Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Krytyka filmów Stanisława Barei

Coryllus, 03.07.2011
Calude Levi-Strauss opisuje żyjące w południowej Brazylii na pograniczu z Paragwajem plemię Indian, o osobliwych przekonaniach. Nędzni ci i wytatuowali ludkowie, pożerający tłuste larwy wydłubywane ze starych pni, uzbrojeni w nader prymitywne narzędzia do połowu ryb są przekonani o swojej niezwykłości i wyjątkowości. Pewność, że są kimś wybitnym, dają im przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie opowieści o ich nadprzyrodzonym pochodzeniu. Ktoś powie, że to nie jest odosobniony przypadek na planecie Ziemia. Fakt, nie jest, ale Indianie ci mieli kiedyś na przykład spory problem do rozwiązania. Brytyjscy etnologowie, którzy chcieli zaprezentować ich królowi Jerzemu w ramach jakichś dworskich uroczystości nie mogli skłonić wodza i jego córki do wyjazdu. Mimo, że plemię miało już styczność z białymi, nie bało się żeglugi po rzece i huku strzelb. Wódz i jego córka obawiali się, że król Jerzy może poprosić dziewczynę o rękę, co byłoby dla niej niemożliwym do zaakceptowania mezaliansem. Nie pojechali. Zostali w dżungli przekonani , że uniknęli hańby i kłopotliwych wyborów.

Z ludźmi wychowanymi w PRL jest podobnie, podobnie – podkreślam - nie tak samo, żeby mi tu jakiś mędrzec nie wyskoczył zaraz z argumentem, że dżungla i komuna to nie to samo. Tak więc obie sytuacje są podobne. Dobrze to widać na przykładzie tak zwanych kultowych filmów.

Nie wiem czy w innych krajach istnieje instytucja „kultowych filmów”, jeśli tak jest to nie spodziewam się, by do kultowych zaliczano tam filmy opiewające czas upokorzeń, małych dramatów, wciągania ludzi we współpracę z tajniakami, czas nędznego, nie heroicznego wcale dorabiania się. Czas sukcesów tak marnych, że dziś po prostu wstyd na nie patrzeć. Takie są właśnie filmy Stanisława Barei, które nazywa się u nas do dziś komediami, a ja wcale nie mam pewności czy śmieszą one dwudziestolatków. Trzeba by któregoś spytać.

Filmy te śmieszyły nas kiedyś, bo byliśmy w PRL zanurzeni po kokardę i tylko to było powodem, że przygody ludzi, którzy nie mogą mieć mieszkania uważaliśmy za zabawne. Świadomie czy nie Bareja przekonał nas, że absurd, w którym jesteśmy zanurzeni w jakiś sposób nas uszlachetnia i czyni lepszymi. Otóż nie uszlachetnia i nie czyni lepszymi. Czyni z nas jedynie ludzi, którzy uważają się za lepszych, bo mieli do czynienia z tak wyróżniającym człowieka doświadczeniem jak udział w spółdzielni mieszkaniowej za Gierka lub stanie w kolejce po papier toaletowy. Opowiadając o tym i szczycąc się tym jeszcze, dodając do tego argumenty socjologiczne, twierdząc, że Bareja coś odbrązawiał, pokazywał jakąś prawdę i mówił nam o nas samych, kreujemy się na biednych idiotów niestety. Pokazujemy jak można, w łatwy i niekosztowny sposób manipulować nami i odbierać nam godność.

Filmy Barei nie spełniają dziś żadnej innej funkcji poza tą jaką miały do spełnienia za komuny. Mają nas utwierdzać w przekonaniu, że wszechogarniająca nas bryndza jest nie do zwalczenia i będzie już zawsze, nie musimy się jednak martwić, bo dzięki niej jesteśmy ludźmi wyjątkowymi poprzez swoje wyjątkowe doświadczenia. Doświadczenia, które nie były udziałem innych, bo ci inni nie dali się w nie wmanewrować.

Do jeszcze jednej ważnej i groźnej rzeczy przekonuje nas Stanisław Bareja, mam nadzieję, że mimowolnie. Otóż udało się, mimo końcówki „Misia” i paru innych wstawek, przekonać Polaków, że największym dla nich niebezpieczeństwem nie jest utrata godności, ale popadnięcie w patos. Być może Bareja sam próbował się przed tym ratować dokręcając w swoich filmach takie sceny jak ta z ostatnich minut „Misia”, być może, ale ja tego nie wiem na pewno. Wiem za to, że dziesiątki tysięcy ludzi wielbiących jego filmy nie skupia się ani sekundy na tych scenach, powtarza za to bezmyślnie wszystkie nędzne i głupawe gagi wypełniające je od początku do końca.

Te filmy się nie zestarzały, nie dlatego, że ktoś z młodych chce je oglądać, one się nie zestarzały i ciągle są pokazywane dlatego właśnie, że potrzebne są władzy i dają jej głębokie przekonanie, że film Barei i postacie tam pokazane to my. Tym głębsze jest owo przekonanie im głośniej się na komediach Barei śmiejemy. Im mocniej podkreślamy ich wartość socjologiczną i demaskatorską. Demaskowanie nędzy i upokorzenie nie prowadzi do ich zaniku, prowadzi do ich uświęcenia i nobilitacji. Tak było za schyłkowej komuny. Zapomnieliście? Filmy Barei były i są wykorzystywane do tego by wykastrować nasze mózgi z marzeń. Byśmy do usranej śmierci zastanawiali nad tak zwanymi realiami oraz nad tym jak to nam się poprawiło od czasów kiedy towarzysz Jaruzelski wprowadził stan wojenny.

Napisał przedwczoraj w salonie24 bloger o nicku ksiądz Busoni tekst o Stanisławie Barei właśnie. Napisał, że był być może Bareja wmanewrowany w grę służb mającą przed narodem skompromitować Gierka i jego ekipę, która chciała zmiany władzy i wprowadzenia na tron Jaruzelskiego. Napisał ksiądz Busoni także, że ludzie którzy takimi manewrami zajmowali się za komuny mogli maczać swoje palce w sprawie Smoleńska. Pozwolił sobie więc na krytykę filmowca i całej sytuacji w jakieś ten filmowiec się znalazł.

Ja nie wiem jak było. Wiem jednak, że głosy oburzenia, które się podniosły, głosy nie trafiające ani w istotę tego tekstu, ani w intencje księdza Busoni, ani w samego Bareję nawet brzmią niczym ta odmowa dzikich udania się do Londynu. Nie chodzi o to czy Stanisław Bareja był wielkim artystą, nie chodzi o to, że – jak napisał nasz mistrz komunałów Freeman – tłum tańczy na grobie zasłużonego człowieka, chodzi o to w jaki sposób niejednoznaczność w jakieś nurzała ludzi schyłkowa komuna, rzutuje na przyszłość. Tak to zrozumiałem. Bo przecież nie napisał ksiądz Busoni, że Bareja była agentem odpowiedzialnym za Smoleńsk jak to się wydało dwudziestu chyba osobom.

A że owa niejednoznaczność rzutuje na przyszłość, na naszą dziś teraźniejszość nie muszę chyba nikogo przekonywać. Tak jak nie muszę przekonywać, że ołtarzyki budowane ze skrawków peerelowskiej kinematografii, kawałków spodni bistorowych, plastikowych żołnierzyków i winylowych płyt z kultową muzyką, służą jedynie skutecznemu usypianiu ludzi. I nie chrzańcie mi tu teraz, jaka to jest świetna rozrywka, bo jak ktoś skończy czterdzieści parę lat i ma dzieci to rzadko myśli o rozrywkach, a częściej o niepewnej przyszłości.

Filmy Stanisława Barei dzielą się na dwa rodzaje i to jest tak dziwne, że aż nieprawdopodobne. Artysta o znakomitym warsztacie, który potrafi zrobić agitkę, całkowicie zakłamaną i cukierkową jak „Żona dla Australijczyka”, potem dalece niekompatybilną z rzeczywistością komedyjkę we francuskim stylu pod tytułem „Poszukiwany, poszukiwana” nagle zabiera się – i co ważne dostaje na to pieniądze – za filmy demaskatorskie, za seriale o tematyce społecznej, za jakieś krzywe zwierciadła. Chyba nie chcecie mi powiedzieć, że nie było na to zgody odpowiednich czynników? Oczywiście, boje z cenzurą itp, itd, ale ja sam pamiętam jeszcze jak to Piwowski opowiadał w telewizji o swoich „bojach z cenzurą” w czasie kręcenia „Rejsu”. Jaką macie pewność, że Bareja w ogóle jakiś bój z cenzurą stoczył? Może to wszystko zostało nakręcone tak po prostu, bo takie właśnie miało być. Jaką macie pewność, że jakiś partyjny kacyk wykształcony na Zachodzi nie uznał was wszystkich za gromadę nędznych proli, którym trzeba dać trochę rozrywki, pomrugać do nich okiem, „powiedzieć im prawdę o nich samych”, żeby mieli się czym ekscytować przez najbliższe czterdzieści lat? Jaką macie pewność, że Bareja nie dostał propozycji kręcenia takich filmów i nie skorzystał z niej, próbując coś tam przemycać do treści? Ja nie ma żadnej. Stąd moja niechęć do filmów i seriali kultowych i do tak zwanych „ołtarzy kultury” w ogóle. To jest manipulacja, w dodatku długofalowa, którą większość traktuje jak rozrywkę. Dlaczego? Bo życie jest coraz trudniejsze do wytrzymania. I co? Mamy sobie tego gratulować? Mamy rozpocząć jakiś dyskusyjny panel o filmach Barei w tych okolicznościach.

I jeszcze jedno; wczoraj pod tekstem Freemana najbardziej nie podobało się dyskutującym to, że ksiądz Busoni połączył jakoś tego Bareję, zasłużonego przecież i odznaczonego ze Smoleńskiem. A ja sobie myślę, że może lepiej połączyć go z zabójstwem księdza Popiełuszki, bo to przecież i czas bliższy i realia podobne i zawsze jak już się z tej mszy wróciło do domu, albo o tych zwyrodnialcach posłuchało, co księdza zamordowali można było włączyć se telewizor i coś fajnego obejrzeć. Co nie?

Wszystkich tradycyjnie już zapraszam na swoją stronę www.coryllus.pl gdzie można kupić moje książki „Baśń jak niedźwiedź. Polskie historie” , „Dzieci peerelu” oraz ostatnie egzemplarze „Pitavala prowincjonalnego” , nie są one może tak zabawne jak filmy Stanisława Barei, ale wielu czytelników może odnaleźć w nich swoje własne przygody. No i nie kierowały mną przy pisaniu żadne intencje, które nie zrodziłby się w mojej jedynie głowie. Nie musiałem także niczego w treści tych książek przemycać i do nikogo „mrugać okiem”, by zrozumiał przekaz.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 11592
Domyślny avatar

A-Tem

04.07.2011 09:06

Dodane przez Teresa Bochwic w odpowiedzi na Bareja

Ależ za Gierka BYŁO bardzo dobrze! Lata 1971-1975 to był szał uniesienia. Odetchnęli nawet najbardziej przybici. Wybaczono największym durniom ich głupotę. 1500 dni radości, nadziei, pracy. 1976-77 nikt nie wiedział, co będzie dalej. 1978-79 to już było czekanie na moment, kiedy to wszystko się zawali - życie w surrealistycznym świecie, który już pamiętam (poprzednie lata wg opinii moich Rodziców; sam ich nie byłbym w stanie zrozumieć). Nie wiem więc do końca, czy prawdziwe jest to, co teraz powiem: dopiero za wczesnego Gierka zakopano visy i mosiny, dopiero za wczesnego Gierka rozeszła się, odeszła w niebyt zimna nienawiść do utrwalaczy, a o milicjantach zaczęto wtedy po raz pierwszy od końca wojny opowiadać dowcipy, które nie zostały napisane na Rakowieckiej, a potem podrzucone kontrolowanym jako wentyl. Do zbudowanego, nowego domu nie zabrano diegtiariewa ukrytego w powale starej chałupy, który tam ostatecznie zaśniedział, zardzewiał. Gierek popierał system założony i utrzymywany przez złodziei, Jaruzel system założony i utrzymywany przez bandytów. Tym skuteczniejszych, że nie było już możliwe chwycenie za broń; ta została złożona z pewnym SMUTKIEM, ale i z wielką NADZIEJĄ NA PRZYSZŁOŚĆ DLA NAS I DLA NASZYCH DZIECI w latach 1971-1974. Niech mi Pani powie, dlaczego odsunięcie PZPR przez Partię Wewnętrzną w końcu 1981 nie wywołało protestu; jak to możliwe, że nikt się nie zorientował od Sierpnia do Grudnia kto tu naprawdę z kim walczy? Rękami "10 milionów", zgoda, ale ręce zostały zdradzone wiosną 1981 roku, a przejęte zimą. Do dziś około połowy społeczeństwa uwielbia (lubi, poważa) lub toleruje (podziwia, lub opowiada o "braku alternatywy") Jaruzelskiego i Kiszczaka. Czy to nie dlatego, że Gierek ROZBROIŁ NASZE SPOŁECZEŃSTWO? Daję 5 lat na przewrót w społeczeństwie prowadzący ku wolności, ku nadziei, i ku pracy dla siebie (pracy nie dla banku, koncernu, czy dla "mającej swe potrzeby" razwiedki). Następna taka szansa będzie już poza zasięgiem mojego aktywnego życia, za jakieś 45-55 lat, nie wcześniej niż w drugiej połowie XXI wieku. To nie jest prawda, że "lustro bywa potrzebne"; ja wolę działanie od pustego przeglądania się w lustrze.
Domyślny avatar

stokolesny

03.07.2011 23:32

nie zamierzam bronić ani też atakować żądnej ze stron biorącej czynny udział w życiu publicznym 1. autora filmów, 2. autora blogu, 3. forumowiczów oponentów autora blogu i obrońców autora filmów, jednak przeraża mnie arogancja oponentów wobec autora blogu, kóry w sposób racjonalny przeanalizował i przedstawił faktografię oraz wyraził swoją bardzo logiczną opinię, a właściwie porównanie by pobudzić wyobraźnię czytelników nakłaniając ich do myślenia, nie znalazłem w tekście żadnej formy ataku na fimowca, a jednak natychmiast znaleźli się forumowicze, którzy nie tylko nie wczytali się w treść, ale bezpardonowo zaatakowali autora blogu nie mając żadnych ku temu powodów, oto nasza ponura rzeczywistość dlatego zawsze powtarzam zasłyszany wierszyk zanim ruszysz ręka nogą zanim powiesz jedno słowo rusz człowieku głową bardzo przepraszam tych, którzy poczują się urażeni, albowiem nie miałem takich intencji, chciałem tylko i wyłącznie powiedzieć nauczmy się czytać ( słuchać ) tekstu i analizować go, a jeżeli czegoś nie rozumiemy poprostu pytajmy dlaczego tak lub inaczej, albowiem czasem potrzeba więcej szczegółów i argumentów z poważaniem stokolesny
Domyślny avatar

nielubiegazety2

04.07.2011 08:50

Dodane przez stokolesny w odpowiedzi na krytyka filmów - do autora i oponentów

Oto jeden cytat: Jaką macie pewność, że Bareja nie dostał propozycji kręcenia takich filmów i nie skorzystał z niej, próbując coś tam przemycać do treści? Ja nie ma żadnej. To zdanie to jedna wielka insynuacja, a zarazem brednia. To samo można napisać o każdym i wszystko insynuować. Że nie tylko Bareja ale i Pietrzak a nawet WZZty, ROBCiO, RMP powstało by dać się rozładować. Panie drogi. To tak jakby napisać, że się kolaborowało bo jadło bułki ze Spółdzielni Piekarskiej im. Świerczewskiego, a stłuczoną szybę wstawiał szklarz ze Spółdzielni im. Janka Krasickiego. Skoro ktoś pracował w Zakładach Włókienniczych im Dzierżyńskiego lub Obrońców Pokoju to jest podejrzany. No jest, czy nie jest? Autorowi w zasadzie nic się nie podoba (wniosek z lektury jego wcześniejszych "przemyśleń") i teraz ciągnie pociągnął "logicznie" twierdzenie, że cała literatura rosyjska włącznie z tą emigracyjną jest marna i służyła promocji ... caratu i Związku Sowieckiego. Też, panie dziejku, w celu promocyjnym i rozładowania napięcia. Narasta we mnie przekonanie, że autor zastępczo rozładowuje swoje napięcie pisaniem. To są faktycznie ejakulacje swobodnych przemyśleń oderwane od realnego świata, krążące poza orbitą faktów i logiki. Jaką macie pewność? A jaką ja mam pewność, że autor nie molestuje dzieci i nie pisze tekstu przebrany w damskie łaszki? Żadnej. Takie rozumowanie trzyma się kupy? Można na tym budować intelektualne rozważanie? Wracając do Barei. Otóż nawet gdyby dostał zadanie rozładowania napięcia to te filmy żadnego napięcia nie budowały. One pokazywały, że prlowska rzeczywistość jest nienormalna. Z filmów można było wywnioskować, że wszystko jest postawione na głowie. Pokazywał cały absurd otaczającego świata. W kontrze do zalewającej nas zewsząd propagandy jasno udowadniał, że nienormalni są ci z trybun, zebrań, telewizora, gazet. Człowiek wychodził z filmu przekonany, że nie zwariował on, tylko tylko oni: prezesi klubu "Tęcza". Ludzie kierują się racjonalnością i nie akceptują choćby tylko wewnętrznie sytuacji, w której robi się z niego idiotę, marnuje jego wysiłek, zamiast budować rozpieprza, zniewala w każdym przejawie codzienności. Weźmy taką scenę z paszportem. Jest w niej wszystko. Począwszy od absurdu, po grozę kraju, który decyduje o wszystkim, nawet o tym gdzie obywatel może pojechać. Kto wówczas odczuwał prl jako sen wariata, partię i organy jako strażników zwariowanego świata, zyskiwał tam potwierdzenie. Tak jest, mówił Bareja, z twojego kraju komuniści uczynili dom wariatów. Uświadomienie sobie tego jest pierwszym warunkiem niezgody na akceptację, buntu. Gdyby pociągnąć insynuację autora (ktoś ma pewność czy on myje zęby i nie śmierdzi mu z ust? Ja nie mam) to Bareja jako sługus komunistycznego reżimu sprawę spieprzył. Tak jak zadaniowany Pietrzak czy twórcy 60'/h. No bo czy ktoś ma co do nich pewność pewność? A Papież Jan Paweł II czy macie pewność? Wszyscy widzieli jak się witał z Jaruzelskim, jak go uwiarygadniał. Myślenie Coryllusa, a ten wpis nie pierwszym wytryskiem, ma swoją medyczną nazwę. Da się z tym żyć. Można głupotę ubrać ładnie w słowa. Tylko, że forma nie nada sensownej treści. Zgrabnie literacko napisana brednia pozostanie brednią. Dlatego szanowny stokolesny, nie domagaj się od ludzi uzasadniania. Koń jaki jest każdy widzi. Jest koń, więc ludzie piszą - patrzcie koń! Co tu uzasadniać?
Domyślny avatar

Strzelec

04.07.2011 12:36

Dodane przez nielubiegazety2 w odpowiedzi na Z bzdurą autora się nie dyskutuje

Niekoniecznie! Bo rzecz w tym właśnie, że filmy Barei pokazują PRL jako dom wariatów. Do tego śmieszny. Czyli pokazują nieprawdę, gdyż PRL domem wariatów nie był. Tym bardziej śmiesznym. Był zwyczajną sowiecką kolonią. A towarzysze z UB, SB i PZPR nie byli wariatami, tylko strzegącymi porządku w sowieckiej kolonii nadzorcami. Z właściwymi dla tej funkcji atrybutami w postaci zbrodniczego aparatu represji. Zaś co do bzdur,z którymi się nie dyskutuje to są to brednie, że jeśli Bareję ktoś uznaje za kolaboranta to z tego wynika, że włókniarka w zakładach im. Dzierżyńskiego też kolaborowała. A ponieważ wiadomo, że nie to i Bareja też nie. To jest "metoda poznawcza" stosowana ochoczo przez służalców starego reżimu, którym zresztą i w obecnym żyje się wygodnie, przez ich spadkobierców oraz wynajętych przez nich medialnych obrońców. A jeśli idzie o Jana Pietrzaka, to nie był on nigdy dopuszczany do masowych mediów, ani w PRL, ani w PRL-bis. W odróżnieniu od Stanisława Barei, którego "kultowe" filmy wierni oglądacze polskiej telewizji znają już chyba na pamięć. I w jednym, i w drugim przypadku musiał istnieć i, co gorsza, nadal istnieje jakiś powód tego dziwnego zjawiska. Inny zgoła powód. Jan Pietrzak był i jest twórcą świetnego kabaretu, ale twórcą nie spolegliwym.
Domyślny avatar

nielubiegazety2

04.07.2011 19:14

Dodane przez Strzelec w odpowiedzi na Bzdura?

Nie chce mi się z Tobą gadać pajacyku. Jak z hochsztaplerem Coryllusem jeden cytat: " A jeśli idzie o Jana Pietrzaka, to nie był on nigdy dopuszczany do masowych mediów, ani w PRL, ani w PRL-bis." No to posłuchaj jołopie. Osobiście pod koniec lat '70 wyciągnąłem 3/4 klasy na grany w teatrze Jaracza w Łodzi spektakl z kabaretowymi tekstami Jana Pietrzaka, bo odśpiewany na koniec song "Żeby Polska" przeszył mnie do szpiku. Chwała za to panu Janowi. A Ty? Ty byle co jesz, byle co piszesz, a g..o wiesz.
Domyślny avatar

Strzelec

04.07.2011 23:54

Dodane przez nielubiegazety2 w odpowiedzi na Strzelec

...niewydarzony mędrku? Nie zasługujesz, ale odpowiem.Porównujesz objazdowe koncerty Jana Pietrzaka w kilkusetosobowych salach z widownią Barei w sieci kin i reklamą w całym kraju, a potem wielomilionową widownią emisji telewizyjnych, co najmniej raz w roku, przez lat dwadzieścia? I sądzisz, że takie brednie można przykryć patriotycznym zadęciem i agresywnym chamstwem? Jesteś w błędzie. Wydaje ci się, chłopaczku, że coś prawisz, a ty kit sprzedajesz...
Domyślny avatar

nielubiegazety2

05.07.2011 08:33

Dodane przez Strzelec w odpowiedzi na Zagotowałeś się...

ze zrozumieniem nie potrafisz. Nie objazdowy Pietrzak, tylko spektakl z tekstami Kabaretu "Pod Egidą" grany przez aktorów w teatrze im. Jaracza, na ul. Jaracza zresztą. Teatr to takie miejsce... Zresztą co ci będę tłumaczył. Kup bilet to się przekonasz. Nie jest takie ważne ile wystawień było, ale trochę leciało. Patriotyczne zadęcie to domena naszego gospodarza - odpustowego mistyka, który ładne pisze, tylko bez sensu. Twój nie taki już cudny bełkocik, też jest jakby cokolwiek od czapy. To co uprawia Coryllus to jest intelektualne kuglarstwo, inaczej mówiąc oszustwo. Porównać go można do uwodziciela pensjonarek, który mając dar gładkiej gadki-szmatki robi wrażenie na osobach niedoświadczonych i ufnych. Coryllus podobnie. Posługuje się umiejętnąścią poprawnego czasem atrakcyjnego formułowania myśli do uwodzenia egzaltowanych czytelników, głownie niedoświadczonych, nie znających faktów albo takich, którym opowieści na inne tematy się spodobały i same zwalniają się z analizy tego co czytają. W momencie gdy Coryllus bierze się za rzeczy wymagające jednak pewnej wiedzy, nie intuicji, domyślania się jak jest, tylko znajomości konkretnych utworów, postaci, innymi słowy oczytania, poprawnego rozumienia tego co czyta, zwyczajnie sobie nie radzi. Bycie w kręgu cywilizacji śródziemnomorskiej zobowiązuje, chociażby do tego, by nie być na bakier z logiką arystotelesowską. Nasz mistrz literackiego picu traktuje ją z buta budując na sofizmatach i podobnym typie rozumowania swoje odjechane wnioski. To literacki "Tulipan". Podkreślam, że nie chodzi mi o jego interpretacje. Po prostu nie wolno z faktu, że częściej toną marynarze niż górale wyciągać wniosku, że ubrania w paski są pechowe a ciupagi przynoszą szczęście. To nie jest interpretacja faktów tylko idiotyzm. Rozważania o filmie, literaturze, generalnie o sztuce i jej związkach z polityką, jakimi nas raczy Coryllus, biegną taką właśnie pokrętną drogą. Nie znaczy to, że czasem nie trafi. A to jest wynikiem przypadku, nie uczciwie przeprowadzonego wywodu intelektualnego. Mam prośbę. Nie zawracaj pan więcej gitary. Nie gra się na niej młotkiem.
Domyślny avatar

Strzelec

05.07.2011 09:54

Dodane przez nielubiegazety2 w odpowiedzi na Nawet czytać

że nie Jan Pietrzak osobiście, tylko aktorzy i teksty Pietrzaka. Na ul. Jaracza zresztą. I do tego jeszcze nawet i to: "nie jest takie ważne ile wystawień było, ale trochę leciało". I to jest cała merytoryczna esencja.:) Reszta to epitety i słowotok sprzedawcy maści na odciski. Niektórym się zdaje, że jak już składają jakoś zdania i słyszeli gdzieś o Arystotelesie to powinni zabierać głos. I, niestety, tak to im już leci...
Domyślny avatar

nielubiegazety2

05.07.2011 11:21

Dodane przez Strzelec w odpowiedzi na No, to jest argument!

i brak umiejętności czytania prostych informacji. Pan w ogóle wie ile kopii "Misia" było w dystrybucji? Ale to nie ma znaczenia. Ja to prorok jakiś jestem (ironia jakbyś pan znów nie załapał). Dziś oszust pojechał tak, że mnie zgięło w pół. Opinia o logice Coryllusa, poparta przykładem o marynarzach i góralach, zyskała kolejny dowód "W tym miejscu kopie się przepaść pomiędzy nimi a nami. Święci zaś – co widać na przykładzie Barei i Richardson chociażby, służą dziś nie do tego, by czerpać z nich wzór, bo to taki przepraszam za wyrażenie „myk” jest w ogóle poza obszarem prowadzenia dyskusji. „Święci” służą do tego, by pokazywać chamom gdzie jest ich miejsce." Po prostu geniusz. EUgeniusz analizy i miszcz syntezy.
Domyślny avatar

Mycha

05.07.2011 23:03

Dodane przez nielubiegazety2 w odpowiedzi na Nawet czytać

Używasz przytyków ad personam. To zawsze oznacza, że nie masz merytorycznych argumentów i tylko one Ci pozostały. To reguła, bez żadnych wyjątków. 'Ostatnie stadium', jak to zwę. 'Końcówka'. Nie znasz się kompletnie na sztuce prowadzenia sporów a najbardziej głos zabierasz. W sposób niedopuszczalny i nie do przyjęcia. W opinii mojej, nie nadajesz się na jakiegokolwiek rozmówcę i nie jesteś wart żadnej dyskusji z ludźmi o wyższej kulturze. Nie zasługujesz na nią. Nie jesteś jej godny.
PS. Od razu wiadomo, że "intelektualistą" jesteś. "Znormalizowanym". Inteligentem nie będziesz nigdy.
Pozdrowienia dla Coryllusa, Strzelca, Stokoleśnego i Wszystkich znajomych.
Domyślny avatar

siostra tucholska

06.07.2011 16:53

Dodane przez nielubiegazety2 w odpowiedzi na Nawet czytać

dziekuje z calego serca za ten komentarz! serdecznie Pana pozdrawiam
Domyślny avatar

peło i wesoło

04.07.2011 00:53

ten sam mechanizm to onanizowanie sie Dilbertem co poniedziałek mozna to zaobserwowac zwlaszcza w korporacjach ktore prenumeruja wyborcza lezy taka w kuchni i co poniedzialek stado "inteligentnych" rozumie sytuacje Dilberta cha cha cha, hi hi hi jaki ja jestem madry i wiem ze to smieszne a potem wraca do swojego kubika i robi dokladnie to samo...
Domyślny avatar

Gość

04.07.2011 09:02

,, Newsweek,,,teraz pan, ciekawe ,że akurat teraz ?? gdzieś coś komuś dzwoni ,ale nie wie, czy w lewym ,czy w prawym uchu.
Domyślny avatar

Heretyk

04.07.2011 09:13

drugie.
Pracuję "w filmie" od 2000 roku. Poznałem wielu "tfurców".
Sprawę Barei znam z pierwszej ręki. Ta dyskusja idzie w złym kierunku.
Staszek był wyjątkowo uczciwym człowiekiem. To w dużej mierze dzięki jego filmom wiemy co jest białe, a co czarne.
Ta dyskusja to tak jakby nasr* mu na grób.

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 820
Liczba wyświetleń: 3,930,906
Liczba komentarzy: 10,268

Ostatnie wpisy blogera

  • Syn pana prefekta dał głos
  • Szlachta i "szlachta"
  • Nasi bohaterowie

Moje ostatnie komentarze

  • wejdziesz na moją stronę. Nie mogę pozwolić na to, żeby mnie gównem obrzucali...przepraszam.
  • Moje komentarze nie były żadnymi prowokacjami, ale odpowiedziami na prowokacje. Niech się pan już tak mocno mną nie martwi, jak będzie pan chciał sobie coś poczytać, zapraszam na stronę www.coryllus.…
  • Tutaj niczego nie uprawiam, bo nie mam żadnej możliwości. Tymi blogami rządzi administracja, autorzy są tylko dodatkiem. A o takich jak ty to w ogóle szkoda mówić.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Bezczelność Ziemkiewicza zwala z nóg
  • Czy Łysiak też kochał Monikę Jaruzelską?
  • Nasi bohaterowie

Ostatnio komentowane

  • , Dzień dobry Przeczytałam całość, niby się zgadzam z opinią o niedocenianiu niektórych Twórców, ale jakieś takie poczucie krzywdy we mnie rośnie. I dlatego piszę, by sprostować to, że niby Rapacki w…
  • , Nie zgodzę się z Pana oceną tej książki. Ale mam do tego prawo. Pan również ma prawo do własnej opinii na jej temat. Uderza mnie jednak to że nie prowadzi Pan rzetelnej krytyki ani polemiki z faktami…
  • , Rzeczywiście - tobie odpisywać nie warto. Więc tylko dla ewentualnych innych - Coryllus sam się stąd wynósł, jak obrażony smarkacz. Napisał o tym wyraźnie na blogu, z którego próbował zrobić…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności