Odkrycie śladów trotylu we wraku Tupolewa potwierdza, że dokonano zamachu. Czemu ujawnia się to teraz? Ziemkiewicz podejrzewa, iż Moskwa chce obecnie powrotu Kaczyńskiego do władzy. Od około półtora miesiąca jesteśmy wręcz bombardowani nowymi doniesieniami na temat tragedii smoleńskiej. Nagle Naczelna Prokuratura Wojskowa rozpoczęła ekshumacje ofiar. Ujawniono znane od ponad dwóch lat fakty zamiany zwłok. W Internecie pojawiły się drastyczne fotografie ciał zabitych. Wszystko to podważało wersje raportów Millera i Anodiny, lansowane przez rząd Tuska. I oto dziś /30.10/ mamy "wisienkę na torcie". "Rzeczpospolita donosi /TUTAJ/, że:
"Już pierwsze próbki, zarówno z wnętrza samolotu, jak i poszycia skrzydła maszyny, dały wynik pozytywny. Urządzenia wykazały m.in., że aż na 30 fotelach lotniczych znajdują się ślady trotylu oraz nitrogliceryny. Substancje te znaleziono również na śródpłaciu samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Było ich tyle, że jedno z urządzeń wyczerpało skalę. Podobne wyniki dało badanie miejsca katastrofy, gdzie odkryto wielkogabarytowe szczątki rozbitego samolotu.
Ślady materiałów wybuchowych nosiły również nowo znalezione elementy samolotu, ujawnione podczas tej właśnie wyprawy do Smoleńska.".
Naiwne próby tłumaczenia tego faktu jakimiś niewybuchami z II wojny światowej nie mają większego znaczenia.
Zastanawia co innego. Wszystkie te rewelacje pochodzą od NPW, kojarzonej powszechnie ze "stronnictwem ruskim", a nagły wysyp nowych wiadomości na temat Smoleńska robi wrażenie, jakby ktoś "na górze" powiedział "Już można ujawniać".
Dlaczego? Tak się akurat złożyło, że skończyłam właśnie czytać "Myśli nowoczesnego endeka" Rafała Ziemkiewicza. W książce tej, na stronie 232 znajduje się następujący fragment:
"Donald Tusk jedyną nadzieję zdaje się czerpać z wiary, że tego nie zrobią, bo dopóki jest wobec Putina równie uległy jak wobec Angeli Merkel i innych rozgrywających w Unii, rosyjskiemu przywódcy nie opłaca się go zniszczyć. Jeśli w to wierzy, to jest bezbrzeżnie naiwny. Z punktu widzenia rosyjskiej polityki PO i jej lider odegrali już swoją rolę. Doprowadzili do przetrwonienia niepowtarzalnej szansy na modernizację Polski (...) spotęgowali wewnętrzną wrogość wśród Polaków do granic wojny domowej. Teraz dla Putina korzystne staje się objęcie władzy w Polsce przez Kaczyńskiego. Skutki takiej zmiany łatwo bowiem przewidzieć. Większość polskich elit ponownie odmówi uznania wyroku demokracji i podobnie jak w latach 2005-2007 ogłosi irredentę przeciwko własnemu państwu.".
No cóż, mogę tylko pogratulować znanemu publicyście przenikliwości i logiki. Jego hipoteza jest bardzo prawdopodobna. W każdym razie wiele wskazuje na to, że "stronnictwo ruskie" postanowiło pozbyć się Tuska. Kim chcą go zastąpić? - nie jest jasne. Korzyść z tych rozgrywek jest taka, iż prawda o Smoleńsku zaczyna powoli wychodzić na jaw.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11701
O ile w przypadku Ziemkiewicza jest to zrozumiałe, gdyż najwyraźniej zapisał się do świata "graczy" i postanowił coś ugrać. Przy okazji leczy swoje hodowane latami kompleksy antykaczyńskie i racjonalizuje fobię w którą popadł na samym początku swojego politycznego zaangażowania. Źródłem i pożywką tej fobii było i jest niezrozumienie przez pokolenie NZS pokolenia korowskiego i coś w rodzaju zawiści.
Ja wiem, że starsze panie uwielbiają silnych młodych mężczyn wymachujących czymklwiek, ale Pani?
W tym konkretnym pzypadku nie ma czegoś takiego jak za szybko, czy za późno. Potrzeba działań, które swoim rozmachem tworzyć będą czas. Oprócz odważnej wizji, talentu i poświęcenia potrzeba synergii połączonych sił bo przeciwnik jest potężniejszy niż komukolwiek się wydaje. Mam wrażenie, że tym razem jest to powszechna wiedza, która na śmietnik wywali wszystkich, którzy tego nie rozumieją. Dodatkowo ja im życzę by po kolejnym odegraniu roli paputczika nigdy już w życiu publicznym nie zaistnieli. Jeśli nie udało nam się trwale odciąć od UBekistanu to głównie dzięki nim.
Pozdrawiam,
JW
Jeszcze o 7:43 RMF24.pl pisała: "Trotyl na wraku tupolewa. Prokuratura wojskowa zamyka usta pirotechnikom
Dzisiaj, 30 października (07:43)
Aktualizacja: Dzisiaj, 30 października (09:24)
Policyjni pirotechnicy, którzy badali wrak tupolewa, dostali od prokuratury wojskowej zakaz informowania swoich przełożonych o wynikach wykonanych ekspertyz - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM.". /patrz - /TUTAJ//.
Oczywiście to mogła byc jakaś prowokacja. Tylko czyja?
"Zastanawialiśmy się, jak władza będzie się broniła. Znalazła się w sytuacji bardzo trudnej i broni się w sposób, który, jak sądzę, państwo mogli zobaczyć - mówił po konferencji wojskowych śledczych Jarosław Kaczyński.
Jak stwierdził, jest bardzo charakterystyczne, że prok. Szeląg najpierw stwierdził bardzo mocno, że nie było żadnego materiału wybuchowego, a później zaczął wywód o tym, że jednak coś tam było, że urządzenia nieprecyzyjne, że tak naprawdę dopiero trzeba będzie zbadać próbki.
Wygląda to po prostu na wielkie oszustwo i tak to traktujemy, bo mamy ku temu też pewne dodatkowe podstawy - podkreślił szef PiS. Doszły do nas wieści, że grupa kilkunastu specjalistów zebrała się w kancelarii premiera, żeby opracować jakąś reakcję i niestety, przykro mi mówić, wygląda to na to, że jest to ta reakcja - dodał.
Jarosław Kaczyński uważa, że prokuratorzy musieli przyznać, że w szczątkach Tu-154M "wykryto elementy, z których składają się materiały wybuchowe". To jest przesłanka bardzo potężna, żeby sądzić, że był zamach - ocenił.".