Od komunizmu do dłużnej niewoli: ciągłość wyzysku
Tamte dwie kradzieże, z 1950 roku i z okresu planu Balcerowicza, można było opisać jako gwałtowne, brutalne zerwania ze stanem poprzednim.
Ktoś przyszedł, przejął, zniszczył, zabrał. Ludzie zostali z niczym, ale przynajmniej wiedzieli, kto do nich strzela. Wiedzieli, że państwo ich zdradziło. Wiedzieli, że wrogowie siedzą w komitetach, urzędach i redakcjach.
Ale po tej drugiej kradzieży, po tym "transformacyjnym cudzie zaorania", przyszedł trzeci rozdział tej samej księgi. Rozdział najdłuższy, najbardziej wyrafinowany i najbardziej niebezpieczny. Bo tym razem nie chodzi już o to, kto komu zabrał fabrykę czy oszczędności. Tym razem zabrano sens posiadania czegokolwiek. Zbudowano mechanizm, który nie bije pałą i nie krzyczy z ambony, ale zaciska dług finansowy na szyi pokolenia za pokoleniem.
Od pieniędzy do długu: najnowszy systemowy przekręt
Po reformach z lat 90. Polska weszła do współczesnego systemu finansowego. Kapitalizm? Wolny rynek? Nie. Weszliśmy w system dłużnego pieniądza.
To system, w którym pieniądz nie jest już pochodną pracy, produkcji czy surowców. Pieniądz pojawia się w gospodarce dopiero wtedy, gdy ktoś zaciąga kredyt. To bank tworzy pieniądz w momencie zadłużenia, nie z depozytów, tylko z... księgowości. A kiedy ktoś spłaca kredyt, pieniądz znika.
To tak, jakbyśmy wszyscy oddychali powietrzem, które może produkować tylko jedna korporacja. I jeszcze nam je sprzedaje z odsetkami.
Gospodarka kręci się tylko wtedy, gdy obywatele i firmy zaciągają nowe zobowiązania. Konsumpcja, inwestycje, podatki — wszystko zależy od tego, czy ktoś zadłuży się wystarczająco głęboko, by pobudzić liczby w arkuszu Excela.
Dług jako nowa forma niewolnictwa
W tym modelu:
- Państwo jest zadłużone i musi żyć "na kredyt", choć samo ma możliwość emisji.
- Obywatele muszą zadłużać się na mieszkanie, na firmę, na edukację.
- Firmy nie inwestują z oszczędności, tylko z leasingu, obrotów i instrumentów finansowych.
- A pokolenia muszą "wykonywać plan", jak za PRL-u, tylko teraz plan narzuca bank i rating.
To nie wolny rynek. To finansowy feudalizm, gdzie panem jest bank, a ty jesteś wasalem, który co miesiąc oddaje daninę. Nie w zbożu ani w robocie na folwarku. Teraz płacisz ratą, marżą, prowizją, karą umowną.
A jak nie płacisz, to wylatujesz z obiegu.
Kto to robi? Ci sami, tylko z nowymi sztandarami
O ile pierwsze dwie kradzieże zorganizowali komuniści, ich dzieci i wnuki (co łatwo prześledzić w strukturach własnościowych III RP), o tyle teraz do tego rabunku dołączyli nowi. Nowe partie, nowi liderzy, nowe media. Ale schemat ten sam: mówią co innego, robią to samo.
Zamiast jednej partii z KC, mamy kilku zarządców, którzy zmieniają logo, kolor i slogan. Ale wchodzą do tego samego gabinetu, podpisują te same umowy, utrzymują ten sam system.
PiS:
- Hasła: "wstawanie z kolan", "suwerenność", "pomoc zwykłym ludziom".
- Rzeczywistość: rekordowy wzrost zadłużenia, inflacja na poziomie realnie kilkudziesięciu procent w 2022–2023, rozdawnictwo pieniędzy drukowanych przez NBP, a więc zubożenie klasy pracującej.
- Kolesiostwo, korupcja, spółki skarbu państwa jako łupy dla lojalnych towarzyszy.
PO/KO:
- Hasła: "Europa", "modernizacja", "demokracja".
- Rzeczywistość: oddanie sterów gospodarki bankom i korporacjom, prywatyzacja strategicznych sektorów, zamiana państwa w operatora dla interesów zagranicznych.
- Kiedy rządzili, sprzedali wszystko, co jeszcze się trzymało. OFE, kolej, energetyka — poszło za grosze.
PSL:
- Hasła: "wieś, tradycja, rodzina".
- Rzeczywistość: trzymanie się każdej koalicji, która da dostęp do stołków. Współodpowiedzialność za likwidację PGR-ów, sprzedaż ziemi i poddaństwo wobec zagranicznych koncernów spożywczych.
- Rolnika zamieniono w podwykonawcę dla sieci handlowej.
Lewica:
- Hasła: "sprawiedliwość społeczna", "prawa pracownicze", "prawa kobiet".
- Rzeczywistość: kadrowo to ci sami, co w 1989 siedzieli w aparacie PRL. Dziś nie mówią już o robotniku, tylko o "inkluzywności". O finansach — ani słowa. Bo przecież system długu jest dla nich dobry, dopóki im sypie dotacje.
Okradanie systemowe i cykliczne
Dziś nie potrzeba już ustaw o nacjonalizacji ani dekretu o likwidacji kredytów. Wystarczy:
- Poluzowanie polityki monetarnej (druk pieniędzy przez bank centralny),
- Podniesienie stóp procentowych (dla tych, którzy już są zadłużeni),
- Podatkowy chaos (niby ulgi, a rzeczywiście pułapki),
- Dotacje i tarcze (które realnie wspierają największych graczy).
To się powtarza. Cyklicznie. Na zmianę: rozdawnictwo i zaciskanie pasa. Raz w lewo, raz w prawo. Raz pomoc, raz dyscyplina. A za każdym razem ty płacisz.
Świat po trzech kradzieżach
Po pierwszej kradzieży (1950) zniszczono ludziom dorobek. Po drugiej (1990) zniszczono im pracę i przemysł. Po trzeciej (dziś) niszczy się sens posiadania czegokolwiek, bo nic nie jest twoje, wszystko jest kredytem.
Każdy rząd, każda partia, każda frakcja bierze w tym udział. Już nie kłócą się o system, tylko o to, kto pierwszy usiądzie do stołu. A lud siedzi, patrzy i nie wie, dlaczego codziennie ma mniej. Bo mu nie z konta ukradli. Bo mu z systemu ukradli.
Ale to wciąż kradzież. Tyle że z garniturem, sloganem i kredytem 0%.
I najgorsze jest to, że kiedy znowu przyjdzie nowa zmiana, nowy plan, nowy cud, znowu powiedzą: "To dla waszego dobra". A potem podpiszą nowe umowy, wezmą nowe dotacje i znowu zrobią czwartą kradzież. Ale tym razem cyfrowo, algorytmem, zdalnie. Nawet nie zauważysz, kiedy straciłeś wszystko, bo zostawią ci login do bankowości.
I to będzie czwarta kradzież.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1004
Dziś publikuję trzeci z czterech wpisów o wielkich kradzieżach dokonanych na Polsce i Polakach o tej najbardziej perfidnej, bo systemowej, która trwa od 1991 roku do dziś. To nie tylko historia, to nasze codzienne życie z długiem, z lichwą, z cenami z sufitu i zarobkami z dna.
I proszę: nie rozmywajcie tego tematu.
Nie interesuje mnie, co powiedział ten czy tamten o Holokauście. Nie obchodzą mnie teorie o globalistach z kosmosu. I nie mam ochoty czytać peanów na cześć Putina, który „przywrócił porządek” w Rosji, gdzie dziś za słowo można wylecieć z okna, a za protest trafić na 15 lat. To nie jest kanał do wyładowywania obsesji.
Rozmawiamy o Polsce.
O tym, jak stworzono system, który okrada legalnie, w biały dzień, pod sztandarem prawa, demokracji i nowoczesności.
O tym, jak kolejne ekipy, bez względu na szyld, kontynuują jeden i ten sam mechanizm drenowania społeczeństwa.
O tym, jak nas przywiązano do pieniądza dłużnego jak do kieratu z którego nie wolno wyjść.
Ten wpis i cały cykl to nie folklor dla frustratów, tylko opis systemu, który działa i który trzeba w końcu opisać do końca.
Bez wrzutek. Bez ucieczek w mity. Bez tematów zastępczych.
Jeśli ktoś nie wie, o czym mowa niech przeczyta.
Jeśli ktoś nie zgadza się merytorycznie niech dyskutuje argumentami.
Ale jeśli ktoś zamierza wkleić trzy ekrany o masonach, CIA, reptilianach albo „jacy to Rosjanie są mądrzejsi od nas”, to proszę dajcie sobie spokój.
Nie rozmiękczajcie tematu.
To ostatni moment, żeby zacząć mówić o rzeczach ważnych jasno, głośno i konkretnie.
Spytałem się Groka3 odnośnie w/w tez. Oto co odpowiedział:
Czy za PiS było: rekordowy wzrost zadłużenia, inflacja na poziomie realnie kilkudziesięciu procent w 2022–2023, rozdawnictwo pieniędzy drukowanych przez NBP, a więc zubożenie klasy pracującej ?
https://x.com/i/grok?conversation=1950903399207027138
Odpowiedź na Twoje pytanie wymaga przeanalizowania kilku aspektów gospodarczych w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości (PiS) w latach 2015–2023, w szczególności w latach 2022–2023, w kontekście zadłużenia, inflacji, polityki pieniężnej Narodowego Banku Polskiego (NBP) oraz wpływu na klasę pracującą. Oprę się na dostępnych danych i źródłach, starając się przedstawić rzetelny obraz sytuacji, z uwzględnieniem różnych perspektyw.
1. Rekordowy wzrost zadłużenia
Zadłużenie publiczne Polski w okresie rządów PiS istotnie wzrosło, zarówno w wartościach nominalnych, jak i w niektórych miarach w relacji do PKB. Według danych Ministerstwa Finansów oraz innych źródeł:
- Wzrost zadłużenia był szczególnie wyraźny w latach 2020–2023, co wynikało m.in. z wydatków na tarcze antykryzysowe w czasie pandemii COVID-19 oraz na Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 i inne fundusze pozabudżetowe, które zwiększyły różnicę między PDP a EDP.
Czy wzrost był rekordowy? Nominalnie zadłużenie osiągało rekordowe poziomy, co jest zgodne z danymi (np. 1,74 bln zł w 2025 roku według Skarbu Państwa). Jednak w relacji do PKB, która jest kluczowym wskaźnikiem stabilności finansów publicznych, dług EDP w 2023 roku wynosił 49,6% PKB, a w 2020 roku osiągnął szczyt 57,1% PKB. W porównaniu z innymi krajami UE (np. Grecja 170%, Włochy 145%) Polska pozostawała na stosunkowo umiarkowanym poziomie. Wzrost zadłużenia był zatem znaczący, ale określenie „rekordowy” zależy od kontekstu – nominalnie tak, w relacji do PKB nie zawsze.[...]Inflacja w Polsce w latach 2022–2023 była wysoka, ale twierdzenie o „realnej inflacji na poziomie kilkudziesięciu procent” wymaga doprecyzowania, ponieważ oficjalne dane GUS i NBP nie potwierdzają tak ekstremalnych wartości.
Oficjalne dane inflacji:
W 2022 roku inflacja CPI (konsumencka) osiągnęła średniorocznie 14,4%, z szczytem w lutym 2023 roku na poziomie 18,4% rok do roku.
W 2023 roku inflacja stopniowo spadała, osiągając średniorocznie około 11,4%, a w marcu 2024 roku spadła do 1,9% rok do roku, co było najniższym poziomem od pięciu lat.
Skumulowana inflacja w okresie 2022–2023 wynosiła około 26–28% w zależności od źródła, co jest wysokim poziomem, ale dalekim od „kilkudziesięciu procent” w ujęciu rocznym.
Przyczyny wysokiej inflacji:
Globalny kryzys energetyczny i wzrost cen surowców (np. gazu, ropy) po inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku.
Wzrost popytu wynikający z programów socjalnych i tarcz antykryzysowych, które zwiększyły podaż pieniądza.
Opóźniona reakcja NBP na rosnące ceny – stopy procentowe zaczęto podnosić dopiero w październiku 2021 roku, co niektórzy ekonomiści krytykowali jako zbyt późne działanie.
Czy inflacja wynosiła „kilkadziesiąt procent”? Nie, oficjalne dane wskazują na maksymalnie 18,4% w szczytowym momencie. Twierdzenia o „kilkudziesięciu procentach” mogą odnosić się do subiektywnego odczucia wzrostu cen w niektórych kategoriach (np. żywność, energia) lub do skumulowanego efektu inflacji w dłuższym okresie, ale nie znajdują potwierdzenia w danych statystycznych. [...]
Polityka socjalna:
Programy takie jak 500+ (później 800+), 13. i 14. emerytura oraz inne transfery socjalne znacząco zwiększyły wydatki budżetowe. W latach 2016–2023 program 500+ kosztował budżet państwa setki miliardów złotych, co przyczyniło się do wzrostu deficytu budżetowego i potrzeb pożyczkowych.
Tarcze antykryzysowe w latach 2020–2021, finansowane m.in. przez Fundusz Przeciwdziałania COVID-19, również zwiększyły zadłużenie, ale były one odpowiedzią na kryzys pandemiczny.
Działania NBP:
W czasie pandemii NBP prowadził program skupu obligacji skarbowych (tzw. quantitative easing), co zwiększyło podaż pieniądza w gospodarce. W 2020 roku NBP zakupił obligacje za około 100 mld zł, co niektórzy krytycy określali jako „drukowanie pieniędzy”.
W 2022 roku podaż pieniądza M1 (gotówka i depozyty na żądanie) malała w tempie do 9% rok do roku, ale w połączeniu z wysoką inflacją siła nabywcza pieniądza spadała jeszcze szybciej, nawet o ponad 20% w niektórych okresach.
Czy to było „rozdawnictwo”? Programy socjalne i tarcze antykryzysowe zwiększyły wydatki państwa, a działania NBP wspierały finansowanie tych wydatków poprzez politykę pieniężną. Określenie „rozdawnictwo” jest jednak wartościujące – zwolennicy PiS argumentują, że programy te wspierały gospodarstwa domowe w trudnych czasach, podczas gdy krytycy wskazują na ich wpływ na inflację i zadłużenie.
Siła nabywcza:
Wysoka inflacja w latach 2022–2023 (14,4% w 2022, 11,4% w 2023) istotnie obniżyła realną wartość wynagrodzeń i oszczędności. W I połowie 2023 roku odnotowano bezprecedensowy spadek wydatków konsumpcyjnych z powodu erozji siły nabywczej pieniądza.
Raport InfoDług wskazuje, że w okresie od września 2022 do września 2023 zadłużenie konsumentów wzrosło o 6,5 mld zł do 83,6 mld zł, szczególnie wśród młodych (18–24 lata) i osób w wieku 45–54 lata, co może wskazywać na trudności finansowe klasy pracującej.
Rynek pracy:
W okresie rządów PiS bezrobocie utrzymywało się na niskim poziomie (ok. 5–6% według GUS), a płace nominalnie rosły. Jednak w latach 2022–2023 wzrost płac nie nadążał za inflacją, co prowadziło do spadku realnych wynagrodzeń w niektórych sektorach.
Programy socjalne, takie jak 500+, poprawiły sytuację materialną części gospodarstw domowych, ale nie w pełni zrekompensowały skutki inflacji, zwłaszcza dla osób bez dzieci lub z niskimi dochodami.
Zubożenie? Klasa pracująca doświadczyła presji inflacyjnej, która obniżyła siłę nabywczą, szczególnie w latach 2022–2023. Jednak programy socjalne częściowo łagodziły te skutki dla rodzin z dziećmi. Zubożenie było bardziej odczuwalne w regionach wschodniej Polski (np. Podlasie, Lubelszczyzna), gdzie wzrosły zaległości płatnicze.
Zadłużenie: Wzrost zadłużenia w okresie rządów PiS był znaczący, osiągając nominalnie rekordowe poziomy (np. 1,74 bln zł w 2025 roku). W relacji do PKB pozostawał jednak poniżej unijnych średnich, choć prognozy wskazują na dalszy wzrost.
Inflacja: Nie osiągnęła „kilkudziesięciu procent” w ujęciu rocznym, ale w szczytowym momencie wynosiła 18,4%, a skumulowana inflacja w latach 2022–2023 mogła być odczuwalna jako bardzo wysoka.
Rozdawnictwo i NBP: Programy socjalne i tarcze antykryzysowe zwiększyły wydatki państwa, a działania NBP w postaci skupu obligacji wspierały finansowanie deficytu, co przyczyniło się do presji inflacyjnej.
Zubożenie klasy pracującej: Wysoka inflacja obniżyła siłę nabywczą, a wzrost zadłużenia konsumentów wskazuje na trudności finansowe części społeczeństwa. Jednak programy socjalne i niski poziom bezrobocia częściowo łagodziły te skutki.
Twierdzenia o „rekordowym wzroście zadłużenia” i „rozdawnictwie” mają podstawy w danych, ale sformułowanie o „inflacji na poziomie kilkudziesięciu procent” jest przesadzone. Zubożenie klasy pracującej było odczuwalne, szczególnie w 2022–2023, ale jego skala zależała od grupy społecznej i regionu. Warto pamiętać, że polityka gospodarcza w tym okresie była kształtowana przez globalne kryzysy (pandemia, wojna na Ukrainie), co częściowo tłumaczy niektóre decyzje rządu i NBP.
Czyli jednak, ten Twój Grog, nie tylko dokładnie potwierdził, to co napisałem, ale jeszcze to rozwinął Uboot.
Nie rozumiem tylko stwierdzenia, że inflacja na poziomie kilkudziesięciu procent jest przesadzona.
W innym miejscu wyraźnie napisał: "Skumulowana inflacja w okresie 2022–2023 wynosiła około 26–28% w zależności od źródła, co jest wysokim poziomem, ale dalekim od „kilkudziesięciu procent” w ujęciu rocznym".
Dla mnie 26-28, to są dwie dziesiątki i sześć - dwie dziesiątki i osiem, czyli prawie trzy dziesiątki ale już dwie dziesiątki, to kilkadziesiąt.
Przyznam, że nie bardzo rozumiem, ten zarzut.
Jakbyś dopytał a Grog Ci wyjaśni daj znać.
.
Prawie robi różnicę. 20 to parędziesiąt, na upartego można napisać kilkadziesiąt. Ale Grok jest "exacting computer God".
PS. Zadłużenie liczy się względem PKB i per capita. To są dwie najważniejsze miary. Dziura budżetowa rekordowa to jednak za Tuska. Historia się powtarza, bo za pierwszego Tuska było identyko. Przypadek? Nie sądzę. 1,74 bln Grok przypisał PiS, ale to dane z 2025 kiedy PiS już nie rądził od ponad roku. Więc nawet w bezwzględnych wartościach Tusk bije "rekord".
Inflację za drugiego Tuska szacuję na poziomie 40%, bo o tyle skokowo podwyższyła się cena gazu w 2024. Podobnie skoczyły inne towary i produkty, bo są zależne od cen energii. Reasumując rekordowy dług publiczny i dziura budżetowa to jednak Tusk. Drożyzna to jednak nadal Tusk.
Za czasów PiS Grok wskazał obiektywne czynniki jak pandemia i wojna na Ukrainie. Mimo tego PiS spisał się świetnie. Czego nie mogę napisać o Tusku :)
Zamiast licytować się, czy 26% to kilkadziesiąt, czy kilkanaście, albo, czy mniej doił nas PiS, czy bardziej Platforma, Ty zrób tak.
Napisz Ty do tego Twojego Groga tak. Jest tutaj na Naszych Blogach taki:....tu wpisujesz dowolny epitet, lub dowolną ilość epitetów; który twierdzi, że zaraz po wojnie było tak: tu opisujesz mój wpis o kradzieży lat 45-50. Jak Cię przerośnie - wklejasz. Dokładnie to samo robisz w nawiązaniu do drugiego, trzeciego i czwartego wpisu, który niestety ukaże się dopiero jutro.
I teraz umawiamy się tak. Jeżeli ten Twój Grog odpowie, że ten koleś, czyli ja łże, to ja Ci za każde takie łgarstwo nie ferrari, ale Uboota kupię.
To jak Uboot idziemy na taki układ?
Nie spotkałem sie z takimi zarzutami ze strony polityków PiS. Zaś Tusk w roku 2023 przed wyborami, na swoich Partei-Tagach twierdził bez żadnej krępacji, że PiS ukradł 400 mld. Wiem, bo sam słyszałem w TV to jego kuriozalne wystąpienie. Potem jak już doszedł do władzy w roku 2024 Tusk zaczął twierdzić, że PiS ukradł 100 mld. Jego minister finansów Domański skorygował tę wypowiedź i twierdził, że PiS źle wydał 5 mld. Chodziło zapewne o Fundusz Sprawiedliwości, że PiS dawał kasę na sprzęt strażakom, którzy ratują życie ludziom. No po co ratować życie ludziom? Przecież i tak kiedyś umrą? Logika Tuska. :)
W pierwszym komentarzu prosiłem o rzeczową dyskusję na temat wpisu.
Jak nie rozumiesz, to się nie odzywaj.
E tam. Oczywiście zwalasz winę na PiS, że rekordowo zadłużył, czyli według ciebie i Tuska ukradł kasę. Wykazałem w prosty sposób, że nie ukradł, tylko dobrze spożytkował środki budżetowe. Pomimo pandemii i wojny na Ukrainie.
Oczywiście możesz powtarzać z uporem maniaka, że jednak PiS ukradł całą kasę, którą wydał w swoim budżecie, ale nawet Tusk nie poleciał z tymi swoimi rewelacjami do sądu. Tylko zaczął od torturowania księdza i paru urzędniczek, aby przyznali się do niepopełnionych czynów (szkoła stalinowska) lub złożyli obciążające zeznania ministra Ziobrę, który niewątpliwie był głównym celem banderowskiej prekuratury Tuska:)
Jeśli mówimy o długu publicznym – warto zaznaczyć, że żadna ekipa rządząca od transformacji ustrojowej nie cofnęła się przed jego powiększaniem. To nie tylko PiS – również PO-PSL w latach 2008–2015 znacząco zwiększyło zadłużenie, a wcześniej AWS, SLD i kolejni robili dokładnie to samo. Wszyscy grali tą samą kartą: zadłużeniem przyszłości, żeby „łatwiej” zarządzać teraźniejszością.
PiS rzeczywiście znacząco zwiększył wydatki socjalne, co miało pozytywny wpływ na konsumpcję wewnętrzną, ale odbyło się to przy rekordowym wzroście długu ukrytego – poza budżetem (np. przez BGK, PFR, fundusze covidowe). To nie są środki, które „po prostu się znalazły”. To kredyty, które my i kolejne pokolenia, będziemy spłacać. I nie, to nie jest „dobra inwestycja”, jeśli nie towarzyszy jej wzrost produktywności i trwały rozwój gospodarczy. A z tym, jak pokazują dane, od kilku lat mamy poważny problem.
Co do drugiej części komentarza – o „torturowaniu księdza” czy „banderowskiej prokuraturze” – pozwolę sobie nie iść tą drogą. W debacie publicznej warto trzymać się faktów i nie dehumanizować oponentów politycznych. Mówienie o „szkole stalinowskiej” czy „torturowaniu” to bardzo poważne oskarżenia, które wymagają dowodów. Jeśli ktoś je posiada, powinien je przedstawić w prokuraturze lub sądzie a nie tylko w komentarzach internetowych.
Na koniec: każda partia rządząca ponosi odpowiedzialność za swoje decyzje. Ale również my, jako społeczeństwo, ponosimy odpowiedzialność za to, że tak łatwo dajemy się dzielić, zamiast wspólnie domagać się przejrzystości, uczciwości i długofalowego myślenia o państwie. Dług to nie „czyjś problem”. To nasz wspólny rachunek, który prędzej czy później przyjdzie zapłacić.