Jest już pierwsza recenzja dopiero, co wydanej powieści mojego autorstwa pt. „Magia namiętności”.
Gdzie? Na portalu „Niezależna.pl” – patrz: http://niezalezna.pl/10271-magia-namietnosci
Czyjego autorstwa? Internauty o imieniu Bolesław.
Jaka? Oto ona:
„Szanowny Panie Krzysztofie! MAGIĘ NAMIĘTNOŚCI przeczytałem z wielką radością. Zgodnie z wcześniejszą deklaracją spróbuję na swój mało profesjonalny sposób wydać opinię. Nie wiem od czego zacząć ale postaram się napisać tak jak mi serce podpowiada. Na początek powiem, że czyta się tę powieść „jednym tchem”. Stwierdzam niezwykły literacki talent, błyskotliwość i inteligencję, łatwość przekazywania myśli na papier. Jednym słowem widać tu doskonały kunszt pisarski.
Przepiękny wątek miłosny Krzysztofa i Ewy. Wspaniale opisane zderzenie dwóch światów, tego biednego z za żelaznej kurtyny i bogatego zachodu. Pozwolę sobie zacytować dwa fragmenty, które moim zdaniem oddają doskonale tamten czas.
Na pytanie Bernarda, „dlaczego u Ewy, gdzie nie było prawie nic…” Krzysztof odpowiada: „Bo to jest, tragiczny paradoks współczesnej Europy. Tu, za żelazną kurtyną, żyją zniewoleni ludzie, którzy zarabiając marnie, nie szanują pracy. Ale dzięki temu nie boją się jutra. Dlatego my, choć żyjemy w niewoli, jesteśmy de facto weselsi niż wy, w waszym „lepszym” świecie. Bo my, w przeciwieństwie do was, możemy sobie pozwolić na bezkarną beztroskę ludzi żyjących chwilą”.
U Krzysztofa widzę szlachetność kogoś, który szanuje i kocha POLSKĘ, tę prawdziwą OJCZYZNĘ, który po przemianach: „ Majątku nie zrobił, bo się nigdy nie zbratał z czerwonymi, a po upadku komuny, jak od zarazy stronił od zawłaszczających Polskę różowych siewców nowego porządku. To małe bohaterstwo, które wyniósł z domu, pozwoliło mu za to spać spokojnie w nocy, a każdego ranka patrzeć przy goleniu w lustro z czystym sumieniem”.
Ja uważam, że to nie małe bohaterstwo Krzysztofa, lecz bardzo WIELKIE! Trudno przecież jest oprzeć się pokusom lepszego i łatwego życia. A kto chciał to mógł korzystać z tego „dobrodziejstwa” do woli. Ale czasem warto iść pod górkę i pod prąd i mieć czyste sumienie. Ale potrafią to zrobić tylko ludzie szlachetni.
U Krzysztofa i Ewy (mając w Brazylii dostatnie życie) też widzę miłość do kraju, w którym przyszli na świat. Nasuwają mi się tu słowa Donalda T. z 1987 roku, kiedy to powiedział: „Polskość wywołuje we mnie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnie ochoty dźwigać. Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski”. Jednak jak czas pokazał umiał w pełni korzystać z dobrodziejstwa przemian i postanowił pozostać w kraju, choć z innych powodów niż Ewa i Krzysztof.
Myślę, że moje pokolenie w tej powieści może znaleźć cząstkę siebie. Ja przynajmniej znalazłem. A dla młodszego pokolenia jest to doskonała lekcja historii tamtego okresu napisana w bardzo ujmujący sposób. Gdybym był ministrem szkolnictwa wprowadziłbym ją jako obowiązkową lekturę.
PS.W poprzednim wpisie do mnie napisał Pan:„mam także nadzieję, że będę miał kiedyś możliwość wpisania własnoręcznej dedykacji”. Ja i moja żona Ewa też mamy taką nadzieję. Będziemy bardzo zaszczyceni. Moja Ewa dziękuje za zgodę i traktuje tę książkę jako skierowaną również dla niej.
Pozdrawiamy.
Ewa i Bolesław."
Nie wiem, jakie będą inne recenzje, ale ta będzie dla mnie zawsze najważniejsza. Bo pierwsza, pisana ze szczerego serca, a co najważniejsze, nie przez zawodowego krytyka, lecz szeregowego czytelnika.
Nie znam osobiście Pana Bolesława, ale mam nadzieję, że będę miał kiedyś zaszczyt go poznać i podpisać książkę. Dla piszącego nie ma większej satysfakcji niż świadomość, że czytelnik czyta w jego myślach. Bardzo Panu, Panie Bolesławie za tę recenzję dziękuję.
Równie gorące podziękowania kieruję na ręce Pana Profesora Andrzeja Nowaka z Wydziału Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, za to, że się zdecydował zarekomendować moją skromną powieść przezacnemu Wydawnictwu ARCANA.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
P.S.
A teraz już prywatnie do Pana, Panie Bolesławie.
Za chwilę jadę na Cmentarz Rakowicki w Krakowie, gdzie spoczywają moi śp. Rodzice. Przeczytam im Pańską recenzję jako dowód tego, że nie zaprzepaściłem wartości, które mi zdążyli wpoić we wczesnym dzieciństwie.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3449
Szanowna Pani,
Ma Pani rację. Życie czasem pisze karkołomne scenariusze. Ta Pani opowieść o dwóch Żydach ze Szwecji jest bardzo znamienna. To fakt, że szczęście jest pojęciem względnym, i dla każdego oznacza co innego. Tatarkiewicz pisał, że szczęście nie może zaistnieć bez miłości pojmowanej w kategoriach poza-racjonalnych, że nie może zaistnieć bez elementu szaleństwa. A to "szaleństwo" z kolei może mieć różne formy. Przykładowo. Racjonaliści twierdzą, że Powstanie Warszawskie było bezsensownym szaleństwem. Inni natomiast, że był to zasługujący na najwyższe pochwały heroiczny czyn ludzi, którzy kochali Polskę.
Tak samo bohater "Magii namiętności", który się nie dał uwieść komunie rzucając na szalę karierę, przez jednych zostanie uznany za postać godną pochwały, a przez innych za frajera.
Niemniej jednak są wartości warte największych poświęceń i wyrzeczeń. I o tym chciałem przypomnieć w "Magii namiętności". Bez stawiania ocen, bez akcentów martyrologicznych i bez nadmiernego zadęcia. Zwyczajnie, po ludzku.
Dziękuję Pani za komentarz i serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Napisała Pani bardzo dla mnie ważne zdanie: "I myślę, że jest to "filozofia prosta", którą rownież Pan wnosi tak pięknie w naszą rzeczywistość! ...". Dzięki za nie przeogromne, bo mi daje wiarę w sens tego, co robię.
Piękne jest też pozdrowienie, które odwzajemniam.
Pozdrawiam Panią serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Pyta Pan, że "Akurat teraz, jak i po okrągłym stole, przynależność do "większości" budzi lęk przed samym sobą, jeśli instynkt człowieka nie został koniunkturalnie uśpiony. Można to odnieść do Krzysztofa z powieści?".
Czyta Pan w moich myślach. Oczywiście, że można. Ten problem jest jednym z głównych wątków "Magii namiętności", namiętności naszych, polskich. Pięknie to Pan określił: "koniunkturalnie uśpiony ludzki instynkt". Jeśli będzie kiedyś drugie wydanie "Magii namiętności" pozwolę sobie poprosić o zgodę, bym te cztery słowa wplótł do tekstu książki.
Serdecznie pozdrawiam i z bijącym sercem czekam na Pańską opinię o książce,
Krzysztof Pasierbiewicz
Napisała Pani: "bo tak radosniej robi się na sercu gdy okazuje się, że taki sam obraz czegoś nosi w sobie paru jeszcze innych ludzi".
Czyż może być większa nagroda dla autora?
To ja Pani bardzo pięknie dziękuję za tę opinię, bardzo, bardzo pięknie.
Serdecznie Panią pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
P.S. Jeszcze mała prośba. Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby Pani tę opinię o "Magii namiętności" umieściła na witrynie portalu Wydawnictwa ARCANA: http://www.portal.arcana…