Jan Bury ukończył studia prawnicze 21 lat temu; w parlamencie zasiada w sumie 18 lat; całe 10 lat jest członkiem Krajowej Rady Sądownictwa; od lat 4 bez mała pełni funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa. I pomyśleć, że całe to wykształcenie prawnicze i wieloletnie doświadczenie w pracy państwowej nie uchroniło go przed ignorancją w sprawach elementarnych.
Pół roku temu kupił 50 procent udziałów w spółce SO-RS z Rzeszowa, nie wiedząc, że „osoby pełniące funkcje publiczne (do takiej zalicza się sekretarz stanu) dokładnie określa, że nie mogą one "posiadać w spółkach prawa handlowego więcej niż 10 proc. akcji lub udziały przedstawiające więcej niż 10 proc. kapitału zakładowego - w każdej z tych spółek”.
Zaraz potem, gdy Bury pragnąc się sprawdzić w działalności wydawniczo-kulturalnej wykupił udziały w tej spółce, do rejestru jej działalności dopisano handel energią, którą wiceminister zajmuje się na co dzień z urzędu – odpowiada za spółki skarbu państwa z branży energetycznej. Można oczywiście uznać po prostu za dobrą monetę tłumaczenie peeselowskiego prominenta, że nie wiedział, że to niezamierzony błąd wynikający z „wyłączonego myślenia”. Wtedy odpada podejrzenie o prywatny interes, ale narzuca się inna interpretacja, nie wiem czy lepsza dla wiceministra.
Gdyby bowiem zebrać do kupy wszystkie powyższe fakty - to jego wykształcenie, praktykę i doświadczenie w przeróżnych strukturach państwa – i zestawić z jego obecnym postępowaniem, to on wypełnia całkowicie kryteria pewnego złośliwego porzekadła. Wpuść chłopa do biura, to atrament wypije. Jeśli bowiem nie zwyczajnej prywacie, to czemu innemu niż ignorancji można przypisać „ niezamierzony błąd” wiceministra?
Problem w tym, że niektórzy chłopi z ulicy Wiejskiej w Warszawie cierpią na podobny feblik, jaki posiada wiceminister Bury. Całkiem niedawno wicepremier Waldemar Pawlak z PSL-u podpisał kontrakt gazowy z uzależniający nas na dziesiątki lat od obcego mocarstwa, czyli Rosji rządzonej przez kagiebistów. W dodatku z cenami, które należą do najwyższych wśród odbiorców europejskich. Też wyłączył myślenie?
I to zrobił człowiek, który na swoim blogu napisał, że jego wolność jest znacznie większa niż innych polityków, bo nigdy nie dążył do monopolu. O dobroci kontraktu, który zapewniał monopol Rosji nie dała się przekonać Komisja Europejska, która na szczęście dla nas umowę z Gazpromem doszczętnie zdemolowała. Zdaje się, że o tym, do czego naprawdę dążył Pawlak podpisując tę umowę, przekonamy się, gdy odejdzie z polityki.
Co prawda PSL od dawien dawna zwany jest partią obrotową, ale jak widać, w tej kadencji nabrał wyjątkowej obrotności. Jednak co można wymagać od partii, której poseł zapytany kiedyś o problemy w koalicji PO-PSL bez wahania odpowiedział, że najważniejsze jest, „żeby nam się elektoraty nie pokrywały”. Elektoraty im się nie pokrywają, zapewne podzielili się również interesami.
http://www.rp.pl/artykul…
http://wyborcza.pl/1,752…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4225
Czasami się dziwię, po co się trudzić na tych uniwersytetach? Przecież żeby osiągnąć taki poziom ignorancji wystarczy zwykła zawodówka kolejowa( z całym szacunkiem dla prawdziwych kolejarzy:)) w Pcimiu Dolnym?
Pozdrawiam
Czy Pan ma na myśli to, co ja, czyli wykształciuchy?:)
A co ciekawe, wszyscy nadzorcy policji, ochroniarzy i służb z Tuskiem na czele wypierają się za to odpowiedzialności. Nikt nic nie wie, nikt nie wydawał poleceń i każdy jest wręcz oburzony nadgorliwością władzy. Jaka to jest zakłamana hołota!
Pozdrawiam
Pozdrawiamn
Oni nam nie dają zapomnieć, że są "przedłużonym ramieniem". Bury, w ZMW od 1981 roku, najlepszym przykładem...
Pozdrawiam