W odpowiedzi na pojawiający się ostatnio lament o "irracjonalnej miłości Polaków do USA", warto coś powiedzieć jasno i bez znieczulenia: tak, Ameryka jest sojusznikiem niedoskonałym, ale Rosja nie jest i nigdy nie była partnerem – tylko imperialnym agresorem, którego celem jest podporządkowanie Polski, nie współpraca.
Od czasu do czasu ktoś usiłuje porównać strategiczny sojusz Polski z USA do "nierozerwalnej przyjaźni" PRL z ZSRR. Pojawiają się zarzuty o syndrom sztokholmski, o uzależnienie od hegemona, o amerykańskie zdrady od Wietnamu po Teheran. Cóż, w teorii to może nawet wyglądać przekonująco. Ale diabeł, jak zawsze, tkwi w szczegółach i w geopolityce.
Ameryka to nie ideał – ale ZSRR to był gwałciciel
Zacznijmy od brutalnej różnicy jakościowej.
Związek Radziecki nie był "partnerem", tylko okupantem. Trzymał tu wojska, mordował elitę (Katyń), likwidował opozycję, sterował nami przez PZPR i wywoził z Polski wartość dodaną naszej pracy. Ameryka nie ma w Polsce bazy atomowej, nie ma ambasadora z uprawnieniami gubernatora i nie pacyfikuje naszych protestów.
Kiedy USA rozlokowują żołnierzy w Polsce, to robią to na zaproszenie, z rotacyjną obecnością i bez narzucania ustroju. To nie są "bracia starsi", tylko partnerzy – czasem irytujący, czasem egoistyczni, ale nie kolonizatorzy. To jest różnica, której nie można zrelatywizować pod pretekstem geopolitycznej poezji.
Czy USA są wiarygodnym sojusznikiem? To zależy od naszej pozycji
Czy USA zawsze są lojalne? Oczywiście, że nie. Iran, jak słusznie przypomniano, jest świetnym przykładem cynizmu i interesowności amerykańskiej polityki. Ale Iran to nie Polska. Iran nie jest członkiem NATO, nie jest strategicznym partnerem w regionie, nie ma formalnych gwarancji bezpieczeństwa wynikających z art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego.
Wiarygodność USA nie jest wartością bezwzględną. Zależy od tego, czy jesteśmy dla nich ważni, potrzebni, zorganizowani, godni zaufania. Polska była przez dekady peryferią. Dziś ma szansę stać się jednym z fundamentów bezpieczeństwa Europy Środkowej. To nie powód, by oddać się USA bezwarunkowo, ale dobry moment, żeby wykorzystać swoje położenie, a nie lamentować nad cudzymi grzechami.
Nie chcemy was, Moskwianie – ale nie zamykamy drzwi
I teraz do rzeczy najważniejszej: Polska nie może i nie powinna budować żadnego sojuszu z Rosją. Nie dlatego, że nie lubimy Rosjan. Lubić można kogo się chce. Ale Rosja – jako państwo, jako struktura władzy, jako cywilizacja polityczna – nie zna pojęcia równości w relacjach z sąsiadami. Nie potrafi współpracować, potrafi tylko podporządkować.
Rosja nie rozmawia – Rosja wydaje rozkazy. A gdy ktoś ich nie wykonuje, wjeżdżają czołgi lub wybuchają rurociągi. Z tego właśnie powodu nawet wspólne interesy energetyczne czy gospodarcze z Moskwą powinny być ograniczane do minimum i zabezpieczane tak, jakbyśmy mieli do czynienia z niewiarygodnym kontrahentem.
Ale i tu ważna uwaga – nie znaczy to, że nie należy rozmawiać z Rosją. Rozmawiać trzeba zawsze. Z wrogiem, przeciwnikiem, rywalem, nawet bardziej niż z sojusznikiem. Ale rozmowa to nie sojusz. To nie przyjaźń. To twarda, bez złudzeń kalkulacja, bez sentymentów.
Sojusz, który ma sens: Trójmorze
Zamiast ciągle wybierać między Berlinem, Waszyngtonem a Moskwą, Polska powinna skupić się na budowie własnego bloku współpracy regionalnej – Inicjatywy Trójmorza. To projekt współpracy krajów Europy Środkowo-Wschodniej – od Estonii po Chorwację – który może stanowić przeciwwagę zarówno dla zachodniego paternalizmu, jak i wschodniego imperializmu.
Co daje Trójmorze?
- Wspólny interes: bezpieczeństwo energetyczne, infrastruktura, transport.
- Wzmacnianie obecności militarnej NATO w regionie (a więc nie USA zamiast Europy, ale USA z Europą).
- Potencjał gospodarczy, który może tworzyć alternatywę dla hegemonii Niemiec czy Francji.
Trójmorze to nie mrzonka. To projekt realny, popierany nawet przez USA, ale... sabotowany przez część elit zachodnioeuropejskich, które nie chcą konkurencji. A przecież naturalny sojusz Polski to właśnie Litwa, Rumunia, Czechy, Ukraina, Bałkany. Z tymi krajami dzielimy historię, geopolitykę i zagrożenia.
USA to nie przyjaciel, to gracz. Polska też musi grać
Tak, USA wspierają Izrael w jego brutalnej polityce wobec Palestyńczyków. Tak, USA zdradziły Kurdów, Iran, a wcześniej mnóstwo innych narodów. To wszystko prawda. Ale nie znaczy to, że Polska powinna iść w objęcia Kremla albo zaszyć się w izolacjonizmie.
Znaczy to tylko tyle: czas przestać być klientem kogokolwiek. Trzeba umieć być partnerem. Partnerem USA, ale też UE, Ukrainy, Skandynawii. Z nikim nie spać, z każdym rozmawiać. I budować własną siłę.
Jeśli mamy mieć armię – niech będzie silna i zdolna do działania samodzielnie. Jeśli mamy inwestować w relacje międzynarodowe – niech to będzie dyplomacja interesu, a nie sentymentu.
Wniosek końcowy: nie bądźmy naiwni – ale nie bądźmy też głupi
USA to imperium i działa jak imperium. Ale Polska nie jest skazana na wieczne bycie pod czyimś butem, jeśli zacznie się organizować wokół własnych interesów. Rosja nie ma nam nic do zaoferowania poza lękiem, który próbuje sprzedać jako realizm.
Tak, historia nas uczy, że często zostawaliśmy sami. Ale dziś mamy możliwości, by być krajem, którego się nie porzuca, bo się go potrzebuje. A to wymaga nie lamentu i nie uzależnienia, tylko budowy siły i niezależności w ramach rozsądnych, wielowektorowych sojuszy.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2015
Dobry rusek to zdechły rusek
Prawdy nikt nie zagłuszy
Tak sobie gadaj Huyski.
Cwelu hazaro - banderowski.
SPIERDALAJ RUSKI CHUJU
Won za Don ruski parchu
Sowiecka krzyzowko kurwy z mułem
Ruski pedofilu
Zamiast tej prześlicznej poezji nie moglibyście zaorać Vivy intelektem?
Czyżby zabrakło?
Czy nie aby ten ludzki śmieć z Donbasu
Ruszkiewicz to znana wsza w necie
To zabijcie go rzeczowymi argumentami a nie ch...mi.
W przestrzeni SM pojawiają się coraz częściej materiały szkalujące Stany Zjednoczone Ameryki , a ogromna większość z nich w języku polskim. Jak państwo sądzą, dlaczego?.Katalog "twórców" jest znany. Co zmieniło się w ostatnich tygodniach, że aktywność "twórców" tak się mnoży?
Nasuwaja się takie pytania;
-Czy znany jest tu przykład agresji Stanów Zjednoczonych Ameryki wobec Polski?
-Czy znany jest tu przykład sojuszu Polski w jej dotychczasowej historii ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki. Nie szansy, a faktu?
Wniosek; Proponuję, by temat ten stale gościł na stronie głównej z prostego powodu. Prostej w ciągu zależności od stanu opisanego tu; https://naszeblogi.pl/73…