Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

O infantylizacji przekazu

Coryllus, 14.04.2013
Odwiedziła mnie wczoraj pewna miła pani biolog. Opowiedziała mi o tym jakiego to szoku doznała dawno, dawno temu wchodząc do biblioteki British Council. Szok wynikał z tego, że przed jej oczami ukazała się cała półka książek poświęconych wyłącznie życiu Elżbiety I. Były to biografie, eseje, książki popularnonaukowe i poważne prace. Była to jednym słowem zapisana na kartkach papieru dyskusja wielu pokoleń Brytyjczyków na temat tej strasznej kobiety, która kazała otruć króla Stefana Batorego.

Gdybyście weszli na Targi Wydawców Katolickich, które odbywają się w Arkadach Kubickiego pod Zamkiem Królewskim w Warszawie znaleźlibyście jedną może biografię Stanisława Augusta Poniatowskiego i to właściwie tyle. O biografii pomienionego Kubickiego nie ma nawet mowy, a o tym, żeby wywołać na temat jego twórczości jakąś dyskusję tym bardziej. Dlaczego tak? Otóż dlatego, że w Polsce, podobnie jak – mam wrażenie w Niemczech – dyskusje na takie tematy zaczynają się do wyselekcjonowania dyskutantów, gwarantujących jakość i klasę debaty oraz taki dobór tematów, żeby czytelnik, widz lub postronny obserwator, nie doznał szoku poznając prawdę lub tylko choćby jej część. Kiedy mamy już wybranych panelistów oraz tematy zaczyna się dyskusja, która toczy się przy drzwiach zamkniętych po to, by po 5 latach zaowocować jedną cienką książczyną bez dobrej pointy.

W przeciwieństwie do Brytyjczyków, który uważają najwyraźniej, że należy dużo i w sposób maksymalnie zróżnicowany pisać i mówić o ich kraju, Polacy bronią jednej wymyślonej dawno temu przez obcych, całkowicie fikcyjnej, nudnej, ale za to gwarantującej dobre samopoczucie wersji historii.

Porzućmy jednak historię, bo sposób debatowania opisany wyżej przeniósł się do najważniejszej dla nas tutaj zgromadzonych sfery, do obszaru określanego słowem pop. Oto, żeby cokolwiek powiedzieć, żeby zabrać głos w sprawie pijaństwa, magii, hazardu, in vitro czy czegokolwiek trzeba być do tego celu wyznaczonym. A kiedy już się jest trzeba wypełnić grafik tematów i wtedy mamy dyskusję.

Ja celowo wymieniłem takie tematy, bo na Targach Wydawców Katolickich walają się po podłodze ulotki z napisem: tajemnice magii (albo jakoś podobnie, w każdym razie chodzi o to, by odkryć czym magia jest w istocie), nieopodal mnie jakaś pani sprzedaje płyty z napisem „po co nam seks” na okładce albo „singiel szuka singielki”, Terlikowski gada o in vitro, a Lisicki zdradza nam, ale bardzo po cichu, kto zabił Jezusa. Do tego mamy Krzysztofa Ziemca z telewizji, a na stoisku nr 34 jakiś facet wystawia książkę z napisem „Nigdy nie oszczędzaj na jasnowidzu” na okładce.

Jeśli ktoś chce napisać coś poważnego, jak na przykład Ojciec Wojciech Ciak z zakonu Karmelitów Bosych, sięga po tytuł osadzony w tym, co zwykło się zwać kulturą i publikuje rzecz taką: „Od zamku Kafki do zamku wewnętrznego św. Teresy”. To jest z wielu punktów widzenia tytuł znakomity, ale ja mam tu jedną uwagę. Oto większość ludzi, którzy przychodzą pogadać do mnie na stoisko nr 34, nie o jasnowidzu bynajmniej i nie o baśniach, ma wrażenie, że ludzie jedynej poważnie przez nich traktowanej instytucji czyli Kościoła wykonują zbyt wiele kokieteryjnych gestów w stronę tego co zwykło się zwać kulturą bądź tradycją świecką. Ja nie oceniam tego zjawiska, bo nie mam do tego żadnych uprawnień, ale mam taką właśnie sugestię, po kilkunastu rozmowach z czytelnikami.

Jeśli stoi za tym jakaś intencja, to z pewnością jest ona szlachetna, chodzi bowiem jak sądzę o to, by czytelnik nie który nie zbyt mocno żyje sprawami Kościoła dostrzegł je i spojrzał na tradycję katolicką nie tylko poprzez liturgię. Chodzi też pewnie o to, by to co w Kościele mówi się i pisze nie było tak strasznie izolowane od rynku wydawnictw świeckich. Mogę się mylić, ale tak to wygląda i oceniam tę intencję dobrze. Wiem jednak, że autorzy duchowni i narzędzia promocji, które mogą zastosować na tym strasznie zepsutym rynku wydawnictw świeckich nie mają żadnych szans na sukces. Poza niszą oczywiście, w którą wdzierają się z kolei ludzie tacy jak Ziemiec, Paweł „Kto zabił Jezusa” Lisicki i cała reszta. Ponieważ książki Lisickiego i Terlikowskiego będą na pewno kupowane we wszystkich dostępnych im niszach rynkowych, ponieważ dysponują oni o wiele większymi możliwościami promocyjnymi, o tyle z książką Ojca Wojciecha Ciaka może być różnie. Jej okładka nie znajdzie się na drugiej stronie tygodnika „Do rzeczy”, a Ziemkiewicz nie napisze jej recenzji i nie opublikuje w tygodniku „W sieci”. To samo będzie z katolickim tygodnikiem „Idziemy” gdzie ma felieton Karnowski. To nie jest to środowisko i to nie jest ten produkt, który wzbudziłby ich zainteresowanie. Dlaczego? Ja tego do końca nie wiem, a nie chcę powtarzać ciągle tych samych argumentów dotyczących obrony pozycji środowiskowych właśnie, czyli po prostu własnych kolegów.

Mamy więc sytuację następującą: ludzie Kościoła usiłują wejść na rynek, stosując metody, które uważają za skuteczne, a ludzie świeccy wchodzą z o wiele agresywniejszym produktem, do niszy sakralnej. Są do tego jeszcze media kościelne, które zdecydowanie forują autorów świeckich, bo uważają, że to im dobrze robi na sprzedaż. I pewnie tak jest, ale ja przewiduję żałosny koniec tej strategii. Dziś nie będę tego wyjaśniał, bo jadę na targi do Arkad Kubickiego, ale może w tygodniu coś napiszę. Zapraszam wszystkich na stoisko 34 oraz na stoisko Karmelitów Bosych, nie pamiętam numeru, ale ono znajduje się bliżej stołówki, po drugiej stronie hali. Zapraszam także wszystkich na stronę www.coryllus.pl
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 4334
Domyślny avatar

dogard

14.04.2013 08:02

i nasz coryllus----nomen omen...
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

14.04.2013 08:07

targów książki pod arkadami. Bufet po przeciwnej stronie niż stoisko nr 34 ;-)
Domyślny avatar

chrisdigger

14.04.2013 08:35

Berlin Niemcy Hotel Adlon Kempinski ---wiesz Natasza, nawet dzis nie jestem pewny kto jest moim prawdziwym ojcem, czy Terminator czy stary Geppetto--zwierzal sie Pinokio. ---dlaczego ??-- radiotelegrafistka Natasza Rostowa. ---moszne z jadrami mam drewniana, a fallusa stalowego--Pinokio. *--no offence no private business 8-)
Guildenstern

Guildenstern

14.04.2013 10:56

Znalazłem takie coś: http://peregrin-tuk.blog… Mógłby Pan wskazać swoje źródła?
Józef Darski

Józef Darski

14.04.2013 12:14

Dodane przez Guildenstern w odpowiedzi na Odnośnie otrucia Stefana Batorego.

Przewlekła niewydolność nerek może mieć różne przyczyny, m. in. cukrzycę, ale np. również przeziębienie i następnie zapalenie kłębuszków albo tak rzecz prozaiczną jak grypę. W wypadku cukrzycy należałoby jeszcze sprawdzić co ze wzrokiem. Nie sądzę byśmy mogli dojść do pierwotnej przyczyny, ale wszystkie objawy się zgadzają, a mówię to na podstawie 60-letniego doświadczenia, obserwacji dziesiątków chorych itp. To są klasyczne objawy mocznicy. Ale prawda nie jest nigdy istotna i nikogo nie interesuje, więc możemy sobie snuć teorie ciekawsze. Przyjemnie się czyta. Po prostu rozrywka, a tej nie bierzemy na poważnie, Jakaś Noc żywych trupów czy coś takiego. Lubimy ale przecież nie wierzymy, więc bym się nie oburzał, tylko traktował jako gatunek rozrywkowy.
Coryllus

Coryllus

14.04.2013 22:28

Dodane przez Józef Darski w odpowiedzi na Wszystkie objawy się zgadzają

Oczywiście, oczywiście, a Polacy i Litwini mieli wrodzony wstręt do trucizny. Pisze o tym Jerzy Besala w biografii króla Stefana zaraz po zacytowaniu listu Radziwiłła Czarnego, w którym to liście zwierza się on, że zamierza otruć posła moskiewskiego, a uczyni to za pomocą środków dających objawy apopleksji. W dawnych czasach żyli sami kretyni, którzy się na niczym nie znali, a najmniej na trucicielstwie i trzeba było dopiero umysłu takiego jaki ma Pan i profesor Besala, żeby nam to objaśnić. Dziękuję.
Domyślny avatar

chrisdigger

14.04.2013 14:10

Dodane przez Guildenstern w odpowiedzi na Odnośnie otrucia Stefana Batorego.

Berlin Niemcy Hotel Adlon Kempinski ---"...The project was dissipated by his sudden death, of apoplexy, on the 12th of December 1586...*--Dog niem. ---Wau, Wau,Wau ---Doberman niem.wersja Chuck'a N. --- moglbys szczekac po polsku ? Max Otto von Stirlitz. *--See/zobacz/: I. Polkowski, The Martial Exploits of Stephen Bdthory (Pol.; Cracow, 1887) Paul Pierling, Un Arbitrage pontifical au xvi"1e siecle (Brussels, 1890) Lajos Szadeczky, Stephen Bdthory's election to the Crown of Poland (Hung.; Budapest, 1887). (R. N. B.)
Coryllus

Coryllus

14.04.2013 22:25

Dodane przez Guildenstern w odpowiedzi na Odnośnie otrucia Stefana Batorego.

Nie. W książce jest bibliografia. Napracowałem się nad nią i niczego nie zamierzam wskazywać.
Domyślny avatar

marekagryppa

14.04.2013 22:16

Historia jast jedna a jej interpretacj wiele.

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 820
Liczba wyświetleń: 3,930,905
Liczba komentarzy: 10,268

Ostatnie wpisy blogera

  • Syn pana prefekta dał głos
  • Szlachta i "szlachta"
  • Nasi bohaterowie

Moje ostatnie komentarze

  • wejdziesz na moją stronę. Nie mogę pozwolić na to, żeby mnie gównem obrzucali...przepraszam.
  • Moje komentarze nie były żadnymi prowokacjami, ale odpowiedziami na prowokacje. Niech się pan już tak mocno mną nie martwi, jak będzie pan chciał sobie coś poczytać, zapraszam na stronę www.coryllus.…
  • Tutaj niczego nie uprawiam, bo nie mam żadnej możliwości. Tymi blogami rządzi administracja, autorzy są tylko dodatkiem. A o takich jak ty to w ogóle szkoda mówić.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Bezczelność Ziemkiewicza zwala z nóg
  • Czy Łysiak też kochał Monikę Jaruzelską?
  • Nasi bohaterowie

Ostatnio komentowane

  • , Dzień dobry Przeczytałam całość, niby się zgadzam z opinią o niedocenianiu niektórych Twórców, ale jakieś takie poczucie krzywdy we mnie rośnie. I dlatego piszę, by sprostować to, że niby Rapacki w…
  • , Nie zgodzę się z Pana oceną tej książki. Ale mam do tego prawo. Pan również ma prawo do własnej opinii na jej temat. Uderza mnie jednak to że nie prowadzi Pan rzetelnej krytyki ani polemiki z faktami…
  • , Rzeczywiście - tobie odpisywać nie warto. Więc tylko dla ewentualnych innych - Coryllus sam się stąd wynósł, jak obrażony smarkacz. Napisał o tym wyraźnie na blogu, z którego próbował zrobić…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności