Sam debilizm narodów i społeczeństw też rzeczą nową nie jest bo, na tym najlepszym ze światów, głupota zawsze była oceaniczna a mądrość do morza jedynie niewielkiego porównana być może.
Jednak, za sprawą tak zwanego procesu historycznego, a więc także ucząc się na własnych i cudzych błędach, narody "twardego jądra" Europy zrobiły jednak postęp.
Generalnie na przykład już nie pali się ludzi na stosach a także nie zabija się kalek. Nie jest to może Mount Everest postępu, ale Kozi Wierch to już tak...
Jeszcze trochę, tak może ze sto lat, i jest szansa na to by większe grupy obywateli zachodniej hemisfery pojęły, że tak zwana, dla przykładu, demokracja, w realu, nie istnieje i jest taką samą ściemą jak, na przykład, wolność, równość czy braterstwo. Żadne, w świecie polityki, nie istnieją. Choć mogą zdarzać się arcysporadycznie w relacjach między "człowiekami". Ale tylko tam.
Zostawiam Italiańców, Angoli, Żabojadów czy Fryców i wracam do Polski...

Dziś już ponad 70% narodu ma dość rządów PO a 67% szczerze nie trawi Tusska. Widać, że przekroczono masę krytyczną i rzeczywiści władcy Polski energiczne podjęli działania by Tusska posunąć ale tak, by samememu nadal zjadać frukta.
Po co zadręczać umysł trudem wymyślania nowego, skoro stare działa bez zarzutu? Po co kombinować skoro ma się do czynienia, w znaczącej części, z motłochem. W wystarczająco znaczącej części...
Kaczyzm został wtłoczony w mózgi idiotów na tyle skutecznie by motłoch, bez refleksji widział w Kaczyźmie faszyzm a w Kaczorze, Hitlera. To, że akurat Hitler był socjalistą żadnemu debilowi nie przeszkadza. Bo dla idioty faszystowski (narodowy) socjalizm jest tożsamy z narodową prawicą. Idiota nie wie i ma nie wiedzieć ani co myśli, ani co gada.
Wie jednak, że z faszyzmem/Kaczyzmem trzeba walczyć. Ale z bolszewizmem to już niekoniecznie. No taki całkiem dobry to on może nie był. Ale były wczasy zakładowe, była flaszka i... I fiat 126p.
I na takim właśnie "społecznym podglebiu", w ramach przebudowy, powstają liczne inicjatywy. Oczywiście spontaniczne. Mamy więc Eurpę Plus, Instytut Myśli Państwowej ( pod światłym przewodem Giertycha), Platformę Oburzonych, rozmowy PJN-PSL i (niemalże) jednocześnie głosowanie całego Sejmu w tym całej "opozycji", od Palikota po Zbysia Ziobrę, przeciwko odwołaniu bandy Tusska i powołaniu rządu prof. Glińskiego. Ergo głosowaniu, które realnie mogłoby przynieść zmianę.
Widać tu, jak w soczewce, jak zespawany jest polityczny establishment, emanacja politycznego zaplecza, w którym pierwsze i decydujące skrzypce grają agenci. I to agenci obcych państw, choć o polsko brzmiących nazwiskach. Bo wszyscy możni tego świata są żywotnie zaiteresowani w trwaniu układu władzy w Polsce.
Czy jest z tego wyjście?
Jest. Bardzo trudne ale nie niemożliwe. Wymagające determinacji i politycznego planu z wariantami A,B a nawet C. Nie łudźmy się. Oni władzy raz zdobytej dobrowolnie nie oddadzą. Nie oddadzą jej nie tylko dlatego, że sieci ich powiązań mołyby zostać nadszarpnięte a nawet rozerwane. Nie oddadzą także dlatego, że dla bardzo wielu z nich jej oddanie musi równać się zwyczajnymu pierdlowi. I oni o tym wiedzą.
Po pierwsze należy obalić rząd w wyniku regularnej rewolty i nie oglądać się na fakt, że europejskie salony zawyją. Niech wyją na zdrowie.
Po drugie należy powołać Konstytuantę i zmienić ustawę zasadniczą w ten sposób, że zmieniony zostanie system parlamentarno-gabinetowy na system prezydencki. Ergo należy zmienić system polityczny państwa.
Wiem, że nie ma tu rozwiązań doskonałych i, że każdy system niesie "w sobie" niebezpieczeństwa. Ale można im przeciwdziałać odpowiednimi zapisami konstytucyjnymi np. ściśle regulującymi prerogatywy Prezydenta i noweg Parlamentu.
Po trzecie należy zmniejszyć ilość posłów do stu a senatorów do dwóch z każdego województwa i uczynić z Senatu Izbę Samorządową a bierne prawo wyborcze przyznać wyłącznie wybieranym w wyborach bezpośrednich, samorządowcom.
Po czwarte. Wprowadzić w trybie pilnym realną dekomunizację i deubekizację, i połączyć ją z lustracją majątkową polityków, sędziów, prokuratorów, policjantów i wszystkich funkcjonariuszy publicznych a także zarządów spółek prawa handlowego i ich rad nadzorczych.
Po następne, przystąpić do repolonizacji banków i systemu bankowego.
Wszcząć, od początku, śledztwo smoleńskie a wszystkich odpowiedzialnych za jego stan i przebieg wsadzić do pierdla by tam oczekiwali na sprawiedliwy sąd i wyrok. I ta sprawa jest równie ważana jak wszystkie inne bo to może być początek budowy poważnego państwa.
Uważam, że nie ma innego wyjścia. Lemingi to są byty niereformowalne i czekanie na ich przebudzenie jest czekaniem na Godota.
Pytanie Pana Premiera Olszewskiego ("Czyja ma być Polska"?) nie straciło nic ze swojej aktualności.
Jest tylko jeden problemik. Czy PiS wreszcie przestanie roglądać się bezradnie nad sposobami poszerzenia bazy społecznej, czy jednak wykorzysta tę bazę, która jest, a którą skutecznie, jak dotąd, odrzucał, licząc na urwanie czegoś z "centrum".
Pozdrawiam
Pozdro
Pozdrawiam
Co do zmiany systemu politycznego na system prezydencki uważam, że w konkretnej sytuacji politycznej a także ze względu na geopolityczne położenie Polski i wynikające z niego zagrożenia ale i szanse, lepszy jest, jak sądzę, jeden silny ośrodek władzy wykonawczej niż ośrodków tych kilka, często wyraźnie niekoherentnych. Bywa, że konkurujących ze sobą.
Jeśli idzie zaś o zmniejszenie ilości posłów to jest to postulat czysto praktyczny a nie polityczny. To politycy właśnie, ze względu na koryto, czynią zniego politykę. Oczywiście liczba 100 jest jedynie symboliczna. Chodzi o zasadę.
W kwestii ordynacji wyborczej. Czy uważa Pan, że sytuacja, w której kilkadziesiąt osób, w skali kraju, decyduje o tym kto będzie posłem, jest sytuacją bez znaczenia? I czy jest to przypadek, że zasada proporcjonalności jest praktycznie zlikwidowana poprzez zapisy ordynacji wyborczej, które z zapisu o proporcjonalności czynią kpinę a, w praktyce, realizują ordynację większościową?
A czy funkcjonujący w praktyce system "dystrybucji władzy", w którym wszystkie istotne segmenty polityczne i gospodarcze państwa są w praktyce, pośrednio lub bezpośrednio, podporządkowane tym, którzy panują w Sejmie, jest słuszna i demokratyczna? Czy realizuje zasadę decentralizacji władzy, czy wręcz odwrotnie?
Jeśli idzie o media. Oczywiście, że tak. Przywrócenie elementarnej równowagi w tej materii jest zadaniem arcyważnym.
Tego co trzeba zmienić by przywrócić normalność jest oczywiście znacznie więcej ale nie można napisać o wszystkim w tekście, z definicji, krótkim.
Pozdrawiam