Przed drugą wojną światową Zachód był zdeklarowanym i nieprzejednanym wrogiem Związku Sowieckiego i nikomu by wtedy nie przyszło do głowy, że ta sytuacja mogłaby kiedykolwiek ulec zmianie. A jednak bywają okoliczności, że zachodzi tak zwany „stan wyższej konieczności” kiedy w obliczu krytycznego zagrożenia nawet przeciwnicy polityczni muszą odłożyć na bok wzajemne ambicje i niechęci ideologiczne celem połączenia sił w walce z dziejącym się złem.
Tak właśnie się stało kiedy Adolf Hitler łamiąc wszelkie umowy i traktaty zaatakował zszokowaną Europę dopuszczając się na oczach świata wręcz niewyobrażalnych zbrodni, a więc wydarzyło się jednak coś, co wcześniej nikomu nie przyszłoby nawet do głowy. Jednakże, gdy ten nieodpowiedzialny łotr, któremu Niemcy nieopacznie powierzyli władzę napadł zdradliwie na Rosję Sowiecką i zagroził porządkowi Świata, Zachód dogadał się ze Stalinem tworząc z nim właśnie w imię stanu wyższej konieczności wielką koalicję antyhitlerowską.
Ale nim do tego doszło, Hitler zdążył wymordować miliony ludzi i obrócić w gruzy spory kawał świata, który się odbudowywał ze zniszczeń przez całe dekady, a ludzkość do dzisiaj się dziwi jak to było możliwe, że za takim zbrodniarzem poszła ślepo spora część społeczeństwa niemieckiego.
Dziś znamy już odpowiedź na te pytania, co w skrócie można streścić stwierdzeniem, że za bezsprzecznie charyzmatycznym Hitlerem poszła ta część społeczeństwa niemieckiego, której ten obłąkany rządzą władzy szaleniec zdołał w mówić, iż jest „lepsza” od „gorszej” reszty, co tym ludziom odebrało rozum wyzwalając z nich najniższe instynkty. Bo jest taki mechanizm psychologiczny, że jak szarak poczuje się panem, a biedak bogatym, to chęć utrzymania tego status quo czyni go ślepo bezkrytycznym w stosunku dziejącego się zła pozbawiając go jednocześnie wszelkich hamulców moralno etycznych. Tę ludzką słabość wykorzystał Adolf Hitler i propagandziści Goebbelsa, a jak tragiczne były tego skutki wszyscy wiemy.
Wiem, że wsadzam teraz kij w mrowisko, lecz uważam, że z podobnym z psychologicznego punktu widzenia zjawiskiem mamy obecnie do czynienia w naszym kraju. Jednakże, żeby wszystko było jasne zaznaczam, iż nie zamierzam broń Boże przyrównywać obecnej Polski do hitlerowskich Niemiec. Bo to nie te czasy, nie ci ludzie i nie ta skala.
Chcę się jednak na głos zastanowić, jak to możliwe, że od siedmiu lat spora część Polaków popiera ślepo premiera, który jak wykazała niezbicie afera podsłuchowa prowadzi Polskę ku poważnej katastrofie. Katastrofie, która może mieć nieodwracalne skutki, a odbudowa, jeśli w ogóle możliwa może zająć całe dekady. Bo tym razem żarty się skończyły. Dlatego piszę tę w pewnym sensie prowokacyjną notkę, żeby zmusić bezmyślnych do zastanowienia się, czym mogą nam grozić dalsze rządy partii Donalda Tuska.
Bo już oficjalnie wiadomo, że minister spraw wewnętrznych jawnie przyznał, iż „państwo polskie praktycznie nie istnieje”, minister spraw zagranicznych podważył sens naszych sojuszy wojskowych, a szef Banku Centralnego wbrew zasadom demokracji i polskiej racji stanu dogadał się cichcem w knajpie z ministrem finansów, żeby dodrukować pieniędzy byleby tylko utrzymać rząd przy władzy. Więc nikt nie może zaprzeczyć, że rząd Donalda Tuska doprowadził do krytycznie dramatycznego kryzysu państwa, a na salonach światowych znów „Polish jokes” stają się modne.
Należałoby się tedy zastanowić, jak to możliwe, że spora część Polaków nadal popiera premiera, który ewidentnie stracił panowanie nad kierownicą i naraża Polskę na utratę wiarygodności?
Otóż moim zdaniem wyjaśnienie jest następujące:
Jeśli garbatemu powiedzieć, że się prosto trzyma, to, choć wie, że tak nie jest, chętnie w to uwierzy. Zaś gdy szarej myszce ktoś powie, że wygląda jak hollywoodzka gwiazda to ona też się nie oprze pokusie zakłamanej wiary w tę oczywistą nieprawdę. Podobnych przykładów można mnożyć wiele.
Otóż w powojennej Polsce komuniści dokonali sprytnej sztuczki socjotechnicznej utwierdzając wspierających ich prostych i nie wykształconych ludzi w przekonaniu, że przynależą do lepszej od gorszej reszty społeczeństwa awangardy władzy ludowej, co trwało do roku 1989. Niestety po „upadku” komuny dokładnie ten sam trick zastosowali post-komuniści utwierdzając przy pomocy Gazety Wyborczej już z grubsza okrzesaną i wykształconą w pierwszym pokoleniu inteligencję w poczuciu, iż przynależy do grupy Polaków „lepszych” od „gorszej” moherowej reszty. W pierwszym przypadku wykorzystano ciemnotę i niedouczenie, w drugim zaś próżność, pychę, kompleksy i parcie do kariery ludzi, których na swój prywatny użytek nazywam „intelektualnie nowobogackimi”.
Bezsprzecznie sprytny nad-redaktor Gazety Wyborczej doskonale znał odbierającą rozum magiczną moc utwierdzenia „nowobogackiego inteligenta” w przekonaniu o przynależności do krajowej elity. Wiedział, że jak takiemu powie, że jest częścią crême de la crême III RP, to on nie dość, że w to głęboko uwierzy, to jeszcze będzie owego społecznego awansu bezkrytycznie bronił do ostatniej kropli krwi i brnąc a zaparte w bezkrytycznym zakłamaniu zrobi dosłownie wszystko byle partia, która go wywindowała utrzymała się przy władzy.
O ile Niemcom, którzy poszli ślepo za Adolfem Hitlerem wmówiono ich wyższość rasową nad „gorszymi” od nich pod-ludźmi, o tyle orędowników Platformy Obywatelskiej utwierdzono w przekonaniu o ich wyższości społecznej nad resztą „pośledniejszego” ciemnogrodu, co tym ludziom w pewnym sensie odebrało rozum i zdolność racjonalnego postrzegania rzeczywistości, o czym świadczą najlepiej ich irracjonalne wypowiedzi, że w Polsce nic złego się nie dzieje.
Dlatego uważam, że każdy dzień utrzymywania się Platformy Obywatelskiej przy władzy przybliża nas do katastrofy, której skutki, podobnie jak przed wojną, nie mieszczą się jeszcze w naszych głowach. Bo już jak na dłoni widać, iż Polską kierują obecnie zdecydowani na wszystko szaleńcy oszołomieni rządzą władzy, którą chcą utrzymać na zasadzie, że po nich choćby potop. Powiem więcej, ta ich obłąkańcza chęć utrzymania władzy wynika z panicznego lęku prominentów przed odpowiedzialnością karną, podczas gdy dla szeregowych zwolenników Platformy upadek rządu Tuska będzie tożsamy z weryfikacją elit, czyli demaskacją ich rzeczywistego rodowodu. Dlatego będą do końca bronili swej „kwatery głównej” zdolni do każdego draństwa.
Dlatego uważam, że ci niereformowalni kłamcy i ten nieodpowiedzialny premier stali się obecnie śmiertelnym zagrożeniem dla Polski i trzeba im niezwłocznie odebrać władzę póki jeszcze nie jest za późno. Bo oni sami władzy nie oddadzą i nie cofną się przed niczym walcząc do samego końca, co nota bene jakiś czas temu zapowiedział premier.
Dlatego uważam, że w Polsce nadszedł już stan wyższej konieczności, a celem ratowania państwa przed totalną katastrofą należy niezwłocznie ponad ideologicznymi podziałami utworzyć szeroką koalicję „partii kontr-lewicowych” celem jak najrychlejszego odsunięcia lewackiego rządu Donalda Tuska od władzy i ukarania winnych kryzysu państwa w sposób przewidziany konstytucją. Celowo nie użyłem terminu „partii prawicowych”, bo postkomunistom udało się pojęcie „opozycji prawicowej” skutecznie ośmieszyć i zdewaluować.
I czy się to komu podoba, czy nie, na czele tej szerokiej koalicji musi stanąć szef największej obecnie partii opozycyjnej jaką jest Prawo i Sprawiedliwość.
Zaś Jarosław Kaczyński powinien do tej koalicji przyjąć na określonych uczciwie warunkach wszystkie „partie kontr-lewackie” z partią Korwina Mikke włącznie. Myślę, że jak chodzi o partię Korwina Mikke zamiast koalicji wystarczyłby doraźny pakt o nieagresji w imię walki z zabójczą dla polskich interesów działalnością przestępczego rządu Donalda Tuska.
Dlaczego??? Proszę obejrzeć film załączony pod notką.
Bo "Nowa Prawica" cieszy się obecnie sympatią sporej części młodego pokolenia Polaków. A prawda jest taka, że bez głosów ludzi młodych i bardzo młodych Prawo i Sprawiedliwość nie wygra wyborów zwłaszcza, że starsze pokolenie zapowiada, iż do wyborów nie pójdzie, a młodzi Polacy wręcz odwrotnie.
Taki jest wymóg chwili. A ewentualne szkody naprawi się później.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 24433
Szanuję Pana Pasierbiewicza nie dlatego, że jest nauczycielem akademickim - aktywnym lub emerytowanym, mniejsza o to, lub dlatego, że ma tytuł doktora (zwracanie się per "profesorze" do ludzi nawet z mgr to zwyczaj z "ogólniaka"), lecz dlatego, że ma ciekawe spostrzeżenia i pisze dobre artykuły. Gdyby miał tytuł profesora nie szanowałbym go bardziej, a gdyby był magistrem lub nawet wykładał płytki ceramiczne, to nie szanowałbym go mniej. Dokładnie ten sam szacunek mam do ś.p. Tomasza Mierzwińskiego "Seawolfa", "Kataryny" i innych blogerów, których cenię za to, co publikują, a nie za to, co mają przed nazwiskiem.
Gdyby posiadł Pan sztukę czytania ze zrozumieniem, pewnie by do Pana dotarło przesłanie mojej wypowiedzi: niezależnie czy się jest inteligentem z dziada, pradzaiada (to było odniesienie do treści artykułu o zakompleksionych inteligentach z tzw. awansu społecznego, gdyby Pan nie zrozumiał) czy też ogranicza się do uważnego obserwowania sceny politycznej (bez wstępnych uprzedzeń umysłu silnie okaleczonego propagandą), to pewne wnioski i skojarzenia muszą nasunąć się same. Jakie? Proszę jeszcze raz przeczytać artykuł i mój komentarz, to je Pan znajdzie.
"Jeśli istnieje jakaś nadzieja, to jest ona w prolach" - to zdanie niestety trafnie oddaje stan mentalności naszego społeczeństwa. Klasa zwana "inteligencją" jest w tym kraju niereformowalna. Są zbyt pyszni by powiedzieć "jaki ja byłem głupi", więc chwytają każdy bajer propagandy Tuska, na który nawet prosty robotnik się nie nabierze. Dlatego ludzi takich, jak Pan Pasierbiewicz trzeba tym bardziej doceniać.
1. Naiwnością i szczytem pychy byłoby myślenie, że zaproponowane przeze mnie ciało doradcze składałoby się wyłącznie z dwóch blogerów. Chodzi o ideę zaangażowania pewnej grupy ludzi, którzy może nie chcą działać w polityce "na etat", ale od dawna nie stoją biernie z boku, tylko robią coś dla sprawy (niekiedy angażując się bardziej od "zawodowców"). Każde dzieło musi mieć jakiś początek.
2. Na wypadek, gdyby przybył Pan z innej planety, pragnę poinformować, że miał miejsce szereg zdarzeń, które przetrzebiły szeregi PiS-u. Przykładowo Ś.P. Grażyna Gęsicka lepiej radziła sobie z wytykaniem finansowych kłamstw Rostowskiego niż Beata Szydło. Ale Ją zabrał Smoleńsk. Ś.P. Zbigniewa Religę zabrał nowotwór. Osoby odpowiedzialne za kolejne kampanie wyborcze (Joanna Kluzik - Rostkowska i Michał Kamiński) sprzedały się do obozu wroga. W samym roku 2013 dwukrotnie mieliśmy sytuację żywcem ściągniętą z afery Watergate: jeden podsłuch założony u Wilka, Drugi u Pupy (kandydaci PiS w wyborach uzupełniających). Jak prowadzić kampanię wyborczą, gdy przeciwnik zna z wyprzedzeniem każdy twój ruch? W USA taka afera wysadziła ze stołka samego prezydenta, a tutaj wszyscy rzucili się na podsłuchanego w sztabie wyborczym Hofmana (który najwyraźniej za dużo się naoglądał filmów typu "Testosteron"). Dopiero jak ktoś nagrał ludzi władzy - o, to dopiero jest afera, zamach stanu, atak Rosjan i diabli wiedzą co jeszcze. Dlatego myślę, że pomysł pełnego zaangażowania wszystkich sił - od soft blogera po ex premiera - w celu pokonania totalitarnej władzy, jest całkiem uzasadniony.
Zacznę od sprostowania. Już chyba kilkadziesiąt razy pisałem, że nie jestem profesorem tylko doktorem nauk technicznych. Proszę tedy nie tytułować mnie "profesorem" bo na to tylko czeka trollujący na moim blogu od dłuższego czasu niejaki Jan Hertrich Woleński, który oczywiście znowu się odezwał prześmiewając Pański komentarz.
A do imienia i nazwiska dodaję określnik "nauczyciel akademicki" celowo, żeby podkreślić, iż nie wszyscy członkowie społeczności akademickiej są orędownikami Platformy Obywatelskiej, która pozoruje taki monopol.
A jak chodzi o pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego to myślę, że jego autorytet sam się świetnie broni, czego dowodem jest choćby fakt, że od wielu lat, praktycznie każde wiadomości w radio i telewizji zaczynają się od tego, gdzie był i co powiedział Jarosław Kaczyński, o czym Donald Tusk może jedynie marzyć.
Pozdrawiam Pana serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz (nauczyciel akademicki)
PS.
Gratuluję Panu notek, które oczywiście przeczytałem
------------------------
Nie udaje, tylko żartuje. Łapie Pani???
"Od dawna specjalizuje się Pan w doradzaniu PiS-owi, tylko sęk w tym, że nikt Pana nie chce słuchać. Razem z Ewarystem cierpicie na jakiś kompleks, który próbujecie zrekompensować liczbą komentarzy, o co nietrudno, jeśli pisze się głupoty..."
------------------------
Porozmawiamy za parę miesięcy. I mam nadzieję, że Pani przeprosi za nieprzemyślane oskarżenia.
Póki co serdecznie pozdrawiam.
PS. Przed chwilą pani profesor Jadwiga Staniszkis mówiła, że jeśli PIS chce wygrać musi zapowiedzieć, że skończy z upartyjnieniem państwa i zawrzeć doraźny sojusz ze wszystkimi, którzy mogą pomóc w odsunięciu od władzy rządu Donalda Tuska. Czy Pani profesor też plecie głupoty???
--------------------
Tak. Ma Pan rację. Powinienem dodać, że zszokowani byli "zwykli ludzie".
Pozdrawiam Pana serdecznie.