedyne, co Panu pozostało to wierzyć sobie, Gontarczykowi i plotkom. To ostatnie jest zresztą Pańską specjalnością od lat. Też nieudolnie wykonywaną, jak zresztą wszystko, czego Pan imał się w swoim życiu. Nawiasem mówiąc, to nie Bronisław Komorowski wręczył mi wspomnianą nagrodę. Ta pomyłka dowodnie świadczy o Pańskiej ignorancji w sprawach, o którym łatwo można dowiedzieć się z Internetu.
JW
PS. I niech Pan skorzysta z jakiegoś poradnika gramatyki, aby nauczyć się, gdzie stawia się przecinki (nier "Gontarczyk pisze cytuje", ale "Gontarczyk pisze, cytuję"). Nadto dr Gontarczyk jest profesorem w takim samym sensie jak Pan, tj. nie jest nim.
II.
P. KP został zatrudniony w AGH jako asystent. Jak sam przyznaje stało się to za protekcją sekretarza KU PZPR w AGH. Inaczej być nie mogło, bo żaden szanujący się kierownik zakładu nie zatrudniłby jegomościa, który nie wykazywał jakichkolwiek zainteresowań naukowych, np. uczestnicząc w pracach koła naukowego. To, że p. KP miał jakiekolwiek moralne dylematy w związku z trybem jego zatrudnienia jest jego własnym mitem. Doktorat zrobił po 9 latach i, w gruncie rzeczy, powinien zostać zwolniony z powodu nie zrobienia habilitacji. To, że mimo wszystko przedłużono mu zatrudnienie, aby mógł bronić doktoratu, było wynikiem może tej samej protekcji, dzięki której został pracownikiem naukowym. Musiał cieszyć się pełnym zaufaniem władz stanu wojennego, skoro przedłużono mu zatrudnienie i dano nagrodę za doktorat w 1982 r. Osiągnięcia zawodowe p. KP są dość przeciętne (opieram się na zdaniu znajomych geologów), aczkolwiek byłoby niesprawiedliwością powiedzieć, że żadne. Nie będę jednak tego wątku rozwijał poza uwagą, iż najzwyczajniej zmyśla, że nie został profesorem, bo nie chciał. Jeden z profesorów geologii powiedział mi, że od początku było wiadome, że p. KP nie pójdzie tą (naukowa) drogą. I nie poszedł.
Nie jest wykluczone, że p. KP brał udział w strajku w AGH po wprowadzeniu stanu wojennego, ale też nikt tego nie potwierdza. Nie ma też świadków jego potyczek z ZOMO w stanie wojennym (tak składa się, że rzekomi świadkowie już nie żyją). Nic nie jest wiadomo o działalności opozycyjnej p. KP w stanie wojennym, np. o jego udziale w podziemnych strukturach „Solidarności”, działalności wydawniczej lub kolportażowej. Natomiast z lubością obrzuca tych, którzy wtedy byli aktywni.
P. KP ożył politycznie dopiero po 1989 r. i stał się zwolennikiem prawicy. Powody tej zmiany nie są znane. Być może stało się to pod wpływem otoczenia w AGH. Fałszem jest, że spotkał go jakikolwiek towarzyski ostracyzm ze strony środowiska, do którego wcześniej należał, bo nikt mu miał złe tego, że deklarował prawicowe poglądy. Dowodem na to jest treść książki „Podaj hasło”, wydanej w 2008 r. w której entuzjastycznie wypowiada się o tych (także o mnie), których obecnie odsądza od czci i wiary. Chodził na imprezy towarzyskie w dotychczasowym gronie i sam zapraszał do siebie swoich dawnych znajomych.
@janhenryk (Jan Woleński)
Pan jest naukową "ciotą" Panie Woleński, co dowiódł pan prof. Piotr Gontarczyk z IPN-u w tekście zatytułowanym „"Słoma stercząca z butów Kadafiego. Rzecz o pożytkach z lektury lustracyjnych opusów prof. Jana Woleńskiego" (GLAUKOPIS Nr 28, a.d. 2013).
Krzysztof Pasierbiewicz
Panie Pasierbiewicz,
Tak się składa, że na temat mnie jako naukowca negatywnie wypowiadaj a się tylko Pan i dr Gontarczyk (obaj nie jesteście zbyt kompetentni do oceny mojej dziedziny), natomiast sporo osób czyni to pozytywnie. Z drugiej strony, na temat Pańskich osiągnięć w zakresie geologii nikt nie wypowiada się ani pozytywnie ani negatywnie, od co najmniej ćwierć wieku. Powód jest bardzo prosty, mianowicie ten, że Pan w nauce po prostu nie istnieje. Kiedyś przyszedł do mnie ktoś z Pańskiego dawnego instytutu na konsultacje w sprawie metodologicznych aspektów metody datowania przy pomocy C14. Z ciekawości zapytałem o Pana jako geologa.Odrzekł, że nie zna takowego.
JW