Na drodze zaprzaństwa

Oni doskonale zdają sobie sprawę z tego, że Gmyz napisał prawdę – i wiedzą też, że muszą iść w zaparte.

I. Kłamstwo obnażone

Gdybym był naiwny, to po posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości z 5 grudnia, kiedy posypało się ordynarne kłamstwo prokuratury w sprawie trotylu na wraku tupolewa, zapytałbym: kiedy wreszcie dotrze do różnych zakutych łbów, że w kwestii Smoleńska, podobnie jak w większości diagnoz dotyczących stanu i rozlicznych patologii III RP, to „prawicowe oszołomy” mają rację? Że gdy z „moherowych” kręgów dobiega alarm zwracający uwagę na jakieś nie spotykane w cywilizowanych krajach systemowe wynaturzenia post-peerelowskiej rzeczywistości, to koniec końców okazuje się, że jest właśnie tak jak twierdzą „pisowcy”, a nie organa Dyktatury Matołów, tudzież sprzęgnięta z nią propagandowa psiarnia z reżimowych mediodajni?

Ale ponieważ naiwny nie jestem, to bez większej ekscytacji odnotowałem tylko to, co było wiadome od samego początku, czyli od tekstu Cezarego Gmyza „Trotyl na wraku tupolewa”. Wysokiej klasy urządzenia przeznaczone do wykrywania materiałów wybuchowych nie mogą wariować po zetknięciu się z perfumami, namiotem z PCV, czy pastą do butów. Nie mogą i już, bo czyniłoby to takie urządzenia bezużytecznymi – tak samo, jak alkomat nie ma prawa zareagować na coca-colę. Chyba nikt przytomny nie sądzi, że analogiczne detektory na lotniskach alarmują przy każdym podróżnym, który akurat spryskał się „wysokoenergetycznym” dezodorantem, czy świeżo wypastował buty. Służby specjalne 60 krajów też raczej nie wywalają pieniędzy na niestabilne buble.

Innymi słowy, jest dokładnie tak, jak powiedział pan Jan Bokszczanin, producent detektora MO2M, który był używany do badań w Smoleńsku : „nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że jeśli to urządzenie pokazuje, że mamy do czynienia z trotylem, to mogą to być także jony różnych innych substancji (…) Jeśli to urządzenie i jeszcze inne urządzenie pokazują trotyl, to prawdopodobieństwo, że nie był to trotyl jest dla mnie równe zero.” No chyba, że asy z prokuratury wojskowej faktycznie zanurzały sprzęt w jakimś wiaderku z acetonem, by mieć podkładkę do twierdzeń typu: „po pierwsze, trotylu nie było, po drugie pochodził z II wojny światowej, a po trzecie to nie wiadomo ze względu na 'wysokoenergetyczne jony' namiotu z PCV”.

II. Na drodze zaprzaństwa

Wszystko to było, powtarzam, oczywiste od samego początku, a informacje pana Bokszczanina jedynie potwierdziły zdroworozsądkowe wnioskowanie. Spróbujmy zrekapitulować: Cezary Gmyz jest zbyt doświadczonym dziennikarzem śledczym, by dać się wpuścić w maliny jakimś sensatom lub prowokatorom – to raz. Wyraźna panika w obozie władzy i kuriozalna konferencja prokuratury z pokrętnymi tłumaczeniami – to dwa. Zachowanie Hajdarowicza, wyraźnie poinstruowanego przez zaprzyjaźnionego Grasia i ekspresowa czystka w redakcji „Rzepy”, bez czekania na rozwój sprawy – a taka sprawa zawsze jest „rozwojowa” - to trzy. Słowem, wszystko wskazywało na to, że co najmniej jest coś na rzeczy. I faktycznie – na posiedzeniu komisji prokuratorzy wijąc się niczym Piekarski na mękach musieli w końcu przyznać, że na wraku ten nieszczęsny trotyl jednak wykryto – wbrew wcześniejszym kłamstwom, również o tym, jakoby wrak był badany i okazał się być czyściutki jak łza – zresztą pewnie po to ruscy mołojcy tak troskliwie go wypucowali.

Niemniej, zgodnie z medialną tradycją III RP, ta oczywistość została w przekazie skrajnie zmanipulowana. Oni doskonale zdają sobie sprawę z tego, że Gmyz napisał prawdę – i wiedzą też, że muszą iść w zaparte. Muszą kłamać rano, w południe, wieczorem i przez sen. Muszą kłamać wybiórczym przemilczaniem niewygodnych ustaleń, powtarzaniem manipulanckich wrzutek i antysmoleńską histerią – zbyt daleko zaszli na drodze zaprzaństwa, by teraz się wycofać.

III. Wojna z sumieniem

Paradowska, weteranka proreżimowej publicystyki, będzie bezczelnie nawoływać, by nie transmitować „bzdur” w rodzaju przywoływanego tu posiedzenia sejmowej komisji, a TVP Info z rewolucyjną czujnością będzie wycinać numery takie jak ten ostatni, kiedy to urwała transmisję tuż przed kluczowym wystąpieniem Jana Bokszczanina. Paweł Deresz, były esbecki kapuś, będzie pluł na pamięć swej tragicznie zmarłej małżonki kolportując najbardziej prostackie insynuacje. Kim trzeba być, by występować w tak urągającej człowieczeństwu roli? Jeśli mu nie po drodze z „pisowcami” mógł po prostu wybrać milczenie, usunąć się w cień, jak wiele innych rodzin. Ale nie – pędzi przed kamery i mikrofony, by upowszechniać elukubracje rodem z „twórczości” płatnych trolli internetowych zaludniających różne Onety, czy fora „Wyborczej”. Dlatego też nie ma nawet sensu zadawanie im pytań w rodzaju tych postawionych na wstępie notki.

Jednak, mimo wszystko, co jakiś czas wymknie się temu i owemu jakieś freudowskie przejęzyczenie. A to „Newsweek” na swoich stronach, a to Sikorski, a to Schetyna, ba – nawet sam Ober-Matoł w chwili utraty samokontroli - wypowiedzą wyklęte słowo „zamach”. I wtedy uświadamiamy sobie z całą wyrazistością, że oni wiedzą. Wiedzą tak samo dobrze jak my i to ich jakoś wewnętrznie zżera, bo to nie jest tak, że sumienie da się całkiem wygłuszyć, schować i wyprzeć bez żadnych konsekwencji. Nie - im dłużej toczy się z własnym sumieniem walkę, tym bardziej destrukcyjnie wpływa to na psychikę, degraduje, rozstraja wewnętrznie. Kiedyś ich to zniszczy i to w wielowymiarowym aspekcie – w ten czy inny sposób poniosą karę, nawet jeśli nie dosięgnie ich ramię sprawiedliwości.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na:http://niepoprawneradio.pl/

Inne notki na podobny temat:
http://niepoprawni.pl/blog/287/czy-detektor-nie-jest-w-stanie-odroznic-trotylu-od-dezodorantu
http://niepoprawni.pl/blog/287/wybuchowa-prowokacja
http://niepoprawni.pl/blog/287/ostatnia-linia-obrony

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika MFW

10-12-2012 [17:53] - MFW | Link:

A czy wiedza tych, którzy zlecili zabójstwo J.F. Kennedy'ego zżarła ich? Tego nie wiemy, ale można przypuszczać, że człowiek może być tak ukształtowany, że zabójstwo innego człowieka, a zwłaszcza zlecenie zabójstwa, taktuje jako element walki o swoje interesy, albo interesy swojej grupy, klanu, a nawet państwa.
To, jak człowiek postępuje i czego jest zdolny dokonać, może wynikać z ukształtowania moralnego kręgosłupa, który jest kształtowany od chwili poczęcia, a potem w okresie dziecięcym, młodzieżowym i także(choć już mniejszym zakresie)w okresie dorosłości.
Kształtowanie tego kręgosłupa odbywa się w środowisku w którym się wychowuje, a które wyznaje określone zasady etyczne. Nie ma na świecie jednolitych zasad etycznych, gdyż etyka jest związana i wynika z wpływów cywilizacji w jakiej się człowiek wychowuje. Na świecie istnieje wiele cywilizacji mają one tylko niektóre zasady , które można znaleźć w pozostałych.
W Polsce po 1989 roku mamy do czynienia z harmiderem etyk. Widać to bardzo wyraźnie w zakresie zasad etyczno-moralnych i ich kodyfikowaniu.
Co i rusz wybuchają wojny na temat aborcji, eutanazji, homoseksualizmu i wielu innych. Co jest podłożem tych wojen?

Obrazek użytkownika MFW

10-12-2012 [17:54] - MFW | Link:

Otóż jest to przejaw ścierania się różnych etyk, wyrosłych na gruncie różnych cywilizacji.
Te , o których piszę, są przejawem walki zwolenników cywilizacji łacińskiej(na podstawach której zbudowany był Naród Polski i cywilizacji żydowskiej, w której etyka jest pochodną prawa stanowionego, w odróżnieniu do cywilizacji łacińskiej, w której prawo musi być zgodne z prawem naturalnym(Bożym).
To co obserwujemy na polskiej scenie politycznej, to jest właśnie walka przedstawicieli tych dwóch podstawowych etyk.
Mówienie, tak jak to było zawarte w przemówiehttp://tv-online.strefa.pl/niach na zakończenie Marszu Niepodległości 2012, że rządzą nami obcy, musi być rozumiane w ten właśnie sposób.
Jeśli tego kontekstu nie uzewnętrznimy, to faktycznie media mogą przedstawiać tych mówców jako oszołomów, którzy wygadują duby smalone(bo przeciętny zjadacz chleba za Chiny Ludowe nie zrozumie, jak o polskich obywatelach, mówiących po polsku i urodzonych w Polsce, można mówić per"obcy", a tu przecież mowa o ludziach nie polskiej i nie chrześcijańskiej proweniencji(choć formalnie mogą być ochrzczeni w KrK, ale wychowani nie na etyce łacińskiej -chrześcijańskiej).
Talmud i jego wielowiekowe interpretacje, są tu podstawowym elementem etyki żydowskiej, która inaczej traktuje swego, a inaczej obcego cywilizacyjnie.

Obrazek użytkownika Józef Darski

10-12-2012 [18:10] - Józef Darski | Link:

Ważne jest tylko czy grupa dominująca w społeczeństwie chce prawdy, czy chce kłamstwa, a w prawdzie widzi dla siebie zagrożenie, bo np. jest spodlała, zbydlęcona, tchórzliwa, nie potrzebuje wolności, marzy jej się niewola, łudzi się, że niewola będzie syta i bezpieczna, a w każdym razie bezpieczniejsza niż wolność itp., dlatego na prawdę będzie reagowała agresją i  największego poparcia będzie udzielała największym kanaliom i kłamcom. Dlatego udowadnianie, że mamy rację jest kontrproduktywne. WSZYSCY to wiedzą i co z tego. WSZYSCY wiedzą z grubsza jaka jest prawda i tym gorzej dla prawdy. Wszystkie te dyskusje i udowadnianie, że mamy rację tylko jeszcze bardziej konsolidują przeciwnika.

Uważam, że trzeba mu wskazać coś czego będzie bał się bardziej niż prawdy smoleńskiej: już wkrótce wasi właściciele z Moskwy i Berlina zaczną walczyć między sobą poświęcając niewolników przeciwnika. Bójcie się, bo jak jesteście od Prusaków, każe was Moskwicin oćwiczyć, a jak jesteście od Moskwicina, każe was Prusak powiesić, a my się będziemy bawili obserwując jak będziecie dotawali baty per procura za waszych właścicieli. To trzeba im powtarzać i drwić z losu lokaja i służalca. Pokazywać jaki koniec marny ich czeka, nie z naszej ręki bośmy za słabi, ale z ich Panów rozkazu. Niewolnicy są od tego by ich batożyć.I to ich czeka.

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

10-12-2012 [19:44] - Gadający Grzyb | Link:

No tak, pytanie tylko, czy oni w ogóle kojarzą związek przyczynowo-skutkowy między swą niewolniczą postawą a jej konsekwencjami. Owszem, trzeba to im unaoczniać, jednak udowadnianie prawdy smoleńskiej również jest istotne: po pierwsze - większość jest jednak nafaszerowana "oficjalnym" medialnym przekazem i wielu rzeczy po prostu nie wie, lub nie chce wiedzieć, bo "rzyga Smoleńskiem"; po drugie - należy ich drażnić tą prawdą, kłuć w oczy tak, by nie mogli się tą ignorancją z wyboru samousprawiedliwiać.

pozdr.
GG 

Obrazek użytkownika tagore

10-12-2012 [20:12] - tagore | Link:

Bez dyskusji i wymiany myśli oraz informacji trudno się zorganizować
pisząc nie zwracamy się do PO i pochodnych ale do siebie.Nie liczył bym
na niszczącą siłę sprzeczności poznawczych ,czy sumienia.Tylko instynkt
samozachowawczy może zmusić część układu do pójścia na "układ".
A na jakich warunkach? To już inna opowieść i raczej myślenie o tym
ewentualnym okrągłym stole II wkurza mnie nieprzeciętnie, pewnie dlatego
że może do niego dojść.

tagore

Obrazek użytkownika Sir Winston

10-12-2012 [20:55] - Sir Winston | Link:

... strach przed czymś, co zwłaszcza ONI potrafią sobie oczyma wyobraźni plastycznie wymalować, przykładając do innych własną miarkę i spodziewając się od wszystkich ludzi tego świata własnej nienawiści i nikczemności.

Tak, nie mogą się wycofać.
Są już zapędzeni do rogu i wiedzą, co się w takim rogu dalej dzieje.

Dlatego bliska mi jest ocena Ziemkiewicza, że ONI przygotowują się do dużej (własnej) akcji, czegoś w rodzaju stanu wojennego. Do jakiegoś stopnia ta desperacja jest logiczna, bo oddanie władzy, i to komukolwiek, także któremuś z konkurentów do władzy z własnych szeregów, musi spowodować nieprzyjemne i w zasadzie nieprzewydywalne konsekwencje, do których z całą pewnością należałaby próba osądzenia Tuska et co.

Dlaczego próba osądzenia, a nie po prostu osądzenie?
Bo na to sobie znowu nie mogą pozwolić. Tusk, jako Geheimnisträger, nie ma wielu opcji do wyboru.
Jako człowiek, któremu to pojęcie nie może być obce, raczej zdaje sobie sprawę, co takiemu grozi.

A ta historia... to wieża z klocków stawianych jeden na drugim, przy czym nie dość, że niektóre trzeba już z dołu usuwać, to jeszcze sama karkołomna wysokość tej nomen omen hochstaplerki powoduje pełną napięcia głuchą ciszę wokół. Bo każdy kolejny ruch powinien już spowodować upadek.

Pozdrawiam