Pułkownik KGB, Władimir Putin, podjął już decyzję, że uznawanie Polski za "bliską zagranicę" nie tylko można już głosić, bez obaw, oficjalnie ale także zupełnie oficjalnie ogłaszać swoje decyzje. Skoro tak jest, to możemy być pewni, że możni tego świata, zarówno w Europie jak i za oceanem podjęli już strategiczną decyzję o olaniu Polski, a dogadaniu się z Kremlem. Obserwujemy więc nową Jałtę w innym jedynie anturażu.
Ostentacja w lekceważeniu Tuska i wskazywanie palcem na Piechocińskiego jest oczywiste. Nie Piechociński jednak jest kremlowskim faworytem. Jest jedynie rozgrywającym. I to niespecjalnie udanym... ( Oczywiście pisząc "Piechociński" mam na myśli nie tylko jego - figuranta, ale otoczenie przesiąknięte wręcz przez rosyjską agenturę).
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na Millera. To on jest prawdopodobnie delfinem planów Kremla i to on zostanie, w odpowidnim momencie pobłogosławiony, być może z udawanym obrzydzeniem, przez Pą Prezidą.
Po bliskim już rozpadnięciu się Platformy jej główna, czyli jaśnie oświecona i postępowa część, a więc zdecydowana większość skurwysynów pazernych na konfitury, zespawa się, a raczej zostanie dospawana do SLD, które zostanie przez main stream ukazywane jako partia poważna, roztropna i przewidywalna. A prawdopodobne zastąpienie Tuska Schetyną jako krok ważny, słuszny, roztropny itp. Itd...
Europa Plus jest niestety (albo stety) zbyt obciążona jawną, rosyjską agenturą uosabianą przez Palikota i vice Urbana. A elektorat skrajnego postępactwa jest, na szczęście, zbyt mało liczny, by był istotny w skali makro. Zresztą sam Olek nie wykazuje determinacji, aby zaangażować się w ten projekt na serio. Widać, że po pierwsze nie musi a, po drugie woli kręcić lody znacznie ciszej i znacznie skuteczniej, przyjaźniąc się z właściwymi osobami za wschodnią granicą i implantując, bez zbytniego rozgłosu, na grunt polski, rosyjskie cele. Nie tylko "biznesowe", rzecz jasna.
Jednak ta cała układanka nie jest już zbyt prosta. Istnieje bowiem jedna, za to zasadnicza, przeszkoda. Jarosław Kaczyński, którego wielką i niewybaczalną winą jest fakt, że nie wsiadł razem z bratem do tupolewa. I dlatego, nie mam cienia wątpliwości, że zapadł na niego wyrok, bo tylko on może skutecznie plany powyższe, polskiej targowicy i kremlowskich mocodawców, skomplikować a nawet unicestwić.
Uważam, że dojście do władzy PiS-u z Kaczyńskim, jako prezesem, w sposób demokratyczny, jest dziś już niemożliwe. A zdobycie większości konstytucyjnej absolutnie wykluczone. Do tego Kreml nie może, za żadną cenę dopuścić, zwłaszcza, że obecnie cena ta nie byłaby wcale, z rosyjskiej perspektywy, wysoka. Skoro można było, bezkarnie zamordować Prezydenta, to zlikwidowanie lidera opozycji jest zadaniem bez porównania prostszym, tańszym i wygodniejszym. Ostatecznie wypadki zadarzają się dość często na tym najlepszym ze światów...
Jest zupełnie logicznym, że im szybciej się tą sprawę rozwiąże, tym lepiej bo prawda o rzeczywistej sytuacji naszego kraju staje się udziałem coraz większej liczby obywateli za sprawą doświadczenia życiowego i mediów niezależnych, które z wolna ale jednak otwierają mózgownice debilnej części społeczeństwa. A im świadomość ta jest większa, tym, dla Moskwy, gorzej, bo tym pewniejszy jest bunt narodowy po ew. wykonaniu zadania. A nikt, w takich sprawach, nie lubi kiedy robi się głośno. Lubi, za to, kiedy jest cicho...
Uważam, że jesteśmy w bardzo istotnej i jednocześnie, bardzo niebezpiecznej chwili. W chwili, w której wszystko może się zdecydować.
Akcja: Wałęsa, Borusewicz, Krzywonos dowodnie świadczy o bardzo istotnych decyzjach zapadających w rzeczywistych centrach, kształtujących polską rzeczywistość i polskie losy, po tak zwanym odzyskaniu niepodległości.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5494
zapowida się ciekawy mecz...kto zostanie na ringu ? wiadomo tylko jedno, wyliczać będzie putin...
Pozdrawiam
Wiem, że Pan będzie oburzony. Ale to w niczym nie zmieni tego, że każdy z nas - Pan zapewne także - reaguje na wewnętrzne światełko alarmowe. Moja reakcja jest właśnie taka.
Natomiast jest jakąś rzeczywistą, dziwną(?) przypadłością wielu ludzi po naszej stronie mocy, rzucanie,z pozoru niewinnego cienia wątpliwości na kogoś, kogo się wprawdzie nie zna ale w stosunku do którego, jakiś siódmy zmysł chyba, podpowiada nam, że koleś/kolegówna mogą być jacyś trefni. Znam dobrze to uczucie i wiem, że muszę z nim walczyć, bo jest bardzo brzydkie. Jedno z obciążeń ludzi, których młodość wypadła w radosnych czasach PRL-u i zostali autentycznie sprzedani. ( To tylko "podejrzenie" wynikające z autopsji. Bo ja Pani też wszak nie znam.) Często przez "przyjaciół". Rozumiem Panią bardzo dobrze, nie mam pretensji. Choć, po ludzku, przyznaję nie jest to dla mnie miłe.
Ukłony:-)