Po cholerę TVP zakupiła licencję na transmisję meczów Polaków podczas piłkarskich Mistrzostw Europy w 2016 roku? Przecież te mecze miały być pokazywane w otwartym paśmie przez telewizję Polsat. A jak wiadomo, prywatna stacja należąca do Zygmunta Solorza jest na multipleksie cyfrowym, czyli jest ogólnodostępna we wszystkich polskich domach.
Nigdzie nie mogłem znaleźć informacji ile za to zapłaciliśmy (tak, nie pomyliłem się – MY zapłaciliśmy), ale domyślam się, że nie mało (w grę może wchodzić od kilku do nawet kilkunastu milionów złotych).
Czy zatem nie lepiej te pieniądze wydać na coś innego? Na popularyzację innych dyscyplin sportu, np. na tenis stołowy lub na baseball? Co nam, obywatelom da to, że mecze pokaże publiczna telewizja? Znając życie, to w głównym wydaniu wiadomości będzie radość, że mecze podopiecznych Adama Nawałki obejrzała rekordowa liczba widzów. I cóż z tego? Nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem, dlaczego marnuje się publiczne pieniądze. Co innego, gdyby te mecze były w kodowanym kanale, ale tak jak napisałem na początku – mecze Lewandowskiego i spółki i tak miały być w paśmie otwartym.
źródło: www.okiemkibica.cba.pl