Pacyfikacja kopalni Wujek

43 ROCZNICA PACYFIKACJI KOPALNI „WUJEK". STRZELANO ABY ZABIĆ. 15 grudnia 1981 r górnicy dowiedzieli się o brutalnym pacyfikowaniu przez ZOMO strajkujących w regionie zakładów pracy, m.in. kopalń ,,Staszic" i ,,Manifest Lipcowy". Od tej chwili powszechne było przekonanie, że na ,,Wujka" ZOMO też przyjdzie. ...

16 grudnia 1981 r oddziały ZOMO i wojska dopuściły się mordu na górnikach Kopalni Węgla ,,Wujek" w Katowicach. 9 ofiar śmiertelnych i kilkudziesięciu rannych, to krwawy bilans pacyfikacji strajkującej załogi kopalni w Katowicach, przeprowadzonej przez ZOMO i wojsko. Najmłodszy z zastrzelonych miał zaledwie 20 lat. Jedno z kluczowych pytań brzmi: kto i kiedy podjął decyzję o użyciu broni palnej wobec strajkujących górników?

Sprawcy tej tragedii nigdy nie zostali ukarani. Generałowie Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak powinni odpowiadać za wprowadzenie stanu wojennego i za wszystkie ofiary, które zginęły lub zostały zamordowane.

Mord w kopalni Wujek to była prawdziwa masakra. A prawdziwi winowajcy unikneli sprawiedliwości.

Nie powinno się bronić reżimu, który posyła wojsko, by strzelało do strajkujących robotników, reżimu, który dopuścił się takich krwawych czynów.

Ale cóż już widać taka nasza historia że prawdziwi zbrodniarze unikają kar a bohaterów nazywa się bandytami.....

******

Pacyfikacja kopalni „Wujek” to największa zbrodnia stanu wojennego.

Dlaczego na miejsce tak spektakularnej akcji wybrano właśnie kopalnię „Wujek” zakład usytuowany blisko centrum miasta, wśród zabudowy mieszkaniowej? I wreszcie, czemu miało służyć tak brutalne złamanie strajku ?

Gdy 13 grudnia 1981 r o świcie górnicy z katowickiej kopalni „Wujek” przygotowywali się do rozpoczęcia pracy, nie wiedzieli jeszcze o gigantycznej operacji komunistycznej władzy, wymierzonej w „Solidarność” i miliony popierających ją Polaków.

Niepewność wzbudziła natomiast informacja o brutalnym zatrzymaniu minionej nocy Jana Ludwiczaka, przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarności”.

Po porannym przemówienia gen. Wojciecha Jaruzelskiego było już jasne, że to efekt stanu wojennego. Wkrótce zaczął się górniczy protest.

Strajkujący domagali się uwolnienia Ludwiczaka oraz innych aresztowanych działaczy z całego kraju, a także zniesienia stanu wojennego, co miało umożliwić ponowną działalność związku.

Stanął nie tylko „Wujek”, na terenie woj. katowickiego strajkowało około 50 zakładów pracy. Władze PRL postanowiły spacyfikować „bunt” górników także po to, by zastraszyć innych.

Już 14 grudnia wojsko i MO przystąpiły do tłumienia protestów. Pod kopalnią „Manifest Lipcowy” w Jastrzębiu-Zdroju otworzono ogień do górników, raniąc 4 z nich.

15 grudnia górnicy dowiedzieli się o brutalnym pacyfikowaniu przez ZOMO strajkujących w regionie zakładów pracy, m.in. kopalń ,,Staszic" i ,,Manifest Lipcowy" .

Od tej chwili niemal powszechne było przekonanie, że na Wujka ZOMO też przyjdzie. W nocy z wtorku na środę grupa około 100 osób przygotowywała różnego rodzaju uzbrojenie.

Decyzja o wprowadzeniu ZOMO zapadła w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach. Przewodniczącym odbywającego się tam posiedzenia sztabu Wojewódzkiego Komitetu Obrony był pułkownik milicji Jerzy Gruba.

Była to zapowiedź najkrwawszej pacyfikacji w okresie stanu wojennego, masakry przeprowadzonej przez ZOMO na terenie KWK „Wujek”, gdzie strajkowało ok. 3 tys. górników.

Decyzję o użyciu siły podjęto 15 grudnia wieczorem, w czasie narady Woj Komitetu Obrony. Ogrom sił, które skierowano do kopalni: 1471 funkcjonariuszy MO i ZOMO oraz 760 żołnierzy, dysponujących 22 czołgami i 44 wozami bojowymi jednoznacznie świadczył o zamiarach komunistów.

Początek akcji „odblokowania” kopalni zaplanowano na 16 grudnia. Kilka minut po godzinie 8.00 teren KWK „Wujek” szczelnie otoczyła milicja, do której później dołączyło wojsko.

Po wezwaniu strajkujących do rozejścia się. Niewzruszeni protestujący odśpiewali m.in. Mazurka Dąbrowskiego. Przy użyciu armatek wodnych i wyrzutni gazu, rozpoczął się szturm na kopalnię.

O godzinie 11.00 ZOMO i ORMO otoczyły zakład, izolując go od miasta i rozpędzając zgromadzony dookoła tłum.
.

STRZELANO ŻEBY ZABIĆ...

Przystąpiono do głównego uderzenia, w którym udział wzięło pięć kompanii ZOMO, dwie kompanie ORMO i jedna kompania NOMO. Przeciwko górnikom skierowano 7 armatek wodnych,10 bojowych wozów piechoty oraz kompanię czołgów.

Na teren zakładu wjechały czołgi i wozy bojowe, taranując ogrodzenie. Strajkujący próbowali się bronić m.in. przy użyciu metalowych prętów. Stawiali też pośpiesznie barykady.

Największy dramat rozegrał się ok. 12.30, gdy do akcji pacyfikacyjnej skierowano pluton specjalny ZOMO.

Funkcjonariusze wyposażeni w pistolety maszynowe zabili sześciu górników. Bilans ofiar śmiertelnych wzrósł potem do dziewięciu – trzech rannych zmarło w szpitalu.

Plan zduszenia siłą strajku w KWK „Wujek”, a także charakter ran postrzałowych ofiar: jamy brzusznej, klatki piersiowej czy czaszki dowodzą, że masakra z 16 grudnia była działaniem z premedytacją.

Świadczy o tym także fakt utrudniania przez wojsko i milicję akcji ratunkowej na terenie kopalni.

KRWAWY REZULTAT PACYFIKACJI „WUJKA ”  

zginęło 9 górników: a 21 zostało rannych. (nie licząc zatrutych gazem) przesądził o zakończeniu strajku w dniu masakry, 16 grudnia. Rany odniosło także kilkudziesięciu funkcjonariuszy milicji i żołnierzy.
.

LISTA ZABITYCH GÓRNIKÓW z KWK ,,WUJEK"

Józef Czekalski 48 lat

Krzysztof Giza 24 lata

Joachim Gnida 28 lat

Ryszard Gzik 35 lat

Bogusław Kopczak 28 lat

Andrzej Pełka 19 lat

Jan Stawisiński 20 lat

Zbigniew Wilk 30 lat

Zenon Zając 22 lata
.

Strajk zakończył się 16 grudnia 1981 r. śmiercią 9 górników i dziesiątkami rannych, zwykłych, prostych hajerów. Podziemnych kamratów, którzy mimo woli stali się ostoją, strażnikami czarnego skarbu i fundamentem gospodarki PRL
.

JÓZEF CZEKALSKI. NAJSTARSZY ZAMORDOWANY GÓRNIK.

Tak wspominała te wydarzenia np Róża Czekalska. Tamtej środy, 16 dnia mroźnego grudnia, życie żony najstarszego zabitego górnika legło w gruzach. Żyli skromnie, w dwóch zakładowych pokoikach, z oknami patrzącymi na kopalnię.

Marzyli o własnym domku. To mogło się spełnić, bo Józef Czekalski już się szykował do przejścia na górniczą emeryturę. Cieszył się, że teraz będzie wreszcie patrzył prosto w słońce. Socjalizm mu nie przeszkadzał. Bo i w czym? Był z tych, którzy do niczego się nie mieszają.

Róża Czekalska podawała przez płot mężowi i strajkującym kolegom gorącą zupę i herbatę, a w środę od rana próbowała dojrzeć przez okno, co milicja i wojsko szykują wokół kopalni. Bo szykowali, i to było dla wszystkich jasne.

Atak na „Wujka” zaczął się o 11. Pani Róża nie miała na tyle odwagi, żeby wyjść na zewnątrz, jak te kobiety przed domem, które próbowały zagrodzić drogę czołgom i samochodom pancernym. Strach przenikał ją od stóp po głowę.

Widziała, jak je odciągano za ręce i nogi, wleczono i jak ponownie rzucały się pod koła i gąsienice. Bała się. Od kilku dni całe osiedle huczało, że milicja pobiła górników do krwi...

Okien nie otwierała. Nawet bez tego łzawiący dym wciskał się do mieszkania. Potem słyszała strzały. Ok. 13 wszystko ucichło. Późnym popołudniem uchyliła okno. Przechodzący górnik popatrzył w górę: ,,Tam, gdzie się świeci, On zginął! – usłyszała.

Wtedy wybiegła z domu. Po gruzie i złomie niedawnej barykady przedarła się do kopalni. Ktoś zaprowadził ją do stacji ratownictwa. Szła, słaniając się na nogach, spuchniętych jak balony.

Przed nią leżało 6 ciał. Podniosła pierwsze z brzegu prześcieradło. Wiele nie pamięta, może swój własny krzyk: – Józek, Józek... Nie wie, jak znalazła się w domu.

Chyba ktoś ją odprowadził. ,,Jak to możliwe żeby do robotnika strzelało robotnicze państwo? " pytała wszystkich 
Tego dnia skończył się dla niej socjalizm. I tamto marzenie o domku z ogródkiem.
.

NAJMŁODSZA OFIARA ,,WUJKA"

Jasiu Stawisiński miał 20 lat. Kto w tym wieku myśli o umieraniu! Wtedy najbardziej chce się żyć. Już w latach 90. w katowickim sądzie, w którym ciągnęły się trzy rozprawy dotyczące tragedii „Wujka”.

W pewnym momencie oskarżonym nie chciało już się na nie przychodzić, adwokaci przysyłali aplikantów, po oskarżycielach posiłkowych ani śladu...

Także po dziennikarzach i po publiczności – czyli politykach, którzy w ławach sądowych pojawiali się tylko w okresach wyborczych.

Ale na każdej, no, może prawie każdej rozprawie siedziała samotnie, trochę zapadnięta w sobie, mama z Koszalina...

17 grudnia 1981 r. Jadwiga Stawisińska z Koszalina dowiedziała się z Wolnej Europy, że w kopalni jej syna są zabici i ranni.
***********??
I coś mnie w serce ukłuło – wspominała. Poszła do władz miasta po przepustkę na Śląsk. Zgodnie z prawami stanu wojennego. Intuicja matki kazała jej skłamać, że ma tam chorą matkę: – Do górnika z „Wujka” pewnie by mnie nie dopuścili. Do syna – też nie.

Od znajomego górnika, który wcześniej namówił Janka do pracy w kopalni, dowiedziała się, że jej Jaś leży w szpitalu, ma ranę postrzałową głowy: Chciał wysłać do mnie telegram, ale milicja nie zezwoliła, powiedzieli, że dopiero, jak umrze.

Odnalazła syna w dość podłym szpitalu. Na karcie chorobowej było napisane, że to „górnik nr 1”. Wypłakała przeniesienie do lepszej placówki. Na chwilkę wróciła do domu na wigilię, ale już drugiego dnia świąt była w Katowicach.

W szpitalu zapytała, czy nie potrzebują salowej do najgorszej roboty. Potrzebowali. Robiła swoje, a potem siedziała i spała przy łóżku syna.

,,Kiedy zorientowali się, kim jestem, chcieli mnie wyrzucić, ale zaczęłam krzyczeć, że nie ma takiej siły i prawa, które zabroniłoby matce siedzieć przy łóżku syna"....

Jaś, najmłodsza ofiara „Wujka”, umarł 25 stycznia 1982 r. Nie odzyskał przytomności, nie wiedział, że mama jest przy nim.....

---------------------------------

Władze komunistyczne postawiły przed sądem organizatorów protestu. Osądzenie b. milicjantów oskarżonych o największą zbrodnię stanu wojennego - strzelanie do górników w kopalniach Wujek i Manifest Lipcowy okazało niezwykle trudne. Proces w pierwszej instancji toczył się trzy razy.

Ostateczny wyrok, w którym sąd uznał winę i wymierzył kary po kilka lat pozbawienia wolności kilkunastu b. członkom plutonu specjalnego ZOMO, zapadł dopiero po blisko 28 latach po tragedii.

****

W dniach 19–22 grudnia SB MSW zatrzymała siedem osób, które zostały oskarżone o organizowanie i kierowanie strajkiem w kopalni.

9 lutego sąd Śląskiego Okręgu Wojskowego ogłosił wyrok na przywódców górniczego strajku w KWK Wujek. 

Na 4 lata więzienia skazano przewodniczącego Komitetu Strajkowego Stanisława Płatka. Inni sądzeni – Adam Skwira, Marian Głuch i Jerzy Wartak, usłyszeli wyroki 3 lat więzienia.

Potrzeba było aż prawie 30 lat aby ukarać odpowiedzialnego za krwawą pacyfikację „Wujka” dowódcę plutonu specjalnego ZOMO sierż. Romualda Cieślaka.
.

PROCES MILICJANTÓW z ODDZIAŁU ZOMO

Pierwszy proces

21 grudnia 1991 prokurator skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko 24 osobom związanym z pacyfikacją z 1981, na skutek wszczętego w październiku ponownego śledztwa. 25 kwietnia 1997 prokurator wygłosił mowę oskarżycielską, a 16 maja 1997.

Na 3 dni przed planowanym pierwotnie ogłoszeniem wyroku adwokaci Leszek Piotrowski i Janusz Margasiński, pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych, zarzucili sądowi stronniczość, sprzyjanie oskarżonym i zażądali zmiany składu sędziowskiego. 

Wniosek został odrzucony i ostatecznie 21 listopada 1997 r 11 członków ZOMO zostało uniewinnionych, a wobec pozostałych 11 postępowanie umorzono z braku dowodów.

5 grudnia 1998 Sąd Apelacyjny w Katowicach z przyczyn proceduralnych uchylił wyrok z 21 listopada 1997 i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.
.

Drugi proces

30 października 2001 Sąd Okręgowy w Katowicach wydał wyrok uniewinniający z konkluzją, że materiał dowodowy nie dał jednoznacznej odpowiedzi, kto był winny śmierci górników. Jeden z ławników złożył zdanie odrębne. Ogłoszenie zakończyło się skandalem. Koledzy zamordowanych górników wykrzyczeli sądowi, że zhańbił ich nieżyjących kolegów.

25 lutego 2003 Sąd Apelacyjny w Katowicach uchylił drugi wyrok, zarzucając sędziom, że niedostatecznie przeanalizowali ważny dowód – raport taterników.
.

Trzeci proces

Od września 2004 do maja 2007 sprawa pacyfikacji w Kopalni Wujek i Manifest Lipcowy rozpoznawana była po raz trzeci na skutek wyroku sądu odwoławczego i zakończona została 31 maja 2007 nieprawomocnym wyrokiem skazującym, wydanym przez Sąd Okręgowy w Katowicach, który uznał wszystkich oskarżonych członków ZOMO za winnych zbrodni komunistycznej.

Akt oskarżenia obejmował 17 osób, gdyż 2 oskarżonych zmarło. W procesie odbyło się prawie 100 rozpraw, przesłuchano około 300 świadków.

Prokurator zażądał dla oskarżonych, którzy mają odpowiadać za zbrodnię komunistyczną, najwyższych przewidywanych prawem kar.

15 lat pozbawienia wolności dla dowódcy plutonu specjalnego ZOMO, Romualda Cieślaka, któremu zarzucano sprawstwo kierownicze
12 lat pozbawienia wolności dla wiceszefa Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach.

Mariana Okrutnego, któremu zarzucano sprawstwo kierownicze od 2,5 do 9 lat pozbawienia wolności dla 15 oskarżonych. Zarzucano im udział w bójce i pobiciu ze skutkiem śmiertelnym z użyciem broni palnej.

Obrona wnosiła o uniewinnienie wszystkich oskarżonych, argumentując, że nie ma dowodów świadczących, iż górnicy zginęli i zostali ranni od ich strzałów. Oskarżeni nie przyznali się do winy i w swoich końcowych wystąpieniach poprosili o uniewinnienie.

Wyrok skazujący uznawał:
Romualda Cieślaka za winnego w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń „Wujek” i „Manifest Lipcowy” na początku stanu wojennego. Sąd wymierzył mu karę łączną 11 lat więzienia.

Mariana Okrutnego za niewinnego. Odpowiadał za sprawstwo kierownicze zabójstwa górników z „Wujka” – tak prokuratura zakwalifikowała jego czyn polegający na wysłaniu do strajkującej kopalni plutonu specjalnego ZOMO. We wcześniejszym prawomocnym wyroku Marian Okrutny został prawomocnie uwolniony od winy w sprawie wydarzeń w kopalni „Manifest Lipcowy”.

14 milicjantów za winnych strzelania do górników. Dwóch z nich skazano na karę 3 lat pozbawienia wolności, pozostałych 12 członków plutonu specjalnego ZOMO – na karę 2,5 roku pozbawienia wolności. 

Kary te zostały złagodzone przez sąd o połowę na mocy amnestii z 1989. Na ogłoszenie wyroku Sądu Okręgowego w dniu 31 maja 2007 nie przybył żaden z oskarżonych. Przed ogłoszeniem wyroku, sąd uchylił obowiązujący wcześniej zakaz publicznego ujawniania nazwisk i wizerunków oskarżonych w procesie, o co wielokrotnie wnioskowali przedstawiciele oskarżycieli posiłkowych, przy aprobacie prokuratury.

Prawomocny wyrok zapadł 24 czerwca 2008. 

Przywódcy PZPR, którzy poprzez decyzję o stanie wojennym przypieczętowali los górników, nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności.

Ówczesny szef MSW Czesław Kiszczak był sądzony w związku z masakrą w „Wujku” kilkukrotnie, począwszy od 1994 r. W 2008 r sąd uznał jego „nieumyślną winę”, jednak rok później były szef MSW został uniewinniony.

,,Generał odpowie teraz przed Sędzią Najwyższym" powiedział po śmierci Kiszczaka Czesław Kłosek z kopalni „Manifest Lipcowy”. Strajkujący wówczas górnik do dziś nosi pocisk w kręgosłupie po tamtej akcji milicji.

W 2004 r. katowicki IPN oskarżył trzech byłych prokuratorów wojskowych o tuszowanie sprawy wydarzeń w ,,Wujku" krótko po pacyfikacji.

W 2010 r. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył tę sprawę z powodu przedawnienia. Wniosek o umorzenie postępowania z uwagi na przedawnienie złożyła prokuratura.

Powodem była uchwała Sądu Najwyższego, który orzekł, że sprawy o zbrodnie komunistyczne zagrożone karą do pięciu lat więzienia są przedawnione od 1995

Generał Jaruzelski ogłaszając stan wojenny liczył się z krwawymi konsekwencjami i miał to wkalkulowane w koszta. Krew robotnicza, czy to stoczniowców, czy górników, nie robiła na Jaruzelskim wrażenia.

Jeżeli chciał tym 16 grudnia udowodnić, że jest gotowy na wszystko w konfrontacji ze swoim narodem to to zrobił to.....

Zawiadomiono Warszawę. W tym czasie obradował tzw. dyrektoriat (nieformalna grupa, która podejmowała kluczowe decyzje w stanie wojennym), którego członkiem był Mieczysław F. Rakowski. „Kiszczak odebrał telefon od komendanta Gruby – wspominał Rakowski.

Informacje były porażające. ,,Stało się to, co nas prześladowało od pierwszych chwil po wprowadzeniu stanu wojennego: żeby nie doszło do rozlewu krwi”.

Jaka była reakcja? „Sprawa bolesna, ale uznaliśmy ją za nieszczęśliwy wypadek na naszej drodze”. W Warszawie uznano wydarzenia w Wujku za nieszczęśliwy wypadek ....

Pacyfikacja kopalni Wujek i śmierć górników stały się jedną z ikon stanu wojennego. Także w tym znaczeniu, że poszukiwanie pytań na niektóre odpowiedzi trwa do dziś.

---------------------------

https://przystanekhistoria.pl/...

https://dzieje.pl/wiadomosci/4...

https://muzhp.pl/kalendarium/p...

https://www.pap.pl/aktualnosci...

https://ipn.gov.pl/pl/aktualno...



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika u2

15-12-2024 [15:45] - u2 | Link:

"pluton specjalny ZOMO"

Złodzieje, Oszuści, Mordercy

PS. Słyszałem w tamtym czasie po pacyfikacji, że niby górnicy trzymali zakładników z ZOMO dlatego ZOMO-wcy strzelali, aby zabić. Ale to raczej był specjalnie spreparowany fejk.

Obrazek użytkownika r102

16-12-2024 [22:35] - r102 | Link:

Ale - U2 - nie strzelali Zomowcy -  czyli Zmotoryzowane Odwody  Milicji Obywatelskiej - takie sformowane z poborowych skoszarowane "wojsko" milicyjne.

Strzelali zawodowi milicjanci z nazwijmy to po dzisiejszemu "sił specjalnych" może i z jakichś organizacyjnych powodów podłączeni pod ZOMO...

Tak jak np piłkarze z klubów milicyjnych...

Obrazek użytkownika Alina@Warszawa

16-12-2024 [22:38] - Alina@Warszawa | Link:

W stanie wojennym ZOMO to były ZMILITARYZOWANE ODDZIAŁY MILICJI OBYWATELSKIEJ i niech mi nikt nie pitoli o zmechanizowanych! 
Jak widać ktoś w sieci bardzo dba o wykasowanie wszystkiego o ZOMO ze stanu wojennego. Czyli jeszcze nie zostały ujawnione wszystkie zbrodnie tej formacji na Polakach. Żyjący zbrodniarze właśnie odzyskali przywileje emerytalne dzięki rządowi Tuska. 

Obrazek użytkownika u2

16-12-2024 [23:01] - u2 | Link:

"ZOMO to były ZMILITARYZOWANE"

Zmotoryzowane:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zmotoryzowane_Odwody_Milicji_Obywatelskiej

 

Obrazek użytkownika Alina@Warszawa

17-12-2024 [11:15] - Alina@Warszawa | Link:

Ja to pamiętam niejako z autopsji, więc żadne bzdury w Wikipedii nie robią na mnie wrażenia.
Samo określenie jest przez kogoś skrzętnie wykasowywane z sieci - tylko załączone obrazki wyskoczyły na hasło zgodne z prawdą - "ZMILITARYZOWANE ODDZIAŁY MILICJI OBYWATELSKIEJ". Jak widać za pomocą internetu można pisać inną wersję historii. Jak poumierają świadkowie, którym nikt kitu nie wciśnie, młode matołki uwierzą we wszystko. 
Widać jak spece - zapewne z policji - ci co teraz mają przywrócone przywileje emerytalne kasują dowody swoich zbrodni. Bo "zmechanizowane" może i były wcześniej czy później. W czasie stanu wojennego nie wiem czy cała ówczesna milicja (dziś to policja) ale była ZMILITARYZOWANA i używana do zniewolenia uczciwych Polaków, do wyrzucenia ich na wieczną tułaczkę jak np. w przypadku śp. Zbyszka Łabędzkiego i jego rodziny  Takich ludzi i rodzin były TYSIĄCE, albo dziesiątki tysięcy, rozrzuconych po wszystkich kontynentach
Dobrze byłoby jakby jacyś młodzi poszukali w rocznikach statystycznych jak zmalała polska populacja po 1981 roku. I dlaczego maleje dziś?

Tak więc [23:01] - u2 nie pisz mi takich głupot i nie okłamuj publiki, skoro nie masz pojęcia co było w Polsce rządzonej przez Jaruzelskiego (papę Moniki) i jego zbrodniarzy z Kiszczakiem na czele w 1981 roku i później, nawet teraz.

Obrazek użytkownika u2

16-12-2024 [23:05] - u2 | Link:

"nie strzelali Zomowcy"

Strzelali akurat Zomowcy. Trenowali nie tylko pałowanie, ale również i strzelanie. Mieli amunicji pod dostatkiem. Byli niezłymi strzelcami. Jak kogoś chcieli zastrzelić to zastrzelili bez problemu.

Obrazek użytkownika Alina@Warszawa

17-12-2024 [16:21] - Alina@Warszawa | Link:

Idioci przyjęli to określenie "zmechanizowane" w skrócie ZOMO, nie zastanawiając się nawet na czym to "zmechanizowanie" Milicji Obywatelskiej miało niby polegać?
Bo na czym? Czyżby wcześniej MO nie miała samochodów, czy innych pojazdów specjalnych? Kto wie co dostały te niby "odwody milicyjne", że teraz ktoś je nazywa "zmechanizowane"? Czyżby karabiny maszynowe, czy broń specjalna przeciwko strajkującym stoczniowcom miały być tą "mechanizacją"?
Ciekawa jestem kto mi tu udowodni tę "mechanizację" MO w stanie wojennym? Czekam niecierpliwie.

Obrazek użytkownika u2

17-12-2024 [16:25] - u2 | Link:

"zmechanizowane"

Zmotoryzowane. Również pamiętam ZOMO jak bezlitośnie pałowali pałami szturmowymi. Krew się lała na Dworcu Centralnym. Ty pewnikiem siedziałaś grzecznie w domku. I słusznie :-)

Obrazek użytkownika Alina@Warszawa

17-12-2024 [16:29] - Alina@Warszawa | Link:

Wszystko jedno czy zmotoryzowane, czy zmechanizowane, bo to fałsz - ZOMO to były ZMILITARYZOWANE ODDZIAŁY MO. I tyle w temacie.
Co do mojego siedzenia w domu - o ile wiem kobiety nie są powołane do służby wojskowej? Moi rówieśnicy wówczas jeśli nie studiowali musieli być w wojsku!

Obrazek użytkownika r102

17-12-2024 [22:17] - r102 | Link:

No nie  - pani Alina mnie czekistę chce uczyć co znaczy skrót ZOMO ;-)

Obrazek użytkownika Alina@Warszawa

17-12-2024 [22:31] - Alina@Warszawa | Link:

Skoro nie masz pojęcia, to muszę!

Obrazek użytkownika r102

17-12-2024 [22:49] - r102 | Link: