Zdjęcia do filmu Wałęsie zakończyły się 30 czerwca i obecnie trwają prace postprodukcyjne. Budżet filmu, według informacji podanej przez Polski Instytut Sztuki Filmowej, wyniósł 15 milionów złotych. Spółka Amber Gold, jak wiadomo, była jednym ze sponsorów filmu. Katarzyna Fukacz-Cebula, dyrektor zarządzający Akson Studio, producenta filmu, odmówiła podania kwoty przekazanej przez Amber Gold, zasłaniając się tajemnicą handlową, jednak informacja o wysokości przekazanej kwoty ostatecznie wypłynęła – chodzi o 3 miliony złotych. Jak łatwo obliczyć, stanowi to 1/5 całego budżetu.
Producent filmu "Wałęsa" Michał Kwieciński uznał, że pieniądze pozyskane z Amber Gold, wobec zaistniałej sytuacji, zostaną wycofane z budżetu filmu, komunikując tę decyzję w sposób następujący: "Aktualna atmosfera wokół firmy Amber Gold zmusza mnie do podjęcia trudnej z powodów budżetowych decyzji. Decyzja ta spowoduje duże problemy finansowe utrudniające ukończenie filmu. Film jest sztuką. Nie może powstawać w aurze podejrzeń, nagonki, politycznych rozgrywek, nieustannego informacyjnego szumu. Dla dobra filmu jako producent podejmuję decyzję, że firma Amber Gold nie będzie sponsorem filmu „Wałęsa”.
Dodał także, iż pieniądze przekazane producentom filmu przez spółkę, zostaną złożone w depozycie bankowym do czasu wyjaśnienia sprawy Amber Gold. Nie podał jednak kwoty, jaką przekazała spółka.
Paweł Adamowicz, polityk Platformy Obywatelskiej i zarazem prezydent Gdańska, który wcześniej w imieniu Andrzeja Wajdy zwrócił się do Amber Gold o sfinansowanie produkcji , zaapelował: „Dajmy spokój! W swej bezbrzeżnej naiwności zwróciłem się (pisemnie, więc jest ślad, jest dowód) z rekomendacją wsparcia finansowego produkcji filmu Andrzeja Wajdy „Wałęsa”. Zwróciłem się wprawdzie do kilku firm, ale do Amber Gold – o zgrozo – także. Pech chciał, że kilka z nich (w tym jedna naprawdę bardzo bogata) odmówiło, ale Amber Gold cynicznie nie odmówił”.
Adamowicz apelujący o „danie spokoju”, nie wspomniał jednak, że składał tę ofertę człowiekowi obarczonemu siedmioma wyrokami skazującymi za oszustwa finansowe, a dodatkowo zrobił to w czasie, gdy przeciwko Plichcie prowadzone było śledztwo w sprawie podejrzenia o pranie brudnych pieniędzy
Natomiast Tomasz Arabski na wszelki wypadek zdementował pogłoski o swoim pokrewieństwie z Plichtą: „Nie jestem, nie byłem i nie będę kuzynem Marcina Plichty”.
Donald Tusk o sprawie Amber Gold powiedział: „że AG jest zarządzana przez podejrzanego człowieka, wiedziano na Pomorzu od dawna". Jednocześnie stwierdził jednak: „Nie mam wątpliwości, że wielu instytucjom zabrakło albo refleksu, albo determinacji. Nie mówię tu o złej woli.”
Rola premierowicza w funkcjonowaniu Amber Gold wydaje się być jasna. Na łapówki w żaden inny sposób nie wyprowadza się pieniędzy równie łatwo, jak na kosztowne ekspertyzy. Jest to praktycznie nie do udowodnienia. Dziwić może jedynie, że premier mający orientację, iż „AG jest zarządzana przez podejrzanego człowieka”, nie podzielił się tą wiedzą z własnym synem.
Właściciel Amber Gold, Marcin Plichta, sponsorował nie tylko film Wajdy. Przekazał ponad 1,5 mln zł na rzecz oliwskiego ZOO oraz szczodre darowizny na rzecz dwóch gdańskich świątyń (ponad milion złotych). Te ostatnie jako dziękczynienie z niski wyrok za poważne przestępstwo finansowe związane z tzw. Multikasami.
Sprawa Amber Gold może być samouczkiem dla przestępców na temat „Jak w RP zostać szanowanym biznesmenem”. Wystarczy tu i ówdzie sypnąć groszem stanowiącym niewielki procent własnych dochodów, by wejść w układ biznesowo-partyjno-towarzyski i nie musieć obawiać się prowadzenia nie tylko podejrzanych, ale i nielegalnych operacji.
I na tym właściwie można by rozważania zakończyć, szykując się spokojnie na ciąg dalszy, który zapewne nastąpi, jako ze sprawa Amber Gold wydaje się być rozwojowa, gdyby nie jeszcze jeden drobiazg – owe 3 miliony złotych, których brakuje na ukończenie filmu hagiograficznego o „mędrcu Europy” i „bohaterze narodowym”, nakręconego przez „Matejkę polskiego kina”, jak sam o sobie mówi Wajda.
"Są wydarzenia w historii Polski, którymi powinniśmy podzielić się ze światem" – mówił minister Bogdan Zdrojewski, obejmując patronat nad nowym filmem Andrzeja Wajdy. Prawdopodobnie to na nim spocznie zaszczytny obowiązek znalezienia tych brakujących milionów. Jak je znaleźc? Chyba tylko zabierając innym. Problem w tym, że nie bardzo jest co ciąć, bo drastycznie obcięto już wydatki na kulturę – na teatry, muzea, biblioteki, na specjalistyczne wydawnictwa, na Warszawską Operę Kameralną…
Zdrojewski objął patronat jako Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a minister jest przedstawicielem rządu. Mnie jednak bardziej interesuje inna kwestia, ta w tytule - czyli - ILE? Ile nas będzie kosztować ta ramota filmowa? Amber Gold wyasygnował zaledwie 1/5 budżetu. Adamowicz dołożył od miasta Gdańsk jeszcze 500 tys. A gdzie reszta? Skąd się wzięła? Producent zwykle bierze kredyt bankowy na produkcję, ale raczej nie powinien on przekraczać połowy budżetu. Skąd zatem wziął brakującą resztę? Może banki zaufały mu bardziej niż zwykle, a może wyłozył własne oszczedności. Tego oczywiscie nie wiemy. Ale jeśli nie?
Obawiam się, że odpowiedź na tytułowe pytanie może się okazać nieco skomplikowana. Pierwsza nasuwająca się wersja, to te 3 mln, które trzeba będzie gdzieś znaleźć. Moze ona jednak być myląca, bo pytanie pomocnicze brzmi: a ile JUŻ zostało wyłozone z naszej kasy na tę produkcję?