
Usłużne mędia głównego ścieku, przesiąknięte różnej maści i znaczenia agenturą, pracują na coraz wyższych obrotach. „Stokrotki” wiernopoddańczo wykonują zlecenia. W telewizorniach istne szaleństwo „arcyważnych tematów” mających jeden cel główny: Zamącić we łbach odurniałego narodu ile się da i przykryć, zadymić, zasłonić rzeczy, które są naprawdę istotne.
Gigantyczne przewały finansowe, groźne propozycje zmian ustawowych ( z wyłączeniem jawności rozpraw sądowych włącznie), prawne zagwarantowane działania służb w ramach ew. przywracania porządku publicznego, praktyczne olanie Polski przez NATO czy nowa „doktryna obronna” Komorowskiego, niemal jawne przygotowania do fałszerstwa wyborczego, by wymienić pierwsze z brzegu działania władzy, przechodzą bez żadnego, medialnego echa.
Krótko pisząc, trwa jawna i ukryta konsolidacja środowisk polityczno-biznesowo-agenturalnych, będących beneficjentami układu magdalenkowego, wspierana ustawowo i medialnie. Jeszcze nie wszystko jest dogadane, jeszcze nie wszystko uzgodniono, jeszcze trwają motywowane ambicyjkami osobistymi harce. Ale niezadługo już role zostaną bardzo precyzyjnie rozdzielone i czynnik „osobisty” zostanie skutecznie wytłumiony. I nikt z ordynku się nie wychyli bo wychylenie się będzie oznaczało ścięcie, pod setką możliwych pozorów. A żyć przecież trzeba...

Niepokoi mnie nie to co robią oni. W zasadzie nic nowego, od ponad dwudziestu już lat. Zmienia się jedynie anturaż, czasem wykonawcy, ale cel i sens jest jeden, niezmienny, trwały. Niepokoją mnie, z grubsza, dwie sprawy. Obie dotyczą PiS-u.
Pierwszą jest pytanie: Ilu kretów otacza Jarosława Kaczyńskiego i jaki jest ich rzeczywisty wpływ na jego decyzje, posunięcia, strategię i taktykę? Bo o to, że tam są jestem absolutnie spokojny. Być może pytanie „ilu”? nie jest najistotniejsze. Istotne jest za to, jaki mają zakres i możliwości wpływania na Partię? Tak w znaczeniu bieżącej polityki jak i mącenia w samych strukturach.
I, pytanie drugie: Na ile Jarosław Kaczyński jest dziś „więźniem aparatu”? Bo od odpowiedzi na nie zależy rzeczywista zdolność lidera do rozpoznawania wewnątrzpartyjnych zagrożeń, ich definiowania i realnych możliwości reagowania.
Nie znam odpowiedzi. Wprawdzie mam przesłanki by się domyślać, ale domysły akurat w tej materii nie są najlepszym pomysłem by wnioski z nich wypływające upowszechniać.

Zastanawiają mnie jednak proste jak budowa cepa, fakty.
Pierwszym jest stosunkowo niewielki wzrost „popularności” PiS-u w obliczu widocznego już gołym okiem stanu państwa, od góry do dołu. Ergo niedocierania z „przekazem” do wielkich grup społecznych. I tłumaczenie, że winna temu jest jedynie blokada medialna. Otóż nie jest.
I fakt drugi. Zjechanie po całości „planu gospodarczego” PiS-u przez liczne grono publicystów, mniej lub bardziej życzliwych dotychczas PiS-owi. Trudno założyć, że oni wszyscy są w istocie „be”. A wszyscy, których znam, uznali ten program za nieporozumienie. I nie tylko o „sprawę” prof. Modzelewskiego – doradcy gospodarczego Samoobrony tu idzie... Bardziej zastanawia mnie tak „zmasowana” krytyka, która de facto jest podważaniem głównego przekazu, a umacnianiem liberalnej alternatywy. Oraz promowanie „jedności prawicy” opartej na zlepku PiS-u z kanapami. Toż to nic innego jak proponowanie nowego AWS-u. I trudno mi uwierzyć w przypadkowość takich zachowań wielu. A, mówiąc wprost, śmierdzi mi to na odległość.
PiS, moim zdaniem, utracił, szybciej niż zaczął nabywać, umiejętność grania na wielu fortepianach. A dzisiaj jest to umiejętność w walce politycznej, niezbędna. Nie wystarczy bowiem mieć rację. Trzeba do niej umieć przekonać publikę. Zachowując tonację i przyspieszając tempo można grać polifonicznie. Niestety oglądamy monofonię opartą na tytanicznej pracy Jarosława Kaczyńskiego, którego paladyni zdecydowanie od niego samego, człowieka-instytucji, odstają. Stają się obciążeniem a nie elementem dynamizującym i urozmaicającym przekaz.
Stety czy niestety żyjemy w czasach kultury obrazkowej. Często, zbyt często, nie liczy się meritum tylko forma medialna. Tak zwany przeciętny wyborca nie ma, z reguły, pojęcia o politycznych meandrach. Albo coś mu się podoba, albo nie. I to nie jest żadna polska specyfika, to jest powszechna rzeczywistość, nie tylko w Europie. Trzeba z tego, prostego faktu też umieć wyciągnąć wnioski.
Czekam więc na kongres partii. Mam nadzieję, że da on wiele odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, z których kilka tu postawiłem.
ale o innych oszustach to ani widu i słychu...
a propos pani kasiu, już madame daf poinformowałem ale może pani w ferworze walki na froncie ideologicznym nie wie, że w przestrzeni medialnej pojawiły sie dwa nowe świstaki...nie zawijaja sreberek za to zwijają rózne gadżety... o szczególy prosze pyta Skipera z Pingwinów z Madagaskaru ewentualnie kiedy je śledzika wszelki informacji może udzielić Szeregowy... ale gdyby pani chciała dodadć rozmowie nieco pieprzu (czyli jak psychol z psycholem) to radzę porozamwiać z Rico
a jak znajdą w co niewątpię to zawiną pania kasięw sreberka razem z madame daf... i wyslą do zoo w Hoboken... a tam boa mieszka ;-))