jak skuteczna jest owa maska "swojego chłopa" tej rosyjskiej kukły, niezwykle groźnej dzięki między innymi solidarnościowej legendzie i najwyższym funkcjom jakie w państwie można pełnić. Legendzie nie gorszej niż Turowskiego-jezuity. Mimo tylu lat doświadczeń z różnymi maskami, od agenta NKWD, Bieruta chodzącego w procesjach po agenta Informacji, Jaruzelskiego-Wallenroda, przaśnego TW-Bolka-rewolucjonisty i "apolitycznego" Dudę - gracza, nie umiemy czytać rzeczywistości. Mina, wygląd, gadka i cały arsenał działań maskujących, uwiarygadniających, dobieranych starannie w zależności od okoliczności, jak przywołana obecność na wielkim święcie Chrześcijan. Wróg nie ma na czole napisane "wróg". Nie pamiętamy, że stara bolszewicka zasada salami każe wykorzystać wszystko to co nie jest w danej chwili przedmiotem bezwzględnego niszczenia zgodnie z "mądrością etapu". Wykorzystać w każdy możliwy sposób, także do uwiarygodnienia się. Jak przyjdzie do rozprawy z Kościołem, czego przedsmak już mieliśmy na Krakowskim Przedmieściu, tych którzy mogliby przeciwstawić się już nie będzie. Kościół nie wstawił się za nimi. Nie potępił ciemiężycieli, gdy zabiegali jeszcze o względy. Na zasadzie dobry ubek - zły ubek, jedni głaszczą gdy inni niszczą Kościół frontalnie i na różne sposoby, Komorowskiemu wykorzystał możliwość uwiarygadniania się przez poklepywanie Kościoła po plecach jako ten dobry ubek.
Jak zatem rzeczywistość czytać? Prosto, poprzez skutki! Oceniając je należy koniecznie wziąć pod uwagę uwarunkowania. M. in. to, że utrzymanie pozycji figuranta jest wymogiem nadrzędnym, przynajmniej do czasu zbudowania legendy i pozycji następnemu. To oznacza chwilowe koncesje na rzecz wroga, np. spotkanie Dudy ze zwalczanym wcześniej Kaczyńskim, czyli taktyczne wycofanie, by później ponowić atak ze wzmocnionych uwiarygodnieniem pozycji. Po drugie, należy zwrócić uwagę na to co figurant może w danym momencie zrobić, biorąc pod uwagę powyższe ograniczenie. Nasza ocena powinna zależeć od tego, które rozwiązanie z możliwych przyjął.
Niby prosty schemat i stosowany od zawsze, to rzadko poddawany publicznie analizie. Przywołany Aleksander Ścios wielu otworzył oczy dzieląc się swoimi obserwacjami, swoją wiedzą, prowadząc czytelnika żelazną logiką przez bagno rzeczywistości pozorowanej. Również szanowna Autorka ma swój wkład, za co należą się ukłony do samej ziemi.
Pozdrawiam serdecznie,
JW
*** to jest komentarz, który nie zmieścił się pod wpisem Elig
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6445
Pozdrawiam,
JW
Pamiętam spory Wałęsy z innymi przywódcami związkowymi w roku 1981-ym. Przyjmowałem, że wynikają z różnych strategii. Nie wgłębiałem się w nie nawet przyjmując, że każda opcja jest do przyjęcia. Nie próbowałem spojrzeć na nie z perspektywy rozgrywania przez SB, gdyż byłem przekonany, że liderzy "S" są na to wyczuleni i nie dadzą się... Postawienie na czele ruchu swoich dwóch TW-asów, Jurczyka i Wałęsy nie mieściło się w głowie.
JW
Jego świat widać w języku, w którym wszystko się miesza, patos narodowy z rehabilitacją PRLu, słownik patriotyczny z uznaniem dla "fachowości" Jaruzelskiego, hołd tradycji i bohaterskiej historii z akceptacją wszystkiego co ją niszczy i deformuje. Słowem "swój chłop", do tańca i do różańca, jak Kwaśniewski, Kalisz, Palikot i wielu innych. Tak wielu, że dla agentury wpływu to praktycznie niewyczerpane zasoby, czyli idealne warunki pracy. "Prawicowy" Komorowski "hrabia" z solidarnościową legendą. Czy Putin mógłby marzyć o czymś więcej?
Historycy nie potwierdzili opowieści o rzekomym protoplaście, zbiegłym krasnoarmiejcu Szczynukowiczu. Nie ma to znaczenia. Komorowski wygląda jak Szczynukowicz, mówi jak Szczynukowicz i zachowuje się jak Szczynukowicz.
Dzięki za przywołanie wypowiedzi Ściosa i link do znakomitego artykułu.
Pozdrawiam serdecznie,
JW