Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Morro

Ellenai, 15.09.2012

Zginął 15 września. Dziś mija 68 rocznica jego śmierci. Gdyby miał więcej szczęścia, dziś byłby może jednym z tych dziewięćdziesięcioletnich staruszków – ostatnich z pokolenia Kolumbów.

Pamiętaj: nie wolno ci zwątpić w wolność,
co przyjdzie, choćbyś padł.
Pamiętaj, że na ciebie patrzy
ogromny, zdumiony świat
I wiedz, że krokiem w nędznym bucie
jak pomnik dziś w historię wrastasz.
I wiedz, że w sercu twoim bije
uparte serce twego miasta.


Andrzej Romocki herbu Prawdzic, pseudonim „Morro”,  urodzony 16 kwietnia 1923 w Warszawie, zginął 15 września 1944 − instruktor harcerski, harcmistrz, żołnierz Szarych Szeregów, kapitan Armii Krajowej, dowódca 2. kompanii Rudy batalionu Zośka.
Urodził się w inteligenckiej rodzinie ziemiańskiej o patriotycznych tradycjach. Dziad ze strony ojca, Juliusz Romocki brał udział w Powstaniu Styczniowym, za co odznaczony został orderem Virtuti Militari. Również jego dziad ze strony matki, walczył w powstaniu. Ojciec, Paweł Romocki, był inżynierem, majorem Wojska Polskiego w stanie spoczynku, byłym żołnierzem I Korpusu gen. Dowbora-Muśnickiego i także kawalerem orderu Virtuti Militari. Był też posłem na sejm II Rzeczypospolitej, dyrektorem naczelnym Polskiego Przemysłu Górniczo-Hutniczego, a w latach 1926-1928 ministrem komunikacji.
Andrzej Romocki był starszym bratem Jana Romockiego -  pseudonim „Bonawentura”, bratem ciotecznym Stanisława Leopolda (dowódca 1. kompanii w baonie "Parasol") oraz kuzynem adwokata Edwarda Wende.


Do powstania poszli obaj z bratem. Ich ojciec już wtedy nie żył. Zginął w 1940 r.
Jan „Bonawentura” został ranny już 4 sierpnia, podczas walk o Wolę, ale walczył nadal. Powtórnie raniony, tym razem ciężko, w dniu 12 sierpnia, został umieszczony w szpitalu powstańczym przy ul. Miodowej. Tam też zginął 4 dni później, podczas nalotu bombowego.
Andrzej, na czele swojej kompanii, przeszedł szlak Wola -  Stare Miasto -  Czerniaków.
14 września o godz. 16:00 odbyła się na Wilanowskiej odprawa dowódców u ppłk. "Radosława". Zdecydowano, że w nocy odbędzie się natarcie, którego celem miało być obsadzenie brzegu Wisły dla ułatwienia przeprawy wojskom sowieckim stojącym na prawym brzegu Wisły.  15 września oddział dowodzony przez „Morro” rusza na wiślany brzeg, by osłaniać lądowanie "berlingowców".
Zginął,  trafiony prosto w serce, podobno niosąc Polską flagę - by sojusznicy mogli dostrzec jego oddział. Próbowano go ratować i opatrywano (sanitariuszka "Lidka"- Lidia Daniszewska, zginęła dzień później) w kościele św. Antoniego, ale nadaremno.
Pośmiertnie został mianowany kapitanem AK - najmłodszym w całej organizacji. Ekshumowany przez towarzyszy broni i matkę jesienią 1945, pochowany został w kwaterze batalionu „Zośka” na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Leży pomiędzy swoim młodszym bratem Jankiem „Bonawenturą”,  a bratem ciotecznym Stanisławem Leopoldem ps. „Rafał”, poległym 25 sierpnia 1944.

Zachowała się karteczka, którą „Morro” nosił przy sobie podczas powstania:  ”Powiedzcie mojej matce, że trzecie pokolenie Romockich ma Virtuti Militari".
Zostały też jego słowa. Słowa młodego, dwudziestoletniego chłopaka: "Ja w głębi samego siebie czuję i wiem, że powstanie było żywiołowym odruchem narodowej potrzeby przeciw terrorowi, przeciw poniewierce, przeciw śmiertelnemu wrogowi, który nas niszczył. I gdyby dziś, po tym wszystkim, co widziały na Woli i Starówce moje oczy, stanęła przede mną znów decyzja: iść do powstania czy nie, poszedłbym na nowo i wiem, że poszliby inni. Gloria victis - chwała zwyciężonym - będzie kiedyś wyryte także na warszawskich cmentarzach powstańczych, jeśli ulegniemy w tej walce."

 

Sierpień i wrzesień... szczególny czas.
Co roku, w ten szczególny czas, próbuję sobie wyobrazić czym żyli ci młodzi ludzie, co czuli w tamtych dniach – dniach strasznych, ale i zarazem pełnych nadziei. Po raz kolejny wpatruję się w ich młode twarze utrwalone na kilkunastu, może kilkudziesięciu fotografiach, próbując z nich wyczytać coś więcej, niż to, co już znam na pamięć. Ich rysy – tylekroć oglądane, wydają mi się bliskie niczym twarze osób z rodziny. Są jak moi bracia i siostry. Bliscy jak mało kto, choć przecież nigdy nie widziani za swojego krótkiego życia.
A potem próbuję sobie wyobrazić, co czuli ich rodzice, którzy od małego wpajali im miłość do ojczyzny i w zgodzie z etosem inteligenckim tłumaczyli, jak należy rozumieć powinności wobec swojego kraju i służbę dla niego. Co czuli, gdy ich dzieci, wierne tym naukom, położyły bez wahania swoje życie na szali walki o wolność. I przypominam sobie zdanie z pamiętnika Jadwigi Romockiej – matki dwóch synów – Andrzeja „Morro” i Janka „Bonawentury”: „I przyjm, o Boże, który widzisz wszystko – moje "Tak, Ojcze" za te nasze dzieci polskie”.

 

Na świecie widzą nas, Polaków, jako naród miłujący wolność, bo walczyliśmy nie tylko o siebie, ale na wszystkich kontynentach, gdzie tylko podejmowano walkę o wolność.
Po wojnie, Franklin Delano Roosevelt powiedział: „Bohaterski opór, jaki naród polski stawiał w ostatnich dwóch latach, jest natchnieniem nie tylko dla Ameryki, ale dla wszystkich ludów miłujących wolność”. Jednak co roku ktoś od nowa stawia wciąż to samo pytanie – czy Powstanie Warszawskie miało sens? A ja co roku czuję się nim poirytowana.
Fragment z wychodzącego w czasie okupacji konspiracyjnego „Biuletynu Informacyjnego”: „W czymże tkwi ta moc, ta siła, która po huraganowej nawale ognia nieprzyjacielskiego potrafi osadzić na miejscu szturmujące czołgi i posuwającą się za nimi piechotę? (...) prawda jest tylko ta: na Starym mieście walczą najcudowniejsi żołnierze, jakich wydało nasze pokolenie.(...) Stare Miasto – serce Powstańczej Warszawy – krwawi, płonie i walczy. (...) Ale wśród tylu ruin i zgliszcz zasiane zostały ziarna takiej mocy, piękna i wielkości – ze plony z nich umacniać będą polską duszę przez wieki całe”.

I te ziarna zostały zasiane. Runęły imperia, zmieniły się ustroje, przetrwaliśmy czas pozbawiony wszelkiej nadziei. Może także i dzięki temu, że nigdy nie ograniczyliśmy się li tylko do chłodnej kalkulacji, że w głębi naszych serc pielęgnowaliśmy te koła ratunkowe, jakie oni kiedyś nam rzucili – wierność i nadzieję. Jeśli nawet wartości, którymi oni żyli, nie są dziś widoczne na każdym kroku w sposób oczywisty, to jednak podskórnie tętnią w naszych żyłach, wyznaczają i definiują także nasze życie.


„Odgarniajmy ziemię, ocalajmy pamięć o nich, odnajdujmy tych, którzy przeżyli, niech nam pomogą znaleźć własną drogę we własnym kraju”.


„Z przeszłości naszej możemy czerpać ostrzeżenie na przyszłość. Ziemi ojczystej trzeba zawsze bronić, a bronić jej można wtedy, gdy tkwimy w niej korzeniami jak drzewa. Nie tylko armia broni terenów ojczystych, ale i ludzie, którzy na niej żyją - jak trawy wśród jałowców i gęstych lasów - bronią jej nienaruszalności”.

 

(cytaty zaczerpnięte z książki Aleksandra Kamińskiego „Zośka i Parasol”)

  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 4236
Domyślny avatar

nurni

15.09.2012 20:47

Nie ma takiej możliwości bym był na Powązkach i nie odwiedził kwatery na której jest i Morro i jego brat obok.
Pozdrawiam.
ellenai

Ellenai

15.09.2012 21:08

Dodane przez nurni w odpowiedzi na bardzo dziękuje za ten wątek

To tak, jak ja. Dla mnie to wyjątkowa postać.
Domyślny avatar

fritz

15.09.2012 21:30

Dodane przez ellenai w odpowiedzi na Nurni

serdecznie pozdrawiam
ellenai

Ellenai

15.09.2012 21:51

Dodane przez fritz w odpowiedzi na Dolaczam sie do Nurniego

Cieszę się, że jest nas więcej, którzy pamiętamy :)
kat

Cat

15.09.2012 22:33

piekna postać...........CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM ............szkoda że nie ma GO z nami.....dzięki za przypomnienie
ellenai

Ellenai

16.09.2012 11:27

Dodane przez kat w odpowiedzi na Dzięki

za Twoją wizytę :)
Dobrze jest wiedzieć, że są ludzie, którzy tematyką Powstania Warszawskiego interesuja się nie tylko przez jeden dzień w roku,  z okazji kolejnej rocznicy jego wybuchu.
Ellenai
Nazwa bloga:
Kropla wolności
Zawód:
Etnolog
Miasto:
Warszawa

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 9
Liczba wyświetleń: 39,411
Liczba komentarzy: 46

Ostatnie wpisy blogera

  • Odpowiedź Białego Domu na petycję powołania międzynarodowej komisji w sprawie Smoleńska
  • Czy dojdzie do ekshumacji wszystkich ofiar?
  • Kobietony

Moje ostatnie komentarze

  • Pełna racja. Myslę, ze większość tych kobiet ma swoje własne problemy - bądź wyniesione z domów rodzinnych, bądź z własnych relacji z męzczyznami i projektuje je na inne kobiety. Większość z nich…
  • Ludzie znów poczuli się uprawnieni by śpiewać „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”.         Przypominam sobie któryś kwietniowy dzień 2010 roku. Po 10 kwietnia. Nie pamiętam…
  • No, chyba nie tylko na traktory. Urobek w kopalniach czeka i wagony z węglem do przerzucania. A dzieci to zbędny balast zyciowy, przeszkoda w karierze i w ogóle przeżytek. :)

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Kobietony
  • Odpowiedź Białego Domu na petycję powołania międzynarodowej komisji w sprawie Smoleńska
  • Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?

Ostatnio komentowane

  • , Marry Christmas and Happy New Year 2017 !!!
  • , miedzynarodowy ,czego sie mozna bylo spodziewac po nich?
  • Ellenai, Pełna racja. Myslę, ze większość tych kobiet ma swoje własne problemy - bądź wyniesione z domów rodzinnych, bądź z własnych relacji z męzczyznami i projektuje je na inne kobiety. Większość z nich…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności