O polskim szmatławstwie można by i wielotomowy epos napisać. Ale gdybym tak ja miał go napisać, to bym się nie zgodził. I to nie z braku wiedzy osobistej czy tej ze źródeł różnorakich. Nie napisałbym owego dzieła z tej jedynie przyczyny, że pisząc go, sam bym, chcąc nie chcąc, prześmierdł. Bo nawet wirtualne babranie się w szambie, siłą inercji chyba, jakiś swądek nieświeży w duszy pozostawić musi.
Ale oprócz tego, że są szmaty wielkiego kalibru, są też szmateczki marne. To ci, którzy za grosiwo są zdolni przepoczwarzyć się z ludzi, czasem nawet niepoślednich, w ludzkie gówno.
I taki właśnie wysyp łajna obserwujemy ostatnio. Co się bowiem porobiło z Jackiem Kurskim, Zbysiem Ziobro, Michałkiem Kamińskim, że o Kluzikowej nie wspomnę a o Giertycha nie zahaczę, bo mię mdli...
Jako chrześcijanin muszę się pochylić nad Tadziem Cymańskim. Bo to, jak mniemam, poczciwa chłopina i tak na swój, prywatny użytek nie zaliczam go, mimo wszystko, do grupy szmat wielkokalibrowych. Bo coś mi mówi, że jednak nie jest skurwysynem. Jest za to głupi jak buc. A sam już nie wiem co jest gorsze...
Tadziu! Opamiętaj się! Bo twoi aktualni przyjaciele z PJN-u, nimi nie są a wykorzystując Twoją głupotę wsadzają cię na minę z krowiego łajna. Są granice śmieszności. Za nimi jest tylko politowanie. Czy warto? Czy warto odgrywać do końca swoich dni rolę nieśmiesznego clowna?
Ale z każdej sytuacji, jak widać, może zrodzić się dobro. Bo ostatnie lata, lata smutne i jakże często okupione cierpieniem, śmiercią i zbrodnią stały się swoistym catharsis. Teraz już wiadomo, wiadomo z największą, możliwą dozą pewności, kto jest kim. Kto jest śmieciem, szubrawcą, sprzedawczykiem. Ale wiadomo też kto nim nie jest. Kto się nie sprzedał, nie skurwił. Kto nie zaprzedał duszy diabłu.
A ta wiedza może się już niedługo okazać bezcenna. Już nawet lemingi miewają chwile zwątpienia i ( o niemożliwości!) zadumy. A nie ma niczego cenniejszego w życiu ludzi niż umiejętność powiedzenia samemu sobie: Myliłem się, dałem ciała, nie miałem racji. Najpierw powiedzieć sobie, kiedy nikt nie patrzy. A potem powiedzieć to rodzinie, znajomym, przyjaciołom. I żyć. Żyć jak człowiek a nie jak dwulicowy, haniebny śmieć. Bez twarzy i bez honoru.
Bo dziś wiadomo już powszechnie, kto jest kim. I kto stał i stoi po stronie prawdy, a kto stał i stoi po stronie kłamstwa. Bo nadchodzi czas oddzielenia ziarna od plew. Nie ważne czy jutro, za rok, czy za dziesięć lat. Choć tak bardzo chciałbym żeby te ludzkie śmieci, które nami rządzą już jutro znalazły się tam gdzie ich miejsce. Już nie na śmietniku ale w rynsztoku historii.
A plewy...?
A plewy najlepiej jest spalić.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2015
Pozdrawiam.