Czy Polakom żyje się dziś lepiej niż Hiszpanom? Taki Hiszpan wsiada sobie do pociągu AVE (skrót AVE to dosłownie Wysoka Prędkość Hiszpańska) z Madrytu do Barcelony i mknie z prędkością 320 km/h do celu. Długość sieci hiszpańskich autostrad ustępuje w Europie tylko niemieckiej. Jak to jest, że Hiszpanie wychodzą na ulice, mają swój ruch oburzonych, mobilizują siły przeciwko cięciom budżetowym? Przecież cięcia muszą być, bo tak mówi rząd. Nie rozumieją tego? W Polsce, jak rząd mówi, że trzeba pracować do 67 roku życia, to ludzie może i kwękają pod nosem, ale skoro Tusk tego chce, to spokój Panie i Panowie! Wie co robi. W Sali Kongresowej najbardziej rozbudzone do polityki i premiera, oraz do projektanta Zienia kobiety, dziękowały tydzień temu Donaldowi za wszystko, za słońce i niebo i za to, że jest.
Grekom to może rzeczywiście jest ciężko, odkąd Goldman Sachs ustawił na nich swój celownik, ale czy im się żyje gorzej niż rodzinie, dajmy na to z Sieradza? A w Sieradzu cisza. Nikt nie protestuje. Zupa na czas, będzie telewizja cyfrowa bez talerza na balkonie, nowa „Biedronka” na osiedlu, szwagier ściągnie auto z Niemiec, a jak dobrze pójdzie to w i miesiąc odłoży się na czterdziestodwucalowego LED –a. No i w listopadzie dadzą nową komórkę za zeta z darmowym pakietem 300 minut w promocji. Hiszpania? Grecja? – pytają samych siebie Sieradzanie i sami odpowiadają: kryzys ich dopadł, a w ogóle to żyli ponad stan i w głowach im się poprzewracało.
Może przydługi był ten wstęp, ale jak to jest, że siedzimy jeszcze na d.....? Miliony kobiet w Polsce biegają do pracy i z pracy, albo za pracą, ale potem łykną tylko trochę VIVY, albo obejrzą serial z warszawskich biurowców i już jest im lżej na sercu. Przed snem odrobina marzeń o Dorocińskim i życie jak w Madrycie. Średnia klasa z aspiracjami sunie w ciuchach od Zary po prospekcie odzieżowym w galerii handlowej, wesoło macha torbami i śmieje się z moherów i z niedorobionych Polaków. Co to za lebiegi, żeby się za Tuska nie dorobić chociaż nowego Kia albo średniego metrażu na Mokotowie lub na Malcie w Poznaniu? Dobrze, że chociaż media mówią prawdę tym oszołomom, że jest dobrze, bo przecież sam Graś sobie z tymi pisowcami nie poradzi. Jak to więc jest, że mając gigantyczne zadłużenie państwa, Katastrofę Smoleńską, pozamieniane ciała w trumnach, sądy do dyspozycji rządu, autostrady donikąd, rozmontowany system emerytalny, wysokie bezrobocie, głodowe pensje i śmieciowe umowy, miliony Polaków jeszcze siedzą spokojnie na d......?
Po raz ostatni chyba byliśmy razem na dłużej, tworzyliśmy społeczeństwo, byliśmy prawdziwą wspólnotą podczas pamiętnych szesnastu miesięcy „Solidarności”. Byliśmy nią też w grudniu 1970 roku reagując protestami na pogarszające się warunki życia, ze świadomością, że władza może stłumić je siłą, tak jak dwa lata wcześniej zrobiła to z protestem studentów. Problemem polskiego społeczeństwa jest dziś to, że nie ma go jako wspólnoty. Przeżywa ewidentny i długotrwały stan anomii, czyli rozpadu więzi, niedostrzegania spraw wspólnych, zaniku norm społecznych, miejsce których zajął egoizm, chodzenie jedynie wokół swoich spraw, bez oglądania się na sąsiada, kolegę w pracy czy nawet rodzinę. Po 1989 roku Polakom nie zaproponowano żadnego spójnego systemu wartości, wyższych celów, idei, wokół których można budować wspólnotę narodową na miarę XXI wieku. Rolę regulatora, tego co ważne, słuszne, modne i pożądane przejęły media elektroniczne i kolorowa prasa. Komentatorzy dziwią się na przykład, dlaczego po EURO 2012 w ogóle nie wzrosła liczba kibiców na meczach ekstraklasy, skoro był taki ogólny entuzjazm podczas mistrzostw. Odpowiedź jest banalnie prosta. Bo media rzuciły mniej więcej takie polecenie: chcecie być Europejczykami, chcecie, żeby nas chwalili, to do stref kibica macie walić „drzwiami i oknami”!
Media w Polsce załatwiają za Tuska najtrudniejsze i najbrudniejsze sprawy. Media „czyszczą” jak mogą za Tuska Katastrofę Smoleńską, czego dały niezbity dowód przy okazji ostatnich ekshumacji. One, te strażniczki naszych społecznych interesów, miały gdzieś skandal i horror, który nie miał miejsca w historii Europy. Nie zadano ani jednego (!) pytania osobom odpowiedzialnym za ten dramat. Znamy ich nazwiska: premier i marszałek Sejmu. Nie reagują też na masową skalę ludzie. Dlaczego? Bo Smoleńsk, Polakom z PO, w ogóle nie mieści się w ich filozofii życia. W tej filozofii nie istnieją sprawy publiczne, mieszczą się co najwyżej interesy korporacyjne – prawników, lekarzy, nauczycieli. Własny czubek nosa – to jest granica myślenia niemałej części społeczeństwa. To ta cześć tworzy wyborcze zaplecze Platformy Obywatelskiej.
Nie odmawiając tym około sześciu milionom Polaków ich własnego dorobku życiowego, inteligencji, zaradności, są oni doskonałą populacją do totalnego zmanipulowania. Wyborcom Platformy można do głów włożyć każdą bzdurę na temat Kaczyńskiego, wielkiej roli Polski w Europie, opłacalności EURO 2012, Smoleńska, ponieważ dostali na czas swoją zupę i telewizję cyfrową, są immanentną częścią chorego systemu, jaki wytworzyła w Polsce Platforma. Są tak nafaszerowani propagandą mediów, że nie dociera do nich nic poza przekazem podtrzymującym w nich przeświadczenie, że oni są już blisko prawdziwego, wiecznego dobrobytu. Jeśli ktoś Wam przeszkadza –mówi redaktor Morozowski na przykład - to PiS! Hiszpania w kryzysie, Grecja upada, Merkel się męczy z euro, Włochy w długach, Czesi w metanolu, a my mamy święty spokój. I przecież jest tyle nowych sklepów...
Nie liczyłbym bardzo na przebudzenie się Polaków jako zbiorowości, jako wspólnoty. Ci, którzy widzą rozmiar rozpadu państwa, brak polityki wewnętrznej i zewnętrznej zgodnej z interesem Polski i tak nigdy nie zasnęli. Wyborcy Platformy obudzą się dopiero wtedy, jak zabraknie im tlenu, jak zaczną się dusić, gdy okaże się, że żyli latami, nie w swoim mieszkaniu, tylko w studiu TVN 24, w szklanym, nierealnym świecie, którego tak naprawdę nie ma. Platforma musi się rozpaść i zostać zastąpiona inną siłą polityczną, bo partia z takim balastem jak odpowiedzialność za kłamstwa smoleńskie i tak nie może działać dalej nawet w opozycji. Może dlatego trwają, nie od dziś, przygotowania do przesilenia politycznego, do przejęcia lemingów w inne ręce. W żadnym innym, demokratycznym państwie Europy, nie ma tak spolegliwego elektoratu. Jest więc o co i o kogo walczyć. Warunek pozyskania jest jeden: dostarczać poprzez media dalej to samo znieczulenie , ten sam codzienny przekaz tylko inaczej opakowany. Poprą wtedy nawet Giertycha po liftingu.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4472
Co więcej ofiary mediów same domagają się zarówno pieczątki jak i następującego po opieczętowaniu zamilczenia. Później reagują agresją, gdy ktoś wyciąga coś co zostało już opieczętowane.