Takich idiotyzmów to naprawdę dawno nie czytałem… Plotka została zresztą puszczona w obieg. I jak to plotka… Wystarczy pogooglować, aby zapoznać się z jej kolejnymi wersjami.
Rosjanie wycinają drzewa w kierunku polskiej granicy. Cele wojskowe? – wybija w tytule Wpolityce.pl.
Zdaniem niektórych dziennikarzy może to świadczyć między innymi o tym, że rosyjska armia przygotowuje się do inwazji na Polskę. – takie z kolei rewelacje znalazły się w portalu zmianynaziemi.pl.
Czy to przygotowanie do działań wojennych? – takim oto pytaniem okrasiła rzeczonego newsa Fronda.
Zastanawiam się, kto podrzucił tego rodzaju kaczkę Gazecie Polskiej Codziennie. Czy jest to dowcipna (czy może raczej wyrachowana i profesjonalnie obmyślana) wrzutka służb rosyjskich? Nie wiem. Zastanawiam się natomiast, dlaczego nikt, ani w tejże gazecie, ani w redakcjach przedrukowujących sensacyjny materiał, nie pokusił się choćby o chwile pomyślunku i rzut okiem na powszechnie dostępne dane, które można bez problemu znaleźć w Internecie. Tak czy inaczej wrzutki, kaczki dziennikarskie, plotki, fałszywe alarmy to chyba ostatnie rzeczy potrzebne nam akurat w tym momencie.
Sprawa zresztą wydaje się być poważniejsza. Nie wiem bowiem, co mam myśleć o stanie naszych służb, które działają tak dyskretnie i profesjonalnie, że cała Polska może przeczytać, jak to agenci wywiadu rozpytują przy granicy z obwodem kaliningradzkim, m.in. w nadleśnictwach, o drzewa, jakie po rosyjskiej stronie granicy wycinają Rosjanie. Nie wiem wreszcie, co myśleć o kilku osobach, także z tytułami naukowymi, które jako specjaliści, z poważnymi minami, udzielają w całej sprawie niby to eksperckich komentarzy.
Czytając idiotyzmy o korytarzach służących potencjalnej inwazji zadałem sobie trud dokonania ot tak na własną rękę, małej akcji szpiegowskiej, obejmującej tereny obwodu kaliningradzkiego. W ramach podjętych przez siebie działań wywiadowczych, trwających kilka minut, wykorzystałem… powszechnie odstępne zasoby Internetu. Internet jest naprawdę źródłem wielu cennych, przydatnych informacji, przy tym łatwych do zdobycia, czego jednak – jak sugeruje lektura newsów o wycinaniu lasu, zdają się nie wiedzieć ludzie ze służb, ani z mediów. Uzyskane dane skonfrontowałem z doniesieniami medialnymi.
Czytam taką oto niby sensacyjną informację:
Według naszych informacji wycinki drzew szczególnie intensywnie prowadzone są na wysokości Gołdapi.
Otóż, wystarczy spojrzeć na mapę lub zdjęcie satelitarne, aby zauważyć, że granica polsko rosyjska, licząca sobie na lądzie przeszło 200 km, przebiega przeważnie terenem otwartym, a jedyny większy kompleks leśny, zwany zresztą Puszczą Romincką, znajduje się właśnie w rejonie Gołdapi. Wycinka lasu, intensywna bądź nieintensywna, może być prowadzona tam, gdzie po prostu jest las. A więc przede wszystkim właśnie tam.
Jak podano, wycinka ma miejsce pięć kilometrów od granicy. Jeżeli ktokolwiek z którejkolwiek redakcji wklepując tego rodzaju informację zadał sobie trud spojrzenia na powszechnie dostępna w Internecie mapę czy zdjęcie satelitarne, dostrzegł zapewne, że cały kompleks leśny kończy się 5, 7 najdalej 10 km od granicy. Więc właściwie tną na północnych skrajach Puszczy Rominckiej.

Print screen z Google Earth. Zalesienie w obwodzie kaliningradzkim. Jedyny większy kompleks leśny w rejonie granicy polsko-rosyjskiej to Puszcza Romincka na wysokości Gołdapi.
Obwód kalinigradzki oraz rejon granicy polsko-rosyjskiej obejrzeć można w Internecie na zdjęciach satelitarnych, i to w naprawdę wystarczająco dużym zbliżeniu. Otwierając choćby Google Earth, Zumi, czy któryś z kilku innych serwisów, zapoznać możemy się nie tylko z tak czytelnymi danymi, jak charakter zabudowy, przebieg dróg, z tym czy dany teren jest otwarty, czy zalesiony, itp, ale także zdobyć wiele innych szczegółowych danych.
Jeśli chodzi o obszary leśne, oglądając ich zdjęcia satelitarne czy lotnicze oraz klikając na stosowny plusik jesteśmy w stanie wyczytać naprawdę bardzo dużo. Z takiej internetowej lustracji, szczególnie, gdy zdjęcia danego terenu dostępne są w odpowiednim powiększeniu, możemy choćby dowiedzieć się wiele o prowadzonej gospodarce leśnej. W jaki sposób gospodaruje się lasem, jaki jest charakter wyrębów (czy jest to gospodarka o charakterze intensywnym, rabunkowym, czy może bardziej ekologiczna, czy dokonuje się tzw. rębni zupełnych, czy może częściowych), gdzie rosną młodniki, a gdzie drzewostan jest starszy, itp.
Zaznaczam, że moja wiedza w tym przypadku jest wiedzą, nazwijmy to, amatorsko-krajoznawczą czy amatorsko-przyrodniczą. Zawodowy przyrodnik czy leśnik wyczyta z dostępnych danych zapewne znacznie więcej. Tak czy inaczej, elementarna wiedza i umiejętności związane z czytaniem zdjęć satelitarnych powinny być chyba obowiązkowym przedmiotem na uczelniach wojskowych i w przygotowaniu ludzi ze służb specjalnych. Nie czytalibyśmy wówczas kompromitujących te służby tekstów o tym, jak to dyskretni funkcjonariusze wywiadu rozpytują ludzi o drzewa.
Prostopadle do granicy mają powstawać szerokie korytarze leśne, których wcześniej nie było. Co to może oznaczać? – takie oto rewelacje kolportowały nasze media.
Jeżeli zdjęcia satelitarne terenów obwodu kaliningradzkiego przy granicy z Polską sobie powiększymy, to zobaczymy, że w tamtym rejonie las wycina się i sadzi w pasach przebiegających w kierunku północ – południe, południkowo, a więc prostopadle do równoleżnikowej linii granicy. Nie jest specjalnym odkryciem zauważenie, że takie leśne korytarze przy tym prostopadłe do granicy, powstają po prostu cyklicznie w ramach dokonywanych wyrębów.

Print screen z Zumi.pl. Standardowa gospodarka leśna po rosyjskiej stronie Puszczy Rominckiej. Widoczna szeroka droga leśna oraz południkowo, pasami zasadzone drzewostany (analogicznie wyglądają lokalizacje obecnych wyrębów).
* * * Spróbujmy jednak założyć (polskie służby powinny oczywiście taki hipotetyczny wariant przeanalizować), że istotnie w lasach po rosyjskiej stronie granicy na wysokości Gołdapi wycina się korytarze służące potencjalnemu przerzutowi wojsk.
Otóż, wynikałoby stąd, że Rosjanie są idiotami kompletnymi i mając od dyspozycji ze 200 km granicy z Polską, przebiegającej przeważnie terenem otwartym, na miejsce ewentualnej inwazji wybrali akurat jeden z niewielu większych kompleksów leśnych które w tym rejonie można odnaleźć. Umyślili sobie przy tym, że nie skorzystają z istniejącej i dość gęstej zresztą sieci dróg i przecinek leśnych, ale wyrąbią sobie przez las nowe korytarze, licząc przy tym, że w obecnych czasach będzie to możliwe do ukrycia. No, chyba że akurat granica polska z obwodem kaliningradzkim chroniona jest przez jakieś nieprzebyte systemy umocnień, których akurat zabrakło w rejonie Puszczy (jednak nic o tym nie wiadomo).
Jeśli nawet ciężka technika wojskowa miałaby być przemieszczona na granicę na jej lesistym odcinku, to jak taka akcja miałaby wyglądać dalej? Warto zauważyć, że polska część Puszczy Rominckiej jest nieco bardziej dzika niż intensywnie eksploatowana gospodarczo część rosyjska, obfituje też w podmokłe uroczyska, morenowe wały, piaski, strumienie, bagniska, oczka wodne i inne przeszkody terenowe. * * * O ile nonsens został przedrukowany przez kilka innych mediów, to szczególnie oryginalnie news o korytarzach leśnych brzmi na Kresach.pl. Jest o tyle godzien odnotowania, że na tym portalu nie wymawiają nazwy „Gazeta Polska Codziennie” (piszą po prostu „jeden z dzienników”). Na Kresach.pl znaleźć można także osobliwe zdanie, wypowiedziane ponoć przez byłego szefa ABW, Bogdana Święczkowskiego, objawiające przedziwne związki łączące gospodarkę leśną z małym ruchem granicznym.
Sama wycinka drzew w pasie przygranicznym nie jest niczym nowym, tym bardziej, że jak wiemy, minister Sikorski podpisał umowę o małym ruchu granicznym.
Naprawdę nie wiem, co autor miał na myśli (jeżeli istotnie, coś takiego powiedział).
Co do korytarzy lesnych, jak wynikało z docierajacych info, raczej nie chodziło o drogę dla inwazji rosyjskiej, tylko o zbudowanie na siłę szosy przez Suwalszczyznę, której budowy odmowila kiedys Polska. Szosę Rosjanie reklamowali hasłem "korytarz". Być może od początku był to humbug, by zdenerwować Polaków.
Niezależna ma za duże audytorium. Trzeba to koniecznie zmniejszyc.
W mediach ukraińskich wyczytałem wczoraj o kilkunastu przypadkach śmierci głodowej starszych samotnych inwalidów na terenach zajętych przez Rosjan, gdzie nie działają służby ani nie wypłaca się emerytur.
Pozdrawiam.