Już nawet Kaczyści widzą że obecna wojna jest dziwna. Wszelkie zasady sztuki wojennej są lekceważone. Żołnierze rosyjscy rzucani do walki bez przygotowania i co ciekawsze jak się wydaje bez planu. Takie głosy do nas docierają. Z jednej strony mamy obrazki pokazujące zniszczenia i ludzką tragedię ale z drugiej pojawia się to nieodparte poczucie farsy. Dzieją się rzeczy tak bezsensowne że po prostu są zbyt bezsensowne by można uznać je za przypadkowe. Stad wbrew medialnemu parciu tym bardziej chyba należy przyjąć że za tym co się dzieje jest plan. Stąd moje ostatnie dwa wpisy. Na co ostatecznie wskazują fakty? Na szaleństwo i dyletanctwo czy na wyrachowanie Putina?
Patrząc na to co się dzieje na Ukrainie rysuje się coraz wyraźniejszy obraz. Owszem mamy wojnę. Tylko że ta wojna, przynajmniej dla mnie, nie toczy się o nic. Nie chodzi o zajęcie Ukrainy. O obalenie rządu Zełenskiego. Nikt na tej wojnie nie zyskuje ani nie wydaje się że zyska. Więc na czym polega ta wojna? Ona, jak się wydaje, polega na ... wojnie. Jest to wojna toczona dla samej siebie. Wojna, w której chodzi o wojnę. Wojna, której celem jest prowadzenie wojny.
W takim ujęciu wszystko nabiera sensu. Są dwie strony walki. Są żołnierze, który dostali sprzęt. Ale też zostali tak zorganizowani by żadna ze stron nie miała nadmiernej przewagi. Dlatego nie używa się (naj)nowszej techniki. Rosjan rzucono do walki ale bez planu bo też nie chodzi o sukces. Ukraińcy dla odmiany skoro ich napadnięto to się bronią. Ruskie nie mogą atakować zbyt mocno bo wiadomo że Ukraińcy zaraz rzuciliby wszystko i dali sobie luzu. W końcu o co walczyć? O majątki Kołomyjskiego i innych tłustych Żydów? Dlatego bardzo ważne było by Ruskie doznały szybko jakichś porażek, by Ukrainiec mógł jakoś podbudować swoją wiarę i morale i walka mogła trwać dalej zamiast skończyć się gremialnym „W dupie to mam”. Poddać się, szybko zakończyć, najlepsza droga by uniknąć eskalacji i zniszczeń.
Tak samo logiczne stają się te wszystkie zbrodnicze poczynania Putina. Owszem są zbrodnicze. Ale są farsą. Po co przykładowo prowokować przeciwnika? Usztywniać jego stanowisko i sprawiać by zyskiwał motywację? Po co uderzać rakietami w jakieś bloki mieszkalne? Stadiony? I budować sobie na świecie taki zbrodniczy wizerunek? Dlaczego skoro już się niszczy te budynki to tak jakoś się składa że często tam nie ma niemal nikogo? Odpowiedź jest prosta. Gdyż nie chodzi o wojnę tylko o kreowanie wojny... Nie chodzi o wojnę ale o pokazanie wojny.
Co to za wojna, w której nie ginęliby ludzie? Gdzie nie byłoby walki? Ofiar wśród cywilów? Zniszczonych miast? To byłaby farsa...
Z drugiej strony przecież nie trzeba zaraz urządzać jakiejś wielkiej rzeźni. Bo przecież skoro wojny nie ma to po co rzeźnia? Liczy się ekspozycja, pokazanie efektów. A tu wystarczy zwyczajnie pokazywać w TV dymiące bloki, powtarzać ciągle te same obrazki. Informować kolejnej tragedii. Spójrzcie! Właśnie doszło do pierwszego gwałtu na Ukraince! Teraz czekamy na drugi?
Ma być wojna? To jest! Prezentuje się odpowiednio. Podobnie jak wcześniej Pomarańczowy Przewrót czy Majdan. Tradycja zachowana.
No ok ale mimo wszystko prowadzenie wojny dla wojny cel mieć musi. Przecież ktoś musiał się naprawdę napracować by cały świat mógł oglądać tak zadziwiające zjawisko jak zwyciężających Rosjan Ukraińców. Trzeba naprawdę bezwzględnej ręki i mocy by doprowadzić do takiej kompromitacji. Przecież każdy rosyjski dowódca, żołnierz widzi te absurdy. Widzi tą nieudolność. Dyscyplina musi być żelazna by przeprowadzać idiotyczne działania, o których wiadomo z góry że zakończą się porażką. Stratą sprzętu. Upadkiem morale. Naprawdę, trzeba wysiłku i planu by umieć przeprowadzić autodestrukcję w sytuacji kiedy łatwo można obrócić rzeczy na swoją korzyść.
W sztuce tej biorą udział wszyscy. Putin gra tchórza chowającego się przed presją. Najważniejsi ludzie od wojny gdzieś poznikali także. Dodatkowo media ciągle pokazują tego słabo zrobionego sobowtóra Putina. Wiele osób same z siebie dostrzegły widoczne różnice między wyglądem poprzedniego i nowego Putina. Bez żadnych sugestii. Słowem nie tylko dziwnie dzieje się tam na wojennym dole ale także na prowadzącej ją niby górze.
Patrząc na cały ten spektakl można mieć różne pomysły odnośnie jego celu. Bliskie spotkania ukraińsko - polskie są naszą nową rzeczywistością. Ale mnie przyszła do głowy jeszcze jedna historia. Skoro bowiem Putin tak się zawziął by wmówić każdemu że jest nowym lepszym Stalinem to czemu nie poszukać tam jakichś fajnych analogii? Wydaje mi się że znakomitą analogią jest np. zimowa wojna Finlandia - ZSRR z przełomu 1939/1940. Naprawdę podobna historia do obecnie przerabianej ukraińskiej. Stalin uderzył na Finlandię w najmniej odpowiednim czasie. Przebijanie się ciężką zimą przez potężne umocnienia wąskiego przesmyku było misją samobójczą. Jedyny sposób na porażkę. Podobnie dzisiaj, późno zimową porą, kiedy Ukraina nie nadaje się do używania ciężkiego sprzętu dano analogiczną szansę wrogowi. Wojska Stalina walczyły na serio owszem ale trudno stwierdzić po co. Chyba tylko by tam umrzeć. Ale wcześniej wykonać ten rozkaz, mający przynieść własną śmierć. Dzisiaj, trzeba przyznać, żołnierz Putina niekoniecznie musi oczekiwać śmierci gdyż póki co nie słychać o batalionach pilnujących wykonywania rozkazów. Ale tak samo jak wtedy widzi że rozkazy są absurdalne, ich wykonanie oznacza porażkę.
O co jak się wydaje właśnie chodzi. Wykonać rozkaz by przegrać.
Jednak ci co wykonują rozkazy zawsze i bez zastanowienia mogą być w cenie. Wojna fińska pokazała Stalinowi na kogo może liczyć. Kto nie będzie mieć żadnych skrupułów i po trupach własnych żołnierzy dotrze do celu. Dzisiaj, kto wie? Kto wie czy dalszy rozwój sytuacji również nie zakłada potrzeby selekcji takich ludzi. Wątpiący są zbędni.
I to jest ten moment kiedy robi się ciekawie. Bo właśnie na tym etapie jesteśmy! Co stało się w marcu 1940r? Otóż wojska Stalina przebiły się przez fińskie zasieki, wojna była wygrana. Tylko że ... nie taki przekaz poszedł w świat. Stalin mając otwartą już drogę na Helsinki zawarł rozejm i wycofał się. Tysiące jego żołnierzy zginęło na marne. A świat dowiedział się że mała Finlandia była w stanie stawić opór imperium zła. Natomiast komunistyczna armia nie jest taka straszna jak ją malowali.
A co było jeszcze później? Wiadomo. Operacja Barbarossa. Kiedy Stalin gdzieś zniknął bo pękł pod presją. Niesamowita historia powiem wam. Coś co naprawdę powinno dawać do myślenia ale co jakimś zadziwiającym sposobem zdaje się mało kogo zastanawiać.
Cóż ja też tego nie będę eksploatować...
Ponieważ zbliżamy się do finału. Mieliśmy samobójczą fińską misję i niemiecki atak na kolosa na glinianych nogach. Dzisiaj mamy zwyciężającą Ukrainę. Ukrywającego się Putina. Kompromitację Rosji. Z pewnością tam pojawi się niejeden wątpiący. Z pewnością nie przypadkiem ciągle tam swoje miejsce wygrzewa Nawalny, który od czasu do czasu dostaje swój czas w TV. Kolos na glinianych nogach. Przecież jest jasne co trzeba zrobić. Trzeba tylko zadać cios a wszystko się tam posypie. Widać przecież sprawy tam tylko czekają na iskrę, która wysadzi całą tą skompromitowaną kacapię. Włączysz radio i słuchasz jak generał Polko sugeruje interwencję NATO. Wchodzisz na naszeblogi i czujesz tą chęć by ruszyć do boju. Rząd też nie pozostaje w tyle. Morawiecki z Kaczyńskim już Kijów zaliczyli. Polska podobno samoloty miała Ukrainie użyczyć. Choć nie wiadomo po co gdyż przecież walczą jak natchnieni, skuteczni bez lotnictwa...
Na co więc czekać? Czyż Polska nie ma swojej misji dziejowej? Nie powinna dać przykładu? Stanąć w pierwszej lini i ramię ramię z Ukraińcami rozstrzygnąć wreszcie całą tą kwestię? Kto wie, może w nagrodę dostaniemy Zachodnią Ukrainę jak różne czynniki sugerują. Dobrze że Putin jej nie niszczy i woli swoje rzeźnie urządzać na rosyjskojęzycznym wschodzie! Idealna okazja. Polski rząd z pewnością zmontuje odpowiednią koalicję. Biden pomoże! W przeciwieństwie do wrednych zdradzieckich Niemców! Trzeba działać bo przecież po Ukrainie Polska! Każdy wie. Najpierw zawarty zostanie rozejm. Potem Amerykanie za pomocą swoich agentów doprowadzą do ruchawek na szczytach moskiewskiej władzy. My w międzyczasie zgromadzimy woja i sprzęt. Nawalny ucieknie. Porwie tłum. I właśnie wtedy. Szybka operacja. USA da gwarancje! Blitzkrieg. Czyż nie? Zabiją wreszcie tego Putina!
A on nie ożyje...
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5102
Taki nowy ruski Staufenberg .
I dodam – "nie strasz, nie strasz, bo się ...",
Poczytaj:
https://biuletynnowy.blo…
I daj sobie siana!
Nic nie wiemy, poza tym, że pod osłoną tej dziwnej wojny załatwiane są interesy, a rządy różnych krajów mają znowu znakomite alibi do odwracania uwagi od rzeczy ważnych, w tym ich poczynań. W końcu pandemia prawie zdechła i na tej wylinialej szkapie daleko już się nie zajedzie.
A co sądzić o "niemożliwym pomyśle", że Putin - został zainstalowany jako prezydent, aby zniszczyć Rosję. - A może to genialny dywersant?
Zimno patrząc właściwie wszystko co robi obraca się przeciw Ruskom. Jest u sterów władzy tyle lat a Rosja jak była zacofana tak została. Wszystko oparto na eksporcie gazu i ropy - co wymagało ścisłej współpracy z Zachodem i Zachodowi było na rękę. Rosja stała się tanim dostawcą surowców, jej byt uzależniony został od zachodniego popytu. Taki łatwy układ można powiedzieć. Łatwe pieniądze dla Putina i jego otoczenia ale pozostawienie Rosji w stanie zombie. Uczynienie z niej psa łańcuchowego. Szczeka i jest groźny. Ale raczej na zamówienie karmiącego niż z własnej inicjatywy.
Putin nie miał żadnych sukcesów na arenie międzynarodowej, jego polityka obracała się zawsze przeciw domniemanym sojusznikom. Takim jak Syria czy Iran.
Ciekawe tak swoją drogą byłoby porównać te działania do polityki ZSRR - np. wojen arabsko - żydowskich.
To jest pytanie? Pzdr
Dobra alegoria. Oby to postawienie drugiej nogi w Europie nie spowodowalo potrzeby jej podpalenia - do czego nasi umiłowani przywódcy aż swoimi nóżkami przebierają i już strugają rewolwery. Sugerujesz, że to ustawka dla gojów ?
w każdym razie tak to się nam próbuje tą dziwna wojnę sprzedać. Zlikwidowac konkurenta w produkcji oleju slonecznikowego zapewne. Pzdr