O złudzeniach, dymnych zasłonach i tym, co naprawdę potrzebne Polsce
W Polsce znów zrobiło się głośno o reparacjach wojennych od Niemiec. Na konferencjach prasowych politycy uderzają w patetyczny ton, mówią o „moralnym obowiązku”, „historycznej sprawiedliwości” i „bezprecedensowych stratach”, jakie poniósł nasz kraj w czasie II wojny światowej. Wydawane są raporty, obliczane są kwoty w bilionach złotych. Prasa rządowa grzmi: „Niemcy muszą zapłacić!”
Tyle że cały ten spektakl — a trudno nazwać go inaczej, służy dziś głównie jednemu celowi: odciągnięciu uwagi ludzi od prawdziwych, głębokich problemów państwa. Temat reparacji to nie rozwiązanie, to dymna zasłona.
Reparacje: spektakl bez scenariusza
Nie sposób zaprzeczyć, że Polska poniosła niewyobrażalne straty w czasie wojny. Zginęło około 6 milionów obywateli, zniszczono całe miasta, zrabowano dobra kultury, spalono dorobek cywilizacji. To, co się wydarzyło, nie może zostać zapomniane.
Ale rzeczywistość prawna i polityczna roku 2025 jest zupełnie inna niż w 1945.
Po pierwsze, Polska Ludowa zrezygnowała z dalszych roszczeń reparacyjnych w 1953 roku. Czy słusznie? To inna dyskusja. Ale III Rzeczpospolita, która zbudowała się na fundamencie prawnym PRL, nigdy oficjalnie nie zakwestionowała tej decyzji. Uznała ciągłość państwa — przejęła nie tylko jego majątek, ale także zobowiązania i decyzje.
Po drugie, traktat „2+4” z 1990 roku, podpisany przez obie części Niemiec oraz mocarstwa alianckie, miał raz na zawsze zakończyć sprawy wojny — w tym temat reparacji. Polska ten proces akceptowała. A gdy później podpisaliśmy polsko-niemiecki traktat graniczny, de facto przypieczętowaliśmy pokój z Niemcami. Czy dziś, po 35 latach, mamy wracać do roszczeń?
A może po prostu chodzi o to, żeby... wrócić do tematów, które są politycznie wygodne i medialnie nośne?
Dymna zasłona nad realnym chaosem
Kiedy rządzący mówią o miliardach euro, których "należy się" Polsce, unikają innego pytania: co zrobili z tymi pieniędzmi, które już mieliśmy? Co z funduszami unijnymi, które rozeszły się wśród setek fundacji, spółek skarbu państwa i „zaufanych ludzi” bez realnej kontroli?
Co z Funduszem Sprawiedliwości, który miał pomagać ofiarom przestępstw, a finansował organizacje prorządowe i zakup sprzętu dla służb specjalnych? Co z funduszami covidowymi, które miały uratować gospodarkę, a trafiły do producentów respiratorów widmo i firm, które istniały tylko na papierze?
To nie reparacje są dziś problemem Polski. Problemem są finanse publiczne – zrujnowane, nieprzejrzyste, zadłużone na pokolenia.
Pieniądz dłużny – rak systemu
Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z jednego prostego faktu: dzisiejszy pieniądz to dług. Każda złotówka, która trafia na rynek, to zobowiązanie, albo państwa, albo sektora prywatnego. Polska jest dziś uwięziona w systemie, w którym rozwój opiera się na coraz większym zadłużeniu, nie na realnym wzroście produktywności czy innowacji.
System ten jest nie tylko niewydolny, ale i groźny. Każdy kryzys gospodarczy może wywołać lawinę bankructw i załamanie usług publicznych. Szkoły są niedofinansowane, szpitale walczą o przetrwanie, samorządy tną inwestycje — bo państwo żyje ponad stan, karmiąc iluzję stabilności kredytem.
Zamiast reparacji: realna reforma
Wyobraźmy sobie przez chwilę, że Niemcy wypłacają Polsce reparacje. Co dalej? Czy pieniądze trafią do ludzi? Zostaną przeznaczone na edukację, zdrowie, cyfryzację? Bardzo wątpliwe. Obecne mechanizmy kontroli finansów publicznych są słabe, a „znajomi królika” zawsze znajdą sposób, by się obłowić. Tak było, tak jest i nic nie wskazuje, by miało się to zmienić.
Zamiast tego warto postawić pytanie: czy Polska ma odwagę, by zreformować się od środka?
- Stworzyć transparentny i rozliczalny system finansów publicznych?
- Odciąć politykę od spółek skarbu państwa?
- Wprowadzić mechanizmy kontroli pieniądza i zadłużenia?
- Zreformować system podatkowy tak, by był sprawiedliwy i prosty?
- Inwestować nie w ideologię, lecz w kapitał ludzki?
To są prawdziwe wyzwania. I prawdziwa odpowiedzialność.
Nie róbmy sobie wrogów, gdy potrzebujemy sojuszników
Europa jest dziś miejscem napięć: wojna w Ukrainie, konflikty gospodarcze, wzrost nastrojów nacjonalistycznych. W takim otoczeniu Polska potrzebuje mądrych relacji z sąsiadami, nie wojen dyplomatycznych. Niemcy, mimo różnic, są naszym najważniejszym partnerem handlowym. Są częścią NATO i UE. Nie musimy się z nimi zgadzać we wszystkim, ale robienie z nich wroga dla politycznych punktów to szkodliwa i krótkowzroczna strategia.
Zakończenie: Historia to nie towar
Nie kupujmy historii na kilogramy. Nie przeliczajmy tragedii naszych dziadków na miliardy euro. Zamiast rozdrapywać stare rany dla politycznych zysków, budujmy kraj, który nie będzie potrzebował reparacji — bo sam zadba o własną sprawiedliwość, dobrobyt i godność.
Reparacje to przeszłość. Reforma — to przyszłość.
Takiego komplementu i to z Twojej strony U2, to bym się naprawdę nie spodziewał.
Jeżeli chodzi o OSP i KGW, to rzeczywiście robią fantastyczną robotę dla lokalnych społeczności, nikt tego nie neguje. Problem w tym, że Fundusz Sprawiedliwości ma pomagać bezpośrednio ofiarom przestępstw. Finansowanie wozów strażackich czy KGW z tych środków to przesunięcie priorytetów – dobre cele, ale nie z tej kieszeni. Transparentność i zgodność z ustawą są tu kluczowe.
"Fundusz Sprawiedliwości ma pomagać bezpośrednio ofiarom przestępstw."
Jako że robiłem w wymiarze niesprawiedliwości kilka dekad to pozwolę się nie zgodzić. Można pomagać ofiarom przestępstw nie bezpośrednio, ale pośrednio. I o tym decyduje ustawodawca. PiS miał większośc ustawodawczą, którą zmienił sposób wykorzystania FS, bo mógł to zmienić. Obecny reżim 13 grudnia nie ma większości ustawodawczej, więc "rządzi" za pomoc uchwały, pały i gazu. To nie ma nic wspólnego z praworządnościa i demokracją. Na to nigdy się nie zgodzę dopóki żyję, a i jako duch mogę narobić sporego rabanu :)
Zgoda, pomoc może być pośrednia, ale ustawa o Funduszu Sprawiedliwości jasno wskazuje na bezpośrednie wsparcie ofiar przestępstw. PiS ustawy w tym zakresie nie zmienił, tylko rozszerzył interpretację, co budziło zarzuty o wydawanie środków na cele niezgodne z pierwotnym przeznaczeniem. Tu jest sedno sporu, a nie sam sens finansowania OSP czy KGW.
"ustawa o Funduszu Sprawiedliwości jasno wskazuje na bezpośrednie wsparcie ofiar przestępstw. PiS ustawy w tym zakresie nie zmienił, tylko rozszerzył interpretację,"
PiS zmienił ustawę w 2017. Rozszerzył cele FS o przeciwdziałanie przyczynom przestępstw. Oczywiście definicja szeroka. Można się spierać czy KGW spełniają warunki tej definicji. Ale reżim 13 grudnia postanowił zaatakować księdza i urzędniczki MS, nie KGW. Ksiądz dostał PTSD, jak na wojnie. a przecież nie jest żołnierzem, który zabija, tylko księdzem, który stara się ratować nas maluczkich.
@mjk1 ....Fundusz Sprawiedliwości ma służyć ofiarom przemocy. Ksiądz Olszewski za pieniądze z FS postawił właśnie taki dom. Duży, piękny ,prawie wykończony. Czemu więc nie słuzy ofiarom przemocy ? Dlaczego księdza za taką szlachetną inicjatywę aresztowano, traktowano upokarzająco w więzieniu , zwolniono dopiero po protestach obywatelskich. Dzisiaj dom stoi pusty, ksiądz leczy się z depresji w którą go wpędził wymiar sprawiedliwości i nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Czeka przecież aż prokuratura wymysli (bo przecież nie znajdzie) jakieś sensowne dowody jego udziału w ,,zorganizowanej grupie przestępczej'' i ponownie posadzi na lata. Tak transparentność działań naszych słów jest kluczowa.
Tu nie można pisać, że "księdza za taką szlachetną inicjatywę aresztowano" - tu nie wolno stosować formy bezosobowej! To junta Tuska, niemieckiego sługusa bezprawnie zaaresztowała księdza i doprowadziła go do rozstroju zdrowia.
Ciekawe, kto za to zapłaci - odszkodowanie w takim wypadku należy się KAŻDEMU OBYWATELOWI RP. Kto konkretnie i na czyje zlecenie torturował księdza? To powinni ustalić dziennikarze - dlaczego jeszcze nie ustalili?
"kto za to zapłaci"
To teza nowożytna, ściągnięta z Fenicjan. Którzy wymyślili pieniądze i jego obrót. W przypadku księdza Olszewskiego chodzi o wyzdrowienie duszy księdza. Czyli o ponowne odnalezienie Boga. Pieniądze to wymysł nowożytny, ale nie leczący zbolałej duszy.
Droga Aniu. Sprawa księdza Olszewskiego i domu dla ofiar przemocy jest klasycznym przykładem tego, jak w Polsce potrafimy zmarnować potencjał dobrej inicjatywy, bo państwo działa w trybie polityczno-prokuratorskim zamiast w trybie zdrowego rozsądku.
Po pierwsze — jeżeli za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości powstał duży, gotowy prawie do użytku obiekt, który miał służyć ofiarom przemocy, to jego zamknięcie i pozostawienie pustym jest skandalem samym w sobie. To tak, jakby wybudować szpital i zamknąć go na kłódkę, bo dyrektor jest podejrzany o malwersacje. Nawet jeśli wobec księdza są prowadzone czynności, dom powinien służyć ludziom.
Po drugie — zarzut „udziału w zorganizowanej grupie przestępczej” brzmi poważnie, ale w polskiej praktyce prokuratorskiej jest często nadużywany jako „parasol” do trzymania kogoś w areszcie. Dowody? Te muszą być przedstawione przed sądem, a nie w medialnych przeciekach. Domniemanie niewinności to nie jest ozdobnik w konstytucji, tylko fundament państwa prawa.
Po trzecie — sposób, w jaki potraktowano księdza (areszt, warunki, upokorzenie), jeśli jest zgodny z opisami świadków i mediów, pokazuje, że polski wymiar sprawiedliwości potrafi działać brutalnie i bezwzględnie — i to niezależnie od tego, kto jest u władzy. Problem nie leży tylko w tej jednej sprawie, ale w systemie, który umożliwia takie działania i nie wymaga później pełnej transparentności.
Po czwarte — państwo, które deklaruje, że walczy o prawa ofiar, a jednocześnie zostawia pusty, gotowy obiekt, to państwo, które samo podcina gałąź, na której siedzi. Bo nawet jeśli ksiądz Olszewski miałby zostać skazany (a na ten moment tego nie wiemy), to dom nie jest jego prywatną własnością — to infrastruktura dla potrzebujących.
Podsumowując: ta sprawa nie jest zero-jedynkowa. Nie chodzi o to, by bronić księdza „bo ksiądz”, ani atakować „bo PiS”. Chodzi o to, by państwo działało w interesie obywateli, a nie według kalendarza politycznego. Bo dziś zamykamy dom dla ofiar przemocy z powodu śledztwa, a jutro zamkniemy szpital, bo dyrektor jest podejrzany o jazdę po alkoholu.
"Chodzi o to, by państwo działało w interesie obywateli, a nie według kalendarza politycznego."
Najlepiej by było, aby Domy Pomocy Społecznej typu Profeto, które budował ks. Olszewski nie były wcale potrzebne.
Tyle, że wiem z własnego doświadczenia życiowego DPS-y są niezbędne dla współczesnego społeczeństwa. Tam ludzie mogą żyć godnie, ze wsparciem profesjonalnego personelu, którego brakuje w rodzinnym domu.
@mjk1 w opozycji do Prezydenta Karola Nawrockiego.
Wrzuć wujkowi Google zapytanie: Karol Nawrocki o reparacjach wojennych
Wątpię, czy wszystkie materiały, co oczywiste będą dostępne
Nie chodzi o wrzucanie czegoś w Google.
Podałeś konkretny film, gdzie przypisano Prezydentowi słowa niezgodne z prawem.
Nie wiem w jakim celu wprowadzasz ludzi w błąd podając kłamliwe treści?
Przyznaję. Nie weryfikowałem faktu konfrontacji Prezydenta Nawrockiego z Olafem Sholtzem. Film co do okoliczności może być fikcją, nie jest jednak fikcją w odniesieniu do kwestii zasadniczej.
Nie zmienia istoty należnych reparacji które Pan Nawrocki podkreśla przy okazji poruszania tej sprawy.
Czy uważasz, że Twoje dywagacje nadal mają sens? I co ma wspólnego Braun z opinią Pana Nawrockiego? Czy ten Braun skrzywdził Ciebie, lub Twoich bliskich?
Nie sil się teraz na elaborat, bo działając przeciw interesom Polski, wykluczasz się sam z kręgu zainteresowania Twymi wpisami.
Rozumiem, że dla Ciebie sedno to temat reparacji, ale właśnie dlatego trzeba rozdzielać fakty od fikcji. Jeśli będziemy opierać argumenty na spreparowanych materiałach, to przeciwnicy sprawy dostaną prezent – będą mogli wszystko wrzucić do worka „fejk newsów” i zdyskredytować również to, co jest prawdziwe.
Moje „dywagacje” mają sens właśnie dlatego, że dbam, by rozmowa była oparta na weryfikowalnych źródłach, a nie na tym, co ktoś zmontował w internecie. Sprawa reparacji może być prowadzona rzetelnie, ale tylko wtedy, gdy trzyma się standardów dowodowych – inaczej to będzie jedynie paliwo dla propagandy drugiej strony.
A co do Brauna – wspomniałeś o nim wcześniej w odniesieniu do moich poglądów. Ja z nim ani prywatnych, ani politycznych rachunków nie mam, po prostu nie zgadzam się z jego wizją państwa i metodami działania. Krytyka poglądów to jeszcze nie osobista krzywda.
@mjk1 Cyt: "A co do Brauna – wspomniałeś o nim wcześniej w odniesieniu do moich poglądów. Ja z nim ani prywatnych, ani politycznych rachunków nie mam". Masz fobię na jego punkcie, jak się jej pozbędziesz to polemika na NB wzniesie się na wyższy poziom.