Pewien miły czytelnik oskarżył mnie w prywatnym liście o reklamowanie irlandzkich alkoholi. Jestem mu wdzięczna, że nie oskarżył mnie o szpiegostwo na rzecz IRA i nie nasłał na mnie antyterrorystów, którzy metodą zwaną waterboarding wydobyliby ze mnie przyznanie się do winy.
Oj- chyba trochę za bardzo się rozmarzyłam.
Otóż oświadczam- będę reklamować co tylko zechcę i bojkotować też według własnego uznania. Zakaz kryptoreklamy i wszelkie inne poprawnościowe bzdury mnie nie dotyczą. To nie są moje standardy, a nikt mi nie będzie narzucał swoich.
Zgadzam się, że tekst o prawie wyboru był trochę zbyt lekki czyli w ogórkowym tonie.
Wracam zatem do tego samego problemu na serio. „Tu l'as voulu, George Dandin” co się tłumaczy „sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało”.
Prawo wyboru przywoływane jest nieodmiennie przy dyskusjach na temat dopuszczalności aborcji. Zwolennicy „aborcji na żądanie” uważają, że kobieta ma prawo wybrać dla swego nienarodzonego dziecka życie lub śmierć. Do niej należy decyzja na ile przeżycie dziecka przeszkodzi jej w realizacji planów życiowych- w wyjeździe za granicę, studiach, karierze zawodowej.
Nie jestem bynajmniej zwolenniczką podważania polskiego „zgniłego kompromisu” w tej sprawie, bo uratował on wiele istnień ludzkich. Poza tym uważam, że zawsze może być gorzej niż jest.
Stąd wniosek, że jestem optymistką. (Gdy pesymista mówi: „ już gorzej być nie może” , optymista odpowiada: „ może, może”).
Nie sposób jednak nie zgodzić się, że w rozumowaniu aborcjonistów opartym na prawie wyboru nie ma cienia logiki.
Sąsiad z mego podwórka potwornie mi przeszkadza. Słucha disco polo nocami, przy otwartym oknie, uniemożliwiając mi w ten sposób ukończenie w terminie tłumaczenia ważnej książki. Wszelkie próby negocjacji zawiodły. Czy z tego wynika, że mam prawo wyboru? Czy mam prawo go „usunąć” z pożytkiem dla tłumaczenia i moich finansów?
A jeżeli komuś przeszkadza teściowa. Czy może wybrać dla niej śmierć? Czy ma prawo w ten sposób „usunąć” ją ze swego życia?
Prawo chroni zarówno durnego sąsiada jak i złośliwą teściową, którzy tak łatwo nie daliby się przecież „ usunąć”, potrafią bronić się sami. Dlaczego prawo wyjęło spod ochrony istoty najsłabsze, które same nie mogą się obronić ?
Cała filozofia prawa oparta jest przecież na założeniu, że ma ono chronić słabszych przed przemocą ze strony silniejszych. I że wszystkie istoty ludzkie mają te same prawa. Okazuje się jednak , że w naszej cywilizacji, słusznie nazywanej przez niektórych „ cywilizacją śmierci” istnieją ludzie spod prawa wyjęci - nienarodzone dzieci, chorzy, starzy.
Jeżeli matka ma prawo wybrać dla swego dziecka śmierć, to co z prawem wyboru tego dziecka?
Jak jest ono realizowane?
Podobnie- jeżeli rodzina może skazać na śmierć osobę przewlekle chorą, a lekarz zgodzi się na rolę kata, to co z prawem wyboru tej osoby? Czy ktoś zapytał Terri Schiavo czy chce umierać z głodu i pragnienia?
Wyobraźmy sobie oburzenie jakie wywołałby hycel likwidujący bezpańskie psy metodą głodzenia ich na śmierć, tak jak została zlikwidowana ( celowo używam tego terminu) Terri Schiavo. Bardzo wiele klinik weterynaryjnych odmawia w ogóle usypiania zwierząt – nie tylko zdrowych , lecz nawet ciężko chorych , na przykład na nowotwór. Jeżeli weterynarz nie chce być hyclem nikt go nie może do tego zmusić.
Jak się jednak okazało lekarza można zmuszać aby został hyclem a raczej katem. Można go za odmowę zabójstwa – jak profesora Chazana- zwolnić z pracy i karać finansowo. A co z prawem wyboru profesora Chazana? Prawem wyboru zasad etycznych, wyznania, światopoglądu.
Ludzie niewierzący mają prawo wybrać formę manifestowania swojej niechęci do kościoła. Nikt nie może ich zmusić do wierzeń, które uważają za zabobon, ani do praktyk religijnych. Nikt też ich nie karze za krytyczne wypowiedzi na temat instytucji kościoła czy konkretnych księży.
Ludzie wierzący nie tylko są karani za samą ocenę czyjegoś niemoralnego ( ich zdaniem) postępowania lecz wręcz są zmuszani do udziału w praktykach, które uważają za zbrodnicze.
Trybunał międzynarodowy w Strasbourgu w orzeczeniu CASE OF TYSIĄC v. POLAND (Application no. 5410/03) JUDGMENT STRASBOURG 20 March uprawomocnił tę asymetrię. Gdyby ktoś chciał i miał cierpliwość przeczytać w całości to kuriozalne orzeczenie podaję adres: http://www.skubi.net/tys…..
Jak zatem realizowane jest prawo osób wierzących do wyboru wiary i zasad etycznych?
Na czym polega ich wolność sumienia?
O wiele skuteczniej wolność sumienia była przestrzegana za czasów PRL, gdy popularną metodą unikania służby wojskowej było powoływanie się na zasady religijne, które zakazują kontaktu z bronią, albo wręcz na pacyfizm. Jeżeli delikwentowi nie udało się uniknąć poboru, kierowano go do kuchni, albo do łączności.
Nasze pole wyboru wyraźnie się redukuje nawet w sprawach pozornie neutralnych.
Nauczyciele i rodzice nie mają prawa wyboru podręcznika do nauczania początkowego, bo kosztem podatnika zostanie wydrukowany i rozdany za darmo jedynie słuszny podręcznik.
Pracodawca nie ma prawa do swobodnego wyboru pracownika.
Teoretycznie rzecz biorąc pracodawca nie ma prawa odmówić nikomu ze względu na płeć, orientację seksualną, wiek. Ma natomiast prawo urządzać upokarzającą rekrutację, wyznaczać ośmieszające zadania, robić testy psychologiczne, korzystać z usług specjalnych doradców.
Wynika stąd, że choć nie mogę jawnie odmówić zatrudnienia w żeńskiej szkole zadeklarowanej lesbijce, mogę „przeczołgać ją” każąc jej prowadzić przez telefon rozmowę w obcym języku na trudny temat, wyśmiać ją i na tej podstawie jej odmówić. Albo powiedzieć, że nie przeszła specjalistycznego testu na inteligencję.
Zmierzam do tego, że odbieranie pracodawcy prawa nieskrępowanego wyboru współpracowników źle się kończy dla tych pracowników. Pracodawca i tak sobie poradzi, natomiast zniecierpliwienie narzucanymi kryteriami i cudzymi standardami owocuje niechęcią do rekrutowanych i „wyżywaniem się” na nich w dozwolony przez prawo, a o wiele bardziej dotkliwy dla ich miłości własnej sposób.
Odbieranie ludziom prawa wyboru przekonań, zasad moralnych, oraz reguł postępowania zawodowego owocuje postrzeganiem państwa jako aparatu przemocy i ucisku. Trudno oczekiwać identyfikowania się z takim państwem. Trudno oczekiwać płacenia podatków czy realizowania narzuconych przez państwo zadań.
Wobec takiego państwa obywatele uprawiają – i słusznie- sabotaż, który nazywa się oficjalnie "nieposłuszeństwem obywatelskim".
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 15437
"historia magistra vitae est".
Przeczytałam gdzieś, że niejaki Bauman niesłusznie został sponiewierany we Wrocławiu. On tylko wybrał inną niż jego przeciwnicy ideologię. A fakt, że przejawem tego wyboru było strzelanie tym przeciwnikom w tył czaszki nie jest istotny. W ten sposób realizuje się prawo do swobodnej ekspresji przekonań.