Bagno zaczyna płynąć

Nie jestem politycznym "insiderem", nie mam więc dostępu do ekskluzywnych informacji, nowinek i plotek. Mimo to zauważam, podobnie jak wielu Polaków interesujących się polityką, że idzie nowe. Że coś się święci. Analogia z tym, co widać za oknem, nasuwa się sama -- niby śnieg dowalił i mrozik trzyma, ale zaczyna się czuć wiosnę. Ptaszyska mordy drą i koty dostają coraz większego kręćka. W przyrodzie zaczyna się ruch, ruch też zaczyna się w polityce. Ale nie Ruch winiarza z Biłgoraja -- ten akurat wydaje się kończyć, to jednak dygresja.

Ostatnie zawirowania z Piotrem Dudą, jego medialną podpórką Kukizem i powstającymi ad hoc stowarzyszeniami ludzi w taki czy inny sposób pokrzywdzonych przez III RP zdają się być w dużej mierze zasilane medialnie, jednak są zwiastunem szerszych przymiarek do przebudowy sceny politycznej. Przymiarek związanych, być może, z antycypacją ostatecznego rozpadu obecnego układu rządzącego. Jak się wydaje, większość sił niezwiązanych bezpośrednio z koalicją usilnie pracuje nad podkopaniem stabilności tej ekipy, a przynajmniej nad wyzyskaniem jej coraz bardziej oczywistego upadku. Pracuje nad tym PiS -- to oczywiste, ale pracuje też ośrodek prezydencki -- i to najwyraźniej na dwóch frontach. Praca ta ma przygotować scenę polityczną na wybory, które mogą zostać ogłoszone wcześniej, niż wynika to z kalendarza politycznego.

Ruscy szachiści obstawiający duży pałac, jak wiadomo, nigdy nie grają na jednego konia. Dlatego i patronują lub przynajmniej usiłują objąć patronatem dwie opcje. Z jednej strony błagorodnych narodowców, a z drugiej -- roszczeniowo-populistycznych dudziarzy czerpiących swą siłę ze struktur związkowych. Wpisuje się to w szerszy kontekst budowy przyszłej koalicji (pod patronatem dużego pałacu), która miałaby stanowić przeciwwagę dla niemrawego PiSu i niejako skraść mu dotychczasowy monopol na tradycyjnie rozumiany patriotyzm i społeczny konserwatyzm. A może i katolicyzm, są bowiem hierarchowie, którzy patrzyliby na to przychylnie.

Po lewej stronie również trwają gorączkowe, ale jak się zdaje, mało efektywne próby odnowienia wizerunku i tym chocholim tańcem cyklistów nawet nie chce mi się zajmować -- te same ryje, ta sama udawana lewicowość, wciąż te same uwikłania obyczajowo-towarzyskie. Nuda i siermięga.

Jednak to, co dzieje się bardziej na prawo, zasługuje na uwagę. Na scenę polityczną wkracza bowiem Piotr Duda, który chyba uwierzył wreszcie, że już dojrzał do ról pierwszoplanowych. Jest to z jego strony trochę taka razwiedka bojam i łatwo może skończyć się jak występy Poncyliuszów i Ziobrów, niemniej jednak trudno nie zauważyć, że Duda ma od nich znacznie większy ciężar gatunkowy i niebagatelnie poważniejsze poparcie dołów. Przy tym nie ogranicza się do uprawiania polityki przez telewizor, ale wyraźnie zmierza do przekształcenia swej bazy związkowej w terenie w bazę polityczną.

Przykładem takich działań są umizgi lokalnych polityków i niektórych posłów PiS (w tym przypadku -- tych stopniowo tracących pozycję w partii i szanse na reelekcję) do co bardziej zdezorientowanych organizacji zakładowych czy powiatowych Solidarności. Co interesujące, trzecim uczestnikiem tych zalotów bywają działacze samorządowi kojarzeni dotąd z PO. Czyżby poszła fama o rychłym zakończeniu projektu zbudowanego na trupie nieboszczki Unii Wolności? Fakt, rządy Tuska zużyły Platformę do szczętu, a przecież rozżarci politycy PO wszystkich szczebli nie zamierzają rozstawać się z miłymi apanażami i ciepłymi stołkami, bo większość z nich wracać nie bardzo miałaby dokąd.

Jeszcze większa rozpacz ogarnia PSL, które trzyma się w kupie chyba już tylko dzięki temu, że jego działacze zupełnie nie mają dokąd zmykać i żyją nadzieją, że bez nich trudno będzie komukolwiek ogarnąć władzę na wsi. Podłączą się więc z ulgą do każdej inicjatywy, która zapewni im przetrwanie na kluczowych pozycjach w terenie.

Zreasumujmy więc -- projekt PO to już wrak, niby wciąż żyje i toczy wokół wściekłym okiem, jak głowa rodziny na łożu śmierci, ale po kątach kuzyni coraz mniej dyskretnie negocjują podział schedy i tylko patrzyć, kto pierwszy wyrwie delikwentowi poduszkę spode łba. Na tym trupie mogą wyrosnąć dwa ugrupowania, jednako kontrolowane przez służby, ale odgrywające swoje role charakterystyczne na scenie politycznej przed ogłupiałym narodem. Wezmą one władzę w koalicji pod światłym patronatem Bronisława, do której to koalicji ewentualnie dokooptują Pawlaków, na kolejne dwie kadencje domykając układ władzy. Palikot został zużyty, jego menażeria dostanie na piwo i wróci do tych nor, z których wypełzła. Lewica będzie dalej żwawo fermentować, ale poza dojmującym smrodem niewiele z tego wyniknie -- może najwyżej jeden czy drugi zostanie przygarnięty do szerokiej piersi prezydenta.

A co z PiS? Cóż, PiS może sobie nawet i wygrać wybory, byle niewielką przewagą. Zostanie to wykorzystane do dalszego gnojenia Jarosława przez media, ale układ prezydencki będzie kontent, bo jeśli wszystko się ułoży jak opisałem, to PiS nie będzie miał możliwości zbudować żadnej koalicji. Schudnie jedynie o kolejną grupę posłów i działaczy, zapewne tych przeszczepionych swego czasu wraz z Markiem Jurkiem, którzy teraz i tak jedną nogą są już poza partią, a starzy pecetowcy jeszcze bardziej zaskorupią się w swoim gderliwym nieróbstwie.

A jeśli PiS wygrałby dużą przewagą? Cóż, wówczas wojna tylko przybierze na sile -- prezydent będzie miał narzędzia utrudniające powołanie pisowskiej rady ministrów, nawet jeśli jakimś cudem utrzymałby się projekt rządu profesorskiego (zależy to głównie od determinacji prezesa Kaczyńskiego, bo nie wierzę, by stojący w drugim szeregu politycy po tak upragnionym zwycięstwie chętnie ustąpili ministerialne stołki politycznym amatorom spoza partii).

Taka jest diagnoza, a jakie mogłoby być remedium? Jak PiS może zneutralizować plany dużego pałacu, zakładając, że Duda działa w złej wierze i jego niechęć wobec PiS nie jest tylko wybiegiem marketingowym, a rozmowy z prezydentem -- grą polityczną? Po pierwsze -- i powtarzam to do znudzenia -- trzeba otworzyć partię od dołu. Miejscami próbowano to zrobić, może niekonsekwentnie i na pół gwizdka, ale jednak. I przyniosło to zmiany na dobre -- zdołano odświeżyć i wzbogacić niektóre struktury terenowe i pozbawić układ rządzący wpływu na ich działanie (przynajmniej częściowo).

Jednak nie ma lekko i nie słyszałem o okręgu, w którym zmiany te przeprowadzono w pełni konsekwentnie i skutecznie. Tymczasem prawda jest taka, że PiS musi skończyć z samoograniczaniem, musi stawać się partią masową. Nie na hurra i nie bezmyślnie, jak w pierwszych latach swego istnienia, ale jednak. Bez przemyślanej reformy wewnętrznej umożliwiającej stopniowy rozwój struktur nie wygra wyborów samorządowych, nie wprowadzi ludzi do sejmików wojewódzkich, a bez tego -- nie ma szans na skuteczne przejęcie władzy i efektywne rządzenie. Nawet gdyby zdobył połowę miejsc w Sejmie.

Partia konsekwentnie stojąca w opozycji wobec wielopokoleniowego, zaskorupiałego i skorumpowanego układu władz wszelkich szczebli potrzebuje poparcia społecznego. Ale przede wszystkim nie tego poparcia, które uzyskuje się raz na parę lat przy urnie wyborczej, lecz tego, które wyraża się w systematycznej pracy politycznej i społecznej w podstawowych strukturach terenowych. To jest diabelnie trudne i dla zawodowych partyjniaków dość dolegliwe, przy tym obarczone ryzykiem wewnątrzpartyjnej rywalizacji. Dlatego kierownictwo PiS powinno uczciwie odpowiedzieć sobie na pytanie -- czy partia ma istnieć i pracować dla państwa i narodu, czy też stać się przedsiębiorstwem nastawionym na zakonserwowanie pozycji politycznej już zdobytej przez swoje kadry.

Żadna skrajna odpowiedź na to pytanie nie jest dobra -- to trzeba wypośrodkować, zbalansować. Potrzebny jest i dopływ świeżej krwi i poszanowanie hierarchii wypracowanej sukcesami politycznymi, doświadczeniem i lojalnością. Nie jest łatwo taki balans wypracować, szczególnie wówczas gdy brakuje benefitów władzy. Nie jest łatwo także dlatego, że do partii opozycyjnej, która nie może oferować szybkiej kariery, niechętnie przychodzą ludzie asertywni i żądni skucesu -- a więc zdolni do jego odniesienia. Częściej przychodzą zawiedzeni rzeczywistością i pokrzywdzeni, szukający w ten sposób, jeśli nie pomocy, to wsparcia moralnego, potwierdzenia słuszności swych postaw, ale nie zawsze zdolni do samodzielnego działania i praktycznego, skutecznego rozwiązywania problemów. Ma więc o czym myśleć prezes Kaczyński, bo choć naszą sytuację polityczną często przyrównuje się do bagna, to w rzeczywistości od czasu do czasu staje się ona jak rwący potok. I wówczas wymaga szybkich i zdecydowanych reakcji.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika geozak

22-03-2013 [19:19] - geozak | Link:

Analiza dosyc trafna.Jednak dla PO może dzialac na plus projekt Dudy .Jego głównym zadaniem jest jak przypuszczam aby PiS nie przechwytywal oburzonych i zachowal te około 30 %.PO ma zapewnione poparcie budżetowki i pewne 30 % i zawsze znajdą się przystawki.Najważniejszy czynnik bedzie jednak skąd forsa.Polska to praktycznie bankrut i kolejna akcja kroplówki w postaci likwidacji OFFE przedłuży konwulsje konania.Wiele daje do myślenia akcja Pałacu w sprawie uproszczenia podatkow co należy czytać uszczelnić system podatkowy gdyz nie ma forsy.Jednak przy takiej strukturze gospodarki w Polsce i szalejącej korupcji nigdy sie to nie dokona i przypuszczalnie zadecyduje kryterium uliczne.W tym przypadku to wymaga dodatkowej analizy ale do kryterium ulicznego PiS TEŻ MUSIAŁBY SIE OTWORZYĆ I BYC NA TO PRZYGOTOWANY TYM BARDZIEJ.

Obrazek użytkownika tipsi

22-03-2013 [21:12] - tipsi | Link:

istnieje możliwość, że na Dudzie stracą obie partie, a może i lewica. Trzeba pamiętać, że część tych oburzonych czy zmielonych głosowała na PO i SLD. Chętnie obejrzałbym wyniki badań w tej kwestii. Co do poparcia budżetówki -- byłbym ostrożny. Zwalniani nauczyciele, dobijani pracownicy służby zdrowia -- oczywiście głównie spoza Wwy -- już nie zagłosują na PO. Może wielu z nich nie odda głosu na PiS, może część w ogóle nie pójdzie do urn. Ale to PO straci najwięcej, bo ludzie ci poprzednio gremialnie wybierali Tuska.

OFE oczywiście trzeba zlikwidować, ale pieniądze należałoby zwrócić ludziom -- budżetowi g... pomogą, a taki ładny gest przysporzyłby partii, która by go wykonała, sporo głosów. Pieniądze zaś pobudziłyby konsumpcję albo zmniejszyły zadłużenie obywateli.

Kryterium uliczne, wbrew pozorom, to najgorsza ewentualność -- bo władza ma media i środki, by rozegrać to z korzyścią dla siebie. Pamiętajmy, że Tusk nie jest władzą -- on jest jedynie jej emanacją, pacynką, którą można zmienić z dnia na dzień. Poza tym, wygranie prawdziwego kryterium ulicznego wymagałoby od PiS (czy kogokolwiek, kto próbowałby je wyzyskać oddolnie) solidnych struktur organizacyjnych, logistyki i wcześniejszego przygotowania przejęcia władzy (vide rewolucja róż). U nas te zasoby są rozproszone między PiS, Solidarnością a KGP -- żadna z tych organizacji nie dysponuje nimi wyłącznie. Jeśli potrafiłyby się dogadać, to kto wie… Pamiętać jednak trzeba, że władzucha ma doświadczenie w te klocki. Już raz skanalizowała wielomilionowy ruch społeczny i zrobiła, co zamierzyła.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

22-03-2013 [20:19] - Krzysztof Pasie... | Link:

Gratuluję trafności przeprowadzonej analizy.
Martwi mnie jednak "ortodoksyjność" sporej grupy zwolenników PIS.
Pisze Pan:
"Dlatego kierownictwo PiS powinno uczciwie odpowiedzieć sobie na pytanie -- czy partia ma istnieć i pracować dla państwa i narodu, czy też stać się przedsiębiorstwem nastawionym na zakonserwowanie pozycji politycznej już zdobytej przez swoje kadry...".

Zapraszam do lektury komentarzy ortodoksyjnych pisowców dodanych do mojej notki pt. "Take it easy! - list do ortodoksyjnych pisowców". 

http://salonowcy.salon24.pl/494994,take-it-easy-list-do-ortodoksyjnych-pisowcow

Komentarze te dadzą Panu obraz źle wróżącej mentalności sporej częsci elektoratu partii Jarosława Kaczyńskiego.

Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz

 

Obrazek użytkownika tipsi

22-03-2013 [21:01] - tipsi | Link:

ale nie przesadzajmy. To tylko gdybanie człowieka, który ma zbyt mało informacji, by poważnie traktować jego wynurzenia. Tak naprawdę większość tego, co się dzieje w polityce, umyka takim widzom jak my. Wiele decyzji czy postaw ma racjonalne uzasadnienie w faktach, o których nie mamy pojęcia.
Co do postawy "radykalnych pisowców" -- każde środowisko składa się z ludzi prezentujących całą gamę postaw. W wielu wypadkach ludzie po prostu nie potrafią czytać ze zrozumieniem albo reagują nieadekwatnie do zawartości tekstu. To widuje się po każdej stronie politycznej barykady. Wielu ludzi namiętnie lubi dyskutować, z ochotą krytykując dla samej krytyki, bez głębszego namysłu nad argumentami drugiej strony. Doskonałym przykładem jest tu choćby podatek katastralny -- działa jak płachta na byka. W innych wypadkach taką płachtą jest energia atomowa albo teoria ewolucji albo społeczna nauka Kościoła czy obecność księży w życiu publicznym. Takiemu Tuskowi wystarczy pokazać zdjęcie Kaczyńskiego, by ruszał do szarży jak idiota.

Niestety, prawdziwą udręką jest to, że część każdego środowiska jest zamknięta na kompromis -- nawet jeśli ich do niego zmusić, to się śmiertlenie obrażą i będą traktować go jako osobistą krzywdę. Tymczasem kompromis jest solą polityki.

Obrazek użytkownika geozak

23-03-2013 [01:38] - geozak | Link:

Musi być Pan bardziej wyrozumiały i rozumieć sytuację która jest od lat w Polsce.Ludzie oszukani tyle razy dmuchaja na zimne.Gdy JK zakładal PC byl demokratą calą gębą ale po roku służby tak mu namieszały ,ze towarzystwo rozbiło sie na kilka partyjek.Wlasnie ta obawa jest głównym powodem ostrozności.Duda i Kukiz to znaczone karty a Pan sie tym ekscytowal i stąd te komentarze. Każdy kto ma troche rozsądku i doświadczenia widzi w jakim celu powstał ten projekt.Władza musi zachowac balans w przyrodzie aby nie przybywało PiS owi powyżej 30 % i ten projekt powstał chociaz ja nie daję mu żadnych szans gdyż działacze Solidarnosci jak Duda to wypasione kocury.

Obrazek użytkownika wicenigga

22-03-2013 [20:28] - wicenigga (niezweryfikowany) | Link:

szczególnie wówczas gdy brakuje benefitów władzy. Nie jest łatwo także dlatego, że do partii opozycyjnej, która nie może oferować szybkiej kariery, niechętnie przychodzą ludzie asertywni i żądni skucesu -- a więc zdolni do jego odniesienia"

No i tu pytanie: czy rozwiązanie powyższych problemów przekracza możliwości umysłowe tak wytrawnego polityka jak JK, czy też już dawno je przeanalizował i doszedł do wniosku, że najlepiej ich w ogóle nie tykać.

Ze strony starych "towarzyszy" nie do końca wiadomo czego się spodziewać, a cóż dopiero ze strony "nowych dołów".

Także zbawienne rady z boku mogą budzić co najmniej nieufność, że o takim np. Ziemkiewiczu nie wspomnę, począwszy od jego krytyki postępowania Becka w '39r. Czy ziemkiewiczowy Beck ma coś wspólnego z JK? Jasne, że tak!

Obrazek użytkownika tipsi

22-03-2013 [20:51] - tipsi | Link:

Ja osobiście nie wątpię w możliwości intelektualne JK, jednak pojawia się pytanie, czy w chwili obecnej pożądane przez nas rozwiązanie w ogóle istnieje w przestrzeni możliwości. W sensie -- czy w ogóle da się znaleźć do niego drogę praktycznego postępowania. A potem -- czy da się tą drogą faktycznie przejść. JK zapewne doskonale wie, czego chce, czego potrzeba i co dałoby się osiągnąć -- ale niekoniecznie ma możliwość to przeprowadzić. Sytuacja ponadto jest zmienna, dynamiczna, i nikt nigdy nie zna wartości wszystkich zmiennych tego skomplikowanego równania, jakim jest polityka.Dlatego politycy w większości błądzą jak dzieci we mgle -- raz coś im wyjdzie, często fuksem, innym razem polegną.
Po drugie, trzeba pamiętać, że każdy przywódca, każdy szef działa w określonym otoczeniu. I to otoczenia ma na niego istotny wpływ, nawet jeśli jest on skończonym geniuszem politycznym (co nie znaczy, że za takowego uważam JK). W polityce geniusz mierzy się skutecznością, ale to bywa złudne, bo na skuteczność przemożny wpływ miewają okoliczności zewnętrzne, niezależne.

Czego się spodziewać ze strony "nowych dołów"? Tu JK ma spore doświadczenie, bo w końcu zbudował "z niczego" dwie partie, a już wówczas nie był żółtodziobem w polityce. Jednak bywa i tak, że człowiekowi przychodzą do ręki marne karty, a dodatkowo przeciwnik oszukuje i podgląda -- wówczas trudno wygrać. Jedno jest jasne -- z tym zestawem kadrowym, który w PiSie jest obecnie, nie da się wygrać wyborów, a już na pewno nie da się skutecznie rządzić. Trzeba to odświeżyć i zrestrukturyzować, przewietrzyć. Tu pojawia się właśnie problem -- czy JK ma pomysł jak to przeprowadzić i czy w ogóle uznaje to za potrzebne? Nie zapominajmy, że tak krytykowana przez komentatorów strategia wyczekiwania na wybuch zniecierpliwienia społecznego jest uzasadniona skoro nie ma się z kim budować koalicji -- ale jest też niebezpieczna, bo pulę może wziąć ktoś spoza obecnej stawki. W tym kontekście mam nadzieję, że JK zawarł z Dudą swoisty układ, który teraz wchodzi w fazę realizacji.

Obrazek użytkownika wicenigga

22-03-2013 [22:10] - wicenigga (niezweryfikowany) | Link:

i czy w ogóle uznaje to za potrzebne?"

Takie pytanie i ja postawiłem: "czy też już dawno je przeanalizował i doszedł do wniosku, że najlepiej ich w ogóle nie tykać".

A dlaczego lepiej nie tykać? A wystarczy sobie wyobrazić, że jakoś tam wygrywa i zmuszony jest wchodzić w różne koalicje. I co on mógłby wówczas zrobić, od czego miałby zacząć? Od sądów, od prokuratury, od składu TK, od tv publicznej, no od czego, ale tak, żeby go na dzień dobry nie zagdakano na śmierć? W tamtych, niemal luksusowych warunkach nie sposób mu było dojść do ładu z koalicjantami, więc można sobie wyobrazić rozwój wypadków teraz.
Jedynie "wybuch na ulicach" może mu dać "cart blanche" do samodzielnych działań sanacyjnych (to chyba już najwłaściwsze określenie) i poskromić media. Jeśli to się mu nie uda, to może rzeczywiście i lepiej jeśli kto inny porządzi, tylko kto; wciąż PO?

Czy jednak to Kaczyński ma być zbawcą? Taż on nawet nie potrafi konno jeździć :)

Obrazek użytkownika tipsi

24-03-2013 [14:29] - tipsi | Link:

Taż on nawet nie potrafi konno jeździć :)"

Dobre :)

Też się zastanawiam, czy to JK ma byc zbawcą i wychodzi, że jeśli nawet nie, jeżeli potrzeba znacznie więcej czasu, to na pewno przypadła mu -- metaforycznie -- rola Mojżesza. I mam nadzieję, że się z niej dobrze wywiąże.

Co do czekania na zmianę sytuacji -- na pewno w dzisiejszym układzie PiS, z Kaczyńskim czy kimkolwiek innym, nie ma szans na skuteczną koalicję rządową. Do tego nawet w przypadku 100% wygranej -- nie ma szans na skuteczne rządy. Polska jest bowiem atrapą demokracji i nie rząd u nas rządzi i nie Sejm prawa stanowi. Dlatego zdobycie Sejmu i rządu, cho konieczne, jest dalece niewystarczające. I to z tego JK na pewno doskonale zdaje sobie sprawę (znacznie lepiej niż my, maluczcy) i dlatego pewnie musi czekac. Sęk w tym, by czekając -- pracowac, budowac silną partię. A PiS nie jest partią obiektywnie silną, jest co najwyżej silny słabością swych przeciwników. I to jest, moim zdaniem, bardzo niebezpieczne, bo kiedy przyjdzie czas, może nie sprostac jego wymogom.

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

24-03-2013 [21:01] - Teresa Bochwic | Link:

A co Pan sądzi o pokłosiu 19 października 2010, czyli zarżnięcia Rosiaka w Łodzi? Słyszałam, że posłowie na pare tygodni pozamykali wtedy biura, i trudno im się dziwić. PiS potrzebuje ludzi odwaznych, ale to łatwo mówić. Myślę, że każdy z nich ma w tyle głowy podobną sytuację u siebie.

Obrazek użytkownika tipsi

24-03-2013 [22:31] - tipsi | Link:

jest mi o tyle bliski, że p. Wojciechowski jest członkiem mojego komitetu powiatowego i wraz z kolegami bywamy w jego biurze dośc często. Akurat to biuro nie było zamknięte. Owszem, znam posłów, których trudno zastac w biurze, ale nie sądzę, by przyczyną tego była obawa przed zamachem. Raczej obawa czy może niechęc do zajmowania się sprawami interesantów -- wyborców nawiedzających parlamentarzystów. Obawę o to, że ktoś padnie ofiarą takiego zamachu (czy innego gwałtownego aktu przemocy) ma chyba każdy dojrzały człowiek. Ale nie powinno go to skłaniac do zaniechania działania. Jeśli posłowie mieliby unikac kontaktu z wyborcami tylko dlatego, że asystent jednego z nich został zamordowany, to ich misja z miejsca straciłaby swój sens i całą tę zabawę w demokrację przedstawicielską należałoby schowa do szuflady i zając się czymś innym. Oczywiście, warto podjąc działania defensywne i zabezpieczające i wielu pewnie to uczyniło.

Sprawa zabójstwa p. Rosiaka wymaga pełnego wyjaśnienia, choc pewnie nie będzie łatwo wyświetlic jej kulisy. Nie da się wykluczyc, że Cyba faktycznie był jednym z tych nawiedzonych, którzy od czasu do czasu strzelają do innych by naprawic świat, zyskac sławę, odreagowac frustracje etc. Zadaniem służb państwowych powinno byc jednak wykluczenie innych możliwości, a IMO zaniedbano to zrobic. Znamienne jest to, że pomimo późniejszego nasilenia kampanii nienawiści, nie doszło do eskalacji takich zachowań. Może to wskazywac, iż sprawa Cyby była rodzajem testu, którego wynik skłonił tajemniczych prowodyrów do wyboru innej taktyki nękania opozycji. Mogła to byc również prowokacja w ramach walki buldogów pod dywanem, w której padły przecież inne ofiary, jak chocby gen. Petelicki czy Andrzej Lepper. Czasem odnoszę dojmujące wrażenie, że ludzie powiązani ze służbami doskonale wiedzą co zaszło, ale oczywiście milczą.

A tak na marginesie -- śp. p. Rosiak nie został bynajmniej "zarżnięty", lecz zastrzelony. Nie wiem jak Pani, ale mnie osobiście określenie "zarżnięty" niezbyt dobrze się kojarzy.

Obrazek użytkownika tagore

22-03-2013 [20:42] - tagore | Link:

kto obserwował powolną śmierć KPN zauważa ponure
analogie z sytuacją PIS ,szczęście w nieszcześciu
,że rządzący nie mają marchewki.
Obawiam się ,że stagnacji w PIS nie przełamie jej
kierownictwo ,struktura jest zbyt zaskorupiała.

tagore

Obrazek użytkownika Janko Walski

23-03-2013 [13:25] - Janko Walski | Link:

mimo pojawienia się w tym wpisie także trafnych diagnoz.  Tym bardziej, że to co pan tu odkrywa jest nie tylko trywialne, ale także wyślizgane. Pierwszy ćwiczył to "otwarcie" PiSu chyba Dorn, później wszyscy kolejni odszczepieńcy po ostatnich "intelektualistów" pod wodzą Ziobry. Siedzi pan niczym Ferdynad Kiepski przed telewizorem z puszką piwa i wydziera się oglądając boks, czemu nie uderzył, gdy tamten się odsłonił. No bo Kiepski to by uderzył, prawda? Tymczasem pański pomysł jest  najzwyczajniej groteskowy. Przypomina odkrycie inspektora Clouseau: "naszym zadaniem jest złapanie złodzieja". Filmowy bohater jest jednak lepszy od pana. On tych złodziei w końcu łapie! Proszę bardzo, może się pan wykazać. Proszę spróbować oddolnie zaktywizować jakąkolwiek, choćby najmniejszą społeczność wokół miejsca, w którym pan mieszka, pracuje, czy imprezuje. Albo coś najłatwiejszego: niech pan spróbuje wyrwać choć jedną ofiarę matriksa z amoku. Truje pan truizmem i jeszcze podbudowuje swoje ego dywagacjami o tym, czy JK jest w stanie udźwignąć tę pańską kiepszczyznę intelektualnie. Żałosne.

Odsunięcie ubekistanu od władzy wymaga podejścia odwrotnego do tego co pan tu zaprezentował. Wymaga odejścia od dopingowania i kibicowania bulterierom. Wymaga przyjęcia formuły co JA mogę zrobić, a nie co ONI powinni zrobić. I robić! Chce pan poszerzać bazę społeczną PIS? Niech pan poszerza! Docenią każdego kto przyprowadzi  choć jedną taką grupę jak np. Kluby Gazety Polskiej czy Solidarni 2010.

Obrazek użytkownika tipsi

24-03-2013 [14:21] - tipsi | Link:

swoim komentarzem trafił Pan klasycznie kulą w płot. Bo tak się dziwnie składa, że od 2010 roku bardzo się staram -- i nie bez skromnych sukcesów -- robic to, czego zaniechanie był Pan łaskaw mi zarzucic. A i wcześniej nie zasypiałem gruszek w popiele. Łatwo nie jest, ale jakoś idzie ku lepszemu.

Kwaśne uwagi co do mojej kondycji intelektualnej przyjmuję, jak zawsze, z pokorą, wolałbym jednak, by wygłoszone zostały w mniej wulgarny i agresywny sposób. Muszę to chyba jednak Panu wybaczyc, skoro horyzontem odniesienia są dla dla Pana płaska postac z głupiego i antypolskiego serialu i slapstickowa fajtłapa, dwa czy trzy pokolenia wstecz pełniąca dokładnie tę samą rolę, co ta pierwsza obecnie. W tej sytuacji nie można od Pana wymagac zbyt wiele.

Skoro Pan obdarzył mnie tyloma dobrymi radami, to czuję się zobowiązany do rewanżu -- na przyszłośc niechaj Pan spróbuje czytac z większym zrozumieniem, mniej zaś komentowac -- na moim blogu to może najlepiej w ogóle. Dziękuję bardzo.

Obrazek użytkownika Janko Walski

24-03-2013 [18:47] - Janko Walski | Link:

Jeśli poczuł się Pan urażony to przepraszam. Jestem jak najdalszy od dotykania kondycji intelektualnej kogokolwik, a pańskiej w szczególności. Przeciwnie czytam i cenię pańskie teksty, inaczej nie komentowałbym ich. Pisałem raczej o pewnej skłonności, niestety dość typowej także wśród osób prawdziwie zatroskanych naszą niewesołą sytuacją. Być może posłużyłem się niezbyt wyszukaną formą, ale chciałem mocno uderzyć. Nie w Pana. Mój sprzeciw wywołał przedostatni akapit. Sytacja Polski jest poważniejsza niż jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Ci niedorżnięci, którzy znaleźli się po Smoleńsku na lini frontowej potrzebują przede wszystkim działań równoległych we wszystkich dziedzinach jakie mogą mieć znaczenie. Nie widzę potrzeby wdawania się teraz w oceny, przyjdzie na nie czas. Dzisiaj trzeba mobilizacji wszystkich porównwalnej z tą z  lat 1980-81. Wówczas odnieślimy sukces bo każdy robił to co mógł najlepiej jak potrafi i nikt nikomu niczego nie wytykał, choć błędów było bez liku. Zrobiłeś błąd? OK, ja to naprawię. Taka postawa była powszechna. Szefem S w regionie mógł być np. kierowca autobusu o niezbyt szerokich horyzontach bo wokół roiło się od tych, którzy zajmowali się tym czego lider nie dostrzegał. Jest to jedyna droga jeśli chcemy wyrwać się z łap kremlowskiego niedźwiedzia, który raz jeszcze zdołał uruchomić w Polsce swoich pokurczów, bo taki jest właściwy wymiar tego co od 2007 roku dzieje się. To coś zupełnie innego niż walka partii w demokratycznym kraju. Czegoś takiego jak "zakonserwowanie pozycji politycznej już zdobytej przez kadry" nie ma bo być nie może. W Prawie i Sprawiedliwości wszyscy siędzą na rozżarzonych węglach. Robią mnóstwo błędów, ale gdyby o synekury chodziło i pozycję społeczną, znaleźliby się we wszystkich innych partiach poza PiSem (żeby nie było wątpliwości, nie należę PiSu).

Obrazek użytkownika tipsi

24-03-2013 [20:06] - tipsi | Link:

ja zaś -- i owszem. I choc nie chciałbym poddawac krytyce konkretnych ludzi, to nie mogę udawac, że wszystko jest OK z naszą partią. Oczywiście rozumiem, że KAŻDA struktura stworzona przez człowieka MUSI byc obarczona niedoskonałością. Mimo najszczerszych dobrych chęci, kompetencji, czy nawet geniuszu jej twórców. I że ŻADEN człowiek nie jest w stanie nie popełniac błędów, jak też nie ma takiego, który potrafiłby się ze wszystkich swych błędów wycofac. Właśnie z powodu tych założeń twierdzę, że dobra struktura to taka, która mimo swych wbudowanych niedoskonałości jest dostatecznie elastyczna, by się rozwijac, jest w stanie rozpoznawac przyczyny problemów i je eliminowac poprzez zmiany organizacyjne. Sęk w tym, że choc PiS nie zatracił zdolności do rozwoju organizacyjnego (a moja w partii tej obecnośc jest tego przykładem), to mam poważne obawy, czy partia jest w stanie adekwatnie reagowac na dynamicznie zmieniającą się sytuację. Ponadto nie ulega wątpliwości (i mam na to dowody), że częśc funkcjonariuszy partyjnych działa wbrew interesom PiS, w takim stylu i celu, jak miało to wcześniej miejsce w przypadku Poncyliusza i spółki. To trzeci rzut "śpiochów". Tu znowu zastrzeżenie -- świetnie rozumiem i jako realista do pewnego stopnia godzę się z tym, że praca każdego działacza jest wypadkową dążenia do zapewnienia korzyści politycznych swej partii i dążenia do zapewnienia korzyści osobistych sobie samemu lub swojej grupie towarzyskiej. Jednak jeśli nie są zachowane rozsądne proporcje, a tym gorzej -- jeśli ktoś taki organizuje coś w rodzaju wewnątrzpartyjnego spisku przeciwko jednej z lokomotyw ugrupowania -- to nie wolno milczec. PiS jest obecnie jedyną siłą potencjalnie zdolną skutecznie przezwyciężyc zapaśc ustrojową państwa polskiego i zainicjowac proces odzyskiwania suwerenności tak politycznej, jak kulturowej. Dlatego z jednej strony powinniśmy zwalczac tendencje do "plasterkowania" prawicy i okrawania PiS z poparcia społecznego, a z drugiej -- dwa zgubne zagrożenia wewnętrzne. Jedno to marazm i zamrożenie układu wewnętrznego w partii, a drugie -- sabotaż prowadzony przez ludzi wprowadzonych do PiS w celu jego rozbicia lub neutralizacji. To trudne ale konieczne, jeśli PiS ma przetrwac i zwyciężyc.

Obrazek użytkownika Janko Walski

24-03-2013 [22:28] - Janko Walski | Link:

Z zewnątrz jednak również widać, nazwijmy to, niedostatki. Wrocławska komórka na przykład od dawna jest krytykowana, także publicznie. Zarzuty pod adresem lokalnej struktury padły z sali nawet na spotkaniu  zorganizowanym przez te struktury, na którym bieżącą sytuację polityczną w Polsce przedstawiał Jarosław Kaczyński.  Mieściły się jednak w kategorii niedoskonałości menadżerskich, słabych zdolności przywódczych, trudności w mobilizacji do większej aktywności i irytujących zaniedbań. Tym nie mniej, obserwując politykę kierownictwa partii mam wrażenie, że osoba aktywna z pomysłami nie miałaby najmniejszych trudności z wskoczeniem na pozycje decyzyjne. Przykładów nie brakuje. Dowodzi to tylko otwartości i elastyczności. Liderom partii od początku nie przeszkadzało ograniczone utożsamianie się z jednymi celamii partii jeśli w grę wchodziła przdatność w innych. Przypomnijmy śp. profesora Religę. Czy wszyscy rozłamowcy byli "śpiochami"? Nie wydaje mi się. W większości byli to ludzie, którzy dali się nakręcić. Sądzę, że istotnym czynnikiem wpływającym na trudności z lojalnością, ułatwiającym owo nakręcanie jest właśnie klimat sprzyjający stawianiu na cenzurowanym. Klimat, powiedzmy to, naturalny w warunkach głębokiej defensywy po 2007 roku. 

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

24-03-2013 [20:53] - Teresa Bochwic | Link:

Odnioslam wrażenie, że p. Janko Walski nie krytykuje Pana intelektu, tylko mentorski ton.

Obrazek użytkownika tipsi

24-03-2013 [22:11] - tipsi | Link:

Ale czy faktycznie ten "mentorski ton" jest widoczny? Staram się pisac rzeczowo i nie mam zamiaru nikogo pouczac, dzielę się tylko swoimi refleksjami.

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

29-03-2013 [15:10] - Teresa Bochwic | Link:

Czytuję z zainteresowaniem Pana liczne komentarze pod innymi wpisami, a czytałabym je z większa przyjemnością, gdyby nie... Czy mógłby Pan rzadziej używac słowa "d..."? Bardzo mi to przeszkadza w czytaniu. Ja wiem, ze to nic w porównaniu z panią Wójciak i tabloidami, ale tu na razie utrzymywał sie przeważnie, nie zawsze ale jednak przeważnie, poziom kultury wykluczający tego rodzaju słownictwa.
Polecam się Pana uwadze
Z poważaniem

Obrazek użytkownika tipsi

05-04-2013 [23:45] - tipsi | Link:

za komplementy, zupełnie niezasłużone. Oczywiście, postaram się ograniczyc stosowanie nieparlamentarnych zwrotów do niezbędnego minimum, nie mogę jednak obiecac, że zupełnie znikną z moich wypowiedzi. Parafrazując mojego ulubionego autora, mężczyzna czasem powinien odpowiedziec słowem równie ciężkim, jak głazy w glebie z której był wyrósł. Na własną obronę mam to, że w przeciwieństwie do wzmiankowanej damy, moich epitetów udzielam sprawiedliwie, ponadto zaś nie jestem przedstawicielem elity kulturalnej (ani też "elyty") i jako człek z ludu mogę sobie pozwolic na więcej ;).