Czy ktoś przerwie ten karnawał głupoty?!

Zgroza człowieka ogarnia, gdy w jednym ciągu czyta, albo ogląda w telewizji, doniesienia o zamachach terrorystycznych - już nie gdzieś tam, w dalekiej Azji, czy Afryce, ale prawie po sąsiedzku: podczas wyścigu kolarskiego w Paryżu i na głównej arterii Barcelony. Potem dowiaduje się o szykowanym szturmie na Ukrainę i widmie krachu na pekińskiej giełdzie, Grecji i zadłużeniu Polski, a za chwilę o pani premier przesiadającej się z Pendolino do limuzyny, a potem na odwrót, w objeździe polskich miast, z wiadomością, że to zły PiS im zagraża.

Pytam, gdzie jest to odnowione PKW, ślepe na jawną agitację wyborczą za publiczne pieniądze, bo oprócz tych objazdów cała Warszawa oklejona jest plakatami z wizerunkiem uśmiechniętej prezeski PO i logo jej partii, z zapewnieniem, że słucha, rozumie i pomaga. Znaczy się ona, Ewa Kopacz, i partia, której prezesuje. Tak jest na plakacie, a w praktyce jest tak, że słucham i rozumiem Misia Kamińskiego i w ten sposób pomagam Partii wygrać wybory. 

Gdzie jest NIK, ślepy na marnotrawienie publicznego grosza na partyjną kampanię wyborczą .Na te ciągnące się - za jadącą Pendolino panią premier - limuzyny i rządowe samoloty, a ostatnio nawet tir z jej meblami i na zaniechanie wykonywania przez nią obowiązków szefa rządu, bo trudno nazwać rządzeniem te wyjazdówki-pokazówki - pic wymyślony przez Misia Kamińskiego, na potrzeby kampanii wyborczej. 

Publiczność to jednak najwyraźniej, nie lisowe " barany jeszcze głupsze niż się państwu wydaje", bo ma już zwyczajnie dosyć tego kitu i energicznie to okazuje rzucaniem inwektyw pod jej adresem i partii, której - z takim poświęceniem i na nic nie patrząc - pomaga. Było "złodzieje",  było "kłamczucha" i do kompletu brakuje tylko: "na Mazury macać kury", a będzie powtórka z niedawnej rozrywki, z wielkim finałem i pawimi piórami w d.pie.