Okazuje się, że pewnych rzeczy nam prawicowym blogerom nie można poruszać…
W ostatnim czasie sporo pisano krytycznie o tzw. „naszych”. Chodzi tu np. o publicystów niepokornych, którzy kreowali się na Świętych Jerzych. Pisali: „nigdy w aliansach z Hajdarowiczem” a potem pokornie wracali do mediów tego samego Hajdarowicza. Zgadzam się z opinią Gadającego Grzyba, że nikt by nie miał do nich pretensji gdyby oni sami wcześniej nie kreowali się na rycerzy w lśniących zbrojach. Są dziennikarzami i mają pisać prawdę. Nikt od nich nie wymagał takich czy owakich deklaracji. Przez ich powroty po uprzednich deklaracjach mamy cyrk na kółkach, a nie walkę o wolne media. Niestety krytyka nieodpowiedzialności za słowo „naszych publicystów” jest uważana za zło.
Dużo negatywnych komentarzy zbierają osoby, które ośmieliły się opisać swoje doświadczenia z biurokracją w PiSie, które krytykowały PiS za głosowanie za ustawą szczepionkową, a ostatnio za milczenie na temat ustawy o „udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium RP” .
Prawicowi politycy również popełniają błędy, mają prawo się mylić i czasem lenić, a my jako ich elektorat mamy obowiązek patrzeć im na ręce, bo oni nas reprezentują. Gdy ludzie prawicy popełniają błędy, dają argumenty lemingom do szydzenia z nas. My często ponosimy konsekwencje głoszenia poglądów prawicowych zarówno w pracy jak i w gronach towarzyskich. Dlaczego zatem nie wymagać od posłów prawicy wzięcia większej odpowiedzialności za kraj? Oni też mają ciężko, tracą przyjaciół ale biorą pieniądze za swoją pracę. Jestem pewien, że każdy aktywny prawicowy bloger-patriota stracił jakąś część znajomych przez dyskusje na tematy polityczne. Aktywny nie znaczy piszący na blogach. Uważam, że nie można być patriotą tylko w sieci.
Zwracanie się do reprezentantów prawej strony sceny politycznej ma sens. Dlatego o tym dyskutujemy. Pisanie do koalicji rządzącej i do reszty postkomuchów wydaje się bez sensu, bo to jak pisanie zająca do wilka żeby go nie zjadał, ale to również ma swoją siłę. Bez nacisku ta władza się nie ugnie.
Dziennikarze głównych mediów (np. GP) z tzw. drugiego obiegu zastanawiają się jak zaktywizować społeczeństwo do pracy na rzecz kraju, a my blogerzy zastanawiamy się jak zaktywizować znanych nam/ lubianych przez nas posłów do pracy na rzecz nas - obywateli i tym samym dla interesu Rzeczpospolitej. To jest bardzo dobre zjawisko. Jest to zalążek do powstania prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego. Mocno wierzę, że to społeczeństwo w końcu zacznie funkcjonować sprawnie w obszarze lokalnym i ogólnopolskim i że będzie liczyło więcej niż kilkaset tysięcy osób. Póki co, Polacy zachowują się jak bliżej nieokreślone grupy etniczne. Te grupy trzeba włączyć do kilkusettysięcznej grupy aktywnych już obywateli. Społeczeństwo obywatelskie to nie musi być całe 38 mln Polaków. Wiadomo, że zawsze będą tacy, którzy będą nienawidzić Wolnej Polski i zdradzać ją dla własnych korzyści. Będą i tacy, którym jest wszystko jedno.
Społeczeństwo obywatelskie ma prawo wymagać od dziennikarzy rzetelnej informacji(czytaj więcej TUTAJ). Docenianie dorobku publicysty i krytyka jego jednostkowych zachowań, nie stoją ze sobą w sprzeczności.
Niedawno moim zdaniem stała się rzecz zabawna- Wyborcza mimowolnie przyszła z pomocą Ziemkiewiczowi, krytykując go za powrót do mediów Hajdarowicza. Dała mu tym samym argument do wrzucenia krytycznej wobec jego poczynań części blogosfery do jednego wora z dziennikarzami Wyborczej. A przecież nikt z prawicowych blogerów nie chciałby się znaleźć w gronie publicystów tej antypolskiej gazety. Ziemkiewicz nazwał swoich krytyków-blogerów agenturą, ale dodał łaskawie, że nie wszyscy jego krytycy to agenci.
Agenturą okazuje się też blogerka faxe za swój wpis Rząd leci po bandzie, opozycja rżnie głupa!
Wszyscy którzy się z nią zgadzają to agentura, bo agenci nie krytykują PO, tylko PiS. Wy mali tropiciele agentury piszecie coś w rodzaju, że można pisać do koalicji rządzącej a nie można nic wymagać od PiSu, bo PiS nic nie może zrobić. Robić może tylko PO a wymaganie czegokolwiek od PiSu to agentura!
Czy wyście na głowy poupadali? Przez takie oskarżenia wielu blogerów boi się poruszać przykre tematy związane z działalnością karierowiczów należących do prawicowych partii, żeby nie zostać posądzonymi o agenturalność. I rosną takie nowe Kowale i Kluzik- Rostkowskie, a jak ich ktoś skrytykuje na blogu to agent, antypolak i Bóg wie co jeszcze. To jest chore. Gdzie Wy macie rozum? Dziwię się czasem, że lemingi myślą sprawniej krytykując fotoradary Platformy, niż niektórzy prawicowi blogerzy, którzy czczą swoje ulubione partie zupełnie bezkrytycznie. Więcej w tej antyagenturalnej krytyce szkody niż pożytku. I żeby było jasne, nie twierdzę, że wśród prawicowych blogerów nie ma agentów. Być może są, ale to jest raczej nie do udowodnienia. Rzucając oskarżenia bez dowodów Wy mali Antyagenci często się ośmieszacie. Więcej luzu.
I na koniec: Co może zrobić PiS w sprawie Ustawy o działaniach zagranicznych służb mundurowych na terenie RP?
1. Zwołać konferencję prasową i wyłożyć na niej swoje zastrzeżenia wobec ustawy.
2. Posłowie i senatorowie PiS mogą pisać na swoich fanepage’ ach i blogach prywatnych a także na portalach dla blogerów swoje opinie i zastrzeżenia wobec tej ustawy. Niestety ja znam tylko dwóch blogerów PiS, którzy są dobrze znani w sieci. Jeden to Kuźmiuk, drugi Czarnecki.
3. Zorganizować manifestację pod Sejmem w sprawie tej ustawy. Na pewno przyłączyłyby się do niej Kluby GP. Gdyby taką manifestację organizowały tylko prawicowe portale, to przyszłoby pewnie 50- 150 osób a w TV nawet by o temacie nie wspomnieli.
4. Poruszać temat tej ustawy na debatach na żywo w TV.
Znajdzie się pewnie więcej pomysłów na działania PiS, ale już widać, że pole manewru PiS-u jest spore. To wcale nie musi być tak, że to co przygotuje Tusk i jego kolesie, Sejm klepnie.
http://www.obiektywnie.com.pl/artykuly/wiecej-luzu-blogerzy-i-czytelnicy-oraz-co-ma-zrobic-pis.html
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4186
Pozdrawiam