Kilka dni temu zamieściłem propozycję przedyskutowania ważnych kwestii dotyczących stanu społeczeństwa polskiego przysłaną przez komentatora Ezawa. Dziś publikuję jego podsumowanie i wnioski z nieudanej próby wywołania dyskusji na temat inny niż złe cechy Coryllus albo innego blogera.
Podsumowanie akcji: "Nie chcemy, nie możemy, nie potrafimy?"
"Rozumiem więcej, bo pozbyłem się złudzeń"
Ustalenia wstępne:
1. Mimo tematu sformułowanego na tyle szeroko, aby umożliwić wielu czytelnikom udział w dyskusji - głos zabrało 6 osób (nie licząc Pana Józefa oraz mnie) na około 1200 wyświetleń. Zatem - klęska!
2. "Nie potrafimy" - "My" 38 milionów (tutaj pożądana grupa mogłaby liczyć, np. 50 osób, które włączyłyby się twórczo do dyskusji na temat naszego Państwa) - brakuje nam wyrobionego poglądu na jego obecny wygląd, stan tego Państwa. Brakuje nam jasnej wizji naszego Państwa)
3. "Nie chcemy" - "My" 38 milinów (tutaj pożądana grupa mogłaby liczyć, np. 50 osób, które w takiej dyskusji chciałyby uczestniczyć) - niech inni zrobią to za nas.
4. Jeśli już na poziomie dyskusji "nie potrafimy i "nie chcemy", to oczekiwanie na pozytywistyczne zaangażowanie nie bardzo można liczyć. Taka praca wymaga bowiem postawy zdecydowanej, zdeterminowanej w działaniu.
5. Środowisko "GP" (które uchodzi za jeden z bastionów polskości), tutaj gromadzące się wokół - niezalezna.pl - epatuje tylko patriotyzmem zewnętrznym. Dlaczego? Moja myśl (może brutalna ) - bo ten patriotyzm widzi rodzina, znajomi, znajomi znajomych, etc. "Byłem/byłam tam, stałem/stałam obok..., mam zdjęcie z... ". Szukanie poklasku? Ego zaspokojone obecnością na marszu, wiecu, spotkaniu, etc.
6. Pragniemy zmian, ale oddajemy pole oczekując, że inni nas poprowadzą.
7. Na gwałt potrzebujemy przedstawić tym ludziom, w prostej formie - jak Dekalog - nasze credo oraz jak to credo realizować - potrzebna jest edukacja, edukacja, edukacja.
8. Aby ten proces kształcenia zakończył się sukcesem, obie strony, tzn. nauczyciel/e (muszą "potrafić" ) i uczniowie (muszą "chcieć") zrozumieć sens procesu kształcenia i osiągnięcia zamierzonego celu: "My" 38 milinów "potrafimy" i "chcemy" stworzyć Polskę dla wspólnoty 38 milionów.
9. Obecnie mamy patriotyczne wydmuszki, chętne do marszu, ale bez wyrobionego kręgosłupa myślowego - nie posiadają wyrobionej i ugruntowanej opinii na temat stanu i przyszłości naszego Państwa.
10. Na NB - czytamy autora dalej temat, treść ma wtórne znaczenie. Udział w dyskusji, za kilkoma wyjątkami, sprowadza się do: jestem za, jestem przeciw, jakiś wierszyk, trochę czadu, trochę niezadowolenia i... bardzo mało konkretnych pomysłów wspartych przemyśleniami.
11. Teraz łatwiej przychodzi mi rozumienie, dlaczego przegrywamy i co gorsza - dlaczego nadal możemy przegrywać.
12. Dopóki, dopóty, każdy mieniący się patriotą, nie będzie rozumnie promieniował tym patriotyzmem na innych, nie mamy szans na wygraną przy urnach.
13. Tak na wszelki wypadek, proszę sobie darować wpisy o moim zawiedzionym ego, temat dotyczył wspólnoty 38 milionów (w tym mnie jako 1/38 milionowej ) - nie mnie na tle 38 milionów. Zawiedzione jest moje przekonanie, że czytelnicy "GP" - tutaj: "NB" na "niezalezna.pl" - stanowią promieniujący rozumnością bastion polskości. Stwierdzam, że owa rozumność ogranicza się do biernego uczestnictwa, czytania, słuchania, maszerowania za kimś - za wyjątkiem kilku znaczących postaci. Ja tutaj nikogo nie upokarzam, nikomu nie ubliżam, to prosta i chłodna analiza naszego (podkreślam: naszego) "My".
14. Przyczyną naszej klęski - klęski 38 milionów, jesteśmy "My" sami. "My" 38 milinów, które szuka lwa zdolnego do poprowadzenia (dosłownie: poprowadzenia) ku świetlanej przyszłości, bo do boju (intelektualnego) nie jesteśmy przygotowani (nie potrafimy), ani nie jesteśmy zdeterminowani (nie chcemy). Lew ma to wszystko załatwić, dlatego, póki co Jarosław Kaczyński (jako synonim owego lwa) jest tak postrzegany i tolerowany w roli przewodnika. To na jego piersi ma rozbić się wróg lub rozpierzchnąć się na sam jego widok. Nie jest problemem, że pójdziemy za JK, problemem jest to, że tylko taką mamy strategię! Iść za..., bez świadomości, iż mamy być świadomi własnej roli w tym marszu.
15. WAŻNE - każdy z nas, pośród tych 38 milionów powinien być zdolny do marszu na czele. To ideał, minimum to - widzieć kogo i dlaczego należy wskazać na zastępcę przewodnika. Z kolei przewodnik musi mieć świadomość oparcia, w tych idących za nim, oraz... kontroli poprawności jego poczynań jako przewodnika. Samowola, to nasz wróg.
16. Należy odróżnić: SAMOWOLĘ od SAMODZIELNOŚCI
Skojarzenie:
Dlaczego komandosi, to elita? Bo każdy z nich może działać samodzielnie, w każdych warunkach. Komandos jest wyszkoloną samodzielna jednostką, zdolną przetrwać i samodzielnie wykonać zadanie.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 13074
Jeśli przyjadą sami - to zaprotestują... i wrócą. Jeśli dołączą do nich w akcie solidarności rolnicy np. z mazowieckiego i łódzkiego (z całego kraju mile widziani!), to ten protest może być początkiem czegoś bardzo ważnego.
Jeśli my prześpimy ten POCZĄTEK - to obudzą nas dopiero kremlowskie kuranty na Zamku Królewskim. Co możemy zrobić?
ANIMOWAĆ SOLIDARNOŚĆ! Nie tę związkową, bo ona tylko od czasu do czasu wychyla się spod miotły, żeby pisnąć, że popiera i czym prędzej się schować - ale naszą, polską, międzyludzką, narodową.
Minimum:
zorganizować w Warszawie marsz poparcia dla rolników w dniu, w którym tu się zjawią.
Trochę więcej:
nie zważając na to, czy nas dużo czy mało, prowadzić ogólnopolską akcję przyłączania się do tego protestu, wykorzystywać wszystkie możliwości - od towarzyskich i rodzinnych po medialne
Jeszcze trochę więcej:
wymusić na strukturach Solidarności, pod groźbą wypisania się ze Związku (to ważne dla "struktur" - kasa!), CZYNNE poparcie dla rolników na ulicach Warszawy. Każdy może pójść do swojego przewodniczącego Komisji Zakładowej i pogadać na ten temat. Jeśli Komisje Zakładowe pozostaną pod miotłą, albo jeśli nie daj Boże zaczną konsultować się z dyrektorami - to znaczy, że czas tworzyć inny związek., bo ten już umarł.
Każdy z nas może wesprzeć przybyłych swoją obecnością. Czas zacząć budować wspólnotę. Nie uda się zdobyć pozwolenia na manifestację, to IDŹMY WSZYSCY NA SPACER!
I najważniejsze: politycy PiS, pomóżcie i chodźcie z nami!
Tylko jak jej dokonać, zbyśmy zmienili się w skali makro?
Przeciez w skali mikro, indywidualnie, każdy z nas 38 milionów razy jeden jesteśmy bardzo mądrzy!
A w skali makro okazujemy się narodem idiotów!
Tak! Tak! Jesteśmy narodem idiotów!
Mamy rządzących z mentalnością postkolonialną. I sami mamy mentalność postkolonialną!
Kiedyś zacząłem pisać notkę, której nie napiszę. Jej tytuł roboczy był: "Polska i Rosja – mentalność postkolonialna. Czy ktoś jest narodem idiotów lub niewolników?".
Oto fragment:
Wyzwolenie Europy Środkowej nastąpiło w roku 1989. Wielcy tego świata zastanawiają się: Czy odrodzenie tych narodów było potrzebne?
Dzisiejsze, najważniejsze dla nas metropolie takie jak Berlin, czy Moskwa stanowią teraz „hegemonów zastępczych” krajów skolonizowanych m. in. Polski i korzystają ze swego monopol na tworzenie wizerunku krajów całej Europy Środkowej w świecie.
Czy kraje Europy Środkowej utraciły swoją podmiotowość? Trzeba pamiętać, że był już pewien przywódca Zachodu, który kazał nam "siedzieć cicho!"
Niedawno doświadczony o mentalności postkolonialnej przywódca jednej z naszych sejmowych partii radził "brać co dają i uciekać!" A naród ma się cieszyć!
Przecież jesteśmy krajem Europy Środkowej, czyli byliśmy i jesteśmy społeczeństwem szowinistycznym, prymitywnym i nietolerancyjnym. I antysemickim!!! Za takie tezy prezydent III RP nagradza nawet orderami. Ba jesteśmy tak prymitywni i zacofani, że nie potrafimy się zmierzyć z własną niechwalebną przeszłością! Tak wmawiają nam światli i postępowi lewi euroliberałowie nawet własnego chowu.
I jako społeczeństwo spokojnie to przyjmujemy!
Takie są wyniki naszego intelektualnego ubezwłasnowolnienia - jest to po prostu kolonialne odebranie nam głosu.
Nie uczestniczymy w tworzeniu własnego wizerunku, bo nasza narracja do wielkiego świata nie dociera. O nas wypowiadają się hegemoni.
Zostaliśmy przekonani, że jesteśmy narodem drugorzędnym i niezwykle mało skutecznym, który musi uczyć się u hegemonów.
W 1990 tylko przekształciliśmy się z kraju skolonizowanego w kraj postkolonialny.
Dokonały tego nasze elity polskie, którzy nasz kraj „zanumerowały” jako III RP!
I nie można się dziwić, że w skali makro wielu światłych ludzi uważa nas za naród idiotów.
Bo tak brzmi prawda!
Jesteśmy przecież Środkowymi Europejczykami.
Czy jesteśmy narodem idiotów w skali makro? Sami to wielokrotnie potwierdzamy poprzez swoje działania w całej narodowej masie przy wszystkich dotychczasowych rządach. Sami naginamy się do wpajanej nam postkolonialnej, służalczej, kolonizatorsko - zniewolonej mentalności naszych elit wobec współczesnych metropolii stanowiących dla nas hegemonów zastępczych.
Czy nadejdzie kiedyś sytuacja, w której Polska i inne kraje Europy Środkowej obejmą miejsca przy stole międzynarodowego dialogu, które dotychczas zajmują w ich imieniu, pośrednio lub bezpośrednio, przedstawiciele byłych kolonizatorów?
Polska utraciła w wyniku kolonizacji podmiotowość i nie wiadomo, czy kiedykolwiek ją odzyska!
Najważniejsze jest wytępienie królującej wśród nas postkolonialnej mentalności będącej naszym dobrowolnym wyborem.
Niektórzy chcieliby budować Stany Zjednoczone Europy. Chcielibyśmy przekształcić się ze Środkowych Europejczyków w pełnych Europejczyków. W najbliższych latach nie jest to możliwe bez podporządkowania się najważniejszemu i najbliższemu hegemonowi na Zachodzie. Jesteśmy krajem niewiele znaczącym gospodarczo w Europie ze słabym tempem rozwoju. Tylko znaczenie gospodarcze naszego kraju mogłoby zmienić postrzeganie nas w Europie. A na to, aby to nastąpiło w XXI wieku nic nie wskazuje... Chyba, że historia gwałtownie przyspieszy...
A edukacja nic nie da! Nic anic!
Tell all the Truth but tell it slant---
Success in Circuit lies
Too bright for our infirm Delight
The Truths superb surprise
As Lightning to the Children eased
With explanation kind
The Truth must dazzle gradually
Or every man be blind
/Emily Dickinson (1830-1886)/
Do niektórych prawda jednak nie dotrze!
Możemy liczyć tylko na cud!
A cuda się zdarzają!