Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Piotruś Pan

Izabela Brodacka Falzmann, 15.01.2012
Syndromem Piotrusia Pana psychologowie nazywają postawę mężczyzny,  który nie chce dorosnąć. Jest uroczy, wykształcony, bywały w świecie, koneser, bon vivant, uwielbiany przez kobiety. Nie jest zdolny do trwałych związków, nie znosi bachorów.

Taką rolę gra Hugh Grant w filmie „Był sobie chłopiec” ( „About a Boy”)

Bohater „About a Boy” Will to uroczy, zamożny,  nieodpowiedzialny samotnik. Doskonale opanował trudną sztukę nic nie robienia, czyli jak mówią psychologowie strukturyzacji czasu. Swój czas Will dzieli na jednostki. Wizyta w sklepie z płytami pochłania jednostkę, przeglądanie stron internetowych – dwie jednostki. Cały dzień jest w ten sposób wypełniony.
Sprawy męsko damskie Will traktuje bez zobowiązań. Właśnie dzięki  poszukiwaniu niezobowiązujących romansów w kole samotnych matek, w jego życie wkracza Marcus.
Źle ubrany, biedny, opiekujący się nieodpowiedzialną, depresyjną matką ze skłonnościami samobójczymi.
Klasyczna szkolna ofiara- prześladowany za wygląd, za fryzurę, za sposób ubierania się, za to jak śpiewa.

Will chcąc nie chcąc próbuje chłopcu pomóc. „Staraj się być niewidzialny”- poucza go. Kupuje mu nawet modne buty zapinane na rzepy, żeby nie wyróżniał się w tłumie. Sam nie może pojąć dlaczego zajmuje się smarkaczem „ skoro nawet nie ma ochoty puknąć jego mamy”.

Przypadkowa i niechciana znajomość z matką rozwija się też  nie bez zgrzytów.
”Tępa hipisko, pozbędę się was z ulgą”- przemawia Will do Fiony podczas awantury w kawiarni. „Ty samolubny draniu”- rewanżuje się Fiona.

Zamiast spędzić Święta „ chlejąc i oglądając filmy” Will nie wiadomo dlaczego decyduje się spędzić je „ z niedoszłą samobójczynią i jej pomiotem”. Oraz biologicznym ojcem tego pomiotu, jego nową dziewczyną i teściową.

Święta jak wiadomo są koszmarem singli. Nieudane prezenty, ciekawskie ciocie, głupawe rozmowy, obrzydliwe potrawy( „ pieczeń orzechowa w sosie z rzodkiewek”.)
Problemy innych, które nas zupełnie nie obchodzą. Marzenie o własnym łóżeczku i dobrej muzyce.

A jednak wspólne święta odegrały tu rolę catharsis  .
„Jestem nijaki, umiem wybrać tenisówki i płytę- to wszystko” - stwierdza samokrytycznie Will.
Marcus jest bardziej dosadny w ocenie przyjaciela: „jesteś głupkiem, który kupuje rzeczy, masz w dupie wszystkich i wszyscy mają w dupie ciebie” – wykrzykuje.

Aby zrobić przyjemność mamie Marcus decyduje się zaśpiewać dla niej na szkolnym koncercie sentymentalna piosenkę. Will jest przerażony. „ Rozszarpią go, zabiją go śmiechem”. Akompaniator Marcusa wycofuje się ze strachu i chłopak samotnie staje przed rechoczącą salą. Aby go ratować Will wbiega na scenę z gitarą i śpiewając z Marcusem odwraca od niego nieuchronną klęskę.


Tego samego Hugh Granta ( inaczej się nazywa ale gra przecież, jak zawsze, samego siebie) leczy w innym filmie z syndromu Piotrusia Pana, fascynacja głupawą i pechową bulimiczką, Bridget Jones . (Przyznam, że trochę trudno  uwierzyć, że aż tak rajcowały go jej ohydne ciepłe majtki i niepowodzenia kulinarne.)

Jeszcze innego Piotrusia Pana wyrywa z jego izolacji dziewczynka, która w wypadku jeździeckim straciła nogę, a raczej koń dziewczynki, która w wypadku jeździeckim straciła nogę, a raczej właścicielka konia i matka dziewczynki, która w wypadku jeździeckim straciła nogę. Brawurowo gra go Robert Redford w filmie „Zaklinacz koni”.

We wszystkich tych filmach Piotrusia Pana leczy z izolacji spotkanie z drugim człowiekiem. Atuty Piotrusia to bogactwo, wdzięk, elegancja. Osoba pełniąca rolę lekarstwa jest na ogół nieelegancka, niezbyt mądra, niezamożna. Ale jest to pierwsza osoba, w której Piotruś Pan z jakiś przyczyn  dostrzega człowieka, a nie obiekt seksualny, czy zdobycz do kolekcji.

Marcus zakochuje się w koleżance. „Czy chciałbyś ją dotykać?”- pyta uważający się za eksperta Will. „ Nie chodzi o dotykanie, chciałbym być dla niej ważny” odpowiada dojrzale 12 latek. On pomału staje się mentorem dorosłego przyjaciela.

Każdy z nas zna kilku takich Piotrusiów. Fascynujących mężczyzn skutecznie opędzających się od zakochanych kobiet.
Potem ich kolejne dziewczyny stają się coraz młodsze, coraz bardziej wymagające, coraz bardziej okrutne. Czasami czeka ich całkowita samotność.

Takim Piotrusiem był mój sąsiad, stary kawaler. Przez jego mieszkanie przewalały się tłumy pań. Całe życie był samotna wyspą. Gdy się rozchorował skazany został na pomoc sąsiedzką.

„Nie dotknęłabym go nawet szczotką od kibla”- oświadczyła moja najmłodsza pociecha. Nie było to zwykłe okrucieństwo młodości wobec starości. To rewanż za przedmiotowe traktowanie. Gdy podawała herbatę, 80 letni Don Juan, leżąc w pampersie, czynił jej słowne awanse.

Po jego śmierci brat wyrzucił na śmietnik stosy listów od dużo młodszych kochanek. Żadnej nie było na pogrzebie.
Książki oddaliśmy do antykwariatu za darmo ( to nie jest łatwo oddać książkę w dobre ręce). Eleganckie garnitury poszły do domu opieki społecznej. Krawatów nikt nie chciał, wyrzuciliśmy je na śmietnik.

Czy uwierzycie, że facet uzbierał 60 litrowy wór krawatów?
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 9704
Domyślny avatar

zdzichu z Polski

15.01.2012 21:08

Pani Izabelo! Jest Panijedyną osobą potrafiącą pisać i czytać ze znaków czasów pośród wszystkich blogerów 100 milowego lasu portali prawicowych.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

15.01.2012 21:52

Dodane przez zdzichu z Polski w odpowiedzi na Laudacja

Dziękuję i pozdrawiam.
Domyślny avatar

leszek hapunik

15.01.2012 22:13

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @zdzichu z Polski

że cuda się nie zdarzają.Przetarłem oczy ze zdumienia.Nieoczekiwany zwrot akcji.Zdzicho komplementuje!Przyłączam się do Zdzicha , bo i pochwała najprawdziwsza z prawdziwych.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

15.01.2012 22:26

Dodane przez leszek hapunik w odpowiedzi na i kto powiedział,

Miło mi, że możemy się znaleźć razem, choćby ten jedyny raz:)
Domyślny avatar

amfetamina

15.01.2012 21:12

bo jak facet mial 80-tke to wypada ~ 3/4 litra na rok. Jedni kolekcjonuja znaczki inni monety, jeszcze inni kojarza moze krawaty z kobietami ktore zdobyli a sa tez tacy ktorzy (bedac hetero) nie znosza ciaglego babskiego gderania i decyduja sie trzymac je na dystans. Z relacji Pani "najmlodszej pociechy" wynika raczej iz jegomosc, bedac na lozu smierci, nie mial odruchu samopotepienia na okolicznosc Panskiej dezaprobaty dla jego osoby(?).
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

15.01.2012 21:51

Dodane przez amfetamina w odpowiedzi na a litr krawatow to ile to sztuk albo tuzinow?

Nie to nie dezaprobata. To zaduma nad ludzkim losem. Nie liczyłam tych krawatów ale było ich z 500.
Jego awanse były raczej dowodem, że chce się czuć facetem. To smarkula poczuła się urażona. Ja byłam zasmucona tym, że prawie nikt nie pojechał na jego pogrzeb.
Domyślny avatar

amfetamina

15.01.2012 21:57

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @amfetamina

serdecznie pozdrawiam i dziekuje za Pani felietony.
Domyślny avatar

BazyliMD

15.01.2012 23:22

co nie znaczy, że w jego życiu musi być więcej niż jedna kobieta. Żyć po to, aby zarobić na opiekę na kilka miesięcy/ lat przed śmiercią? To chyba jakieś nieporozumienie. Zbyt łatwo przychodzi Pani współczucie dla Pana od krawatów. A może jego życie było na tyle ciekawe, że aż warte pozazdroszczenia, podczas gdy Pani mu współczuje. Może jest ktoś, kto mówiąc o Pani i przeplatając wypowiedź wyrazami współczucia i litości ma tyle samo racji, co Pani w swoich wypowiedziach o panu od krawatów? . „Nie dotknęłabym go nawet szczotką od kibla”- oświadczyła moja najmłodsza pociecha. Nie było to zwykłe okrucieństwo młodości wobec starości. To rewanż za przedmiotowe traktowanie. Gdy podawała herbatę, 80 letni Don Juan, leżąc w pampersie, czynił jej słowne awanse. Powyższe zdania ( cytac z Pani tekstu) rzucają trochę światła na atmosferę panującą w Pani szczęśliwym domu.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

15.01.2012 23:41

Dodane przez BazyliMD w odpowiedzi na Prawdziwy samiec jest samotnikiem...

Zgadzam się, że może i miał ciekawe życie. Szkoda tylko, że nikt nie przyszedł podać mu herbaty i zrobić obiad gdy był bezradny jak żuczek. A może to los nas wszystkich? Ostatecznie rodziny też  oddają krewnych do domów opieki.
Jego krawaty mnie nie bolą. To tylko symbol.  A że młoda nie jest grzeczna? Została potraktowana też mało elegancko. Starszego pana tłumaczy demencja. A młodzi teraz potrafią się bronić. Są asertywni. Opiekowaliśmy się nim bezinteresownie po chrześcijańsku cały rok. Nie musimy lukrować rzeczywistości.
Domyślny avatar

BazyliMD

16.01.2012 01:08

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @BazyliMD

Los obdarzył Panią i córkę Pani możliwością oddania ludzkiej przysługi człowiekowi potrzebującemu pomocy. Sporo punktów u św Piotra. Istnieje i takie spojrzenie na sprawę. I jeszcze jedno: to właśnie Piotruś Pan radzi sobie na starość o wiele lepiej, niż kochany przez swoją żonę wdowiec. Ci są zupełnie bezradni. Nietrudno zrozumieć dlaczego. ..... W sprawie szczotki do kibla. To nie asertywność. To smarkata pycha i niedojrzałość. Na szczęście przemija najpóźniej z w momencie ujrzenia pomarszczonej, starej gęby w lustrze. A i zapach nie ten.
Domyślny avatar

smarkataPycha

16.01.2012 01:53

Dodane przez BazyliMD w odpowiedzi na Szanowna Pani Izabelo! Dziękuję za odpowiedź.

Ciekawe, jak pan by się czuł, gdyby stara, pomarszczona kobieta, o barwnej przeszłości, nad którą bezinteresownie podjął się pan opieki, zaczęła czynić w pana kierunku niedwuznaczne awanse? Z pewnością byłby pan zachwycony? Oczywiście, hipotetyczną panią tłumaczyłby wiek, demencja, brak dobrych manier, pokory i wdzięczności jest cechą zarezerwowaną wyłącznie dla smarkaczy. Wszakże nie ma w życiu nic piękniejszego, niż bycie traktowanym jako obiekt seksualny, li i jedynie. Wielka szkoda, że nie jest pan kobietą, naprawdę.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

16.01.2012 03:03

Dodane przez smarkataPycha w odpowiedzi na Ciekawe, jak pan by się czuł,

No i gdyby Pan był 20 letnim chłopcem, a 80 letnia kobieta w pampersie dawałaby wyraz, że oczekuje nie tylko herbaty. Widzę, że Pani rozumie problem. Oczywiście niektórzy  z wiekiem staja się ( jak ja) bardziej tolerancyjni dla wybryków bliźnich, ale niektórzy wręcz przeciwnie.
Domyślny avatar

kolarz

16.01.2012 14:55

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @smarkataPycha

Nic nie wskazuje na to, żeby ta pani rozumiała problem. Po pierwsze: określenie "awanse" używa w rozszerzonym i rozmytym znaczeniu w stosunku do tego, w jaki sposób Pani go użyła. Niby ograny chwyt "erystyczny" a jak dużo mówi o intencjach. Po drugie: zwyczajem wszystkich feministek usiłuje przemycić zrównanie znaczenia pojęcia "dostrzegania w kimś obiektu seksualnego" z pojęciem "dostrzegania w kimś WYŁĄCZNIE obiektu seksualnego". Nie znam tej pani i nie kojarzę jej z żadnymi wcześniejszymi wpisami - może to tylko potknięcie stylistyczne, ale przyznam, że brzydze się takimi metodami, bo wynikają one z szowinistycznych poglądów.
Domyślny avatar

BazyliMD

16.01.2012 16:49

Dodane przez smarkataPycha w odpowiedzi na Ciekawe, jak pan by się czuł,

Pacjent gerontologiczny jest bardzo wymagający. W twz krajach zachodnich zdobywanie kwalifikacji upoważniających do zajmowania się "staruszkiem" trwa od 2 do 3 lat, różnie w różnych krajach. ."....gdyby stara, pomarszczona kobieta, o barwnej przeszłości, nad którą bezinteresownie podjął się pan opieki, zaczęła czynić w pana kierunku niedwuznaczne awanse? Z pewnością byłby pan zachwycony?" Jak najbardziej. Byłbym zachwycony, bo świadczyło by to o dobrym stanie "mojej staruszki". Smarkatapycha, to taki okres w rozwoju człowieka, gdy jest przekonany, że wie wszystko. Dotyczy wszystkich. Z reguły przechodzi. Aby móc służyć schorowanemu człowiekowi, trzeba nie tylko liznąć teorii, lecz również dojrzeć, aby nie brać wszystkiego "do siebie". Do pewnych problemów, do "niedwuznacznych awansów" trzeba umieć podchodzić z dystansem. To jest część profesjonalizmu. Jedyne, czego dowiedziałem się z tekstu Pani Izabeli, to absolutna bezradność Jej córki wobec elementarnego problemu, który jest chlebem powszednim dla każdej pielęgniarki pracującej na gerontologii.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

16.01.2012 18:15

Dodane przez BazyliMD w odpowiedzi na Re:

Ale ona nie jest pielęgniarką. Prowadzi stajnię wyścigową. W swojej dziedzinie jest profesjonalna.
Domyślny avatar

BazyliMD

17.01.2012 20:32

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @BazyliMD

Opisany przez Panią "konflikt" pomiędzy córką a staruszkiem nazwałbym konfliktem "fizjologicznym", czyli czymś naturalnym patrząc na warunki brzegowe: z jednej strony młoda kobieta, amatorka w pielęgnowaniu staruszków, z drugiej - nie do końca wygaszony staruszek. "Konflikt" pouczający dla obu stron. Najważniejsze, co by się nie poddawać za łatwo emocjom i robić swoje: czyli: ze strony staruszka robić niejednoznaczne awanse, ze strony młodej kobiety - podawać herbatę z uśmiechem na ustach. Bez gradientów, jak Pani wie, ruch ( życie) ustaje.
Domyślny avatar

kolarz

16.01.2012 12:09

Pieczeń orzechowa jest pyszna! Powinno się ją robić z rostbefu, ale ja robię ze schabu. Schab, jak to schab: nie powinien być mrożony ale powinien być umyty octem 2% i lekko natarty solą, to zrobi się skórka przy pieczeniu. Cały dowcip polega na tym, żeby zrobić pastę z orzechów włoskich i gałki muszkatołowej (lepszy jest szafran)(proporcja 3:1), bardzo dokładnie utartych, i zarobionych sosem sojowym lub oryginalnym maggi. Trzeba naszprycować nią schab PŁYTKO, żeby się dobrze nagrzała. Obłożyć z wierzchu cieniutko pokrojoną cytryną bez skórki. 270 st. C. ~2 godziny w piekarniku. A rzodkiewki dołożone do brytfanny w trakcie pieczenia tracą czerwony kolor i wodę a za to nasiąkają takimi smaczkami, że... E, tam, co tu opowiadać, kto nie spróbował, ten nie wie. Ważne tylko, żeby tego schabu nie podlewać olejem, bo się nie zrobi skórka a i rzodkiewki nasiąknięte olejem to raczej amunicja, niż potrawa. No cóż, nie ma to nic wspólnego ze "zdrowotnością", przynajmniej fizyczną bo psychiczną zdecydowanie poprawia, nawet bez użycia mołdawskiego Merlota, który jednakże jest zdecydowanie zalecany.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

16.01.2012 18:09

Dodane przez kolarz w odpowiedzi na Jako singiel (z odzysku, ale jednak...) PROTESTUJĘ!!!

Dziękuję- spróbuję zrobić:)
Domyślny avatar

BazyliMD

16.01.2012 16:54

W imieniu staruszków zwracam się do Pani, aby nie wysyłała do nich swojej córki. Dla staruszków może się to skończyć źle: pozwem do sądu z zarzutem molestowania, próby wykorzystania seksulanego, a może pedofilii ( ze względu na różnicę wieku). Wcale mi tu nie do śmiechu.
Domyślny avatar

piotr slaboszewski

17.01.2012 01:04

Podpisuje sie pod Pani tekstem. A ze nie praktykuje, no coz ... Krawaty (nie mozemy od nich uciec) i niemieckie auto z silnikiem, ktory moglby zasilic czolg nie uczynia z chlopca mezczyzny. Do 60 litrow krawatow jeszcze mi daleko. Czas zabrac sie do roboty (lub zmienic zainteresowania). Pozdrawiam serdecznie Pania, Leszka i Zdzicha (jesli pamiec nie zawodzi po raz pierwszy wszyscy jestesmy "na tej samej stronie").
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

17.01.2012 08:45

Dodane przez piotr slaboszewski w odpowiedzi na Podpisuje sie pod Pani

Też mnie to ucieszyło, że w czymś się zgadzamy. Nie wszyscy-kilka osób oburzyła bezceremonialność mojej latorośli. Przemyślałam to sobie. Za moich czasów ( coraz częściej tak mówię)  zaczepiana dziewczyna wymyślała, albo reagowała śmiechem, albo biła w mordę, albo uciekała, albo dawała się zaczepić. To zależało od jej woli i okoliczności. Penalizacji podlegał tylko gwałt.
Samiec - jak to samiec- musiał  próbować i musiał się liczyć, że oberwie. Jak mój pies gryziony przez małe suczki, którym nie przypadł do gustu. Odwraca tylko głowę.To dotyczy również staruszków. Próbuje - musi się liczyć z adekwatną( słowną ) reakcją.
Adoratorowi nie groziła  sprawa sądowa,  na przykład za komplement.
Obecnie egzaminy na uczelniach odbywają się przy drzwiach otwartych, bo profesor boi się, że jakaś wariatka oskarży go o molestowanie. Można trafić do sądu za życzliwe słowa pod adresem jakiejś feministki.
Podsumowując. Staruszkom nie grozi sprawa sądowa ze strony mojej córki. Wychowana ( jak ja) w stajni jest wystarczająco bezceremonialna ( modne słowo -asertywna), żeby bronić się sama. Nie potrzebuje instytucji, żeby powiedzieć co myśli o niewczesnych zalotach nie pasującego jej z jakiś przyczyn egzemplarza przeciwnej płci.
Domyślny avatar

kolarz

17.01.2012 14:47

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @piotr słaboszewski

Stałem sobie na leśnym przystanku PKS w prawie już przemokniętej odzieży. Zmierzchało. Rozbieżność między rzeczywistością a logiką, reprezentowaną przez rozkład jazdy PKS wynosiła już 30 minut i rosła. Wierny termos w plecaku, dotknięty pustką egzystencjalną mógł mnie wspomóc jedynie zapachem kawy. Wszystkie moje myśli krążyły wokół jasnego, ciepłego pokoju z komputerem do obejrzenia zdjęciowego "urobku" z Puszczy, ekspresem do kawy i regałem z książkami. Szczególnie trzecia półka od góry stawała mi przed oczyma, ta z logiką formalną i schowaną za książkami butlą rozpuszczalnika sprzeczności między logiką a rzeczywistością, powstających niekiedy w bardziej skomplikowanych strukturach psychicznych. Jednocześnie, na poziomie podprogowym chłonąłem cudowny zapach deszczu, ściółki leśnej świeżo uwolnionej spod śniegu, słuchem łowiłem jakieś ciurkania, pluski, kontemplowałem - coraz bardziej kameralną w zapadających ciemnościach - atmosferę lasu. Gdzieś na peryferiach moich samczych predylekcji pojawiło się spostrzeżenie obecności dwóch nastolatek. One też czekały na autobus i z pewnością było im gorzej niż mi, bo ich ubiory miały przede wszystkim uwypuklać atrybuty kobiecości i nastoletniości a nie chronić przed wczesnowiosenną pogodą. Tę statyczną scenę brutalnie naruszył zatrzymujący się przede mną samochód, w którym uchyliły się drzwi. Wsiadłem, sądząc błędnie, że to ktoś znajomy rozpoznał mnie na przystanku. – Na autobus to pan się nie doczeka – wyjaśnił młodo wyglądający kierowca, ruszając – właśnie jest holowany... Wyraziłem wdzięczność i wspomniałem o nastolatkach. – W żadnym wypadku – odburknął z nieoczekiwanym zacietrzewieniem. – Są miejscowe, najwyżej wrócą do domu, a pan stałby tu do jutra. Widocznie jednak w jakiś sposób był świadomy promieniującej ze mnie aury Wielkiego Znaku Zapytania, bo bez specjalnych zachęt stwierdził, że nigdy nie bierze „na stopa” nastolatek ani dzieci. Kiedyś aresztował autentycznego pedofila, czterokrotnie – osoby wymuszające różne „czynności seksualne” na nieletnich (w tym jedną nauczycielkę), aż wreszcie „na niego trafiło”. Zobaczył idącą szosą dziewczynkę, wracającą samotnie z dyskoteki (nic szczególnego w tej okolicy), i wydawało mu się, że jest ona troszeczkę „pod wpływem”. Co ma się pijane dziecko szwędać po szosie – pomyślał – i podwiózł. Dziecko wróciło do domu i, w celu odwrócenia rodzicielskiego gniewu, zeznało, że zostało upite i zgwałcone przez kierowcę samochodu o numerze... itd. Dziecko trafiło do szpitala, gdzie zostało poddane detoksykacji i badaniu ginekologicznemu, które zakończyło się potwierdzeniem zeznań i zabezpieczeniem próbek. Koledzy po fachu nieszczęsnego kierowcy zadziałali błyskawicznie i już następnego dnia został on aresztowany. Sytuacja była nieciekawa, bo rodzice nie wyrażali zgody na przesłuchanie dziecka, ani na powtórne pobranie próbek (te pierwsze gdzieś się zawieruszyły w szpitalu). Ponieważ jednak dziecko wchłonęło całkiem sporą porcję promili, więc detoks przeciągnął się w czasie, a w miarę jego postępów, zeznania dziecka... hmm... komplikowały się. W dodatku swobodny dostęp do dziecka mieli dziennikarze i przedstawicielki różnych „społecznych” organizacji, z wypiekami na twarzy nagrywające na dyktafonach coraz bardziej rozbudowane w szczegółach dziecięce konfabulacje i domagające się „w interesie społecznym” różnych rzeczy: od opublikowania zdjęcia „sprawcy” do ucięcia, ehem, ehem, wszelkiej dyskusji na temat jego winy. „Kolega z wojska” pechowego kierowcy, prokurator, uświadomił dyrekcji szpitala konsekwencje zaginięcia próbek, a rodzicom – skutki procesowe braku zgody na badanie. W wyniku tej presji znalazła się i zgoda i próbki, których badanie wykluczyło kierowcę z kręgu – nie tyle podejrzanych, co nieoficjalnie osądzonych i skazanych. Za próbę zniszczenia mu życia nikt nie poniósł konsekwencji, a tu i ówdzie, długo jeszcze szeptana propaganda przedstawiała go, jako tego, któremu się „fuksem” udało. – Zastanawiam się czasem, jak to było naprawdę z tymi ludźmi, których aresztowałem – dodał kierowca po dłuższej przerwie – bo gdyby zdarzyło mi się to dzisiaj, nie miałbym dużych szans. Jestem na emeryturze od kilku lat i wypadłem z obiegu. A dopóki pracowałem... wie pan, jak to jest: kolejarze mają darmowe bilety, górnicy deputat węgla, rybacy przydział śledzi, a my...
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

17.01.2012 15:35

Dodane przez kolarz w odpowiedzi na Tjaaaaa...

Piękna historia. Opiszę podobną. Znana mi nauczycielka przed laty przenocowała nastolatkę, która uciekła z domu. Rodzice ( małomiasteczkowi notable) i nastolatka oskarżyli ją o lesbijskie praktyki. Straciła prawo do wykonywania zawodu. Powiedziała, że gdyby teraz ktoś nawet umierał na ulicy nie otworzy drzwi.
Trudno zrozumieć o co im chodziło.Zapewne dziewczynka też chciała odwrócić złość rodziców i nazmyślała. Tu prawda jest trudniejsza do ustalenia- były to rzekomo "inne czynności".
Domyślny avatar

kolarz

17.01.2012 20:20

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @kolarz

Ale czasem, nawet jeśli dojście do prawdy wydaje się niemożliwe, to upór i konsekwencja w działaniu na rzecz prawdy może sprawić niespodziankę. Chodzi o to, żeby trzymać się pewnych zasad. Może to, co napiszę wygląda śmiesznie, ale w Księdze Prawa Powtórzonego są zawarte dwie zasady możliwe do zastosowania i dzisiaj, sprawiające, że wspomniana "niemożliwość" nie byłaby tak częsta. Te zasady to: - nie wydawanie wyroku na podstawie zeznań jednego świadka (lub powoda) - karanie fałszywego świadectwa w taki sposób, jak miała być ukarana odoba, którą próbowano w ten sposób oczernić. Dzisiaj świadkowie niczym nie ryzykują, zwłaszcza jeśli należą do którejś z uprzywilejowanych grup. Najwyżej im się nie uda.
Domyślny avatar

piotr slaboszewski

17.01.2012 17:45

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @piotr słaboszewski

Dodam jeszcze, ze Will Freeman (Hugh Grant) nie jest dla mnie wzorcem; jestem samotna wyspa, ale na pewno nie Ibiza (wyjechalem stamtad z niesmakiem; tlumy pijanych Anglikow, Holendrow i innych tanczacych na plazy przy dzwiekach mlota pneumatycznego, czyli muzyki zwanej techno, trance, jakos tak). Nie potepiam starszego pana za zycie jakie wiodl, byc moze bylo szczesliwe; to ze nikt nie przyszedl na pogrzeb ... no coz, jemu bylo to juz raczej obojetne. Ale czynic awanse mlodej kobiecie paradujac w pieluchach? Quelle horreur! Pozdrawiam. PS Hugh Grant dlatego tak przekonujaco wypadl w tej roli poniewaz gral samego siebie (podobnie jak w Bridget Jones i innych swoich filmach); jeden z moich angielskich znajomych, ktory zna popularnego aktora osobiscie - nie, nie zostalismy sobie przedstawieni - twierdzi, ze Hugh nie jest naprawde aktorem, bo nie gra, po prostu jest soba.

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,668,000
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności