Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
KOLĘDA
Wysłane przez Krzysztof Pasie... w 04-01-2013 [17:21]
Po znojnym dniu wróciłem wczoraj skonany do domu. W skrzynce znalazłem ulotkę, że wieczorem ksiądz przyjdzie po kolędzie.
Ledwie zdążyłem coś przegryźć, jak rozległ się dzwonek. Ministrant anonsował, że ksiądz będzie za pięć minut.
Duszpasterz rozejrzał się po salonie. Nie było wody święconej i kropidła, więc odmówił pośpiesznie modlitwę zbierając się do wyjścia.
Może ksiądz usiądzie na chwilę? - zaproponowałem, córka zaraz wróci z zajęć. Zgodził się zastrzegając, że tylko na moment.
Proszę księdza, próbowałem nawiązać rozmowę o moim zdaniem bardzo poważnym kryzysie polskiego Kościoła...
Duchowny spojrzał niecierpliwie na zegarek.
Co się dzieje w polskim Kościele? - spytałem. Ksiądz próbował obejść temat, lecz nie dałem za wygraną dopowiadając: Nie chciałbym księdza urazić, ale ton i styl tego, co wygaduje w mediach nasz biskup Pieronek przypomina mi wystąpienia Urbana z czasu stanu wojennego…
Kładąc na stole obrazek ksiądz skwitował wizytę:
Przepraszam, ale wie pan, muszę jeszcze odwiedzić kilka mieszkań. Zadzwonię do Pana, to porozmawiamy.
To samo powiedział przed rokiem. Wtedy też nie zapytał o numer.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Komentarze
04-01-2013 [21:13] - Zdenek Wrhawy (niezweryfikowany) | Link: Bo trzeba umiec takie sprawy załatwiac!
Wielce Szanowny Panie Krzysztofie!
Primo: Wszelkiej pomyslności w Nowym Roku i samych szczęśliwych dni...dla Pana i Najbliższych!
Secundo: Juz w progu należało poprosić o numer konta i nazwę banku...resztę załatwić via net :-)
Córka mi mówiła,że "u nas w Krakowie",bo ona nadal mieszka w Krakowie...ksiądz miał 65 mieszkań do "obskoczenia".
Zaczął w sobotę po Świętach o 9 rano...niektóre panie były jeszcze w pidżamach i papilotach :-)
O godzinie 14 wsiadł w gablotę i pojechał na obiad...juz na ten dzień skończył.
PS.Po przelewie na konto,ksiądz powinien wysłać mailem obrazek :-)
semper idem---P.
PPS: http://youtu.be/lVsWsE9VXA8
04-01-2013 [18:17] - dogard | Link: moze przy spowiedzi
bedzie z Panem serdecznej gaworzyl?Zdrowka.
04-01-2013 [18:32] - Teresa Bochwic | Link: Coraz częściej mam wrażenie,
Coraz częściej mam wrażenie, że pasterze opuścili swoje owieczki. nie wszyscy naturalnie, ale...
Pozdrawiam
04-01-2013 [20:30] - marekagryppa | Link: Kolenda
Swego czsu mieszkałem w Krakowie na os.Azory po kolendzie chodzili o.Franciszkanie.
To była duża przyjemność.Można było pogadać na każdy temat i nie patrzyli na zegarek.
Obecnie mieszkam w małej miejscowości na Mazurach .Księdza Dobrodzieja
znam z coniedzielnych mszy.Nigdy nie odmówił rozmowy i szklaneczki dobrego trunku.
Swoich parafian zna i uczestniczy w każdej z ważnych wydarzeń wioski.
Jak widać z załączonego opisu księża są różni.W Krakowie być może krąży
zły przykład biskupa Pieronka co to mu się nie chciało zajmować swoim biskupstwem
i zwiał do Krakowa gdzie "puszcza Bąki".Może Wawel trzeba przewietrzyć.....
04-01-2013 [21:05] - szara_komórka | Link: Z całym szacunkiem,
czy w ogłoszeniach po mszy nie mówił, kiedy i gdzie kolęda?
U nas na wsi, po mszy podaje grafik na cały tydzień.
Może warto podpowiedzieć tym miastowym o tym prostym sposobie?
Chyba na tej naszej wsi stosunki ksiądz wierny są jakieś bardziej ludzkie.
Ja tam bym w czasie kolędy tematu biskupa Pieronka nie poruszał (zresztą jestem z tych szczęśliwców i biskupa mam całkiem przyzwoitego).
Rozumiem też księży z wielkich miast. Córki moje mieszkają na dużych osiedlach w Warszawie i "logistyka" kolędy musi tam podlegać innym, większym rygorom.
I tłumaczę też często zachowania księży (nie wszystkie)tym, że każdy ksiądz to w rzeczywistości dwie osoby. Jedna to "urzędnik kościoła", druga to sługa boży pozwalający nam wierzącym przejść po tym "łez padole" i dojść.
I cały problem w tym na ile procent urzędnika, a na ile sługi trafimy. Młodzi księża nie potrafią tego zbalansować. To przychodzi niektórym z wiekiem i latami posługi. Niestety niektórzy w mieście mogą się całkowicie zagubić, jeżeli nie przeszli porządnej "szkoły" pod okiem dobrego proboszcza w małej parafii.
04-01-2013 [23:42] - ALA | Link: Sens koledy.
To nic nowego , koleda jest czasem zbierania daniny a nie czasem dyskutowania z wiernymi. Nie pamietam z mojego dosc dlugiego juz zycia aby kiedykolwiek ksiadz mial czas i ochote na dyskusje ze mna. 5 minut , tyle przeznaczal na odwiedziny mojej rodziny . Smutne to jest ale byc moze wyjasni cos historia ktora znam z autopsji..Otoz bardzo bliski kuzyn skonczyl teologie i zostal wyswiecony . Po mszy cala zaproszona rodzina i goscie pojechali do restauracji na poczestunek . Rodzina i znajomi zajeli trzy rzedy stolow ale w czwartym rzedzie nikt nie mogl usiasc poniewaz byl zarezerwowany dla dostojnikow koscielnych ktorzy z motlochem bratac sie nie zamierzali . No coz , ja tez mam duzy dystans do nich a po ty co widzialam jeszcze wiekszy. Pieronek zachowuje sie jak agent ubecki -nie mozna go sluchac bo szlag czlowieka trafia.
05-01-2013 [08:03] - JNZ | Link: Poniżej 5 minut...
...wystarczyło by zmówić "Ojcze nasz...." .i "Zdrowaś Mario....." zapytać czy są zastrzeżenia do parafii i chwilę ponarzekać na numerację domów na mojej ulicy( dziwne bo jak byk stoi, a raczej wisi na ogrodzeniu, czarne na białym, a numeracja też normalnie, jak należy rośnie, czy jak się lezie z drugiej strony, to maleje. Duszpasterz nie otwierał tym razem nawet kajeta, by sprawdzić ile powinno być duszyczek, co zwykle robił. Przyjął banknot i tyle go widziałem. Żeby nie było że jątrzę, bo unikam publicznego wypowiadania się o duchownych, ale 5 minut na utrwalenie mojej wiary, przez księdza, przewodnika duchowego, to chyba zbyt mało....
05-01-2013 [08:29] - izabela | Link: @Autor
Dla bardzo wielu księży to ciężki i niewdzięczny obowiązek, a nie przyjemność pogadania sobie z parafianami. Podobny do egzaminowania studentów w czasie sesji. Pod drzwiami siedzi Panu 60 osób, a tu jakiś mądrala chce obalać teorię względności. Jeżeli jest Pan uprzejmy- prosi Pan, żeby delikwent przyszedł na dyżur i modli się Pan, żeby zapomniał. Księża na pamięć znają drażliwe tematy, z którymi wyskakują w czasie kolędy parafianie, jak nauczyciel, który z góry wie, że w każdej klasie będzie miał kilku zbuntowanych. Co gorsza ci zbuntowani - z roku na rok- mówią to samo. Jakby się zmówili.
05-01-2013 [10:22] - szara_komórka | Link: I oczekiwania ucznia, że nauczyciel zda za niego egzamin.
Ale chyba większość na tym blogu to dorośli.
W sferze wiary każdy pracuje na własny rachunek, a inni (nawet ksiądz) mogą mu jedynie w tej pracy pomóc. Jeżeli chcemy ułatwić sobie tą pracę, musimy się też liczyć z pewnymi kosztami. Ksiądz może nam tą pracę ułatwić, ale to czy ułatwi zależy znowu przede wszystkim od nas samych. "Koło się zamyka."
Pozwolę sobie serdecznie pozdrowić, życzyć dobrego nowego roku i miłej kolędy.
05-01-2013 [09:50] - ezaw | Link: Kto chce rozmowy z księdzem, ten na wieś niech podąży!
Ta wielkomiejska zaraza (pośpiech w "obsłudze klienta") nie dotyczy wiejskich parafii i ich zacnych księżych. Tutaj, nikt nie jest "klientem" lecz istotną częścią Kościoła. Sam mogę to zaświadczyć, co niniejszym czynię. Na ubiegłorocznej kolędzie, to moja żona spoglądała na zegarek i napominała, aby księdza nie "blokować" - rozmowa była bowiem długa, bardzo długa i niezwykle pożyteczna. Daj Boże takich księży na wszystkich parafiach, czego i Panu, Panie Krzysztofie w tym Nowym Roku z głębi duszy życzę.
06-01-2013 [00:29] - Ryszard Kapuściński | Link: Panie Krzysztofie, ja miałem
Panie Krzysztofie, ja miałem taki przypadek, że nie wiedząc o której Ksiądz przyjdzie,nie stałem przy oknie, tylko coś robiłem na piętrze. Zanim po dzwonku zszedłem na dół Ksiądz sobie poszedł. Nawet za nim nie pobiegłem, bo zdążył wejść do innego domu. Wie Pan co sobie pomyślałem, że...