Mateusz Morawiecki na CPAC: "W Polsce możemy czuć się bezpiecznie, ale co będzie za kilka lat? Jeżeli obecna władza będzie kontynuować swoją politykę, to naprawdę nie wiem, mój następca jest człowiekiem proniemieckim, probrukselskim. Może zniszczyć Polskę, którą tak kochamy. Nie możemy mu na to pozwolić " - mówił podczas konferencji CPAC w Waszyngtonie były premier Mateusz Morawiecki.
Zaklinanie rzeczywistości nie pomogło. Gen. Keith Kellogg, specjalny wysłannik amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą. I tylko z nim. To rozmowa niezwykle istotna, zwłaszcza że dziś generał jest już w Kijowie z prezydentem Ukrainy. Dlaczego pominął Donalda Tuska? Czy polityk, który jeszcze niedawno atakował Trumpa i publicznie oskarżał go o rosyjską agenturalność może być przez amerykańską administrację traktowany poważnie? Czy rząd, łamiący praworządność i naruszający zasady demokracji, może zostać uznany przez zwolenników prawdziwej wolności i demokracji za wiarygodnego partnera? Stanowisko Stanów Zjednoczonych, zaprezentowane przez JD Vance’a w Monachium, wstrząsnęło unijnym establishmentem, ale i polskim rządem. Padło wiele ważnych słów o fundamentalnych wartościach i pozorowanej demokracji. Zdemaskowane kłamstwo podniosło wrzask. Wystąpienie amerykańskiego wiceprezydenta mocno dotknęło także samego Donalda Tuska. Być może zrozumiał, jak wiele Waszyngton wie o Polsce.
"Niestety, gdy patrzę na dzisiejszą Europę, czasem nie jest zbyt jasne, co się stało z niektórymi spośród zwycięzców zimnej wojny. Patrzę na Brukselę, gdzie komisarze unijni przestrzegają obywateli, że w czasie zamieszek zamierzają wyłączyć media społecznościowe, gdy tylko zauważą coś, co uznają za, cytuję: „nienawistne treści”. Albo na ten kraj [w którym się znajdujemy], gdzie policja przeprowadziła naloty na obywateli podejrzanych o zamieszczanie w sieci antyfeministycznych komentarzy, w ramach, cytuję, „dnia działań na rzecz zwalczania mizoginii w internecie”. Patrzę na Szwecję, gdzie dwa tygodnie temu rząd skazał działacza chrześci-jańskiego za udział w paleniu Koranu, za które jego przyjaciel został zamordowany. Co przerażające, sędzia rozpatrujący jego sprawę stwierdził, że szwedzkie prawo, które rzekomo chroni wolność wypowiedzi, nie daje, cytuję, pozwolenia, by mówić lub robić cokolwiek, nie ryzykując obrażenia grupy utrzymującej dane przekonanie" — mówił wiceprezydent USA. Wezwał Europę do refleksji nad przyszłością swoich społeczeństw oraz do ochrony podstawowych wartości zachodniej cywilizacji. Skrytykował europejskie elity za tolerowanie unieważniania wyborów, co miało miejsce w Rumunii. Podkreślił znaczenie wolności słowa i demokracji, ostrzegając przed cenzurą i eliminowaniem opozycji politycznej.
Choć analiza wiceprezydenta USA ujęta została w słowach wysoce dyplomatycznych, doprowadziła unijnych decydentów do histerii. Cios był precyzyjny, uderzał w samą istotę działań. Przecież pełni wolności i demokracji w Europie nie doświadczamy od dawna. Poprawność polityczna stała się nieznośnym kneblem, a aktywizm ideologiczny zdominował aktywność obywatelską. Partie prawicowe i jej elektoraty uznane zostały za środowiska skrajnie ekstremistyczne i nieuprawnione do publicznej debaty. Wszystko to rozgrywa się także w Polsce. Doświadczamy postępującego prześladowania opozycji, marginalizowania konserwatystów i ustawicznego łamania praworządności, na co w pełni przyzwala unijny establishment, mający w tych działaniach własne cele. Chodzi o osłabienie wypracowanej przez PiS pozycji międzynarodowej Polski, zawrócenie nas z drogi konkurencyjnego dla Niemiec rozwoju gospodarczego oraz pełne podporządkowanie kraju woli politycznej Brukseli.
Polską rządzi Koalicja 13 grudnia złożona z kilkunastu różnych podmiotów, których łączy tylko jeden wspólny cel – nienawiść wobec Prawa i Sprawiedliwości, wyrażona w wyborczym haśle „je..ć PiS”. Czy mają silny mandat demokratyczny, o którym mówi JD Vance? Warto pamiętać, że to Prawo i Sprawiedliwość jest partią, która zdobyła najwięcej głosów w demokratycznym procesie i de facto wygrała te wybory. W myśl zasady „siła złego na jednego”, władzę przejęła koalicja zgromadzona wokół Donalda Tuska, którego jedną z największych ambicji politycznych jest – jak się wydaje – delegalizacja partii Jarosława Kaczyńskiego. Proces postępuje. Należne PiS środki zostają wstrzymywane, wbrew decyzji Sądu Najwyższego, a kolejnym politykom odbierane są immunitety. Tylko słaba demokracja porywa się na tak totalne rozwiązania. Właśnie takie działania wypunktował JD Vance, co doprowadziło do wściekłości również Tuska, który dołączył do niemieckiego chóru krytyków, ale w swoisty dla siebie, pełen manipulacji sposób.
"Im więcej mówią o wolności, tym większy wprowadzają zamordyzm. Im bardziej krzyczą o wrogiej Rosji, tym większy reset mają na sumieniu. Unijny establishment nie zbudował żadnej strategii mającej wesprzeć Ukrainę w walce z Putinem, a gdy do gry wkroczył Donald Trump, Berlin i Bruksela wpadają w panikę. Przyszedł czas weryfikacji. Europa pozbawiona wartości, konkurencyjności, środków bezpieczeństwa i planu wyjścia z kryzysów, staje się coraz słabsza. Tym bardziej, że unijni dyplomaci są niezdolni do postawienia oczywistej diagnozy. Vance powiedział: „król jest nagi”. Prawda ta otwiera dwie drogi: szansy albo ostatecznej porażki." mówił Vice Prezydent USA.
Całość materiałów w :
https://wpolityce.pl/pol…
https://niezalezna.pl/po…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1060
Vance wypowiedział się podczas Konferencji Akcji Politycznej Konserwatystów (CPAC) w Waszyngtonie, ostrzegając, że Stany Zjednoczone będą utrzymywać sojusze z Europą tylko wtedy, gdy "nasze społeczeństwa będą zmierzać we właściwym kierunku".
"Chcę przekazać naszym europejskim przyjaciołom, że przyjaźń opiera się na wspólnych wartościach. Nie macie wspólnych wartości, jeśli zamykacie ludzi za mówienie o zamknięciu granic, ani jeśli unieważniacie wybory, bo nie podoba wam się wynik – jak to miało miejsce w Rumunii. Nie macie wspólnych wartości, jeśli boicie się własnego narodu i go uciszacie – powiedział Vance.To nie pierwszy raz, kiedy Vance krytykuje unieważnienie wyborów prezydenckich w Rumunii. Tydzień temu stwierdził, że decyzja została podjęta w oparciu o "wątłe podejrzenia" służb specjalnych..."
https://tvrepublika.pl/S…
PO nie chce żeby wygrał Trzaskowski?
A twój idol bandyta scigany listem gończym za ludobójstwo karakan putler kiedy trafi do pierdla ?A może swoi go załatwią ?
Według obliczeń autorytatywnego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS) na początku stycznia 2025 r. zginęło co najmniej 172 tys. rosyjskich żołnierzy, a 611 tys. zostało rannych, z czego 376 tys. ciężko rannych. — mówi ekspert wojskowy Jurij Fiodorow w wywiadzie dla gazety. Łączna liczba rannych, którzy powrócili do służby, wyniosła 235 tysięcy osób. W rezultacie niepowetowane straty armii rosyjskiej wyniosły około 550 tysięcy żołnierzy i oficerów, którzy nigdy już nie będą mogli walczyć. Stanowi to około połowę całkowitej liczby personelu zaplanowanego na pełnowymiarową inwazję w lutym 2022 r., wliczając w to marynarzy i lotników.
Opierając się na liczbie niepowetowanych strat poniesionych przez armię rosyjską, Jurij Fiodorow stwierdza, że stan służby zdrowia w wojskach rosyjskich jest wyjątkowo opłakany. Na przykład w czasie II wojny światowej aż 75 proc. żołnierzy powróciło do służby po odniesieniu obrażeń. Sądząc po doniesieniach z frontu, Rosjanie radzą sobie wyjątkowo słabo z ewakuacją. Ranni żołnierze przez długi czas nie są zabierani z pola walki. Dzieje się tak ze względu na niebezpieczeństwo ataku dronów lub ostrzału artyleryjskiego. Ciekawe, że wojskowe komisje lekarskie uznają za niezdolnych do służby tylko żołnierzy, którzy odnieśli poważne obrażenia. Pozostali zostali wysłani z powrotem na front.