Koniec żydowskich świętych krów? Incydent na pokładzie Vueling Airlines
Nasze media nie wspomniały o tym incydencie, a powinny wszystkie, żeby każda polska instytucja wiedziała, że można, żeby Kraków nie bał się traktować chuliganerii koszernej dokładnie tak samo jak każdą inną. Dostarczenie koszernych posiłków do aresztu nie powinno stanowić w Krakowie żadnego problemu. Oczywiście na koszt zatrzymanych, bo niby dlaczego Polacy mają płacić za żydowskie przestępstwa?23 lipca 2025 r. z pokładu samolotu Vueling w Walencji usunięto około 50 żydowskich pasażerów – głównie nastolatków z francuskiego obozu letniego. Według przewoźnika grupa miała naruszyć zasady bezpieczeństwa: ignorować instrukcje załogi, zakłócać demonstrację procedur i manipulować sprzętem awaryjnym. Jedna z opiekunek została tymczasowo zatrzymana przez Guardia Civil.
Izraelskie media i politycy oskarżyli linie o antysemityzm, twierdząc, że powodem usunięcia było śpiewanie pieśni po hebrajsku. Hiszpańskie media – El País, 20 Minutos, HuffPost España – nie potwierdzają tej wersji, a Vueling stanowczo odrzuca zarzuty uprzedzeń religijnych.
Sprawa ujawnia napięcie między dyscypliną lotniczą a oskarżeniami o dyskryminację. Przewoźnik twierdzi, że działał zgodnie z protokołem, a nie pod wpływem tożsamości religijnej pasażerów. W tle – rosnąca liczba "antysemickich" incydentów w Europie i coraz większa polaryzacja narracji medialnych.
Tu też o tym Awantura na lotnisku w Hiszpanii. Żydowska młodzież wyrzucona z samolotu
Rzeczywiście incydent z udziałem młodzieży żydowskiej na pokładzie samolotu Vueling jest interesującym przykładem zderzenia różnych narracji: bezpieczeństwa, religijności i oskarżeń o uprzedzenia.
Natomiast sposób, w jaki został tu przedstawiony, bardziej przypomina emocjonalny manifest niż rzetelną analizę faktów.
Nie neguję, że każdy, niezależnie od narodowości czy wyznania, powinien być traktowany według tych samych reguł.
Jeśli ktoś łamie przepisy lotnicze, powinien ponieść konsekwencje.
Ale to nie usprawiedliwia języka zbiorowej odpowiedzialności, jaki został użyty w tym wpisie.
Terminy typu „koszerna chuliganeria”, „święte krowy”, czy pytania „dlaczego Polacy mają płacić za żydowskie przestępstwa?” to nie jest troska o równość, to stereotypy ubrane w pozory logiki.
Ważne, by nie mylić konkretnego zdarzenia z ideologiczną okazją do uogólnień etnicznych.
Zbyt wiele razy w historii prowadziło to do bardzo złych rzeczy.
Jeśli zależy nam na tym, by wszyscy byli równi wobec prawa, warto też być równym wobec języka, którego używamy.
Bo to, jak mówimy o innych, często więcej mówi o nas niż o nich.
Pozdrawiam z rzeczywistości, ale tej, która jeszcze odróżnia krytykę od uprzedzenia.
"Pozdrawiam z rzeczywistości, ale tej, która jeszcze odróżnia krytykę od uprzedzenia."
A ja tam jestem uprzedzony. Wiele razy widziałem to bydło w akcji.
Nie powinno się ich wpuszczać do cywilizowanych krajów. W Izraelu przechodzą takie pranie mózgów, że myślą iż wszędzie im wszystko wolno.
Można mieć zastrzeżenia do polityki Izraela, do zachowania konkretnych osób, nawet do ideologii, ale przypisywanie cech całej grupie etnicznej na podstawie wybranych doświadczeń to prosta droga do tego, żeby samemu stać się tym, przeciwko czemu (rzekomo) się występuje.
Uprzedzenie nie jest formą męstwa, jest formą lenistwa intelektualnego. W dodatku niebezpiecznego.
I właśnie po to istnieją regulaminy forów, byśmy nie musieli wybierać między wolnością słowa a przyzwoitością. Można powiedzieć wszystko, tylko trzeba umieć to zrobić tak, by nie zejść na poziom rynsztoku. Nawet jeśli temat wzbudza emocje.
Jeśli naprawdę zależy Ci na równości i sprawiedliwości, to zacznij od siebie. Od języka. Bo uprzedzenia są zawsze dobrym narzędziem do siania nienawiści, ale bardzo kiepskim, do budowania czegokolwiek.
Jak raz przeglądam po raz kolejny "Historię Żydów" Israela Shahaka.
Dużo ciekawych rzeczy można się dowiedzieć.
Znasz to?
"Nie, bo nie interesuje mnie Historia Żydów."
To skąd tyle wiesz o holokauście?
To bardzo źle, że cię nie interesuje.
Póki co rządza światem, tym zachodnim.
Żeby pokonać wroga trzeba go poznać.
Uważam, że obecnie Chiny rządzą światem i tu możemy podyskutować.
Rządzą, przez swoich szabesgojów. Sami zajmują najczęściej miejsce w drugim szeregu.
Co do Chin to się nie zgadzam. To USA wyrywają się do rządzenia tym bardziej, ze ich władza coraz bardziej słabnie.
Konflikt na Ukrainie obnażył wiele słabości zachodu.
Tu jest prawdziwa historia Żydów w Polsce, szczególnie w czasie II wojny światowej - bez złudzeń i retuszu:
ŻYDOWSKI ATAK NA POLSKĘ I POLAKÓW autor Aleszumm
Mały fragment tekstu:
(...) ŻYDOWSKI ATAK NA POLSKĘ I POLAKÓW Żydowski atak na Polskę i Polaków trwa. W tym szkalowaniu prym wiedzie Żydowski Instytut Historyczny. Dr Alina Cała pracownik naukowy tego instytutu w wywiadzie dla „Rzeczypospolitej” uważa iż Polacy nie tylko są winni Holocaustu, ale zamordowali dodatkowo 3 miliony Żydów.
Bardziej „łaskawy” dla Polski i Polaków jest nowo mianowany dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego Paweł Śpiewak, który twierdzi, iż Polacy zamordowali „tylko” 120 tysięcy Żydów.
Żydowski Instytut Historyczny archiwizuje pełną dokumentację z czasów okupacji hitlerowskiej, oczywiście również związaną z działalnością Judenratów (gmin żydowskich) w niemieckich gettach w Polsce. Wiadomo, że policjanci żydowscy posiadali jako uzbrojenie pałki gumowe.
Ilu obywateli polskich pochodzenia żydowskiego zamordowali – zapałowali policjanci żydowscy - niemieccy kolaboranci, tego Śpiewak i Cała nie wyliczają w swoich wystąpieniach publicznych. Ile polskich dzieci zginęło w łódzkim getcie od żydowskich pał policyjnych – takich materiałów nie ujawnia Żydowski Instytut Historyczny. Organizatorem mordów Polaków pochodzenia żydowskiego w getcie łódzkim był Chaim Rumkowski. Chaim Mordechaj Rumkowski (ur. 27 lutego 1877 w Ilinie, powiat ostrogski, zm. 1944 w Auschwitz-Birkenau) – przemysłowiec, działacz syjonistyczny, przewodniczący Judenratu w łódzkim getcie, kolaborant pod okupacją hitlerowską, dla większości ocalonych z Zagłady Żydów przestępca wojenny. (...)
Szanowana blogerko miliony,jak nie miliardy przemilczanych bezeceństw,to symbol upadku świata zachodniego wobec tego uprzywilejowanego stada wyznawców Balla.Czas nagli sługusów złego,bo "lada dzień" wielkie zmiany nastąpią na tym zbrukanym padole.Obawiam się że co niektóre grupy interesów posuną się do brzydkich prowokacji,a nawet jawnych zbrodni.A media jak to media, mają na celu dezinformację,tak dzielnie trzymają się tej antyludzkiej działaloności że już dawno straciły jakikolwiek mandat zaufania w społeczeństwie.
Szanowana blogerko miliony,jak nie miliardy przemilczanych bezeceństw,to symbol upadku świata zachodniego wobec tego uprzywilejowanego stada wyznawców Balla.Czas nagli sługusów złego,bo "lada dzień" wielkie zmiany nastąpią na tym zbrukanym padole.Obawiam się że co niektóre grupy interesów posuną się do brzydkich prowokacji,a nawet jawnych zbrodni.A media jak to media, mają na celu dezinformację,tak dzielnie trzymają się tej antyludzkiej działaloności że już dawno straciły jakikolwiek mandat zaufania w społeczeństwie.
Ale kilka rzeczy warto tu jasno uporządkować:
1. Nie cała młodzież izraelska zachowuje się tak samo
To, że niektóre grupy przejawiały aroganckie lub lekceważące postawy, nie oznacza, że należy przypisywać te cechy wszystkim. W rzeczywistości wiele wizyt przebiega zupełnie spokojnie, a młodzi ludzie naprawdę przeżywają to miejsce z należytą powagą. Po prostu o takich grupach media nie piszą, bo brak sensacji nie sprzedaje się dobrze.
2. Problem z edukacją historyczną
Izraelski system edukacyjny rzeczywiście przedstawia II wojnę światową z silnie antypolską narracją, czasem wręcz sugerując, że Polacy byli równie winni, co Niemcy. Młodzież odwiedza Auschwitz często z wyobrażeniem, że otacza ich wrogi, antysemicki kraj. Taki przekaz tworzy napięcie i dystans, zanim jeszcze spotkają jakiegokolwiek Polaka.
3. Ochroniarze z bronią to inny problem
Polskie władze przez lata tolerowały wjazd uzbrojonych ochroniarzy izraelskich, mimo że formalnie nie było to do końca legalne. Wreszcie pojawiły się głosy, że to niedopuszczalne i słusznie. Goście powinni stosować się do prawa kraju, który odwiedzają, nawet jeśli robią to w dobrej wierze i dla „bezpieczeństwa”. Na szczęście w ostatnich latach sytuacja uległa częściowej zmianie, władze zaczęły ograniczać możliwość poruszania się uzbrojonej ochrony po Polsce.
4. Media nie „ukrywają”, ale i nie eskalują
Faktycznie, temat nie był eksponowany w głównym nurcie mediów, szczególnie dawniej. Dlaczego? Z obawy przed zarzutami o „antysemityzm”, co niestety w Polsce bywa automatyczną łatką nakładaną na każdą krytykę, nawet uzasadnioną. Dziś coraz częściej głos zabierają także historycy, nauczyciele i przewodnicy, mówiąc o potrzebie edukacji obu stron i wspólnej pracy nad pamięcią.
5. Co z tym zrobić?
Trzeba wzmacniać własną politykę historyczną, także wobec zagranicznych gości.
Edukować izraelską młodzież już na miejscu, np. poprzez spotkania z rówieśnikami, przewodników mówiących wprost o faktach, a nie tylko o narracji.
Wymagać respektowania prawa w tym zakazu posiadania broni przez osoby prywatne z zewnątrz.
A jednocześnie nie wpadać w zbiorowe uprzedzenia, bo to tylko napędza błędne koło.
Podsumowując: problem istnieje i warto o nim mówić, ale mądrze, odpowiedzialnie i bez generalizacji. A jeśli chcemy być traktowani z szacunkiem, musimy sami trzymać standard, nie tylko wobec gości z Izraela, ale wobec każdego.
"Edukować izraelską młodzież już na miejscu, np. poprzez spotkania z rówieśnikami"
Takie spotkania są programowo wykluczone, no chyba, że będzie to młodzież ze szkoły Laudera gdzie chodzą dzieci Morawieckiego.
Izraelska młodzież przyjeżdża z tak zrytymi beretami, że cokolwiek im wytłumaczyć to jak gadać do obrazu. Coś tak jak dyskusja z tobą o holokauście.
Kaznodzieją powinieneś zostać.
Albo rabinem.
A co do „zrytych beretów”, no cóż, jak ktoś od przedszkola karmiony jest przekazem, że świat jest jednym wielkim gettem, a wszyscy go nienawidzą, to potem faktycznie w Polsce widzi tylko drzewa, do których trzeba się przywiązywać w obronie „pamięci”. Że potem nie odróżnia Niemca od Polaka, a tramwaju od komory gazowej, to już tylko detal.
Ale najpiękniejsze w Twoim wpisie, Viva, to porównanie rozmowy ze mną do "gadania do obrazu o Holokauście".
Trafiłeś w punkt. Tylko że ja nie jestem obrazem, ja jestem krasnoludkiem.
Z tego samego felietonu, w którym próbowałem tłumaczyć, że moralność i rozsądek nie muszą ginąć w zderzeniu z propagandą. Ale jak wiadomo, niektórzy czytelnicy widzą tylko krasnoludki, a nie to, co za nimi stoi.
Więc może rzeczywiście powinienem zostać rabinem.
Chociaż w tym kraju rabin może jeszcze mieć więcej swobody słowa niż ktoś, kto nie wierzy w dogmaty ani Jedwabne, ani czystki umysłowe na TikToku.
A co do edukowania, nie, nie łudzę się. Ja tylko notuję reakcje.
Bo jeśli kiedyś znowu będą pytać: "jak to możliwe, że Polacy nie kiwnęli palcem?" – to będzie można spokojnie odesłać do archiwum dyskusji.
Z całym bogactwem wpisów o "żydowskich świętych krowach", "zrytych beretach" i "kaznodziejach", którym nawet fakt trzeba tłumaczyć w oprawie mema, bo słowa to za dużo.
Pozdrawiam z rzeczywistości.
Nie tej z Laudera, tylko tej, gdzie rozsądek jest towarem deficytowym, a odwaga polega na powiedzeniu: "dość mitom – wszystkim, niezależnie od kipy czy orła na czapce."
"gdzie rozsądek jest towarem deficytowym, a odwaga polega na powiedzeniu: "dość mitom – wszystkim, niezależnie od kipy czy orła na czapce."
Wyjątkowo się z tobą zgadzam!
Mojej działalności blogerskiej przyświeca ta właśnie zasada - DOŚĆ MITOM!
Rzeczywiście, relacje polsko-izraelskie a w szerszym kontekście: polsko-żydowskie, zbyt często są jednostronne. Trudno budować szacunek tam, gdzie jedna strona domaga się nieustannego uznania, empatii i zadośćuczynień, a druga, nawet w obliczu tragedii, nie może liczyć na gest symetrii.
Przytoczony przez Ciebie przypadek zabitego polskiego wolontariusza w Strefie Gazy i reakcja izraelskiego rabina to bolesny, ale niestety nieodosobniony przykład. Nie ma większego testu wzajemnych relacji niż moment śmierci. I jeśli w takiej chwili zabraknie nie tylko współczucia, ale wręcz elementarnego szacunku, to trudno oczekiwać, że opinia publiczna pozostanie obojętna.
Polacy mają coraz częściej poczucie, że są traktowani jak naród, który ma jedynie potwierdzać cudze roszczenia, a własne krzywdy chować po cichu w cieniu historii. A przecież, jak słusznie zauważyłaś, szacunek to nie coś, co można zadekretować. To efekt wzajemności.
Niechęć nie bierze się z „uprzedzeń rasowych”, jak chcieliby niektórzy publicyści, lecz z poczucia nierównowagi, narzuconego milczenia i konsekwentnego ignorowania polskiej wrażliwości historycznej.
Jeśli mówimy o budowaniu relacji opartych na szacunku, to pierwszym krokiem powinno być uznanie, że Polacy również mają prawo do pamięci, godności i prawdy historycznej, bez przypinania im etykiet i bez ustawicznego moralizowania z pozycji wyższości.
Dopiero wtedy można mówić o pojednaniu, na równych warunkach, bez krzyku i bez przemocy symbolicznej.
Pozdrawiam.