Szanowna Pani Stefanio, Droga Szamanko,
Wydźwięk Pani komentarza (g.09.03) do mojej notki pt. „Mój Boże! Co oni zrobili z tej Polski” – patrz: http://salonowcy.salon24… jest ni mniej ni więcej taki, że ja składając w krypcie Pary Prezydenckiej kwiaty od krakowskiego oddziału Akademickiego Klubu Obywatelskiego (AKO) wziąłem udział w, cytuję za Panią: „pokątnie odbytej ceremonii, którą sam zorganizowałem, celem oddzielenia się od Was”, czyli od, jak to Pani nazywa „Waszej wspólnoty”. Gorzej, zarzuciła mi Pani, że w mojej notce rzuca się w oczy, cytuję za Panią: „przewaga dywagacji osobistych, doznań z samego spaceru po Krakowie i aluzje do przeszłości, które przeniosły znaczenie notki na moją osobę, a przecież urodziny miał Śp. Prezydent, Profesor Lech Kaczyński”.
Oto ten komentarz, cytuję w całości:
"Dlaczego inny jest mój odbiór Pana tekstu, zapytał Pan.
Otóż, ja także byłam na urodzinach. I ponieważ wszystko, co wiąże się z czczeniem honoru i pamięci śp. Prezydenta, leży w kręgu moich działań i zainteresowań, także ta uroczystość staje się dla mnie ceremoniałem tradycyjnym. Rzec chciałoby się, bolesnym ceremoniałem, ponieważ media i otaczający nas marazm robią wszystko, by zapomnieć, spowszednieć i zignorować.
Stąd odczuwam potrzebę akcentowania naszego, mojego udziału, we wspólnocie, w grupie ludzi szczerze oddanych sprawie, czczących pamięć śp. Pary Prezydenckiej samego Prezydenta, na przekór mainstreamowi, właśnie razem, niech Polska widzi i czuje.
Żadnych tam ceremonii pokątnie, lecz jawnie, ze wszystkimi, a z bliskimi w szczególności.
Dlatego oczekiwałam wieczorem krakowian, a już AKO, kadrę i elitę inteligencji Krakowa, szczególnie. Dla podkreślenia przynależności do grupy, nie wyalienowanych działaczy, ale wspierających Jarosława i innych w dążeniu do prawdy o Smoleńsku i zmiany Polski.
Tyle Pan pisze o wspólnotach, działaniu w sprawie, celach, których PIS nie osiąga, bo nie ma dojść do młodych, a nawet, np. w Krakowie, nie jest wystarczająca zaangażowany.
A tam, gdzie mógłby Pan zaakcentować gotowość i przynależność do wspólnoty, choćby dać sygnał przez obecność właśnie krakowskich naukowców na wspólnej ceremonii, organizuje ją Pan sam. Pan, albo koledzy. Sprawia to wrażenie oddzielania siebie od nas.
I ja takie wrażenie odniosłam. Bo mogę zrozumieć uczniów. Oni mają szkołę rano.
Ale dorośli, naukowcy?
To o odczuciach - moich i wyłącznie moich.
Merytorycznie do tekstu: przewaga dywagacji osobistych, doznań z samego spaceru po Krakowie, aluzji do przeszłości, przeniosły znaczenie na Pana.
A urodziny miał Śp. Prezydent, Profesor Lech Kaczyński.
Zabrakło miary, proporcji...", koniec cytatu.
Droga Pani Stefanio,
Te dwa powyższe Pani wnioski utwierdziły mnie w przekonaniu, że o ile dotąd tylko przypuszczałem, to teraz już wiem na pewno, iż cierpi Pani wraz z, jak to Pani określa „Waszą wspólnotą” na groźną chorobę, którą ja na swój prywatny użytek nazywam ”patologiczną podejrzliwością w stosunku do wszystkich, którzy nie ulegli fobii maniakalnie bezkrytycznego uwielbienia wszystkiego, co się wiąże z Prawem i Sprawiedliwością i braćmi Kaczyńskimi”. Pani to nazywa „Waszą wspólnotą”, a ja to nazywam nad wyraz szkodliwą dla wizerunku Prawa i Sprawiedliwości „grupą niereformowalnych, ortodoksyjnie jajogłowych pisowców”.
Bo jeśli Pani rzeczywiście wierzy w to, co napisała w komentarzu, to przy całym szacunku dla Pani uważam, że Państwo („Wasza wspólnota”) w sferze racjonalnego postrzegania rzeczywistości zachowujecie się, jak dzieci zbłąkane we mgle.
W jednym zaś przyznam Pani rację, że w dniu urodzin śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego pod krakowskim Krzyżem Katyńskim zabrakło Krakowian.
A teraz Pani uzasadnię, dlaczego myślę tak, jak napisałem.
Otóż droga Pani Stefanio, wszystkie bez wyjątku krakowskie organizacje, stowarzyszenia i kluby prawicowe biorą udział w harcerskiej zabawie, którą ja nazywam „podwawelską grą w podchody o względy Jarosława Kaczyńskiego”. A tak naprawdę, to pod szczytnymi hasłami, które dobrze znamy z prasy prawicowej organizacje te w pierwszej kolejności dbają o wyłączność w dostępie do najbliższego otoczenia Jarosława Kaczyńskiego, a dobro Ojczyzny jest, jeśli w ogóle na drugim Planie.
Dlatego o uroczystościach z udziałem Jarosława Kaczyńskiego w Krakowie zawiadamiani są głównie członkowie kierownictw krakowskich organizacji prawicowych, dla których najważniejsze jest czy, i w jakiej odległości od pana Prezesa będą stali i czy to oni będą przemawiali i składali kwiaty, a nie jacyś tam intruzi, choćby nie wiem jak zasłużeni dla Polski. Ileż razy z zawstydzeniem obserwowałem te ekwilibrystyczne sztuczki, by tak ludzi powiadomić, żeby się o tym nie dowiedzieli (to nie Mrożek, tylko krakowska rzeczywistość). I to właśnie Pani Stefanio było rzeczywistym powodem dlaczego przedwczoraj nie było Krakowian pod Krzyżem Katyńskim. Byli zaś prawie wyłącznie członkowie, a jakże by inaczej, starannie wyselekcjonowanego kierownictwa wszystkich bez wyjątku krakowskich organizacji prawicowych, z „Solidarnością” włącznie. Nic mi także nie wiadomo, by krakowski PIS kiedykolwiek oficjalnie zapraszał krakowskie AKO do wzięcia udziału w tego typu uroczystościach.
Tak się dzieje pod Wawelem, Pani Stefanio. Przekonałem się o tym osobiście, kiedy zacząłem być rozpoznawalny jako bloger, a po Krakowie rozniosło się, że w roku 2011 Jarosław Kaczyński zaproponował mi kandydowanie do sejmu z list PIS jako blogera Salonu24. I mimo, że ani mi w głowie było pójście do polityki, bo tego nie znoszę, wszystkie bez wyjątku krakowskie organizacje prawicowe zobaczyły we mnie raptem potencjalnego konkurenta w walce o względy prezesa Kaczyńskiego. A te ich chorobliwe urojenia objawiały się nieprzyjaznymi spojrzeniami, niepoznawaniem mnie na ulicy, obgadywaniem za plecami i swego rodzaju zmową milczenia.
Te nieprzyjazne gesty nasiliły od czasu, jak zacząłem pisać na blogu, że PIS musi się otworzyć na ludzi młodych, co rozsierdziło jajogłowych ortodoksów PIS, którzy poczuli się zaniepokojeni o swoje partyjne posady, które w większości utrzymują przez kilka z rzędu kadencji na zasadzie zasiedzenia - patrz: http://salonowcy.salon24….
Mniej więcej w tamtym czasie powstało krakowskie AKO, a ja, jak Pani wie byłem jednym z członków komitetu założycielskiego. Miałem ambitne plany, co do działalności w tej organizacji, ale jak się zorientowałem, że większość członkków krakowskiego oddziału Akademickiego Klubu Obywatelskiego też boi się narazić "terrorowi poprawności politycznej" zrezygnowałem z tych planów i od tamtego czasu jestem szeregowym członkiem tej organizacji, regularnie płacącym składki, co wcale nie jest w tym klubie regułą. Usunąłem się w cień, gdyż z natury mnie mierżą wszelkiego rodzaju podchody, gry, gierki, zakulisowe rozgrywki i tak dalej, a poza tym wyczułem, że również tutaj (mam na myśli krakowskie AKO) nie ma miejsca na krytykę błędów PIS, choćby była nie wiem jak konstruktywna. Uznałem więc, że znacznie więcej dobrego niż tutaj mogę zrobić dla Polski swoją działalnością publicystyczną w blogosferze.
A teraz konkretnie.
W dniu urodzin śp. Lecha Kaczyńskiego składałem rano kwiaty od AKO w krypcie Pary Prezydenckiej na Wawelu bo mnie o tym powiadomiono telefonicznie i nie miało dla mnie najmniejszego znaczenia, kto tę wspaniałą inicjatywę zorganizował. I nie była to Pani Stefanio żadna, jak pani nierozważnie napisała: „pokątnie odbyta ceremonia, celem oddzielenia się od „Waszej wspólnoty”, gdyż razem z naszą delegacją krakowskiego AKO na sarkofagu Pary Prezydenckiej złożył kwiaty i kilka ciepłych słów powiedział członek krakowskiego AKO i poseł Prawa i Sprawiedliwości pan Andrzej Duda - patrz fotografia nad notką.
Mam nadzieję, że teraz się Pani wstydzi za to, co się zrodziło w chorej wyobraźni „Waszej wspólnoty”.
I na koniec jeszcze wrócę do fragmentu Pani komentarza, w którym mi Pani zarzuca, iż cytuję za Panią: „w mojej notce rzuca się w oczy przewaga dywagacji osobistych, doznań z samego spaceru po Krakowie i aluzje do przeszłości, które przeniosły znaczenie notki na moją osobę, a przecież urodziny miał Śp. Prezydent, Profesor Lech Kaczyński, a mnie zabrakło miary i proporcji”.
Pominę taktownie fakt, jak Pani potraktowała tych gimnazjalistów, którzy z własnej woli przyszli z kwiatami do Pana Prezydenta w dniu jego urodzin. Proszę się nie obrazić, każdy może sobie przeczytać moją notkę i dodane do niej komentarze, a to, co Pani napisała pachnie fundamentalizmem i zaręczam Panią, że tego rodzaju nieodpowiedzialne wypowiedzi „Waszej wspólnoty” dokonują nieodwracalnie szkodliwej erozji wizerunku partii Jarosława Kaczyńskiego, której nota bene sprzyjam, ale w sposób zdroworozsądkowy.
Z tego, co Pani napisała wynika, że pisząc o urodzinach śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie miałem prawa do wyrażenia własnych odczuć i myśli. I niestety to przez Pani podobnych „ortodoksyjnych pisowców” pan Korwin Mikke podebrał panu Jarosławowi Kaczyńskiemu sporą część elektoratu ludzi młodych i bardzo młodych.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11864
Problem osobników bez wyobraźni i szerszego widzenia, jest głównym czynnikiem wieloletniego niedowartościowania PiS w wyborczych notach...Poza jawnym fałszowaniem oczywiście. Pozdrawiam.
Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam.
-------------------
Byłbym niezadowolony, gdyby się Pan zgadzał ze wszystkim.
"doskonale Pana rozumiem, okazuje się, że i "na tym odcinku" wiele Poznań z Krakowem łączy!..."
---------------------
To nie komplement, ale muszę Panu wyznać, że najbliższych Przyjaciół mam w Poznaniu.
Serdecznie pozdrawiam.
------------------------
Owszem, ale brak takiej krytyki skutkuje kolejnymi klęskami wyborczymi.
Pozdrawiam.
----------------------
I vice versa
"ale co do pańskiej diagnozy a propos waszych i naszych, trudno mi się z panem nie zgodzić..."
---------------------
Bardzo mi miło, dziękuję.
Dzięki za ten komentarz. Pozdrawiam serdecznie.
Pani komentarz zainspirował mnie by dodać na końcu notki jeszcze jeden akapit, cytuję:
"Z tego, co Pani napisała wynika, że pisząc o urodzinach śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie miałem prawa do wyrażenia własnych odczuć i myśli. I niestety to przez Pani podobnych „ortodoksyjnych pisowców” pan Korwin Mikke podebrał panu Jarosławowi Kaczyńskiemu sporą część elektoratu ludzi młodych i bardzo młodych...", koniec cytatu.
A jeśli Pani rzeczywiście myśli, że umieszczenie o uroczystościach w dniu 18.06.2014 na stronie Klubów Gazety Polskiej miało wystarczyć do ściągnięcia pod Krzyż Katyński Krakowian to mogę jedynie pozazdrościć optymizmu. Oczywiście niczego nie ujmując Klubom Gazety Polskiej.
Serdecznie pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam serdecznie.
-------------------------
Oczywiście, ale także moim ŚWIĘTYM PRAWEM było napisanie, co o tym myślę.
Serdeczności.
pozdrówka i 3MAJ SIĘ CIEPŁO
A co do propozycji mojego kandydowania zapraszam do Krakowa to Pani pokażę trzy sygnowane przez Biuro Poselskie listy w tej sprawie, jaki do mnie skierował pan prezes Jarosław Kaczyński.
Pani Stefanio,
W imię naszej starej znajomości proszę nie bronić tego, czego nie da się obronić.
Pozdrawiam serdecznie.
pozwolę sobie zwrócić uwagę że krytykując Szamankę wykorzystuje Pan uprawnienia Blogera do opluwania Komentatora . Stawia to Pana w uprzywilejowanej sytuacji gdyz jak piszę Szamanka admini nie puścili jej odpowiedzi . Widzę że lubi pan atakować tych , którzy nie maja takich mozliwości pisania jak pan. To raczej nadaję się na rozmowę przy kawie a nie na publczną debatę . No i jeszcze jedno . Cierpi pan na syndrom jajogłowego ortodoksyjnego pisowca . Nie widzę tu tolerancji a przecież ludzie mają prawo do swoich przekonań , Widzę tu raczej szczucie a nie konstruktywna krytyke . Jeśli zas chodzi o lokalnych baronów PIS to powinien Pan pisać do Pana Jarosława w tej sprawie .
pozwolę sobie zwrócić uwagę że krytykując Szamankę wykorzystuje Pan uprawnienia Blogera do opluwania Komentatora . Stawia to Pana w uprzywilejowanej sytuacji gdyż jak piszę Szamanka admini nie puścili jej odpowiedzi . Widzę że lubi pan atakować tych , którzy nie maja takich możliwości pisania jak pan..."
-------------------------
Czy mam przez to rozumieć, iż Pan uważa, że mam na Naszych Blogach jakieś chody. Niechże się Pan stuknie w głowę, zanim coś takiego napisze.
"No i jeszcze jedno . Cierpi pan na syndrom jajogłowego ortodoksyjnego pisowca..."
------------------------
To nie ja cierpię na ten syndrom, lecz ci właśnie, którzy tak myślą.
Pozdrawiam serdecznie.