Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

W końcu umarł

Coryllus, 19.09.2013
Jakoś tak naszło mnie na pisanie źle o nieboszczykach. Właśnie nadarzyła się kolejna okazja, ponieważ umarł Marcel Reich- Ranicki, a skoro umarł możemy sobie w końcu jasno i wyraźnie powiedzieć po co jest ta cała literatura. Zanim jednak przejdziemy do Reicha i jego misji przypomnę jeszcze na moment Kongo, kauczuk i króla Leopolda. Ilość literatów zaangażowana do tego, by przekonać opinię publiczną, że zbrodnie w Kongo to wina jednego człowieka – króla Belgów – była rekordowa. Na czoło zaś wśród nich wysuwał się nasz ulubiony Mark Twain, który napisał dzieło zatytułowane „Wolny cmentarz Kongo”, w którym przekonywał świat, że jeden człowiek oszukał sprytnie polityków Anglii, Niemiec, Francji i USA, a następnie doprowadził do ludobójstwa. I jeszcze uniknął kary. Jeśli ktoś pamięta tekst Kamiuszka pod tytułem „Pochwała głupoty Erazma”, bez najmniejszego trudu zauważy tu kolejną odsłonę starych, czarnoksięskich zagrywek, a jeśli ktoś tego tekstu nie pamięta może rozwodzić się na temat socjotechniki i takich tam niedorzeczności. Mamy tymczasem tego Reicha, którzy raczył był zejść ze świata w dniu wczorajszym i to jest znakomita okazja by rozprawić się – a przynajmniej spróbować – z pewnym wrośniętym w serca przekonaniem. Oto ludzie wierzą, że pisarz pisze, krytyk, krytykuje, a czytelnicy czytają i podoba im się albo nie.

To jest kłamstwo, a rzeczy wygląda inaczej. Większość pisarzy to wynajęci propagandyści, którzy uwiarygadniać mają podłe i ciemne sprawki swoich rządów, albo – jak to lubi określać profesor Zybertowicz – grup interesów. Ich problem polega na tym, że są dość leniwi, albo bardzo naiwni i pozostawieni sami sobie nie dają sobie rady, ani z czytelnikiem, ani z wydawcą, ani z nikim właściwie. Pieniędzy nie upilnują, nieruchomości zadłużą, dzieci nie nakarmią i jeszcze nie piszą książek, jak im polecono. Dlatego właśnie potrzebny jest ktoś, kto będzie ich dyscyplinował, czyli krytyk. Jest on ważniejszy od pisarza, a ilość krytyków literackich w jakimś kraju może być ważnym współczynnikiem określającym tego kraju powagę. Zamiast ilości można też mówić o jakości. Niemcy jako kraj poważny postawiły na jakość i dlatego mieszkał tam Reich. On był jeden i to właściwie wystarczyło. Polska jest w całkowitym dole, więc nie ma tu żadnego krytyka, a jedynie sprzedawcy z programów publicystycznych, tacy jak Wojewódzki, Szczuka i Dehnel. Krytyk wyznacza kryteria oceny, to jest jego właściwa funkcja. Nie jest nią krytykowanie jak to się zdaje wymienionym przeze mnie, czynnym w Polsce sprzedawcom. Im poważniejsze są te kryteria tym lepiej. I teraz dochodzimy do rzeczy najważniejszej: żeby te kryteria były poważne czytelnik, pisarz i sam krytyk, muszą choć trochę wierzyć w tę ustawioną w XIX i XX wieku hierarchię świeckich świętych zwanych pisarzami. Inaczej nie da rady. I właśnie po to był potrzebny Reich, żeby wszyscy w Niemczech w to wierzyli. Okazuje się bowiem powoli, że tylko Niemcom jest ta piramida głupstwa potrzebna. Inni, czyli Brytyjczycy i Amerykanie mają w każdym pokoleniu nowy garnitur pisarzy, którzy raz jeszcze opowiadają ludziom te same, wymyślone przez Jamesa Fenimoore'a Coopera i Karola Dickensa kłamstwa. Mają też filmy, które są dla książek tym czym bomba atomowa dla pancernych zagonów, że się tu taką malowniczą metaforą posłużę. Są jeszcze Francuzi, ale ich właściwie nie ma, więc nie ma też się czymś przejmować.

Jacek Syn Alfreda dał dzisiaj ciekawy tekst o Ranickim, w którym znalazła się informacja o spotkaniu Marcela z Guntherem Grassem w Warszawie w roku 1958. To jest tak zaskakujące, że aż zaniemówiłem. Były funkcjonariusz resortu spotyka się z młodym Niemcem, który był w SS. I to gdzie? W Warszawie! I potem jeden zostaje papieżem, a raczej „papieżem”, a drugi prawie świętym. Jeśli ktoś chce dalej wierzyć w literaturę i krytykę to oczywiście może kontynuować swoje błędy, ale przymusu nie ma. Nie ma tym bardziej, że siedziba owego tajemniczego biura promocji światłych idei, które mają zbawić świat, wyłania się przed nami w całej okazałości. Po przeczytaniu tej informacji o spotkaniu tych dwóch panów, możemy mieć pewność, że w tamtych czasach była nią Moskwa. Dziś książki nie są już tak ważne, tak więc centrum propagandy jest po prostu w Hollywood.

No i jeszcze o kryteriach. Ja nie wiem, czy gdzieś na świecie jest pisarz tak słaby jak Gunter Grass, myślę, że nawet Elfriede Jelinek jest lepsza. Te koncepty, te postaci, ten sznyt, ten bębenek blaszany i to głębokie zrozumienie ludzkiej kondycji, nie można wprost oderwać oczu od tekstu. I ten pan przez całe 50 lat był najlepszym pisarzem Niemiec, a w końcu dostał Nobla. I ten Reich, który pilnował, żeby czasem nie okazało się, że w Niemczech są jacyś inni pisarze. No i w końcu Reich umarł. I Gunter będzie musiał teraz sprostać podwójnym obowiązkom. Jak on sobie biedny z tym poradzi, przecież nic tak naprawdę nie umie? Zobaczymy. No, ale kryteria, o kryteriach miało być. Otóż, żeby rządzić na rynku trzeba ukraść kryteria. Wytrychem do sejfu zaś są nagrody literackie, a włamywacze siedzą w komisjach jurorskich. Dlatego każdy kto idzie po jakąś nagrodę to idiota uplatający sznur na własną szyję. Szczególnie w kraju takim jak Polska, gdzie nie ma rynku. Ludziom jednak wydaje im się, że nagrody są właśnie tym, co daje im szansę i za nic się takiego przekonania nie pozbędą. Dlaczego? Bo nie chce im się robić. Tak to wygląda w mojej ocenie. Miałem kiedyś takiego nauczyciela, już o nim wspominałem, pana Władysława. Miał ów pan straszliwy szczękościsk i mówił zawsze w charakterystyczny sposób, tak jakby wszystkim groził. Powtarzał zawsze patrząc na nas spode łba – chłopacy, tylko praca, tylko mrówcza praca może doprowadzić ucznia do wyników....I myśmy z tego szydzili i naśladowaliśmy Władka cedząc słowa przez zaciśnięte zęby. I dziś też można sobie z tego poszydzić, bo właściwie czemu nie...w końcu jak człowiek ma szczęście może wygrać w lotto, a jak jest dobrym pisarzem może dostać nagrodę Nike. Ale powiem Wam w tajemnicy, że jak ktoś jest naprawdę dobry to może mieć swoją własną nagrodę i nominować do niej innych, słabszych lub lepszych, w zależności od tego co mu jest potrzebne. I tu tkwi gwóźdź, czy jak kto woli tutaj mamy clou, dlaczego w Polsce nikt poza GW nie wpadł na taki pomysł? No przecież wpadł. Mamy nagrody prawicowe przecież i ciągle je dostają ci sami ludzie. Czego ja się znowu czepiam? No tego, że aby taka nagroda spełniała swoją funkcję czyli pozycjonowała kryteria i dawała szansę, musi być rynek. On się zaś bierze z działalności laureatów tych nagród, a jeśli laureaci są ludźmi, którzy ni cholery nie robią, a chcą tylko siedzieć i zajadać i to są w dodatku ciągle ci sami ludzie, to gdzie tu mowa o rynku i kryteriach.

No więc towarzysze z Moskwy czy Hollywood, czy Londynu czy skądś tam jeszcze widząc to nie mogą spokojnie patrzeć na tę marnację i dają nam szansę. Dają nam nagrody, laureatów, krytyków i jakoś tak robią, że oni wszyscy żyją i żyją i żyją i kary na nich nie ma. Nam się to nie uda, jestem pewien...Reich miał, kurcze aż 93 lata. Nażył się chłop aż miło...




Zapraszam wszystkich rzecz jasna na stronę www.coryllus.pl gdzie ciągle trwa promocja II tomu Baśni jak niedźwiedź, sprzedajemy ją po 25 złotych plus koszta wysyłki. Książki zaś nasze można kupić w sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie, w księgarni Tarabuk, przy Browarnej 6 w Warszawie i w księgarni wojskowej w Łodzi przy ul. Tuwima 33, a także w księgarni Latarnik przy ul. Łódzkiej w Częstochowie.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 7318
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

19.09.2013 09:32

Grass też umrze - pocieszam Pana. Ciekawe jest jednak, że "nie wszystek umrze". To o czym Pan pisze sięga za grób. Umawiamy się, że jakś książka czy obraz to dzieło sztuki- tak jak umawiamy się, że mamy zaufanie do pieniądza bez pokrycia w złocie. Tyle, że waluty upadają, a jeżeli przekroczy się pewien czasowy punkt krytyczny, wartość dzieła sztuki nie spadnie.  Dlatego doradcy możnych polecają im gromadzić dzieła sztuki jako zabezpieczenie. Pewniejsze niż wina, bo one mogą skwaśnieć lub się rozbić. W kwestii promowania książki działają na ogół współczesne jej koterie, w kwestii obrazu - marszandzi. Ciekawe jest jednak, że ich mrówcza działalność przynosi efekt na wieki. Dam przykład- pewna amerykańska para wypromowała Nikifora. Kupili po prostu sporo jego obrazków i zamierzali na tym przynajmniej nie stracić.Nikifor wszedł w ten sposób  do kanonu malarstwa naiwnego. Nikifory idą w górę i z pewnością już nigdy nie spadną w przeciwieństwie do akcji różnych firm. Doszedł niezawodny faktor czasu. Nie mam nic do Nikifora. Wiele razy dawałam mu w Krynicy kasę i nie chciałam w zamian obrazka namalowanego na jakimś karteluszku. Szłam w góry i i tak nie przetrwałby. Oczywiście gdybym czujnie zbierała nikifory skorzystałabym. Zapewniam jednak, że gdyby amerykańska para wybrała sobie innego "naiwnego"- on, a nie Nikifor przeszedłby do historii sztuki. W tym okresie w Beskidzie Sądeckim znałam przynajmniej kilku takich twórców naiwnych. Jednym z nich był ludowy rzeźbiarz Dulak. Bardzo chciałam go wypromować, ale niestety nie byłam Ranickim, ani amerykańską parą.  Dotarł tylko do poziomu Cepelii, co wykluczyło go raz na zawsze ze sztuki ambitnej choć naiwnej. Pozostał mi świątek podarowany w uznaniu dla moich nieskutecznych starań. Ma wartość tylko sentymentalną.
Coryllus

Coryllus

19.09.2013 10:12

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @Coryllus

Dlatego tak ważna jest integracja środowisk i wpływanie tychże na to co dzieje się w książkach i innych sztukach. U nas zaś cały rynek prawicowy zorganizowany jest tak, by wyżywić przychówek Tekielego, Horubały i Terlikowskiego. Innych kryteriów nie ma.
Domyślny avatar

dogard

19.09.2013 17:17

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na Izabela

wpadnij do ksiegarni GP czy APLECIONKA...
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

19.09.2013 10:04

to sprzedawczykowie nie sprzedawcy ;-)
Coryllus

Coryllus

19.09.2013 10:10

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Wymienieni

Niech będzie, że sprzedawczykowie zatrudnieni w sklepie.
Domyślny avatar

dogard

19.09.2013 10:38

wystarczy wzmianka--antypolskie mendy agenturalne...
gorylisko

gorylisko

19.09.2013 11:22

Dodane przez dogard w odpowiedzi na o takich kundlach

to w końcu sympatyczne psiaki...co one winne że starzy popełnili mezalians ;-)
określenie tych ludzi w/w epitetem jest obelgą dla tych psów
przypominam, kawałek z C.K. Dezerterzy... "w słowniku ludzi kulturalnych... " reszta wiadoma ;-)
Domyślny avatar

dogard

19.09.2013 17:03

Dodane przez gorylisko w odpowiedzi na proszę przeprosić kundle

wyraznie stoi--kundle antypolskie....
Domyślny avatar

mariuszb

19.09.2013 10:55

Ciekawi mnie.
Domyślny avatar

dogard

19.09.2013 11:01

Dodane przez mariuszb w odpowiedzi na A co z tym Grassem jest nie tak (jako pisarzem)?

nie tak(jako czytelnikiem)?
Coryllus

Coryllus

19.09.2013 11:03

Dodane przez mariuszb w odpowiedzi na A co z tym Grassem jest nie tak (jako pisarzem)?

Moim zdaniem jest to opowiadacz kawałów a nie pisarz.
Domyślny avatar

dogard

19.09.2013 10:56

byl rowniez zakochany w ubeku ranickim...chlopaki z jednej paki--antypolskiej.
Domyślny avatar

mariuszb

19.09.2013 11:54

no jak to mówia, "złe" książki też trzeba czytać, (paradoksalnie), żeby wiedzieć czego nie czytać, ale Grass warsztatowo jest dobry, a historycznie (przynajmniej to co czytałem - "Idąc rakiem" i "Przy obieraniu cebuli") jest z jego punktu widzenia sensowne (porównując niektóre fakty z książek mainstreamowego historyka N.Davies'a) - i też myślę, że trochę z polskiego również (o czym niżej). Nie jestem ekspertem, ale ksiażki są dla wszystkich, wnioski można wyciągać dowolne, byle sąsiedzi nie narzekali - o ile mi wiadomo,:-) dziwi mnie tylko jego niechęć (Rozległe pole) do zjednoczenia Niemiec. Z punktu widzenia Niemca, (którym nie jestem), wydaje mi się, że należałoby jednak do tego zjednoczenia doprowadzać (co się na przekór Grassowi) stało i chyba nikt za Odrą specjalnie nie ma już z tym problemu - poza pewnie tymi, którzy tęsknią do czerwonych sztandarów. Oprócz tego - Grass jest wielbicielem Theo Fontaina - czyli ton pruski. Nie dziwne, bo sam pochodzi z takich okolic. I Prusy to część historii Polski - i tej współczesnej (załóżmy, że ta współczesność to XIX i XX wiek, i tej dawniejszej, co pośrednio prowadzi do patrzenia na nas, Polaków, oczami Niemców, Prusów i tych wszystkich, których juz na tamtych terenach nie ma. Warto? Moim zdaniem tak. Mnie to doprowadziło do jakichś mikroposzukiwań w historii Niemiec początków polskości - bo jak powszechnie wiadomo, historia Polski zaczyna się od Mieszka I,:-)))co jest na tyle dziwne, że lepiej o tym głośno nie mówić. A historia Niemiec jakoś 'działa się' przed Mieszkiem...i Niemcy to piszą, że próżni na obecnych ziemiach polskich nie było. Tyle, że nasi historycy chyba mają 'inaczej'. Tak więc, tego Grassa do piekła chyba bym nie odsyłał.
Domyślny avatar

zaginionyląd

19.09.2013 15:26

Dodane przez mariuszb w odpowiedzi na Hm

Wawel ,Stradów i inne w okolicy .... potem np Czeladź Bytom , dalej Śląsk .... to wcześniej państwo Wielkomorawskie ... Wawel i okoliczne grody , to potęgi handlowe .... jeszcze Niedźwiedź /Mieszko po dawnemu/ na drzewie siedział jak na Wawelu czy w Czeladzi były kościoły chrześcijańskie ..... i tu były pieniądze .....Państwo Wielkomorawskie upadło , ale szlaki handlowe i znaczenie zostały .... Potem nastąpiła typowa historyczna manipulacja .... Gniezno , słabe gospodarczo, straciło znaczenie ... Piastowie za kasą przyszwędali się na bogaty Śląsk , i do bogatego grodu na Wawelu .... ale swoje dawne ziemie nazwali WIELKOpolsą a prawowitych WIŚLAN małopolanami . Między niemcami a Wiślanami byli różni ... pisze o tym wszędzie , to można poczytać..... Ale ziemie m.in Wiślan miały taką wartość , że Węgrzy przysłali tu swoją dziewuszkę 6 latkę Kingę żeby po osiągnięciu odpowiedniego wieku wyszła za mąż za Księcia . Zresztą rozumna kobieta , i święta Tu cały czas coś było , tylko źródła sa nie pisane a kopane i dużo trzeba wywnioskować . Pozdrawiam.
Domyślny avatar

z Niemiec

19.09.2013 13:51

MRR byl zlym czlowiekiem,a dlaczego mozecie przeczytac w ksiazce napisanej przez jego rodaka John´a Sack´a p.t. An Eye for an Eye, czyli po polsku " Oko za oko ".
Domyślny avatar

jasimalgosia

19.09.2013 21:41

MRR (Panie swiec nad jego dusza) to nasz rodak i do 1958 mieszkal w Polsce (wszystko w jego ksiazce stoi) a przy okazji z komunistyczna przeszloscia. No i jako komunistyczny Zyd z Grassem nie mogl zyc w zazylosci i w sumie zawsze mial z nim na pienku, a nie pilnowal,zeby ino Grass na niemieckim rynku literackim istnial. Moze tez z innych powodow pokazywali sobie jezyki, nie grzebalam sie za maocno w jego zyciorysie, bo sa wazniejsze sprawy. MRR nawet raz w TV powiedzial, ze Grass powiedzial, ze on jest Zydem, a on wcale nim nie jest, chociaz jest (byl). A w ogole to bardzo barwnie i z emocjami (grozac palcem) opowiadal zawsze w "Literackim kwartecie" o tym, co o danym "dziele" mysli. No i moim skromnym zdanie to on tymi swoimi emocjami ludzi ujmowal no i literature naprawde kochal (przynajmiej tak ciagle mowil, ze tylko zone i ksiazki). Czyms sobie zasluzyl, ze jest dzis w kazdej niemieckiej gazecie na pierwszej stronie. A tak na marginesie, to moze gdyby w PL ludzie wiecej czytali, to by to wszystko wygladalo inaczej. I MRR by sie znalazl i ci co dobrze pisza nie musieli sie frustrowac. Ale czemu ten narod tylko w "M jak czy jakos tak " i "Ranczo" zapatrzeni zamiast madre ksiazki czytac - tez bym chciala wiedziec.

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 820
Liczba wyświetleń: 3,930,898
Liczba komentarzy: 10,268

Ostatnie wpisy blogera

  • Syn pana prefekta dał głos
  • Szlachta i "szlachta"
  • Nasi bohaterowie

Moje ostatnie komentarze

  • wejdziesz na moją stronę. Nie mogę pozwolić na to, żeby mnie gównem obrzucali...przepraszam.
  • Moje komentarze nie były żadnymi prowokacjami, ale odpowiedziami na prowokacje. Niech się pan już tak mocno mną nie martwi, jak będzie pan chciał sobie coś poczytać, zapraszam na stronę www.coryllus.…
  • Tutaj niczego nie uprawiam, bo nie mam żadnej możliwości. Tymi blogami rządzi administracja, autorzy są tylko dodatkiem. A o takich jak ty to w ogóle szkoda mówić.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Bezczelność Ziemkiewicza zwala z nóg
  • Czy Łysiak też kochał Monikę Jaruzelską?
  • Nasi bohaterowie

Ostatnio komentowane

  • , Dzień dobry Przeczytałam całość, niby się zgadzam z opinią o niedocenianiu niektórych Twórców, ale jakieś takie poczucie krzywdy we mnie rośnie. I dlatego piszę, by sprostować to, że niby Rapacki w…
  • , Nie zgodzę się z Pana oceną tej książki. Ale mam do tego prawo. Pan również ma prawo do własnej opinii na jej temat. Uderza mnie jednak to że nie prowadzi Pan rzetelnej krytyki ani polemiki z faktami…
  • , Rzeczywiście - tobie odpisywać nie warto. Więc tylko dla ewentualnych innych - Coryllus sam się stąd wynósł, jak obrażony smarkacz. Napisał o tym wyraźnie na blogu, z którego próbował zrobić…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności