Na dymisję Bondaryka zanosiło się już od pewnego czasu, t. zn. od chwili, gdy usunięto płk. Mąkę oraz pozostałych zastępców Bondaryka, a potem ograniczono ich liczbę do dwóch. Próbą obrony pozycji ABW była sprawa rzekomego zamachu na Sejm Brunona K. Akcja ta skończyła się jednak totalną klapą i pośmiewiskiem.
Warto przypomnieć, że podobna impreza czyli postrzelenie się w policzek przez płk. Przybyła zakończyła się sukcesem. Prokurator Parulski został wprawdzie zdymisjonowany, ale reformę prokuratury wojskowej wstrzymano. Teraz ABW ma stracić część swoich kompetencji. Widać wyraźnie, iż pozycja "wojskówki" jest silniejsza. Można to było zauważyć, czytając ostatni rozdział książki Leszka Szymowskiego "Media wobec bezpieki" lub jego artykuł w "Najwyższym Czasie". Szczegółowo opisano tam akcje ABW: "Cmentarze", "Menora" i "Spacer" polegające na inwigilacji opozycji, dziennikarzy oraz środowiska Radia Maryja.
Nie było tam jednak ani słowa o działalności służb wojskowych w latach 2011-2012. Sądzę, że nie był to przypadek. To ABW miało byc celem ataku. Możliwe, iż Tusk, jak to zawsze było w jego zwyczaju - sprzymierzył się z silniejszymi. Warto będzie popatrzeć, kto dostanie lukratywne posady w Inwestycjach Polskich.
Bondaryk miał opinię faceta mającego kwity na wszystkich. Niewykluczone, że część z nich zostanie uruchomiona i dowiemy się więcej o tym, co dzieje się w III RP.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3000
"Z połączenia Agencji Wywiadu ze Służbą Kontrwywiadu Wojskowego miałaby zaś powstać nowa, potężna służba podporządkowana ministrowi obrony narodowej. Wszystkie stanowiska dowódcze w tej najważniejszej strukturze bezpieczeństwa byłyby – zgodnie z prezydenckim projektem – obsadzane przez żołnierzy zawodowych, co w praktyce oznacza, że na jej czele mogliby stanąć oficerowie byłych WSI.
Nietrudno zauważyć, że BBN-owska koncepcja „reformy służb” przewiduje wiodącą rolę ośrodka prezydenckiego i powrót do układu funkcjonującego przed rokiem 2006. Ponieważ to prezydent sprawuje zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi za pośrednictwem ministra obrony narodowej – on też będzie faktycznym decydentem w kwestiach bezpieczeństwa, mając również bezpośredni wpływ na działalność potężnej służby specjalnej.
Odtąd już nie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ale „odnowiona” wojskowa bezpieka posiadałaby największe kompetencje i spełniała zaszczytną rolę „zbrojnego ramienia” grupy rządzącej. Jeśli ten pomysł zostanie zrealizowany, los Krzysztofa Bondaryka wydaje się przesądzony, a nas czekają jeszcze niejedne zagadkowe dymisje.". /patrz - /TUTAJ/ /.
Jak na razie, scenariusz nakreślony przez Ściosa się sprawdza. Wojskówka górą.