Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Dlaczego wolny rynek nie zbuduje Polsce przyszłości i dlaczego bez państwa zawsze zostaniemy peryferią

mjk1, 13.12.2025

   W komentarzach pod poprzednimi wpisami wraca jeden motyw, bardzo charakterystyczny dla polskiej debaty: „Masz rację co do potencjału, ale to wszystko jest utopią. Zamiast państwowego planowania, trzeba uwolnić rynek. Wtedy znajdą się ludzie, pieniądze i pomysły. Państwo tylko wszystko psuje.”

To jest głos szczery, logiczny i, co ważne, intuicyjnie atrakcyjny. Bo kto nie chciałby wierzyć, że wystarczy zdjąć regulacje, obniżyć podatki, ograniczyć państwo do minimum, a gospodarka sama się rozpędzi?

Problem w tym, że to nie jest opis rzeczywistości, tylko opis marzenia. A rozwój państw nie odbywa się w marzeniach, tylko w realnym świecie, w którym istnieją potęgi gospodarcze, interesy narodowe, przewagi historyczne i brutalna konkurencja.

Zacznijmy od podstaw: jak naprawdę powstają huby, porty i wielkie firmy.

Na świecie nie istnieje ani jeden poważny hub logistyczny, który powstał „sam z siebie”, wyłącznie dzięki wolnemu rynkowi. Hamburg, Rotterdam, Antwerpia, Singapur, Szanghaj, czy Dubaj. Każdy z nich ma wspólny mianownik:

- najpierw była decyzja państwa,

- potem była infrastruktura,

- dopiero potem przyszedł prywatny kapitał.

   Port to nie jest kawiarnia ani startup IT. Port, kolej, hub logistyczny czy korytarz transportowy to inwestycje liczone w dziesiątkach miliardów o zwrocie po 20–30 latach. Inwestycje wymagające wywłaszczeń, planowania przestrzennego, regulacji, uzależnione od decyzji politycznych i międzynarodowych. Żaden „bogaty przedsiębiorca” nie bierze na siebie tak potężnego ryzyka, chyba że państwo najpierw je zdejmie.

„Znajdziesz inwestora”, czyli skąd ma się wziąć kapitał w kraju peryferyjnym?

   To jest jeden z największych mitów transformacji. Skąd Polska, Czechy czy Rumunia miałyby wziąć kapitał porównywalny z Niemcami, Holandią czy Francją? Te kraje budowały swój kapitał przez 100–150 lat. Miały kolonie, rynki zamknięte, własne banki inwestycyjne. Akumulowały zyski w czasach, gdy Europa Środkowa była pod zaborami lub komunizmem. My startowaliśmy od zera w latach 90. Wolny rynek nie wyrównuje takich różnic, on je utrwala. Jeśli kraj peryferyjny mówi, „niech rynek zdecyduje”, to rynek odpowiada: „kapitał idzie tam, gdzie już jest kapitał”.

Przypadek Chin: największe nieporozumienie w debacie wolnorynkowej.

   Chiny są często przywoływane jako dowód, że „rynek zrobił swoje”. A to nieprawda. Chiny zrobiły dokładnie odwrotnie. Państwo kontrolowało banki i kredyt. Państwo wskazywało sektory strategiczne. Państwo budowało porty, kolej, energetykę, Państwo gwarantowało popyt, Państwo chroniło rynek wewnętrzny i państwo sterowało kursem waluty. Dopiero na tym fundamencie mogły powstać prywatne firmy: Huawei, COSCO, BYD, Alibaba. Chińskie „firmy prywatne” nie powstały w próżni rynkowej. Powstały w ekosystemie zaprojektowanym przez państwo. To nie był socjalizm. To nie był wolny rynek. To był kapitalizm państwowy.

Dlaczego Polska nie może „po prostu zrobić tego samego co rynek”?

   Bo konkurujemy z państwami, które aktywnie wspierają swoje firmy. Subsydiują transport i logistykę. Traktują porty i kolej jako element bezpieczeństwa narodowego. Niemcy nie pytają rynku, czy warto inwestować w kolej. Holandia nie zostawia portu w Rotterdamie „niewidzialnej ręce rynku”. Francja nie likwiduje państwowych czempionów w imię wolności. Jeśli Polska zrezygnuje z aktywnej roli państwa, to nie wygra „rynek” - wygrają cudze państwa.

To nie jest spór o ideologię. To spór o realizm.

   Największym błędem tej dyskusji jest sprowadzenie jej do hasła: „centralne planowanie vs wolność”. Ja nie postuluję państwowego zarządzania wszystkim, gospodarki nakazowej i likwidacji prywatnej inicjatywy.

Postuluję coś znacznie bardziej przyziemnego. Państwo musi zainicjować to, czego rynek sam nie zrobi, a rynek musi skalować to, co państwo uruchomi. Tak działał każdy kraj, który wyszedł z peryferii do centrum.

Dlaczego to kluczowe dla Polski jako Hubu Trójmorza.

   Jeśli Polska ma być hubem Trójmorza, to ktoś musi zaplanować korytarze Północ–Południe Ktoś musi zbudować kolej i porty. Ktoś musi ponieść ryzyko pierwszych 10–15 lat, Ktoś musi zagwarantować ciągłość projektów. Tym „kimś” nie będzie rynek. Tym „kimś” nie będzie pojedynczy przedsiębiorca. Tym „kimś” musi być państwo. Prywatny kapitał przyjdzie później - jeśli zobaczy sens i stabilność.

I tu dochodzimy do sedna całej serii.

   Największym problemem Polski nie jest brak wolnego rynku. Nie jest nim też „za dużo państwa”. Największym problemem Polski jest to, że: państwo nie potrafi myśleć w kategoriach 20 lat, a rynek nie ma warunków, by zapełnić tę lukę. Efekt? Dryf, półśrodki i wieczne zaczynanie od nowa.

Wolny rynek nie buduje państw. Państwa budują rynki. 

   Jeśli Polska chce być hubem Trójmorza, musi przestać udawać, że jest Szwajcarią albo Singapurem.
Jesteśmy krajem, który wciąż nadrabia zapóźnienia i to wymaga mądrego, aktywnego państwa. Nie ideologii. Nie emocji. Nie wiary w cud. Tylko realizmu.

  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 59
Grzegorz GPS Świderski

Grzegorz GPS Świderski

13.12.2025 15:32

Państwo może zrobić jedną mądrą rzecz dla rozwoju: zejść z drogi. To nie jest brak państwa, tylko państwo, które w kluczowym momencie rezygnuje z pokusy bycia demiurgiem i przestaje udawać, że wie lepiej od milionów ludzi, co, gdzie i za ile ma powstać. Hongkong i Gurgaon są przykładami takiego ruchu – odwrotności tego, co proponujesz. Tam rzeczywiście najpierw była decyzja państwa — ale uwalniająca, wycofująca się, a potem wolny rynek sam zrobił swoje, w tym wytworzył infrastrukturę.

Hongkong nie stał się globalnym hubem dlatego, że ktoś w ministerstwie narysował genialny plan portu, finansów i logistyki. Stał się nim, bo państwo ogłosiło go wolnym portem, zrezygnowało z ceł, utrzymało bardzo niskie podatki i pozwoliło, żeby handel, usługi i kapitał same ułożyły przestrzeń gospodarczą według własnych bodźców. To była decyzja polityczna – ale w treści anty-etatystyczna: nie będziemy was strzyc tak jak gdzie indziej, nie będziemy wskazywać zwycięzców, nie będziemy dłubać wam w rachunku zysków i strat.​

To, co nazywasz niezbędną państwową infrastrukturą, w Hongkongu w dużej mierze było i jest domeną spółek prywatnych: sieci transportowe, część energetyki, telekomunikacja, tunele, mosty – projektowane i eksploatowane przez firmy działające dla zysku, a nie dla strategii narodowej. Rola państwa była minimalistyczna: własność, sądy, stabilna waluta, wolny handel. To jest ordoliberalny nocny stróż, nie chiński cesarz.

Gurgaon też obala Twój mit w duchu statolatrii, że bez centralnie planowanej sieci infrastruktury z góry peryferia pozostają peryferiami. Tam właśnie państwo było niezdolne do zrobienia czegokolwiek sensownego – a jednak powstało de facto prywatne miasto, budowane przez deweloperów w oparciu o prywatną własność, prywatne drogi, prywatną małą infrastrukturę i usługi, często z własną ochroną, odprowadzeniem ścieków czy dystrybucją mediów. To nie jest model idealny, ale jest brutalnie empirycznym dowodem, że tam, gdzie państwo zawodzi, rynek nie tylko handluje pietruszką, ale jest w stanie zorganizować całe funkcjonalne miasto.​

W Gurgaon państwo formalnie istnieje, wydaje plany, stempluje papiery, czasem coś dobuduje – ale decydujące rzeczy (gdzie kto buduje, komu opłaca się ciągnąć kabel, kto pilnuje porządku) rozstrzyga rachunek ekonomiczny i umowy, a nie piętnastoletnia strategia rozwoju korytarza. Mówiąc Twoim językiem: państwo jest tam tłem, nie bohaterem — jeśli coś działa, to mimo niego, nie dzięki niemu.​

Piszesz, że wolny rynek utrwala różnice kapitałowe, więc peryferie bez państwowego planisty zawsze zostaną peryferiami. Gdyby to była prawda, Hongkong – skała bez surowców, bez rynków wewnętrznych, z biedną ludnością napływową – nie miałby żadnych szans. A jednak właśnie wolny port, niskie podatki i bezpieczeństwo własności przyciągnęły tam kapitał i know-how z całego świata. To nie był projekt wyrównywania różnic przez redystrybucję, tylko świadome wystawienie szyldu: tu jest spokój podatkowy i regulacyjny, tu się opłaca ryzykować własne pieniądze.​

Podobnie w mniejszej skali z Gurgaonem: nie było tam żadnej wielkiej narodowej strategii, był raczej chaos instytucjonalny i słabe państwo, które pozwoliło, by prywatny kapitał zagospodarował przestrzeń szybciej, niż urzędnicy potrafią narysować plan zagospodarowania. To nie wolny rynek utrwala peryferyjność – peryferyjność utrwala przede wszystkim państwo, które zabiera ludziom kapitał, dławi konkurencję i odcina ceny od rzeczywistości.​

Z Twojej diagnozy Polski podpisuję spory kawałek: problemem jest brak ciągłości, wahadło polityczne, palenie projektów poprzedników. Tyle że z tego nie wynika potrzeba jeszcze większego, ambitniejszego, strategicznego państwa, tylko odwrotnie: potrzeba państwa radykalnie ograniczonego, które ma tak mało instrumentów, że nie może co cztery lata wywracać pionków na całej planszy. Hongkong nie potrzebował polityki przemysłowej – potrzebował stabilnych zasad, niskich podatków, wolnego handlu, a resztę zrobił rynek.​

Jeśli Polska chce być hubem czegokolwiek, to nie dlatego, że jakiś rząd narysuje ładny PDF z wizją 2050, tylko dlatego, że konsekwentnie przez dekady nie będzie przeszkadzać: nie będzie dłubać przy podatkach co sezon, nie będzie sterować walutą pod słupki, nie będzie robić z infrastruktury bankietu dla spółek politycznych. To jest to, co realnie zrobili Brytyjczycy w Hongkongu i czego nie zrobili indyjscy biurokraci w Gurgaonie. I właśnie dlatego tam wolny rynek zbudował przyszłość – na tyle, na ile państwo w porę nauczyło się nie przeszkadzać.

W Polsce sukces Hongkongu i Gurgaon można powtórzyć, tworząc projekt Wolnego Miasta Stanisławów:
1. https://informacje-lokalne.pl/hong-kong-zrodla-gospodarczego-sukcesu-czy-mozna-to-powtorzyc-2025-07-02/ 
2. https://informacje-lokalne.pl/gurgaon-wolnorynkowa-oaza-sukcesu-jako-wzor-dla-wolnego-miasta-stanislawow-2025-06-26/
3. https://informacje-lokalne.pl/wolne-miasto-stanislawow-2025-06-25/

mjk1

mjk1

13.12.2025 16:57

Dodane przez Grzegorz GPS Ś… w odpowiedzi na Państwo może zrobić jedną…

Dziękuję za bardzo ciekawy komentarz. Porusza wiele ważnych kwestii i dobrze ukazuje pewne powszechne mity, które mogą zaciemniać obraz rzeczywistości. Pozwól, że odpowiem punkt po punkcie, bo myślę, że warto wyjaśnić pewne kwestie.

Hongkong: "wolny rynek" czy "państwo jako fundament?"

Masz rację, że Hongkong jest często przywoływany jako przykład „wolnego rynku” i minimalnej roli państwa. Jednak to, co często pomija się w tej narracji, to specyficzny kontekst kolonialny Hongkongu, który nie może być łatwo przeniesiony na inne kraje, w tym Polskę. Hongkong był zarządzany przez Wielką Brytanię przez ponad 150 lat. To oznaczało, że Brytyjczycy stworzyli tam silną ramę instytucjonalną, która obejmowała nie tylko bezpieczeństwo własności, ale także planowanie przestrzenne, infrastrukturę (porty, lotniska, nabrzeża), oraz stabilność polityczną i militarną. Państwo zapewniło tam fundamenty w tym prawny porządek, który nie był typowy dla innych części świata. Nie była to więc sytuacja, w której państwo „zeszło z drogi” i po prostu „wolny rynek zrobił swoje”. To był wysokozorganizowany model w którym rolą państwa było stworzenie warunków do rozwoju, z minimalną interwencją operacyjną w życie codzienne, ale z silnym nadzorem w kwestiach strategicznych. Warto pamiętać, że Hongkong rozwijał się jako wyjątkowy przypadek, z uwagi na jego status kolonialny i status specjalny, który zapewnił mu Brytyjczycy, a nie spontaniczny efekt wolnego rynku. Gdyby Hongkong był autonomicznym państwem w pełni demokratycznym, takim jak Polska, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Nie dało się tego przenieść na metropolię, która miała zupełnie inne uwarunkowania wewnętrzne.

Dlaczego Hongkong nie był modelem do naśladowania w Wielkiej Brytanii?

Jeśli Hongkong działał na zasadzie minimalistycznego państwa, to z perspektywy wolnorynkowej można by zadać pytanie: dlaczego takiego modelu nie zaimplementowano w samej Wielkiej Brytanii? Otóż odpowiedź jest bardzo prosta: Hongkong mógł działać w sposób, w jaki działał, bo był kolonią, w której państwo metropolitalne mogło zastosować różne wyjątki i interwencje, nie licząc się z wewnętrznymi siłami politycznymi. W Wielkiej Brytanii rynek i państwo muszą liczyć się z interesami demokratycznymi, społecznymi i politycznymi, związkami zawodowymi, oraz szeregiem innych grup interesów. Hongkong, w odróżnieniu od Brytanii, nie musiał zmagać się z tymi wszystkimi wewnętrznymi konfliktami.

Wolny rynek w Hongkongu, co było prywatne, a co publiczne?

Zgadzam się z Tobą, że część infrastruktury w Hongkongu była prywatna. Rzeczywiście, spółki prywatne prowadziły niektóre projekty. Jednak trzeba pamiętać, że większość z nich funkcjonowała w ramach dokładnych regulacji państwowych, a państwo nie zrezygnowało z roli nadzorującej. Choć transport w Hongkongu jest częścią sektora prywatnego, to wciąż mamy do czynienia z długoterminowymi koncesjami, które były regulowane przez rząd, oraz z centralnym planowaniem przestrzennym. Hongkong po prostu był w stanie dostarczyć ramy prawne i strukturę, która pozwalała na swobodny rozwój. Tak samo było z niskimi podatkami, które były możliwe tylko dzięki temu, że inne elementy (np. infrastruktura, porty) były w rękach państwa lub ściśle regulowane.

Gurgaon to kolejny przykład „rynkowej utopii”?

Przypadek Gurgaonu z Indii również poruszasz jako argument za tym, że wolny rynek sam zbudował miasto. Zgadzam się, że w Gurgaon powstało wiele obiektów i infrastruktury, jednak musimy być świadomi, że jest to miasto zamknięte, które rozwijało się w obrębie dużych nierówności społecznych i miało olbrzymie problemy z brakiem dostępu do podstawowych usług publicznych. Przykład Gurgaonu pokazuje, że rynek prywatny potrafi stworzyć enklawy luksusowe, ale nie buduje pełnoprawnych miast z integracją społeczną, zrównoważonym rozwojem i spójną infrastrukturą. Takie rozwiązania mogą działać na poziomie indywidualnych projektów deweloperskich, ale nie na poziomie państwowych ambicji budowy regionalnych hubów logistycznych czy hubów tranzytowych.

Jeśli więc chodzi o hub logistyczny czy port, to musimy liczyć się z tym, że takich projektów sam rynek nie zrealizuje, jeśli nie będzie na to pozwalała infrastruktura państwowa i planowanie strategiczne. Rynek świetnie sprawdza się w innowacyjnych przedsięwzięciach, ale nie w realizacji zadań infrastrukturalnych na dużą skalę, które wymagają długoterminowego planowania.

Państwo przeszkadza, ale tylko nieodpowiedzialne.

W Polsce problemem jest brak ciągłości i zmiany polityczne, które prowadzą do przerywania projektów i braku realizmu. To jest właśnie problem polskiej polityki - nie wynika z nadmiaru państwa, lecz z braku wizji długoterminowej. Niemniej jednak, stateczne i odpowiedzialne państwo nie jest wrogiem wolnego rynku, a jego fundamentem. Zgadzam się, że państwo musi zejść z drogi, ale w kontekście państwa strategicznego. Państwo nie musi zarządzać wszystkim, ale musi stworzyć odpowiednie warunki do rozwoju. To nie jest kwestia więcej lub mniej państwa, ale mądrze zaprojektowanego państwa, które nie zmienia zasad co kadencję i tworzy stabilne ramy.

Jeśli Polska ma stać się hubem Trójmorza, to państwo nie może tylko stać z boku. Musi aktywnie działać w kwestiach infrastruktury transportowej, długoterminowych inwestycji w porty i kolej jak również bezpieczeństwa w regionie. Działania te muszą być zaplanowane, z wsparciem państwa, ale nie w formie centralnego planowania, tylko w ramach stabilnych zasad i zasadniczego nadzoru, który nie zmienia się co cztery lata.

Twoja odpowiedź w dużej mierze opiera się na przekonaniu, że państwo w każdej sytuacji jest przeszkodą, a wolny rynek zbuduje wszystko. Jestem jednak przekonany, że historia Hongkongu, jak i innych przykładów, pokazuje, że to państwo stworzyło fundamenty, na których potem rozwijał się rynek. Wolny rynek świetnie sprawdza się w tworzeniu innowacji, ale nie może sam z siebie zbudować infrastruktury regionalnej.

Dlatego w przypadku Polski, aby stać się hubem Trójmorza, potrzebujemy mądrego państwa, które wyznaczy kierunki, a potem nie będzie przeszkadzać w realizacji. Tylko wtedy będziemy w stanie zbudować coś trwałego.

Grzegorz GPS Świderski

Grzegorz GPS Świderski

13.12.2025 18:25

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Dziękuję za bardzo ciekawy…

Masz rację, że Hongkong nie wyrósł w próżni politycznej – tylko że jego model jest dokładnie odwrotnością tego, co proponujesz Polsce. Hongkong powstał na świadomej decyzji państwa, żeby zejść z drogi: wolny port, niskie podatki, brak państwowych czempionów, minimum inżynierii społecznej – to opisane w tej notce, do której dałem link na końcu swojego komentarza.​

Pytasz, czemu nie przenieśli Hongkongu do metropolii. Odpowiedź jest prosta – politycznie nie byli w stanie rozbroić własnego państwowego socjalizmu, ale ten fakt nie zmienia natury hongkońskiego eksperymentu. To, że ktoś ma w jednym pokoju syf, a w drugim porządek, nie znaczy, że porządek jest iluzją, tylko że nie wszędzie starcza mu odwagi, żeby posprzątać.

Dlatego nie kupuję tezy, że wolny rynek nie zbuduje Polsce przyszłości. Hongkong pokazuje coś innego: że to właśnie tam, gdzie państwo świadomie ogranicza własną rolę do prawa, bezpieczeństwa i stabilnej waluty, peryferyjne skały potrafią stać się centrum globalnego obiegu kapitału. Twoja wizja strategicznego państwa–architekta jest po prostu niezgodna z tym konkretnym, dobrze opisanym przypadkiem.​ A takich przykładów jest setki. 

Wszędzie socjalizm niszczy, a wolny rynek buduje. A to, że chwilowo dominuje keynesistowskie zniszczenie i lewackie centralne planowanie, a wolnorynkowe budowanie w duchu ASE są punktowe albo częściowe, nie zmienia tej ogólnej prawdy. Dobre rozwiązania nie dominują, bo są korzystne dla ogółu obywateli, ale niekorzystne dla rządzących. Socjalizm i centralne planowanie daje dużo więcej korzyści politykom — nie tylko materialnych, ale psychologicznych, związanych z biologiczną rządzą władzy. A wolnorynkowy kapitalizm im tę władzę odbiera. Mają ją nie dzięki temu, że to mądre i sensowne, ale dlatego, że dysponują aparatem przemocy. 

Koncepcja „Wolnego Miasta Stanisławów” z linków na końcu komentarza jest w duchu ASE. To nie jest kolejny projekt państwowy, tylko wycięty z obecnych systemów kawałek terytorium, na którym moglibyśmy przetestować hongkoński model w wersji XXI-wiecznej – maksymalna wolność gospodarcza, minimalny fiskalizm, otwarcie na kapitał i ludzi, a państwo zredukowane do pilnowania reguł gry. Jeśli coś ma wyciągnąć Polskę z peryferii, to raczej taki eksperyment, a nie kolejna wersja jakoby mądrego centralnego planowania przez tych samych polityków, którzy od trzydziestu lat nie są w stanie dociągnąć podstawowych projektów do końca. Centralne planowanie testujemy już od stu lat i to się ciągle nie udaje. Czas już w tym skończyć i spróbować wolnorynkowego kapitalizmu.

Twój konkretny centralizm jest utopijny — a propozycja polskiego Hongkongu w Stanisławowie jest wielokroć bardziej realna, do tego da się namówić polityków. Całej władzy nie oddadzą, ale mały kawałek terytorium na eksperyment, oddać mogą — tak jak to zrobili politycy hinduscy z Gurgaon. To jest realne. Gdy Konfederacja będzie współrządzić, to ten pomysł można będzie realnie przeforsować.

mjk1

mjk1

13.12.2025 18:56

Dodane przez Grzegorz GPS Ś… w odpowiedzi na Masz rację, że Hongkong nie…

Hongkong pozostaje wyjątkiem, nie regułą i właśnie dlatego nie da się go wyciąć i wkleić w Polsce. My ten eksperyment już przerabialiśmy. W 1989 r. dostaliśmy maksimum wolności gospodarczej bez własnego kapitału, bez banków inwestycyjnych i bez zaplecza finansowego państwa. Efekt każdy mógł zaobserwować. Stać nas było jedynie na szczęki i łóżka polowe do ulicznego handlu, a po kilku latach obcy kapitał przejął handel, przemysł i infrastrukturę, które sami wcześniej sprzedaliśmy. To nie był wolny rynek budujący przyszłość, tylko rynek działający dokładnie tak, jak działa zawsze: kapitał wygrywa z brakiem kapitału. Dlatego opowieść o wolnym mieście, które samo wyciągnie Polskę z peryferii, jest dokładnie tym samym marzeniem, tylko w nowym opakowaniu. Bez własnego kapitału i bez państwa zdolnego go uruchomić skończy się tak samo - ktoś przyjdzie z pieniędzmi i kupi wszystko.

Jeśli jednak ktoś chce wierzyć, że tym razem będzie inaczej, że wolny rynek nagle zacznie faworyzować biedniejszych graczy i peryferia, to proszę bardzo. Ja w puklate aniołki nie wierzę, ale też nikomu nie zabraniam.

mjk1
Zawód:
mjk1

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 157
Liczba wyświetleń: 247,505
Liczba komentarzy: 2,650

Ostatnie wpisy blogera

  • Nie jesteśmy skazani. Jesteśmy uśpieni. Dlaczego Polska przestała wierzyć, że może być czymś więcej?
  • Polska mogłaby być bogata, ale sama sobie wiąże ręce. Dlaczego stoimy, choć powinniśmy biec?
  • Jak Śląska Kasa Chorych pokazała, że system może działać i dlaczego właśnie musiała zniknąć.

Moje ostatnie komentarze

  • Hongkong pozostaje wyjątkiem, nie regułą i właśnie dlatego nie da się go wyciąć i wkleić w Polsce. My ten eksperyment już przerabialiśmy. W 1989 r. dostaliśmy maksimum wolności gospodarczej bez…
  • Dziękuję za bardzo ciekawy komentarz. Porusza wiele ważnych kwestii i dobrze ukazuje pewne powszechne mity, które mogą zaciemniać obraz rzeczywistości. Pozwól, że odpowiem punkt po punkcie, bo myślę…
  • Moim zdaniem problem strategicznego myślenia w Polsce i w Europie jest dużo bardziej praktyczny niż metafizyczny. Brak strategii państwowych wynika nie z filozofii Kanta czy Hume’a, tylko z bardziej…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Wotum zaufania
  • Jakiego Państwa tak naprawdę chcemy?
  • Czy za rządzenie odpowiedzialny jest rząd?

Ostatnio komentowane

  • mjk1, Hongkong pozostaje wyjątkiem, nie regułą i właśnie dlatego nie da się go wyciąć i wkleić w Polsce. My ten eksperyment już przerabialiśmy. W 1989 r. dostaliśmy maksimum wolności gospodarczej bez…
  • Grzegorz GPS Świderski, Masz rację, że Hongkong nie wyrósł w próżni politycznej – tylko że jego model jest dokładnie odwrotnością tego, co proponujesz Polsce. Hongkong powstał na świadomej decyzji państwa, żeby zejść z…
  • mjk1, Dziękuję za bardzo ciekawy komentarz. Porusza wiele ważnych kwestii i dobrze ukazuje pewne powszechne mity, które mogą zaciemniać obraz rzeczywistości. Pozwól, że odpowiem punkt po punkcie, bo myślę…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności