Prawica w Rzeczypospolitej Polskiej po 1989 r. czasem się jednoczy a czasem dzieli. Jednak wygrywamy tylko razem, nawet przy istnieniu kilku podmiotów znaczenie ma ten największy, Ordynacja wyborcza z liczeniem systemem d’Hondta promuje duże ugrupowania a małym zostawia ochłapy mandatów.
Narodziny i formowanie to trudne lata 90-te. W 1991 r. ordynacja wyborcza proporcjonalna bez progów spowodowała niesamowite rozproszenie Sejmu RP. Mandaty uzyskały listy otrzymujące 1,5 % głosów jak Unia Polityki Realnej czy nawet mniej jak Ruch Autonomii Śląska. Pierwszy centroprawicowy gabinet czyli rząd premiera Jana Olszewskiego tworzyło aż siedem ugrupowań. Rząd Olszewskiego mógł zapewnić sobie większość albo dzięki koalicji z liberalną stroną (Unia Demokratyczna, Kongres Liberalno-Demokratyczny) albo ludowo-niepodległościową (PSL, KPN). Jednak nie, lidera wybrał żadnego wariantu i rząd upadł. Stałoby się tak niezależnie od pierwszej próby lustracji czyli tzw.listy Macierewicza. Rząd Hanny Suchockiej oznaczał podział prawicy na fanów Lecha Wałęsy (ZChN, PChD, Koalicja Konserwatywna i Partia Konserwatywna, Stronnictwo Ludowo-Chrześcijańskie) oraz antysystemową (PC, Ruch dla Rzeczypospolitej, z innych pozycji UPR). W 1993 r. prawica startująca z kilku list (KKW „Ojczyzna”, PC-ZP, Koalicja dla Rzeczypospolitej, Porozumienie Ludowe, UPR) solidarnie wypadła z Sejmu RP.
W 1993 r. rozbita prawica wypada z Sejmu RP marnując 25% poparcia
Lata 1993-1996 to nieudane próby budowy szerszych bloków – najszerszy z 9 partii przetrwał aż tydzień. Po wyborach prezydenckich 1995 r. były premier Jan Olszewski po uzyskaniu 6,86 % zaczął budować Ruch Odbudowy Polski. ROP miał sondaże nawet na poziomie 20 %. Zarazem ROP nie miał żadnej oferty dla pozaparlamentarnych ugrupowań prawicowych. W 1996 r. dzięki porozumieniu ponad 30 podmiotów z NSZZ ”Solidarność” powstała Akcja Wyborcza Solidarność. Zjednoczenie były możliwe dzięki oświeconej dyktaturze Mariana Krzaklewskiego, lidera związku. Jednocześnie Krzaklewski pozbył się potencjalnych konkurentów wypychając z Akcji liderów partii PC Jarosława Kaczyńskiego i KPN Leszka Moczulskiego.
Zjednoczona prawica w AWS wygrała wybory w 1997 r. pokonując nieoczekiwanie SLD
AWS wygrał wybory parlamentarne w 1997 r. uzyskując 201 mandatów. Jednak do rządzenia niezbędny był koalicjant w postaci Unii Wolności. To rozmywało prawicowy charakter rządu a pewne inicjatywy nie mogły ruszyć miejsca. Z kolei ROP mający 6 posłów zaraz po wyborach podzielił się na trzy zwalczające frakcje.
Rządy AWS-UW nie spełniały postulatów części elektoratu prawicy stąd pączkowanie nowych ugrupowań w tym opartych na małych kołach poselskich czy pojedynczych posłach. W 1998 r. głównym konkurentami na prawicy były Ruch Patriotyczny „Ojczyzna” (ROP, KPN”OP” Adama Słomki, Blok dla Polski, Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne) i Stowarzyszenie ‘Rodzina Polska”, pierwsze ugrupowanie na bazie środowiska Radia Maryja. Formacje nie przetrwały ale ich politycy stanowili istotne zaplecze nowych prawicowych organizacji w kolejnej kadencji.
Przegrane katastrofalnie wybory prezydenckie Mariana Krzaklewskiego (zarazem stanowiące próbę przejęcia kontroli nad koalicjantami w AWS) spowodowały poszukiwanie nowej formacji. Zużycie AWS i UW doprowadziło do totalnej klęski i wypadnięcia z Sejmu RP. Na placu boju powstały PiS (walka z przestępczością), PO (uwolnienie gospodarki) i Liga Polskich Rodzin (konserwatyzm obyczajowy). Nowe formacje skupiały liczne środowiska ale stopniowo niekwestionowanymi liderami zostali Jarosław Kaczyński, Donald Tusk i Roman Giertych.
W 2005 r. PiS, PO (wtedy „łżeprawica”) i LPR pokonały SLD
Zwrot polityczny PO po przegranych wyborach parlamentarnych otworzył drogę do antyestabilishmentowej koalicji PiS-LPR-Samoobrona. Mimo prowadzonych w trakcie kadencji różnych gier politycznych mniejszych koalicjantów, ich elektorat pozostał wierny PiS w kolejnych i następnych wyborach parlamentarnych. Zarazem czytelny pozostał do dzisiaj podział socjalny Polska Solidarna kontra Polska Liberalna. Próba Tuska polegająca na zastąpieniu merytorycznej dyskusji emocjami i straszeniem Lepperem, Kaczyńskim czy Giertychem nie przyniosła efektu. Znaczenie miało natomiast straszenie wieczną kłótnią w koalicji i rzekomą destabilizacją w Polsce.
Zombi z szafy pułkownika Lesiaka
Największe ugrupowanie prawicowe czyli PiS było przedmiotem wielu prób rozbicia czy osłabienia – szczególnie po katastrofie smoleńskiej. Pytanie kto dzisiaj pamięta o Polska Jest Najważniejsza, Polska XXI, Polska Plus, Ruch Patriotyczny, Solidarna Polska, … Trudno w to uwierzyć, ale w 2005 r. Jan Olszewski i Antoni Macierewicz nie startowali do Sejmu RP z listy PiS a Lecha Kaczyńskiego poparli dopiero w drugiej turze.
Przed wyborami 2015 r. PiS wziął na swoje listy reprezentantów Polska Razem Jarosława Gowina i Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobro. W kadencji 2015-2019 koalicjanci mieli małe reprezentacje ale w kolejnej mieli możliwość stworzenia samodzielnych klubów. Zemściła się polityka budowania klubu parlamentarnego z przyległościami a nie struktury jednolitej partii politycznej w terenie. Napięcia wynikające z gry frakcyjnej omal nie rozwaliły rządu PiS po wygranych wyborach prezydenckich w 2020 r. Mimo secesji PiS zdołał utrzymać większość do końca kadencji.
Czy grozi nam druga Słowacja z 2023 r.
Po wyborach prezydenckich 2025 r. pojawiły się sugestie o odtworzeniu obozu Karola Nawrockiego z drugiej tury wyborów – PiS plus Konfederacja i Konfederacja Korony Polskiej. Na Słowacji w 2020 r. rządy objęła szeroka koalicja czterech partii prawicowych. Kolejne trzy lata zużyto na spory programowe oraz wchodzenie i wychodzenie z koalicji rządowej. W końcu w 2023 r. w przyspieszonych wyborach koalicja rządowa przegrała a dwie z czterech partii tworzących rząd wypadły z parlamentu.
Wspólny rząd musi mieć wspólny program a nie tylko ustalone strefy wpływów partii
Mamy zjawisko pompowania obozu postkorwinistycznego tekstami o dobrym sumarycznym wyniku „dwóch konfederacji”. Przy d’Hondcie to nic nie daje – dwie listy dostałyby mniej mandatów niż PiS z 30 % głosów.
O odebraniu władzy partii KO zadecyduje wsparcie największej formacji na prawicy niepodległościowej.
Moim zdaniem sprawa jest dziecinnie prosta. Na taki wspólny program całej prawicy nadaje się tylko i wyłącznie ASE. To jedynie sensowna, mądra, mająca szanowanych noblistów szkoła ekonomiczna, którą zna, rozumie i popiera połowa prawicy, a drugą połowę da się przekonać. Tak powstała Konfederacja: wolnościowcy do ASE przekonali narodowców i dziś tacy ludzie jak Bosak, Tumanowicz czy Wawer w pełni te rozwiązania popierają, szczególnie że mamy w tym przedwojenne tradycje ówczesnej endecji, która miała też przedstawicieli ASE takich jak Adam Heydel, Jan Stefuński, Zygmunt Cybichowski, Roman Rybarski, Władysław Zawadzki, Stanisław Grabski, Stefan Starzyński, Adam Krzyżanowski, Edward Taylor. Po wojnie uchował się tylko Stefan Kisielewski. Dziś oni wszyscy byliby w Ruchu Narodowym na czele z Bosakiem i w pełni popieraliby sojusz z wolnościowcami od Mentzena. I na tej bazie ideowej należy budować prawicę. A nie na przedwojennej sanacji i socjalistach Kaczyńskim i Morawieckim. Jeśli ma być w Polsce polaryzacja, to na lewicowych etatystów i prawicowych wolnorynkowców, a nie jak teraz na pobożnych i bezbożnych socjalistów. Socjaldemokracja to lewica, a PiS i KO to jej odłamy światopoglądowe.
ASE to nie jest „dziecinnie proste rozwiązanie”, tylko dziecinnie prosta wiara, że można zbudować nowoczesne państwo bez realnych instytucji, bez koordynacji, bez regulacji, bez odpowiedzialności i bez rozumienia współczesnych gospodarek. Ekonomia to nie ideologia, to analiza rzeczywistych zjawisk. A rzeczywistość, niestety dla wyznawców szkoły austriackiej, wygląda inaczej niż w podręczniku Misesa.
Po pierwsze: żadna nowoczesna gospodarka nie pracuje według zasad ASE. Żadna. Ani jedna. Nie USA, nie Szwajcaria, nie Singapur, nie Estonia, nawet państwa najbardziej wolnościowe nie stosują austriackiej teorii w swoim systemie finansowym, prawnym, podatkowym czy zdrowotnym. Dlaczego? Bo ta szkoła jest antyempiryczna i programowo odrzuca badania i weryfikowalność. Polityki gospodarczej nie da się prowadzić na podstawie filozofii, która sama siebie definiuje jako „niemożliwą do przetestowania”. Po drugie: powoływanie się na „przedwojennych przedstawicieli ASE” jest nieporozumieniem. Przedwojenna Polska była biedna, słabo rozwinięta, z gigantycznym analfabetyzmem, z olbrzymimi nierównościami, bez systemu zabezpieczeń społecznych, z głodującymi regionami. Jeśli to jest punkt odniesienia dla „nowoczesnej prawicy”, to gratuluję odwagi, niewielu chce wracać do kraju, w którym ¾ społeczeństwa żyło na poziomie głębokiej biedy, a rynek nie był w stanie zapewnić nawet podstaw. To była gospodarka XIX-wieczna, a nie wzorzec dla XXI wieku. Po trzecie: Konfederacja nie powstała dlatego, że „narodowcy przyjęli ASE”. To jest publicystyczny mit. Sojusz wynikał z czystej politycznej kalkulacji - zebrać elektoraty antysystemowe. Program Konfederacji to zbiór sprzecznych haseł, nie spójna doktryna ASE. Bosak i Mentzen mają kompletnie różne poglądy na państwo, podatki i interwencję. Łączenie tego w „jedną szkołę ekonomiczną” jest zabiegiem propagandowym. Po czwarte: świat nie dzieli się na „etatystów i wolnorynkowców”. To infantylna uproszczenie. Współczesna polityka gospodarcza to państwo działające tam, gdzie rynek zawodzi, rynek działający tam, gdzie państwo byłoby nieefektywne i balans między bezpieczeństwem społecznym a efektywnością. ASE odrzuca 90% współczesnej wiedzy o ekonomii, finansach, zdrowiu, ubezpieczeniach, technologii i polityce pieniężnej.
Dlatego nikt jej nie stosuje!!!
Po piąte: ASE nie jest „mądrą szkołą ekonomiczną”, tylko doktryną filozoficzną. Nie ma modeli matematycznych. Nie ma weryfikowalnych przewidywań. Nie ma testowalnych hipotez. Nie ma empirycznych potwierdzeń. Nie ma krajów, w których zastosowano jej zasady i osiągnięto sukces. Gdyby medycynę prowadzono według tej logiki, to lekarz leczyłby chorego na podstawie ideologii, a nie badań klinicznych.
I wreszcie: budowanie jedności prawicy na ekonomicznym sekciarstwie to przepis na katastrofę.
To próba narzucenia jednej, marginalnej szkoły myślenia wszystkim, bez względu na jej skuteczność, zgodność z realiami i dowody naukowe. Prawica powinna budować praktyczne rozwiązania, a nie ideologiczne konstrukcje, których nie stosuje żadne rozwinięte państwo.
Skoro żadna nowoczesna gospodarka świata nie korzysta z zasad ASE, skoro nie ma ani jednego kraju, w którym ta teoria zadziałała, skoro nie istnieje żaden empiryczny dowód jej skuteczności,
to dlaczego mielibyśmy w Polsce wprowadzać coś, co nigdy i nigdzie na świecie nie zadziałało?
Twoja odpowiedź brzmi efektownie, ale jest zbudowana na kilku nieporozumieniach, które warto uporządkować, zanim przejdziemy do emocji i przejdziesz do pokazywania, czego się na tym portalu nauczyłeś.
Po pierwsze: nikt nie twierdzi, że ASE to prosty przepis na państwo. ASE to ramy analityczne dotyczące procesu rynkowego, przedsiębiorczości, kalkulacji ekonomicznej i informacji w gospodarce. To nie jest alternatywa dla kodeksu drogowego, służby zdrowia czy konstytucji, tylko fundament intelektualny, który mówi, jak powstaje wartość, jak działa rynek, czym jest cena i co robi interwencja. To jest najniższa warstwa systemu – jak fizyka w inżynierii, a nie gotowy projekt mostu.
Zarzucać ASE, że nie opisuje wszystkich instytucji nowoczesnego państwa, to jak zarzucać fizyce, że nie projektuje silników diesla.
Po drugie: twierdzenie, że żadna gospodarka nie stosuje ASE, jest mylące. To tak, jakby twierdzić, że nikt nie stosuje teorii Darwina, bo nie istnieje państwowy „Program Ewolucyjny”. Mimo to biologia, medycyna, genetyka — wszystko opiera się na teorii ewolucji.
W przypadku ASE jest identycznie:
To, że państwa mieszają różne szkoły, nie znosi faktu, że kluczowe reformy ostatnich 40 lat były właśnie austriackie w swojej logice.
Po trzecie: zarzut ASE jest niefalsyfikowalna, świadczy o tym, że polemizujesz nie z teorią, lecz z memem o niej. Austriacy nie twierdzą, że nie da się testować. Twierdzą, że istnieją obszary, które nie poddają się statystycznej izolacji, bo gospodarka to system procesowy, a nie laboratoryjny. To nie antynauka, tylko ta sama ostrożność metodologiczna, jaką stosuje fizyka w systemach chaotycznych i niestacjonarnych. Hayek dostał Nobla właśnie za to: za analizę informacji w złożonych systemach, gdzie eksperyment kontrolowany jest niemożliwy.
Po czwarte: argument o biedzie II RP jest chybiony. II RP była biedna z przyczyn historycznych, a nie z powodu Rybarskiego czy Grabskiego. Gdybyśmy stosowali tę logikę, to powinniśmy odrzucić keynesizm, bo Wielka Brytania lat 40-tych była racjonowana i spauperyzowana, a model skandynawski wyrzucić do kosza, bo Szwecja na początku XX wieku była biedniejsza od Polski.
Oceniamy teorię po jej implikacjach, a nie po poziomie PKB kraju w chwili, gdy ją dyskutowano.
Po piąte: twój argument: nie ma krajów, które wdrożyły ASE i odniosły sukces, można odbić jednym zdaniem: nie ma też żadnego kraju, który wdrożył wyłącznie keynesizm, monetaryzm, ordoliberalizm czy behawioralną ekonomię.
W realnym świecie każdy system gospodarczy jest mieszaniną szkół. Pytanie brzmi: które fundamenty są najmniej destrukcyjne? ASE odpowiada: te, które pozostawiają decyzje tam, gdzie wiedza jest największa – u jednostek, nie u centralnych planistów.
Po szóste: zarzucasz sekciarstwo, ale to właśnie ASE ma największy parasol tolerancji. W jej ramach może istnieć konserwatywny socjal minimalny, może istnieć państwo nocnego stróża, mogą istnieć prywatne i publiczne systemy zdrowotne i edukacyjne. To nie doktryna totalna, tylko teoria procesów rynkowych. ASE nie mówi: zlikwidować wszystko, mówi: rozumieć mechanizmy, zanim coś zlikwidujesz albo wprowadzisz.
Po siódme: twój główny zarzut sprowadza się do tego, że ASE jest marginalna, więc błędna. Jednak nauka nie działa poprzez liczenie głosów. Ekonomia behawioralna była marginalna – aż nie dostała Nobla. Teoria informacji Hayeka była marginalna – aż nie stała się podstawą współczesnej informatyki i ekonomii algorytmicznej. Public choice Buchanana była marginalna – aż nie wytłumaczyła polityki lepiej niż jakiekolwiek modele makro. Marginalność to argument polityczny, nie naukowy.
ASE jest potrzebna prawicy nie jako dogmat, lecz jako wspólny język. Lewica ma swój — keynesizm fiskalny. Centrum ma swój — technokrację monetarną. Prawica bez wspólnego języka ekonomicznego staje się zbiorem plemion, a nie obozem politycznym.
ASE daje coś, czego nie daje żadna inna szkoła: spójny opis mechanizmu działania rynku, kapitału, ceny i przedsiębiorczości. To minimum, bez którego żadna prawica nie stworzy jednolitego programu gospodarczego.
Odpowiedź SI, którą wkleiłeś, jest naprawdę imponująco rozbudowana, ale jednocześnie sama sobie wystawia świadectwo i przyznaje, że nie istnieje ani jeden kraj, który wdrożył ASE jako realny model gospodarczy. To dokładnie mój punkt widzenia. Mówimy o teorii, która w stu procentach funkcjonuje wyłącznie w literaturze, a w praktyce nie została nigdzie sprawdzona jako całość.
Tymczasem świat realny wygląda tak, że największy sukces współczesnej gospodarki, model chiński, działa zupełnie poza logiką ASE. Poza logiką a nie poszczególnymi elementami ASE. Pomimo to rozwija się szybciej niż jakikolwiek kraj zachodni, wygrywa globalną konkurencję i przenosi ciężar gospodarczy świata z Zachodu na Wschód.
Dlatego moje stanowisko jest proste jak budowa cepa: zamiast marzyć o czystych konstrukcjach teoretycznych, które nie przeszły żadnego pełnego testu w realnej gospodarce, warto sięgać po modele, które zostały sprawdzone w praktyce i przyniosły mierzalne efekty. Nie tylko model Chiński.
To oczywiście tylko moja opinia, ale wolę praktykę, która działa, niż teorię, która nigdy nie wyszła poza seminaria.
To normalne, że jak coś przekracza nasze możliwości intelektualne, to zwalamy to na SI. No bo przecież dzisiejsze LLMy są wielokroć mądrzejsze od większości ludzi. Dziś większość uzna, że dzieła Misese czy Rothbarda stworzył ChatGPT. Takie podejście jest destrukcyjne i niszczy dyskurs publiczny: https://naszeblogi.pl/74631-detektory-ai
Widzę, że powtarzasz ten sam błąd po raz drugi: utożsamiasz teorię ekonomiczną z gotowym modelem ustrojowym. Piszesz, że ASE nigdzie nie wdrożono jako całości, jakby chodziło o oprogramowanie, które da się zainstalować jednym kliknięciem. Świat nie działa w ten sposób. Państwa nie wdrażają szkół ekonomicznych, tylko korzystają z narzędzi analitycznych, które najlepiej opisują rzeczywistość. A narzędzia austriackie — niezależnie od Twojej sympatii — są dziś podstawą rozumienia przedsiębiorczości, informacji, rynku kapitałowego i zysków krańcowych. To fundamenty, nie system operacyjny.
Używasz przykładu Chin jako dowodu na nieskuteczność ASE, choć to właśnie Chiny obalają twoją tezę. Cały ich skok rozwojowy zaczął się dokładnie tam, gdzie zrobiono coś odwrotnego niż w maoistycznej gospodarce nakazowej: wprowadzono rynkowe ceny, własność prywatną, deregulacje, konkurencję i swobodę inwestycji. Oczywiście partia komunistyczna zachowała kontrolę polityczną, ale to nie ona stworzyła wzrost — wzrost stworzyli przedsiębiorcy, ceny i rynek pracy. Chiny rozwinęły się tam, gdzie odsunęły planistów, a nie tam, gdzie ich dosadziły.
Twoja konkluzja, że wolisz praktykę, która działa, jest jak najbardziej zrozumiała, ale najpierw trzeba rozumieć, dlaczego coś działa. A tu właśnie zaczyna się ekonomia, a kończy publicystyka. Chiński sukces nie wynika z odrzucenia logiki ASE, lecz z niezamierzonego potwierdzenia jej najważniejszego twierdzenia: bogactwo powstaje tam, gdzie działają ceny, prywatna inicjatywa i swobodna alokacja kapitału. Państwo może to tolerować, może to ograniczać, może się pod to podszywać — ale nie zastępuje tego.
I dlatego nie ma sensu zestawianie teorii kontra praktyka. Teoria jest tym, co pozwala odróżnić praktykę, która działa, od praktyki, która tylko wygląda, jakby działała. Gdy nie ma ram, mamy chaos, a nie pragmatyzm. Ja nie proponuję wdrażania czystej ASE, tylko wskazuję, że bez spójnego języka opisu gospodarki żaden prawicowy program nie będzie ani realistyczny, ani zrozumiały, ani trwały. Państwa upadają nie dlatego, że kierują się teorią, lecz dlatego, że kierują się doraźnością.
PIS-iory, zabierzcie się wreszcie do roboty, bo kolejne wybory tuż, tuż ! Nie siedźcie bierni zadając ludziom pytania na które są oczywiste odpowiedzi ! Albo pobudźmy terenowe struktury PIS-u do działania, albo istniejące partie (WR,FDR,WiD, PR) do ofensywy, albo założymy nową, centrową partię polityczną dla tych, którzy nie chcą głosować ani na PIS, ani na PO. Bez tego stracimy wielu potencjalnych wyborców ! A jest ich niemala ilość, mianowicie ludzie młodzi jeszcze niedoświadczeni, niezdecydowani i ci uchylający się od obowiązku wobec Ojczyzny tzn. udziału w wyborach. Musimy dotrzeć do osób, które są zawiedzione obecną polityką i nie chcą brać udziału w wyborach. Organizujmy strefy wone od lewactwa i od komunistów. To wy PIS-iory musicie zobowiązać swoich wyborców do tego, że jeśli każdy z nich przekona do Polski przynajmniej jednego niezdecydowanego lub błądzącego po różnych partiach, to będzie nas raz tylu !
@keram.....A co pan zrobił do tej pory? Łatwo jest wygłaszać płomienne apele,strofować innych,nie zauważać aktywność i nie wspierać .Czy naprawdę PiS nic nie robi ? To kto organizuje protesty, kto pilnuje niemieckiej granicy przed przerzucaniem imigrantów,kto nagłaśnia afery? Jakie pytania i komu chce pan zadawać.przecież to właśnie struktury lokalne młodzi jak pan powinni uruchamiać. Dlaczego na NB nie podjął pan ma żadnej aktywności blogowej w równowadze do antypisowskich tekstów i komentarzy? Komentator szpaltę niże pisze że prawcy nie powinno być,czemu nie podejmie pan dyskusji tylko wo;a,,do roboty''?
"Traktuję innych z szacunkiem i oczekuję tego samego od nich !' To część pańskiej autoprezentacji. Autoprezentacji, która kłamie. Zwrot PIS-iory jest wulgarny i kończy wszelką polemikę z Panem.
Z tą prawicą to same kłopoty. Najlepiej żeby jej nie było, a jeśli już jest, to aby nie była prawicowa.
Na szczęście „Nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy”.
Poza tym należy zadbać o dobór właściwych kandydatów, aby wybory były wygrane niezależnie od wyniku.
Służy temu też ordynacja IIIRP, która nie jest ani równa, ani bezpośrednia, ani proporcjonalna.
Z przykrością więc informuję, że nie został Pan wybrany posłem w sposób zgodny z tymi zasadami, przy których się nie upieram, a tylko zauważam zjawisko.
Specjalnie dla Pana Posła załączam link
https://dakowski.pl/syst…
Wspólny program prawicy i PiS-u – niewykonalne!
A to prawica i PiS mają jakieś programy Dżabe? Napisz gdzie je znajdę? Chętnie się zapoznam.
Racja.
@Piotr Pietrasz..... To chyba drugi pana tekst na antypisowskim NB. Nie sądzi pan,że trzeba częściej pisać,częściej opisywać swoją czy innych działaczy aktywność. Przecież problemów w województwie katowickim i innych nie brakuje.Pan natomiast wałkuje historię prawicy w Polsce.Tak się nikogo nie przekona.Skoro wiemy ,że społeczeństwo jest bierne słabo zaangażowane,z pokorą przyjmujące kłamstwa Tuska.Interne,blogi mają tu więc znaczenie informacyjne i mogą przekonywać.Nie ma w Polsce portali prawicowych ale to nie znaczy,że nie można korzystać z tych co są? Tu na NB PiS ma zażartych przeciwników pragnących błyszczeć swoją wiedzą albo kierować uwagę na sprawy inne i tak się dzieje..Tylko zwiększenie blogerskiej aktywności może tu pomóc.
Miałem wiele wpisów ale 7 lat przerwy.
Pan Pietrasz popełnia tutaj standardowy grzech pierworodny w swych wynurzeniach - uznając PiS za "prawicę" - a to przecie są jak najbardziej socjaliści nie jakaś prawica...
Co prawda na szczęście nie internacjonaliści tylko narodowi, ale zawsze...
Nie ma czegoś takiego jak idealny wzorzec prawicy. Najczęściej z prawicą obecnie kojarzony jest patriotyzm, również gospodarczy. Dla mnie Konfederacja to ugrupowanie irracjonalnie liberalne absolutyzujące wolny rynek. Darwinizm społeczny zniszczy wszystkie inne wartości deklarowane. W pełni otwarty rynek to wejście zagranicznych korporacji bez żadnych hamulców. To już przerobiliśmy w latach 90-tych.
Cuda na NB? Widzę dziś jutrzejszy wpis:
CYKLE PRAWICY - WYGRYWAMY RAZEM
Piotr Pietrasz, 11.12.2025, [17:50]
- a jest przecież 10.12. godz. 14.26...
PIS-iory, zabierzcie się wreszcie do roboty, bo kolejne wybory tuż, tuż ! Nie siedźcie bierni zadając ludziom pytania na które są oczywiste odpowiedzi ! Albo pobudźmy terenowe struktury PIS-u do działania, albo istniejące partie (WR,FDR,WiD, PR) do ofensywy, albo założymy nową, centrową partię polityczną dla tych, którzy nie chcą głosować ani na PIS, ani na PO. Bez tego stracimy wielu potencjalnych wyborców ! A jest ich niemala ilość, mianowicie ludzie młodzi jeszcze niedoświadczeni, niezdecydowani i ci uchylający się od obowiązku wobec Ojczyzny tzn. udziału w wyborach. Musimy dotrzeć do osób, które są zawiedzione obecną polityką i nie chcą brać udziału w wyborach. Organizujmy strefy wone od lewactwa i od komunistów. To wy PIS-iory musicie zobowiązać swoich wyborców do tego, że jeśli każdy z nich przekona do Polski przynajmniej jednego niezdecydowanego lub błądzącego po różnych partiach, to będzie nas raz tylu !
@keram....Po co pan się powtarza na tym samym blogu? I po co te apele kierowame do Pisiorów? Przecież na NB ostałam się z pisiorów już tylko ja., reszta już dawno uciekła ogłuszona ujadaniem i zadęciem naszoblogowych blogerów. Ja staram się od dawna docierać do ludzi nieprzekonanych.Tyle że na NB są już tylko sami przekonani ale do innych partii,albo tacy którzy mają inne priorytety i zainteresowania..